Chciałem pokazać po kolei składanie masztu, ale przy przenoszeniu zdjęć z lodówki do kompa, cztery pierwsze etapy znikły w niewytłumaczalny sposób więc ten... nie będzie od początku
Element o długości 9 cm i średnicy 3 mm trudno się zwija, żeby było ładnie. Z pewnością się da, ale ułatwiłam sobie sprawę rozcinając element na dwie części. Miejsce cięcie jest potem praktycznie niewidoczne. Takie zwinięte na kleju w płynie rurki nasunąłem na rurkę mosiężną 2,5 mm. Brakowało minimalnie średnicy tejże rurki mosiężnej więc dodałem jedną rurkę z papieru milimetrowego. Wszystko ściśle przylega do siebie:
Tak to wygląda od strony łącznia. Retusz zbędny, więc ryzyko pociapania farbOM nie istnieje. Na znikniętych zdjęciach było m.in wywiercenie w mosiężnej rurce otworu pod "gafel" masztu, którego miejsce montażu jest zaznaczone na części. Pod zaznaczeniem jest rzeczona, wywiercona pod odpowiednim kątem dziurka. Wetknę sobie "gafel" w dziurkę i będzie git. Nic nie będzie odpadać ani się giąć:
Cięcie, skracanie, dopasowywanie mosiężnej rurki, czy stalowych prętów - tarcza tnąca i szybkoobrotowe narzędzie. Można oczywiście uciąć czy podciąć na wiele sposobów, ale taką tarczą to dwa bzzzzz, bzzzzzz i gotowe:
Rurka dopasowana na długość i wetknięta w nadbudówkę dla przymiarki. Widać łączenie dwóch części masztu. Maszt dziobowy też jest z dwóch części. Ktoś zauważył? (pytanie retoryczne, jak by co).
Zaletą użycia rurki w rurce jest dziura, która posłuży do wygodnego i pewnego osadzenia topu masztu:
Rdzeń topu "wytoczony" przy użyciu papieru ściernego dwóch gradacji (ta z grubym ziarnem nie załapała się na foto) i wkrętarki. Wkrętarka ma wolniejsze obroty, więc jest większa kontrola nad całym procesem:
Kartonowy element topu masztu od wielokrotnego, mocnego rolowania stalowym prętem fi 2mm zaczyna się rozwarstwiać. Co było oczywiście pożądane:
Rozwarstwiony karton z łatwością usuwa się pensetą:
I taki pocieniony element fajnie się zwija na średnicy 1,5 w podstawie do 1 mm na czubku:
Następnie w końcówce drewnianego rdzenia "wytoczyłem" takie pocienienie, które sE wejdzie w rurkę mosiężna:
Klejem w płynie przymocowałem oklejkę topu masztu do drewienka. Widok od strony łącznia. Retusz oczywiście zbędny:
I ostatecznie przy użyciu poxipolu (czy innego podobnej dwuskładnikowej żywicy) uzyska się mocne, stabilne połączenie dwóch elementów (na zdjęciu tylko przyłożone, jeszcze bez klejenia):