Fakt, Japończycy chyba wszystko robią z dążeniem do perfekcji. Dla nas to może wyglądać prawie, jak depresja natręctw. Ale w modelarstwie daje im wręcz niesamowite efekty. Poza tym u nich stosunek do tamtejszych Mistrzów jest wręcz niezwykły – nigdzie na świecie nie widziałem takich objawów szacunku, jakie wyrażają im inni modelarze. Rytuał okazywania tego szacunku, to obraz jakby żywcem wzięty z filmów o samurajach. Inna rzecz, że tam po osiągnięciu statusu Mistrza (nowemu kandydatowi do tego tytułu nadają go „starsi” Mistrzowie, gdy uznają, że zasłużył, by być członkiem tego grona i jest to u nich ogromny zaszczyt) taki człowiek już nie startuje w rywalizacji, tylko pokazuje swoje modele na wystawie. W Osace Mistrzowie mieli specjalną salę, o znamiennej nazwie – „Wystawa główna - Sala Mistrzów”, w której prezentowali swe modele. A reszta modelarzy pokazywała modele w osobnych salach, oznaczonych jako… „Wspierający wystawę”, choć tych „wspierających” było lekko licząc ze sto razy więcej!opowiadała o Japończykach… Zapewne i tak robią modele
Jeszcze o tych zasadach bycia japońskim Mistrzem. Zapytałem jednego z nich, dlaczego oni nie startują w rywalizacji. Był mocno zdziwiony i odpowiedział mi pytaniem na pytanie: - A po co? Więc zapytałem, czy ich nie interesuje, kto z nich jest „naprawdę najlepszy”? I znowu odpowiedział mi pytaniem: - Czy u was są „lepsi” i „słabsi” mistrzowie, że musicie to jeszcze jakoś dodatkowo sprawdzać? Dalej już wolałem nie pytać…
Natomiast w Chinach jest trochę inaczej. Wprawdzie Nikogo się nie tytułuje jakimiś wyróżniającymi przymiotnikami (zasady konfucjanizmu w obyczajowości nadal są widoczne), ale okazywanie wzajemnego szacunku wśród modelarzy jest tam równie wysokie.