[R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
[R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Witam w nietypowym dla mnie temacie!
W związku z praktycznie zerowa działalnością mojego ulubionego wydawnictwa, kiepskim rynkiem nowości lotniczych modeli kartonowych ostatniego roku oraz ogólnym dołkiem w modelarstwie kartonowym, jaki obserwuję od pewnego czasu, postanowiłem chwilowo przerzucić się na plastik. Zresztą nawet to forum, pomimo znaczącej nazwy, zaczyna mieć więcej w sobie prac z różnych tworzyw sztucznych, niż z kartonu. W związku z powyższym pod koniec ubiegłego roku zacząłem eksperymentalnie sklejać P-51D (1/32 Tamiya), a po nim Ju-87G2 (1/32 Hasegawa). Poszło mi z tym znośnie, jak na pierwsze modele (nie licząc jednego 10 lat temu i tych z początku podstawówki), więc postanowiłem wziąć na warsztat fantastyczny model Korsarza.
Opracowanie modelu na najwyższym poziomie. Fantastyczne spasowanie, przemyślane rozwiązania konstrukcyjne, jakość wykonania godna podziwu oraz detalizacja sprawiają, że dość wysoka cena za model jest do przełknięcia. Do modelu praktycznie nic nie trzeba dokupować, bo ten z pudełka wychodzi świetnie, co pokazują relacje na innych forach, jednak ja postanowiłem, że zaopatrzę się w parę dodatków. No ale o tym później.
Na pierwszy ogień poszedł silnik, oryginalny z zestawu. Dołożyłem tylko przewody i kalkomanie Barracuda oraz HGW.
Dalej zająłem się obudową silnika i systemem jego chłodzenia. Jest to wyrób Eduard Brassin. Wygląda całkiem ok, ale spasowanie do okapotowania zarówno tego z Tamiya, jak i tego z Eduarda, jest po prostu straszne. Średnica zewnętrzna kołnierza jest za duża, w porównaniu do średnicy wewnętrznej okapotowania, więc trzeba sporo szlifować. Kolor to jakiś US Interior od AK Real Colors.
No i kokpit. Tu również postawiłem na dedykowany do tego modelu zamiennik od Eduard Brassin. I tu również spasowanie do kadłuba było straszne. Ale po kilku godzinach szlifowania, docinania, przymierzania i kombinowania jak to złożyć, żeby to pasowało (sposób przedstawiony w instrukcji według mnie utrudnia bardzo zadanie), udało mi się doprowadzić to do takiego stanu, że można było zacząć malować. Efekt widoczny jest poniżej. Do malowania użyłem tego samego US Interior, co w przypadku systemu chłodzenia. Dodatkowo są kalki Barracuda i HGW, używane naprzemiennie oraz pasy HGW. Poza tym nie jest dodane nic, co by wykraczało poza instrukcje.
Zrobienie tego co widać na zdjęciach, od początku do końca, zajęło mi około 3 tyg klejąc nieregularnie, głownie wieczorami. To samo z papieru, przy tej częstotliwości klejenia, zajęłoby mi zapewne około pół roku. Jest to jedna z najważniejszych cech, którą według mnie model plastikowy przewyższa model kartonowy.
Ta relacja nie będzie prowadzona w taki sposób jak staram się to robić w przypadku kartonu. Nie uważam się za znawcę tematu, więc nie będę opisywał jak co robiłem i pokazywał tego krok po kroku. Bardziej to traktuję jako wątek poglądowy i ciekawostkę. Ale postaram się cyklicznie wrzucać etapy postępów z budowy modelu. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie godny pokazania i nie trzeba będzie się wstydzić
Pozdrawiam
W związku z praktycznie zerowa działalnością mojego ulubionego wydawnictwa, kiepskim rynkiem nowości lotniczych modeli kartonowych ostatniego roku oraz ogólnym dołkiem w modelarstwie kartonowym, jaki obserwuję od pewnego czasu, postanowiłem chwilowo przerzucić się na plastik. Zresztą nawet to forum, pomimo znaczącej nazwy, zaczyna mieć więcej w sobie prac z różnych tworzyw sztucznych, niż z kartonu. W związku z powyższym pod koniec ubiegłego roku zacząłem eksperymentalnie sklejać P-51D (1/32 Tamiya), a po nim Ju-87G2 (1/32 Hasegawa). Poszło mi z tym znośnie, jak na pierwsze modele (nie licząc jednego 10 lat temu i tych z początku podstawówki), więc postanowiłem wziąć na warsztat fantastyczny model Korsarza.
Opracowanie modelu na najwyższym poziomie. Fantastyczne spasowanie, przemyślane rozwiązania konstrukcyjne, jakość wykonania godna podziwu oraz detalizacja sprawiają, że dość wysoka cena za model jest do przełknięcia. Do modelu praktycznie nic nie trzeba dokupować, bo ten z pudełka wychodzi świetnie, co pokazują relacje na innych forach, jednak ja postanowiłem, że zaopatrzę się w parę dodatków. No ale o tym później.
Na pierwszy ogień poszedł silnik, oryginalny z zestawu. Dołożyłem tylko przewody i kalkomanie Barracuda oraz HGW.
Dalej zająłem się obudową silnika i systemem jego chłodzenia. Jest to wyrób Eduard Brassin. Wygląda całkiem ok, ale spasowanie do okapotowania zarówno tego z Tamiya, jak i tego z Eduarda, jest po prostu straszne. Średnica zewnętrzna kołnierza jest za duża, w porównaniu do średnicy wewnętrznej okapotowania, więc trzeba sporo szlifować. Kolor to jakiś US Interior od AK Real Colors.
No i kokpit. Tu również postawiłem na dedykowany do tego modelu zamiennik od Eduard Brassin. I tu również spasowanie do kadłuba było straszne. Ale po kilku godzinach szlifowania, docinania, przymierzania i kombinowania jak to złożyć, żeby to pasowało (sposób przedstawiony w instrukcji według mnie utrudnia bardzo zadanie), udało mi się doprowadzić to do takiego stanu, że można było zacząć malować. Efekt widoczny jest poniżej. Do malowania użyłem tego samego US Interior, co w przypadku systemu chłodzenia. Dodatkowo są kalki Barracuda i HGW, używane naprzemiennie oraz pasy HGW. Poza tym nie jest dodane nic, co by wykraczało poza instrukcje.
Zrobienie tego co widać na zdjęciach, od początku do końca, zajęło mi około 3 tyg klejąc nieregularnie, głownie wieczorami. To samo z papieru, przy tej częstotliwości klejenia, zajęłoby mi zapewne około pół roku. Jest to jedna z najważniejszych cech, którą według mnie model plastikowy przewyższa model kartonowy.
Ta relacja nie będzie prowadzona w taki sposób jak staram się to robić w przypadku kartonu. Nie uważam się za znawcę tematu, więc nie będę opisywał jak co robiłem i pokazywał tego krok po kroku. Bardziej to traktuję jako wątek poglądowy i ciekawostkę. Ale postaram się cyklicznie wrzucać etapy postępów z budowy modelu. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie godny pokazania i nie trzeba będzie się wstydzić
Pozdrawiam
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2214
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 170
Re: [R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Silnik zapiera (mi) dech w piersiach – reszta też…
PS
Nigdy nic nie miałem do czynienia z zestawami plastikowymi, dlatego to (głupie?) pytanie:
części są w kolorze tworzywa (szare?) i trzeba je malować?
Jeżeli tak, to moje uznanie dla Twojej pracy zmierza w kierunku nieskończoności…
PS
Nigdy nic nie miałem do czynienia z zestawami plastikowymi, dlatego to (głupie?) pytanie:
części są w kolorze tworzywa (szare?) i trzeba je malować?
Jeżeli tak, to moje uznanie dla Twojej pracy zmierza w kierunku nieskończoności…
Re: [R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Oglądając zdjęcia kabiny jak słowo daję, że miałem to samo napisać o wyższości modeli plastikowych tych z wysokiej półki nad modelami kartonowymi, jeżeli właśnie chodzi o wykonywanie wnętrz kabin. Stosując elementy z modelu, czy akcesoria, szczególnie te gotowe, malowane odchodzi mnóstwo roboty. Wyobraźmy sobie sklejanie w modelu kartonowym tych wszystkich pizdryłek, przewodów w kabinie itp.- ile by to pochłonęło czasu.
Modele plastikowe jednak znowu mają ten minus względem kartonowych, że mnóstwo czasu poświęcamy na ich malowanie i nanoszenie śladów eksploatacji. W modelu kartonowym jeżeli kamuflaż i ślady eksploatacji są wykonane znakomicie i realistycznie to poza retuszem i lakierowanie odchodzi sporo pracy. Tu są plusy i tu są minusy, ale modele kartonowe mają jeszcze taką przewagę nad plastikowymi, że można w nich stosować akcesoria przeznaczone dla modeli plastikowych typu: żywiczne silniki, pasy, gotowe, tablice przyrządów, koła, części fototrawione itd. - w drugą stronę no to raczej słabo.
Oczywiście jest to moja uwaga na marginesie uwag autora relacji o wykonaniu wnętrza tego modelu i nie mam oczywiście zamiaru o w tej relacji prowadzić dyskusji o "lepszości" modeli kartonowych nad plastikowymi i odwrotnie.
Temat relacji jest przedni i pewnie będzie co podziwiać.
Modele plastikowe jednak znowu mają ten minus względem kartonowych, że mnóstwo czasu poświęcamy na ich malowanie i nanoszenie śladów eksploatacji. W modelu kartonowym jeżeli kamuflaż i ślady eksploatacji są wykonane znakomicie i realistycznie to poza retuszem i lakierowanie odchodzi sporo pracy. Tu są plusy i tu są minusy, ale modele kartonowe mają jeszcze taką przewagę nad plastikowymi, że można w nich stosować akcesoria przeznaczone dla modeli plastikowych typu: żywiczne silniki, pasy, gotowe, tablice przyrządów, koła, części fototrawione itd. - w drugą stronę no to raczej słabo.
Oczywiście jest to moja uwaga na marginesie uwag autora relacji o wykonaniu wnętrza tego modelu i nie mam oczywiście zamiaru o w tej relacji prowadzić dyskusji o "lepszości" modeli kartonowych nad plastikowymi i odwrotnie.
Temat relacji jest przedni i pewnie będzie co podziwiać.
- greatgonzo
- Posty: 295
- Rejestracja: pt lis 30 2007, 22:45
- Lokalizacja: Giżycko
- x 12
Re: [R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Z mojego punktu widzenia plusy i minusy układają się dokładnie odwrotnie ;).
To, że świetny kartoniarz doskonale radzi sobie z plastikowym modelem, jak zwykle nie jest dla mnie zaskoczeniem. Jest dobrze i będzie. Żałuję tylko, że podejście do merytoryki nie jest takie, jak w przypadku Twoich kartonowych produkcji. Zwłaszcza, że to tak ważny dla mnie samolot. No ale zdaję sobie przecież sprawę, że to 'zbójeckie' prawo autora, także i tak oglądam z przyjemnością. Tym bardziej, że o ostateczny efekt jestem spokojny.
To, że świetny kartoniarz doskonale radzi sobie z plastikowym modelem, jak zwykle nie jest dla mnie zaskoczeniem. Jest dobrze i będzie. Żałuję tylko, że podejście do merytoryki nie jest takie, jak w przypadku Twoich kartonowych produkcji. Zwłaszcza, że to tak ważny dla mnie samolot. No ale zdaję sobie przecież sprawę, że to 'zbójeckie' prawo autora, także i tak oglądam z przyjemnością. Tym bardziej, że o ostateczny efekt jestem spokojny.
Re: [R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Henryku, podstawowy zestaw plastikowego modelu zawiera w pudełku wypraski z jednobarwnymi częściami plastikowymi, przezroczyste elementy plastikowe imitujące oszklenie oraz instrukcję. W droższych zestawach, tak jak jest tutaj, są druty lub gumowe opony, a czasami zdarzają się pojedyncze elementy żywiczne. Wszystko zależy od producenta i ceny, za jaką przewidziany jest model. W tym wypadku zawartość pudełka wygląda tak jak tu jest pokazane : https://www.mojehobby.pl/products/F4U-1 ... 28572.html . Także zadaniem modelarza jest wycięcie elementu z ramki, jeżeli to konieczne to obróbka papierem ściernym lub pilnikiem, a następnie sklejenie w jakiś podzespół i pomalowanie (lub odwrotnie pomalowanie i sklejenie). Kolejność i sposób malowania jest pokazany w instrukcji, jednak wielokrotnie doświadczeni modelarza robią większość po swojemu.
Piotrek tu nie do końca się zgodzę z Twoja wypowiedzią. Według mnie to, że musisz malować model plastikowy nie jest minusem, a wręcz przeciwnie. Po pierwsze masz możliwość wyboru malowania, co jest ogromnym minusem modeli kartonowych, bo często jest tak, że wychodzi nowy model kartonowy samolotu na który długo czekałeś w malowaniu, które totalnie Ci nie odpowiada. I praktycznie model jest dla Ciebie nieprzydatny. Po drugie możesz dane malowanie zinterpretować jak tylko chcesz, co też jest mankamentem modeli kartonowych, bo masz to narzucone przez wydawce. Przykład to P-47M od AH, gdzie niektórzy twierdzą, ze powinien być granatowy, ze srebrną ramą owiewki, natomiast Wydawca postawił na czarny ze złotą ramą. Nie ma w tej chwili znaczenia co jest poprawne, po prostu jeżeli mija się to z Twoja interpretacją malowania, to znów model nieprzydatny. Po trzecie, załóżmy, że wszystko jest tip top. Budujesz model i zrobiłeś plamę farby lub zdarłeś nadruk, w trakcie finalnego lakierowania modelu. Znów oznacza to, że cała robota jest na marne, natomiast przy tym samym scenariuszu w plastiku, ścierasz papierem, malujesz ten fragment od nowa i działa. No i po czwarte, w modelu kartonowym jesteś skazany na wizję grafika i poprawność pracy drukarni, która może wydrukować sąsiadujące obok siebie części w różnych odcieniach. Natomiast grafik na poziomie w lotniczych kartonach jest tylko jeden póki co (no jeszcze dwa projekty Kalinowskiego i trzy ukraińskiego wydawnictwa), co bardzo ogranicza Ci ilość dobrze wyglądających modeli po sklejeniu.
Tylko właśnie chodzi o te umiejętności malowania, no ale to jest główna część modelarstwa plastikowego według mnie. Bo jak w kartonie głównie skupiasz się na idealnym zbudowania obiektu z 2D do 3D, to w plastiku złożenie wszystkiego do kupy bez malowania nie jest żadnym problemem. Schody zaczynają się przy kolorach. Ale Radek dobrze mówi, że z dobrego kartoniarza zazwyczaj jest w miarę dobry plastikowiec, natomiast w drugą stronę to nie działa.
Radek, merytorycznie coś tam sprawdzałem. Posiadam w wersji książkowej Aerodetail, Walkaround, AJ-Press Modelmania, AJ-Press zwykły, SAM Publication, oraz dwie książki AJ-Press o VF-17 z interpretacja malowań Kolachy. Jednak masz racje, nie jest to takie samo podejście jak w kartonie. A przyczyna jest prosta. W kartonie nie mam gotowych "wszystkomających" dodatków, tylko muszę szukać sam, gdzie idzie jaki przewód itd. I po poszukiwaniach, które zajmują bardzo dużo czasu, finalnie dochodzę do efektu końcowego zbliżonego do tego co widzicie wyżej z gotowej żywicy. Więc po prostu się to nie opłaca (wiem, mało modelarskie podejście, jednak plastiku nie traktuje póki co tak poważnie jak kartonu). Natomiast jeżeli błędy merytoryczne widzisz, to wylistuj je dokładnie. Co prawda nie wprowadzę ich już w tym modelu, bo mam to już złożone w całość. Jednak może kiedyś ja, lub ktoś inny, będziemy budować ten model i skorzystamy z Twoich uwag. Ja tak robię bardzo często czytając zagraniczne fora.
Obecnie staram się stworzyć model w malowaniu maszyny Tom'a Killefer'a z 5 marca 1944 roku, czyli słynne zdjęcia F4U-1A BuNo.17656 z naprawy na Wyspach Nissana. Korzystam z analizy z książki "VF-17 'Jolly Rogers' Part 2. Early US Navy Corsair units: VF-17's second tour" Adama Jarskiego i Zbigniewa Kolachy. Do tego mam kalki z HGW Wet Transfer, które bazowały na tej książce. Nie wiem, czy analiza tych Panów jest poprawna, ale na pewno mają większa więdze na ten temat niż ja, więc nie zamierzam tego podważać. Jedyne co, to według mnie podwozie ogonowe na pewno nie jest białe jak oni sugerują w planszy barwnej, tak samo jak i felgi podwozia głównego. Jeżeli wiesz jaki kolor powinien być dla tych elementów to chętnie posłucham kogoś mądrzejszego od siebie. Ja w tej chwili zakładam, że dla ogona jest to czarny, jak sugeruje Tamiya na pudełku oraz Chris Wauchop lub Intermediate Blue jak w górnym kamuflażu, jak to było w mechanizmie składnia skrzydeł. Natomiast felgi podwozia głównego obstawiam Intermediate Blue.
Kurna ale wywód, jak się komuś nie chce tego czytać to się nie dziwię. Ale proszę czuć się zaproszonym do dyskusji i pisać śmiało. Niech ten wątek będzie dyskusyjno-modelarski, czyli tak jak lubię. Oczywiście w temacie!
Pozdrawiam
Piotrek tu nie do końca się zgodzę z Twoja wypowiedzią. Według mnie to, że musisz malować model plastikowy nie jest minusem, a wręcz przeciwnie. Po pierwsze masz możliwość wyboru malowania, co jest ogromnym minusem modeli kartonowych, bo często jest tak, że wychodzi nowy model kartonowy samolotu na który długo czekałeś w malowaniu, które totalnie Ci nie odpowiada. I praktycznie model jest dla Ciebie nieprzydatny. Po drugie możesz dane malowanie zinterpretować jak tylko chcesz, co też jest mankamentem modeli kartonowych, bo masz to narzucone przez wydawce. Przykład to P-47M od AH, gdzie niektórzy twierdzą, ze powinien być granatowy, ze srebrną ramą owiewki, natomiast Wydawca postawił na czarny ze złotą ramą. Nie ma w tej chwili znaczenia co jest poprawne, po prostu jeżeli mija się to z Twoja interpretacją malowania, to znów model nieprzydatny. Po trzecie, załóżmy, że wszystko jest tip top. Budujesz model i zrobiłeś plamę farby lub zdarłeś nadruk, w trakcie finalnego lakierowania modelu. Znów oznacza to, że cała robota jest na marne, natomiast przy tym samym scenariuszu w plastiku, ścierasz papierem, malujesz ten fragment od nowa i działa. No i po czwarte, w modelu kartonowym jesteś skazany na wizję grafika i poprawność pracy drukarni, która może wydrukować sąsiadujące obok siebie części w różnych odcieniach. Natomiast grafik na poziomie w lotniczych kartonach jest tylko jeden póki co (no jeszcze dwa projekty Kalinowskiego i trzy ukraińskiego wydawnictwa), co bardzo ogranicza Ci ilość dobrze wyglądających modeli po sklejeniu.
Tylko właśnie chodzi o te umiejętności malowania, no ale to jest główna część modelarstwa plastikowego według mnie. Bo jak w kartonie głównie skupiasz się na idealnym zbudowania obiektu z 2D do 3D, to w plastiku złożenie wszystkiego do kupy bez malowania nie jest żadnym problemem. Schody zaczynają się przy kolorach. Ale Radek dobrze mówi, że z dobrego kartoniarza zazwyczaj jest w miarę dobry plastikowiec, natomiast w drugą stronę to nie działa.
Radek, merytorycznie coś tam sprawdzałem. Posiadam w wersji książkowej Aerodetail, Walkaround, AJ-Press Modelmania, AJ-Press zwykły, SAM Publication, oraz dwie książki AJ-Press o VF-17 z interpretacja malowań Kolachy. Jednak masz racje, nie jest to takie samo podejście jak w kartonie. A przyczyna jest prosta. W kartonie nie mam gotowych "wszystkomających" dodatków, tylko muszę szukać sam, gdzie idzie jaki przewód itd. I po poszukiwaniach, które zajmują bardzo dużo czasu, finalnie dochodzę do efektu końcowego zbliżonego do tego co widzicie wyżej z gotowej żywicy. Więc po prostu się to nie opłaca (wiem, mało modelarskie podejście, jednak plastiku nie traktuje póki co tak poważnie jak kartonu). Natomiast jeżeli błędy merytoryczne widzisz, to wylistuj je dokładnie. Co prawda nie wprowadzę ich już w tym modelu, bo mam to już złożone w całość. Jednak może kiedyś ja, lub ktoś inny, będziemy budować ten model i skorzystamy z Twoich uwag. Ja tak robię bardzo często czytając zagraniczne fora.
Obecnie staram się stworzyć model w malowaniu maszyny Tom'a Killefer'a z 5 marca 1944 roku, czyli słynne zdjęcia F4U-1A BuNo.17656 z naprawy na Wyspach Nissana. Korzystam z analizy z książki "VF-17 'Jolly Rogers' Part 2. Early US Navy Corsair units: VF-17's second tour" Adama Jarskiego i Zbigniewa Kolachy. Do tego mam kalki z HGW Wet Transfer, które bazowały na tej książce. Nie wiem, czy analiza tych Panów jest poprawna, ale na pewno mają większa więdze na ten temat niż ja, więc nie zamierzam tego podważać. Jedyne co, to według mnie podwozie ogonowe na pewno nie jest białe jak oni sugerują w planszy barwnej, tak samo jak i felgi podwozia głównego. Jeżeli wiesz jaki kolor powinien być dla tych elementów to chętnie posłucham kogoś mądrzejszego od siebie. Ja w tej chwili zakładam, że dla ogona jest to czarny, jak sugeruje Tamiya na pudełku oraz Chris Wauchop lub Intermediate Blue jak w górnym kamuflażu, jak to było w mechanizmie składnia skrzydeł. Natomiast felgi podwozia głównego obstawiam Intermediate Blue.
Kurna ale wywód, jak się komuś nie chce tego czytać to się nie dziwię. Ale proszę czuć się zaproszonym do dyskusji i pisać śmiało. Niech ten wątek będzie dyskusyjno-modelarski, czyli tak jak lubię. Oczywiście w temacie!
Pozdrawiam
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
Re: [R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Piotrek, Piotrek, ale czekaj no czekaj, czekaj... co ja kuźwa sam ze sobą rozmawiam, a nie zaraz, zaraz przecież to też Piotrek
Ja nie napisałem, że sama czynność jako taka malowania jest minusem.
Ja pisząc o minusach miałem na myśli tylko i wyłącznie jeden aspekt sprawy, czyli CZAS jaki trzeba poświęcić na sklejenie tak wypasionej kabiny, silnika z pojedynczych części dla modelu kartonowego vs ilość CZASU potrzebnego dla wypasionej żywicznej, plastikowej kabiny, silnika których części trzeba pomalować i nanieść ślady ich zużycia i druga sprawa to gotowe kompletne malowanie z naniesionymi śladami eksploatacji, ale oczywiście takie, które nam pasuje w modelu kartonowym vs CZAS na kompletne malowanie i nanoszenie śladów eksploatacji na analogiczny model plastikowy i tylko o to wyłącznie mi chodziło.
Dobra, ale teraz taka sytuacja - zakładamy hipotetycznie, że robi mi się plama na skrzydle modelu kartonowego i zalewam oszklenie cyjanoglutem tak, że kabinka do wyrzucenia, oczywiście w czasie sklejania przebrzydłego pierwszego wydania Me 262 z wyd. AH za którego 6 lat temu dałem jak za zboże 80 zł. Co ja robię, co ja robię no normalne co robię - dzwonie do teściowej i pytam "mamusiu, a u mamusi to był już listonosz..." czaisz akcję Nie no, oczywista to hard żart.
Tak już serio to po prostu kupuję nowy model kartonowy i kabinkę na co wydaję cirkaebałt 100zł, a teraz taka sytuacja,oczywiście znowu całkowicie hipotetyczna, że w tym modelu co sklejasz w czasie polerowania oszklenia pęka to oszklenie i co teraz - piszesz list do Tamijuni, że jesteś z kraju kwitnącej czereśni co to kiedyś chciał być drugą Japonią, ale takich kabinek solo niestety nie mamy. Jak będą dobre samuraje to przyślą jak się skończy Pan Demia, a jak nie będą dobre to co kupujemy nowego Korsarza ? Sprawdziłem ile obecnie kosztuje, no kosztuje 500+ Kłamałem 600+ https://www.mojehobby.pl/products/Vough ... 81949.html
Jak widać jadąc klasykiem - są plusy dodatnie i plusy ujemne
Ja nie napisałem, że sama czynność jako taka malowania jest minusem.
Ja pisząc o minusach miałem na myśli tylko i wyłącznie jeden aspekt sprawy, czyli CZAS jaki trzeba poświęcić na sklejenie tak wypasionej kabiny, silnika z pojedynczych części dla modelu kartonowego vs ilość CZASU potrzebnego dla wypasionej żywicznej, plastikowej kabiny, silnika których części trzeba pomalować i nanieść ślady ich zużycia i druga sprawa to gotowe kompletne malowanie z naniesionymi śladami eksploatacji, ale oczywiście takie, które nam pasuje w modelu kartonowym vs CZAS na kompletne malowanie i nanoszenie śladów eksploatacji na analogiczny model plastikowy i tylko o to wyłącznie mi chodziło.
Dobra, ale teraz taka sytuacja - zakładamy hipotetycznie, że robi mi się plama na skrzydle modelu kartonowego i zalewam oszklenie cyjanoglutem tak, że kabinka do wyrzucenia, oczywiście w czasie sklejania przebrzydłego pierwszego wydania Me 262 z wyd. AH za którego 6 lat temu dałem jak za zboże 80 zł. Co ja robię, co ja robię no normalne co robię - dzwonie do teściowej i pytam "mamusiu, a u mamusi to był już listonosz..." czaisz akcję Nie no, oczywista to hard żart.
Tak już serio to po prostu kupuję nowy model kartonowy i kabinkę na co wydaję cirkaebałt 100zł, a teraz taka sytuacja,oczywiście znowu całkowicie hipotetyczna, że w tym modelu co sklejasz w czasie polerowania oszklenia pęka to oszklenie i co teraz - piszesz list do Tamijuni, że jesteś z kraju kwitnącej czereśni co to kiedyś chciał być drugą Japonią, ale takich kabinek solo niestety nie mamy. Jak będą dobre samuraje to przyślą jak się skończy Pan Demia, a jak nie będą dobre to co kupujemy nowego Korsarza ? Sprawdziłem ile obecnie kosztuje, no kosztuje 500+ Kłamałem 600+ https://www.mojehobby.pl/products/Vough ... 81949.html
Jak widać jadąc klasykiem - są plusy dodatnie i plusy ujemne
Re: [R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Pięknie wychodzi Ci ten model.
Co zawierają kalki Barracuda i HGW, oprócz - jak się domyślam - tabliczki znamionowej silnika i tarcz przyrządów pokładowych ?
Tamiya to Tamiya, ja w moim pewnie nic nie będę z dodatków stosował jeśli w ogóle kiedykolwiek zacznę jego budowę.
Co zawierają kalki Barracuda i HGW, oprócz - jak się domyślam - tabliczki znamionowej silnika i tarcz przyrządów pokładowych ?
Tamiya to Tamiya, ja w moim pewnie nic nie będę z dodatków stosował jeśli w ogóle kiedykolwiek zacznę jego budowę.
Jeszcze jedną przewagą jest to, że modeli kartonowych można zmagazynować w szafie kilkadziesiąt razy więcej niż plastikowychSztuk 4 pisze:ale modele kartonowe mają jeszcze taką przewagę nad plastikowymi, że można w nich stosować....
- greatgonzo
- Posty: 295
- Rejestracja: pt lis 30 2007, 22:45
- Lokalizacja: Giżycko
- x 12
Re: [R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Mówicie jednak tylko o jednej wersji modelarstwa plastikowego. Budowie 'z pudełka', ewentualnie z większej liczby pudełek.Wciąż pozostaje wersja budowy od podstaw całości, bądź elementów konstrukcji i wyposażenia. Tu już nie jest tak różowo z czasem. Z autopsji wiem, że waloryzowany model powstaje i kilka lat. Malowanie, jeżeli ma być realistyczne, czyli w wiarygodny sposób oddające kolorystykę i sposób zużycia konkretnego egzemplarza (a nie tylko efektowne, jak to na ogół w plastikowym modelarstwie bywa) też wydłuża się ogromnie i potrafi trwać miesiącami. I nie liczę tu researchu, który jest pasją samą w sobie, tylko samo planowanie i realizację zamierzonych zadań malarskich. Jeżeli ma powstać świetny model, to karton, plastik, metal, czy cokolwiek innego - nie da się szybko .
Golenie podwozia najprawdopodobniej były szare Light Grey. Podobnie wnęki podwozia głównego i konstrukcja tylnego kółka. Kolor felg to kłopot. Fabrycznie były srebrne. Twój Killefer to już druga tura i szansa na zmiany, naprawy, indywidualne malowania. Jest prawdopodobne, że samolot zachował kolor felg, jaki na początku przypisano poszczególnym kluczom. Ten system szybkiego rozpoznania obejmujący koła, kołpaki śmigieł i kilka cali łopat u nasady utrzymał się bardzo krótko. W realiach działań na Salomonach, gdzie problemy z utrzymaniem sprzętu w stanie operacyjnym od razu wkluczyły stałe przypisanie poszczególnych samolotów do konkretnych formacji nie miało to żadnego sensu. Ale koła mogły się ostać. Jeśli ta wersja jest dla Ciebie przekonująca, to mogę zerknąć do wspomnień Blackburna i sprawdzić, czy wiadomo, gdzie przypisany był Killefer. Szansa nie jest wielka, bo informacje są ze wszech miar szczątkowe. Można ewentualnie wnioskować po numerach, ale to wróżenie z fusów. W innym razie zostaje interpretacja czarno białego zdjęcia i tu moja ocena w niczym nie może być bardziej wartościowa niż Twoja. Jeżeli spośród wszystkich możliwych kolorów, z efektem zabrudzenia włącznie, widzisz IB, to IB to jest.
No właśnie widać. Dlatego nie zamierzam awanturować się szczególnie, a i kompleksowej analizy szczegółów konstrukcji i malowania też raczej nie będzie. Tu już ze względu na stopień złożoności tematu - mała monografia by wyszła. Wymaga to sporo grzebania, bo zmiany w szczegółach Korsarza pojawiały się stopniowo, a wraz z pojawieniem się wersji z 'uniesioną kabiną' nastąpiło szczególne ich nasilenie - wczesne -1A z VF-17 wymagają sporo czujności. Ale skoro budowa jest niższej kategorii to i chce mi się mniej. Jednak chętnie pomogę przy wątpliwościach.jednak plastiku nie traktuje póki co tak poważnie jak kartonu
Golenie podwozia najprawdopodobniej były szare Light Grey. Podobnie wnęki podwozia głównego i konstrukcja tylnego kółka. Kolor felg to kłopot. Fabrycznie były srebrne. Twój Killefer to już druga tura i szansa na zmiany, naprawy, indywidualne malowania. Jest prawdopodobne, że samolot zachował kolor felg, jaki na początku przypisano poszczególnym kluczom. Ten system szybkiego rozpoznania obejmujący koła, kołpaki śmigieł i kilka cali łopat u nasady utrzymał się bardzo krótko. W realiach działań na Salomonach, gdzie problemy z utrzymaniem sprzętu w stanie operacyjnym od razu wkluczyły stałe przypisanie poszczególnych samolotów do konkretnych formacji nie miało to żadnego sensu. Ale koła mogły się ostać. Jeśli ta wersja jest dla Ciebie przekonująca, to mogę zerknąć do wspomnień Blackburna i sprawdzić, czy wiadomo, gdzie przypisany był Killefer. Szansa nie jest wielka, bo informacje są ze wszech miar szczątkowe. Można ewentualnie wnioskować po numerach, ale to wróżenie z fusów. W innym razie zostaje interpretacja czarno białego zdjęcia i tu moja ocena w niczym nie może być bardziej wartościowa niż Twoja. Jeżeli spośród wszystkich możliwych kolorów, z efektem zabrudzenia włącznie, widzisz IB, to IB to jest.
Re: [R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Po raz kolejny nie wiem co napisać...
Ultragenialne wykonanie.
Zazdrość...
Ultragenialne wykonanie.
Zazdrość...
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
Re: [R] VOUGHT F4U-1A CORSAIR - Tamiya 1/32
Tempest, kalki Barracudy które użyłem to pełny zestaw napisów eksploatacyjnych do kabiny pilota. Widać je na zdjęciach, są to wszelkiego rodzaju tabliczki, podpisy na przyrządach, przy przełącznikach itd. Jest tego całkiem sporo, więc uważam że warto. HGW to powielenie tego samego, jednak wykonane trochę w inny sposób. Także używałem ich zamiennie w zależności, która mi się lepiej podobała. No i Barracuda to kalki wyłącznie do kabiny, natomiast HGW to kalki ogólnie na cały model z dodatkiem tych do kabiny.
http://barracudacals.com/proddetail.php?prod=BC32129
https://hgwmodels.cz/en/mokre-transfery ... 32905.html
Radek co do porównania długości czasu budowy najlepiej jest porównać wersje z pudełka do modelu w standardzie. Wiadomo, że jak ktoś buduje od podstaw to czas budowy modelu może wydłużyć się w nieskończoność, ale tyczy to zarówno kartonu jak i plastiku. Więc takie porównanie nie jest miarodajne.
Dziękuję za wskazówki odnośnie tego co jeszcze nie jest zrobione, a wciąż pozostaje zagadką. Zaskoczeniem jest dla mnie, że wnęka podwozia głównego może być w kolorze Light Grey (czy mówisz o tym kolorze M-485?). Nigdzie wcześniej nie widziałem takiej interpretacji, zarówno w planszach barwnych jak i modelach. Poszukam trochę na ten temat w dostępnych dla siebie materiałach, szczególnie, że jestem teraz na etapie skrzydeł i wnęk podwozia. Co do felgi mogę zostać przy srebrnym, patrząc na zdjęcia czarnobiałe nie można tego wykluczyć. Czy jesteś w stanie podpowiedzieć coś odnośnie kolorów piasty śmiga oraz tego, który jest widoczny na zdjęciach, jako podkład pod numerem samolotu na kadłubie? Widać, że pod 5 nie jest ani Intermediate Blue ani Navy Blue. Wiem, że są to pytania, na które ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, szczególnie na podstawie czarnobiałych zdjęć. Jednak moja wiedza na temat tego samolotu jest znikoma i chętnie zaufam Twojej znajomości tematu.
To, że napisałem o moim podejściu do plastiku na chwilę obecną nie oznacza, że nie zmieni się to przy kolejnym modelu. Tym bardziej, że patrząc na moje zbiory, które poczyniłem od pewnego czasu, zaczynam mieć więcej plastików niż kartonów. I oczywiście wszystkie na liście do zbudowania. Jednak póki co umiejętności plastikowe są dużo gorsze od kartonowych.
Zanim przejdę do dzisiejszej aktualizacji chciałbym jeszcze pokazać o jakim malowaniu Killefera jest mowa (zdjęcia z https://www.worldwarphotos.info/gallery ... u-corsair/):
A teraz aktualizacja, niestety ze zdjęciami z telefonu, ale przy kolejnych postaram się, aby to się nie powtórzyło. Jak widać po pomalowaniu zrobiłem jeszcze przymiarkę na sucho zanim złączyłem połówki kadłuba. Okazało się, że miejscami części wymagają jeszcze przycięcia.
Przyjąłem sobie taką kolejność działań, że najpierw skleiłem obie połówki kadłuba. Konstrukcja modelu pozwala wsunąć żywiczną kabinę od spodu w kadłub. Przy bardzo słabym spasowaniu kabiny Eduard Brassin do zestawu Tamiya, było to konieczne. Przed wsunięciem kabiny, a dokładnie podłogi i ściany przeciwogniowej widocznych na powyższych zdjęciach, przykleiłem wręgę, tą która jest za fotelem (jej wielkość jest stanowczo za mała i nie pasuje z podłogą). Do wklejenia użyłem przezroczystej żywicy dwuskładnikowej firmy Tamiya (jak się później okazało jest to zapewne to samo co dwa razy tańszy przezroczysty poxipol). Dzięki temu miałem możliwość ustawienia wszystkiego przez 5 min zanim żywica zastygła.
Na końcu wkleiłem tablicę przyrządów oraz fotel pilota. W ten sposób kabina jest praktycznie gotowa.
Zrobiłem również przymiarkę na sucho silnika oraz elementów centropłatu. Inny kolor materiału w obudowie silnika to żywica Eduard Brassin. Części z zestawu Tamiya pasują do siebie perfekcyjnie.
Następnym krokiem będą skrzydła.
Pozdrawiam!
http://barracudacals.com/proddetail.php?prod=BC32129
https://hgwmodels.cz/en/mokre-transfery ... 32905.html
Radek co do porównania długości czasu budowy najlepiej jest porównać wersje z pudełka do modelu w standardzie. Wiadomo, że jak ktoś buduje od podstaw to czas budowy modelu może wydłużyć się w nieskończoność, ale tyczy to zarówno kartonu jak i plastiku. Więc takie porównanie nie jest miarodajne.
Dziękuję za wskazówki odnośnie tego co jeszcze nie jest zrobione, a wciąż pozostaje zagadką. Zaskoczeniem jest dla mnie, że wnęka podwozia głównego może być w kolorze Light Grey (czy mówisz o tym kolorze M-485?). Nigdzie wcześniej nie widziałem takiej interpretacji, zarówno w planszach barwnych jak i modelach. Poszukam trochę na ten temat w dostępnych dla siebie materiałach, szczególnie, że jestem teraz na etapie skrzydeł i wnęk podwozia. Co do felgi mogę zostać przy srebrnym, patrząc na zdjęcia czarnobiałe nie można tego wykluczyć. Czy jesteś w stanie podpowiedzieć coś odnośnie kolorów piasty śmiga oraz tego, który jest widoczny na zdjęciach, jako podkład pod numerem samolotu na kadłubie? Widać, że pod 5 nie jest ani Intermediate Blue ani Navy Blue. Wiem, że są to pytania, na które ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, szczególnie na podstawie czarnobiałych zdjęć. Jednak moja wiedza na temat tego samolotu jest znikoma i chętnie zaufam Twojej znajomości tematu.
To, że napisałem o moim podejściu do plastiku na chwilę obecną nie oznacza, że nie zmieni się to przy kolejnym modelu. Tym bardziej, że patrząc na moje zbiory, które poczyniłem od pewnego czasu, zaczynam mieć więcej plastików niż kartonów. I oczywiście wszystkie na liście do zbudowania. Jednak póki co umiejętności plastikowe są dużo gorsze od kartonowych.
Zanim przejdę do dzisiejszej aktualizacji chciałbym jeszcze pokazać o jakim malowaniu Killefera jest mowa (zdjęcia z https://www.worldwarphotos.info/gallery ... u-corsair/):
A teraz aktualizacja, niestety ze zdjęciami z telefonu, ale przy kolejnych postaram się, aby to się nie powtórzyło. Jak widać po pomalowaniu zrobiłem jeszcze przymiarkę na sucho zanim złączyłem połówki kadłuba. Okazało się, że miejscami części wymagają jeszcze przycięcia.
Przyjąłem sobie taką kolejność działań, że najpierw skleiłem obie połówki kadłuba. Konstrukcja modelu pozwala wsunąć żywiczną kabinę od spodu w kadłub. Przy bardzo słabym spasowaniu kabiny Eduard Brassin do zestawu Tamiya, było to konieczne. Przed wsunięciem kabiny, a dokładnie podłogi i ściany przeciwogniowej widocznych na powyższych zdjęciach, przykleiłem wręgę, tą która jest za fotelem (jej wielkość jest stanowczo za mała i nie pasuje z podłogą). Do wklejenia użyłem przezroczystej żywicy dwuskładnikowej firmy Tamiya (jak się później okazało jest to zapewne to samo co dwa razy tańszy przezroczysty poxipol). Dzięki temu miałem możliwość ustawienia wszystkiego przez 5 min zanim żywica zastygła.
Na końcu wkleiłem tablicę przyrządów oraz fotel pilota. W ten sposób kabina jest praktycznie gotowa.
Zrobiłem również przymiarkę na sucho silnika oraz elementów centropłatu. Inny kolor materiału w obudowie silnika to żywica Eduard Brassin. Części z zestawu Tamiya pasują do siebie perfekcyjnie.
Następnym krokiem będą skrzydła.
Pozdrawiam!
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński