[R] MS.406 C1 1/32 Special Hobby

[Sicore]

W tym momencie mogę powiedzieć, że pierwszy etap malowania jest skończony. Jedynie, po malowaniu detali i brudzeniu na podwoziu, końcowy lakier.
Pierwszy etap czyli samo malowanie. Wycieniowana farba, z wżartym brudem.
Następny brud "zewnętrzny". Wycieki, błoto, okopcenia i może trochę pigmentów.

Od ostatniej aktualizacji skończyłem kalki. Na ile się dało użyłem z modelu. Np. napisy na sterze kierunku. Sam nr. fabryczny z prawejj strony udało się z Techmodu, pękł tylko w dwóch miejscach, z lewej dwie 6 z modelu i 1 z Techmodu.
Bocian w miejscu na tyle na ile się udało. Lewy pękł w 10 miejscach, prawy położyłem tak, by zgrywał się z pierwszym.

Brudzenie w dwóch etapach.
Najpierw Paneliner, ale rozprowadzony white spitytem po powierzchni. Przypomina to kiepskiej jakości rozcieńczone farby olejne. Jedynie jest wygodne, bo nie trzeba rozrabiać i mam kilka odcieni. Dało to ogólne ubrudzenie powierzchni. Po zabezpieczeniu lakierem akrylowy wash Valejo, produkt zdecydowanie bardziej sophisticated, niż AK. Nałożony na linie podziału i po godzinie nadmiar usunięty lekko wilgotnym pędzlem. Dodatkowo dobrudziło to powierzchnię.
Mnie się podoba i wydaje dość naturalnie i delikatnie, ale mogę się nie znać i nie jestem obiektywny.
Jak pisałem, następne brudzenia to jakieś lokalne drobiazgi. Nie chcę przesadzić i zrobić karykatury z tego pokracznego modelu.

[Sicore]

Podwozie, mniej więcej na takim etapie, jak reszta. Pomalowane detale i po brudzeniu AK, przed washem Vallejo, bo teraz mam czas zrobić zdjęcia.
Lakier ogólny musi poczekać, bo znów złamałem górną antenę i tym razem też zgubiłem. Wiec musi wyschnąć po malowaniu, by pobrudzić.

[Sicore]

Ostatnie elementy gotowe do montażu.
Śmigło, przed złożeniem pomalowane co trzeba duralem Alclada, potem czarny, łopaty malowane pod takim kątem, że nie zamalowało krawędzi natarcia.
Lakier najpierw był matowy GX, ale wychodził tak zwany dead matt, czego i nie lubię i nie wygląda zbyt naturalnie. Potem mieszanka z połyskiem, ale za dużo połysku dodałem. Na śmigłach zostało, bo czarny chyba lepiej wygląda, jak ma więcej połysku, "reszta" samolotu już była zbyt błyszcząca.
Potem AK engine oil zrobiłem przybrudzenia u nasady, ale za dużo. Więc znów jakąś mieszanką lakierów zamalowywanie i chyba to jest wygląd ostateczny.
Kadłub był lakierowany ponownie i druga mieszanka wyszła dokładnie, jak chciałem. Niby mat, ale z lekkim połyskiem. Nie dokończyłem wycieków, więc dziś bez jego zdjęć.
Koła, jak pisałem przy pierwszym lepieniu, jeden z lepszych elementów w tym modelu. Jedynie zeszlifowałem je pod odpowiednim kątem, imitując ugięcie. Jeszcze czeka je błoto.
Lufy jak i poprzednio z igieł, kolor to Gun metal Alclada, na tekturce widać, że ma filoletowy odcień. Bardzo fajna farba, rzeczywiście przypominająca po malowaniu oksydowany metal.
Chłodnica oleju pomalowana oczywiście Alcladami. Jako podkład, wspomniany gun metal, bo tak szybciej i wygodniej i na to chrome. Potem czarny wash w rowki.
Chłodnica wody malowana równolegle z modelem, najpierw dural potem kamo i to samo brudzenie co kadłub. Dural brudzony moim nieśmiertelnym brązem van Dyke od Talensa.

[Sicore]

Powoli kończymy, zostało to czego się najbardziej obawiam, pigmenty udające błoto i ziemię.

O brudzeniu kadłuba pisałem w poprzednim wpisie. Najpierw brąz van Dyke, na podwoziu, za okuciami powierzchni sterowych, na dole kadłuba i za podwoziem. Zmywany i rozcieńczany white spiryt.
Oleje serii Rembrandt od Talensa to ta wyższa półka, pigment jest bardzo drobny, dobrze kryje i po rozrobieniu zawiesina jest dość jednorodna. To co używa AK, to dolna półka, grube ziarno itp, ale właśnie do brudzenia powierzchni się dobrze nadaje, bo nie da się równomiernie uwalić poszycia.
Tu brąz nakładany już na satynowy lakier, więc przez drobny pigment nie do domycia. Ale o to mi chodziło.
Wycieki to engine oil AK, pierwsze podejście nie podchodziło mi, trochę zmyte i poprawione. Dalej coś nie do końca jestem zadowolony, ale tak zostanie.
Z chłodnicy oleju jestem mocno zadowolony, wygląda idealnie, tak jak powinna.
Światła pozycyjne zrobione w najordynarniejszy możliwy sposób. Wklejony element z modelu, zeszlifowane to na równo papierem 800. Potem transparentne Tamki grubo pędzlem, maskowanie i zeszlifowanie co niepotrzebne.

[Sicore]

TAK! Mam to, udało się spier...

Góra poszła nawet planowo, na żywo mniej intensywnie, niż na zdjęciu. Pigmenty nakładane aero zawieszone w rozcieńczalnikiem do akryli, najdelikatniejsze medium, jakie miałem pod ręką. Tak nałożoną warstwę bez problemu usunąłem sztywnym pędzlem i utrwaliłem fiksatywą do pasteli.
Tu jedyna trudność, to uzyskanie mieszanki pigmentów satysfakcjonującego koloru i usunięcie z metalu, więcej niż z farby.



I gdzieś pomiędzy robieniem góry i dołu, odłożyłem rozcieńczalnik do akryli i przez pomyłkę wziąłem leveling thinner...
Dla niezorientowanych, jest to rozcieńczalnik do farb celulozowych, świetnie zmywa też farbę.
Kilka prób o co chodzi, że pigmenty się wżerają, a nie odkurzają bez problemu, nim zauważyłem jakiego medium używam.
Wyszło takie coś, po lewej już prawie usunięte, szlifując papierem 2000.



Na ogonie zostawię, jak jest. Tak ułamałem płozę, kolejny raz. Zdecydowanie za delikatny element, jak na podwozie.



Szlifowanie zakończyłem na takim etapie.



Powinienem już go skończyć, a naprawiam, co spartoliłem. Jedyne pocieszenie, że nie zmyłem wszystkiego z podwozia, bo też zmywałem pigmenty stamtąd.
Koła niestety nie dały rady i po zmyciu całości wróciłem z nimi do punktu początkowego.
Po skończeniu malowania kół, pigmenty. Za jednym zamachem na oponę i przykurzyć na skrzydle szlifowaną okolicę.

[laszlik]

Ja pierd... Ale przygody masz z tym pokrakiem.
Prawie jak ja z motorkiem. Pół kroku do przodu, dwa wstecz. Tyle że jakoś jednak idziesz naprzód. Ja jestem właśnie na skraju załamania.

[Sicore]

Ale jak to, przecież taki motorek to wyciąć kilka części i już haha.
Sam wczoraj 2h maskowałem skrzydła w 738 do malowania slotów. A to tylko samolocik w 1/144...

[Szydercza Gała]

no cóz takie przygody się zdarzają, bedziesz się lepiej pilnowal nastepnym razem....

[Sicore]

Chyba lepiej było przed poprawką...
Ze szlifowanej farby pigmenty ciężko schodziły, prawie jak miks z leveling thinnerem.
Dodatkowo podczas szlifowania chyba doszedłem w kilku miejscach na 2 do kalki i tam pigmenty się w ogóle nie trzymały. Ratowałem się farbą o zbliżonym kolorze. Potem i tak to znów częściowo zeszlifowałem.
Na ogonie też usuwałem pierwsze podejście i jest drugie, niewiele lepsze.
Chyba pigmenty zostawię sobie do pancerki, a w samolotach zrobię to farbami i na dużo mniejszą skalę. Tzn. efekty ziemi itp.
Koła, nie ma o czym mówić. Na grzbiecie lakier połysk w minimalnej ilości, bardziej by przyciemnić pigmenty i wyglądały, jak świeższe błoto.
Na bokach nasypane na mokrą oponę pigmenty, by była grubsza warstwa, takie 3D.









Chyba ta końcówka, przez wpadkę, zmęczyła mnie psychicznie. Pigmenty zostaną, jakie są. Maski z kabiny zdjęte i tylko jakieś drobne poprawki tam.
A okopcenia to najpierw popróbuję poza modelem, nim znów coś spier....

[Szydercza Gała]

Nie łam się, Sun Tzu twierdził że zwycięstwa niczeg nie uczą, a jedynie porażki maja wartośc edukacyjną. Raz że tragedii nie ma, a dwa że od spodu. Nie stawiaj na lustrze, dorób kawałek lotoniska, przyklej go i nikt tego nigdy nie zobaczy.... Myśl pozytywnie.