Modele na niedziele
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Re: Modele na niedziele
Ciekawy pomysł. Wypróbuję na dużym fiacie
Re: Modele na niedziele
Koncepcja modeli na niedziele okazała się nad wyraz okrutna.
Leży sobie taki maluch na stole
i przez sześć dni w tygodniu nie można go tknąć.
No ale dziś wreszcie nastała ta niedziela, pęta puściły ale miałem tylko pół godziny na modelarstwo i nie za bardzo jest co pokazać
ale z tego co zrobiłem widać, że tnąc pasek papieru używając prostej linijki da się go wyciąć po łuku albo tylko zdeformować gdy się tej linijki do maty porządnie nie dociśnie a może kwestia odpowiedniego prowadzenia ostrza miała też znaczenie.
I znowu sześć dni udręki mnie czeka.
Leży sobie taki maluch na stole
i przez sześć dni w tygodniu nie można go tknąć.
No ale dziś wreszcie nastała ta niedziela, pęta puściły ale miałem tylko pół godziny na modelarstwo i nie za bardzo jest co pokazać
ale z tego co zrobiłem widać, że tnąc pasek papieru używając prostej linijki da się go wyciąć po łuku albo tylko zdeformować gdy się tej linijki do maty porządnie nie dociśnie a może kwestia odpowiedniego prowadzenia ostrza miała też znaczenie.
I znowu sześć dni udręki mnie czeka.
Re: Modele na niedziele
To jeden z lepszych tekstów jakie ostatnio na forum czytałem.
Genialne. I ta wstawka z Papcia Chmiela. Masz rozmach
Jak byś ciął paski częściej niż w dni kiedy Wielki Wybuch odpoczął, stało by się oczywiste, że cięcie cienkiego paska od prostej linijki często kończy się łukiem. Cięcie na raz. Dlatego bezpieczniej ciąć na dwa, trzy razy lekkim naciskiem
pzdr Grzegorz
ZŁO SQUAD
ZŁO SQUAD
Re: Modele na niedziele
A jednak udało mi się jeszcze dziś koła - nie do końca - posklejać.
Tulejki nie zawsze udało mi się zwinąć od razu porządnie i konieczne było użycie siły aby docisnąć je za pomocą metalowej linijki do stołu w celu uzyskania walca co dzięki temu że klej w płynie jeszcze nie chwycił na amen udało się, choć po tej operacji wyglądają jednak na trochę wymęczone.
Krążki czasami uciekały mi do środka i namęczyć się musiałem aby je wydobywać i ponownie wklejać (na zgęstniały klej w płynie) ale jakoś się to udało choć nie jest idealnie. Bieżnik specjalnie dobierałem tak aby te krzywo docięte krawędzie znalazły się od wewnętrznej - niewidocznej - strony koła.
Tulejki nie zawsze udało mi się zwinąć od razu porządnie i konieczne było użycie siły aby docisnąć je za pomocą metalowej linijki do stołu w celu uzyskania walca co dzięki temu że klej w płynie jeszcze nie chwycił na amen udało się, choć po tej operacji wyglądają jednak na trochę wymęczone.
Krążki czasami uciekały mi do środka i namęczyć się musiałem aby je wydobywać i ponownie wklejać (na zgęstniały klej w płynie) ale jakoś się to udało choć nie jest idealnie. Bieżnik specjalnie dobierałem tak aby te krzywo docięte krawędzie znalazły się od wewnętrznej - niewidocznej - strony koła.
Re: Modele na niedziele
W swojej karierze automobilisty miałem dwa maluchy. Jeden kupiony jako osiemnastoletni miał przez poprzedniego właściciela wymienioną prawie całą blacharkę sprzedałem po roku a drugi kupiony w Polmozbycie pachniał nowością ale tylko przez trzy lata bo napaliłem się na samochód dużo większy i duuużo droższy (człowiek był młody i głupi więc branie kredytu na 32% go nie przerażało) i po trzech latach go sprzedałem.
Oba maluchy nie zdążyły zardzewieć więc postanowiłem, że ten model zardzewiałym będzie.
Po przejrzeniu kilku zdjęć w necie wiedziałem już gdzie maluchy najbardziej rdzewiały i postanowiłem, że to "rdzewienie" wykonam przed sklejeniem bryły bo łatwiej będzie się to robiło.
Szczegóły "zardzewiania" zdjęcie chyba opisuje w wystarczający sposób.
Koła po sklejeniu nie wyglądają idealnie więc postanowiłem że krawędzie lekko zaokrąglę pilnikiem i zamaluję miejsca szlifowania kredką akwarelową. Ale to za tydzień. A może jednak jeszcze dziś wieczorem się za to zabiorę.
Oba maluchy nie zdążyły zardzewieć więc postanowiłem, że ten model zardzewiałym będzie.
Po przejrzeniu kilku zdjęć w necie wiedziałem już gdzie maluchy najbardziej rdzewiały i postanowiłem, że to "rdzewienie" wykonam przed sklejeniem bryły bo łatwiej będzie się to robiło.
Szczegóły "zardzewiania" zdjęcie chyba opisuje w wystarczający sposób.
Koła po sklejeniu nie wyglądają idealnie więc postanowiłem że krawędzie lekko zaokrąglę pilnikiem i zamaluję miejsca szlifowania kredką akwarelową. Ale to za tydzień. A może jednak jeszcze dziś wieczorem się za to zabiorę.
Ostatnio zmieniony ndz paź 31 2021, 21:16 przez Tempest, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Modele na niedziele
A jednak zbyt długo "pościłem" aby z tym modelem znowu tydzień czekać i zamiast poobiedniej drzemki szlifowaniem i malowaniem opon się zająłem.
Koła paćkane kredką akwarelową najpierw szarą, co okazało się tylko marnowaniem czasu bo i tak na to poszła kredka czarna, która dopiero dobrze pokryła te białe miejsca. Kredka paćkana pędzelkiem i po odczekaniu kilku sekund wcierana a może odsączana przez dociskanie do pomalowanej powierzchni zmoczonej chusteczki papierowej zwiniętej w gałganek. Na koniec środki boków opon pomalowałem kredką szarą i też owym gałgankiem odsączyłem/wtarłem aby nadać trochę wrażenia przestrzenności. Koła w wycinance miały nadruk imitujący światłocień, szczególnie felgi są świetnie wg mnie odwzorowane. No ale felgi trochę popsułem "rdzą" a boki opon zamalowałem wiec trzeba to jakoś odtworzyć a może nawet i ulepszyć się uda .
Gdyby te koła nie miały wklejonych krążków tektury do których na całej powierzchni przyklejone zostały krążki imitujące felgi i boki opon to takie paćkanie już dawno chyba skończyłoby się rozklejeniem tego elementu.
Zdjęcie robione "na mokro". Po wyschnięciu okaże się czy nie będą potrzebne jakieś poprawki choć z nimi muszę uważać aby nie przedobrzyć. Na koniec jakiś błotnisty kolor lekko wetrę takim właśnie zwilżonym wodą i farbką akwarelową chusteczkowym gałgankiem. Ale to już chyba na pewno za tydzień, niech to dobrze przeschnie.
Koła paćkane kredką akwarelową najpierw szarą, co okazało się tylko marnowaniem czasu bo i tak na to poszła kredka czarna, która dopiero dobrze pokryła te białe miejsca. Kredka paćkana pędzelkiem i po odczekaniu kilku sekund wcierana a może odsączana przez dociskanie do pomalowanej powierzchni zmoczonej chusteczki papierowej zwiniętej w gałganek. Na koniec środki boków opon pomalowałem kredką szarą i też owym gałgankiem odsączyłem/wtarłem aby nadać trochę wrażenia przestrzenności. Koła w wycinance miały nadruk imitujący światłocień, szczególnie felgi są świetnie wg mnie odwzorowane. No ale felgi trochę popsułem "rdzą" a boki opon zamalowałem wiec trzeba to jakoś odtworzyć a może nawet i ulepszyć się uda .
Gdyby te koła nie miały wklejonych krążków tektury do których na całej powierzchni przyklejone zostały krążki imitujące felgi i boki opon to takie paćkanie już dawno chyba skończyłoby się rozklejeniem tego elementu.
Zdjęcie robione "na mokro". Po wyschnięciu okaże się czy nie będą potrzebne jakieś poprawki choć z nimi muszę uważać aby nie przedobrzyć. Na koniec jakiś błotnisty kolor lekko wetrę takim właśnie zwilżonym wodą i farbką akwarelową chusteczkowym gałgankiem. Ale to już chyba na pewno za tydzień, niech to dobrze przeschnie.
Re: Modele na niedziele
Nie mogłem wytrzymać i odgruzowałem trochę mój pokoik-pracownię-lakiernię aby pomalować na błyszcząco te zamaskowane już szyby.
Wcześniej jednak "poprawiłem" rdzawe wżery kredką akwarelową ciemnobrązową bo te robione kredką rdzawą po wyschnięciu wydały mi się jakieś "mdłe".
No więc po częściowym odgruzowaniu powyciągałem wszelkie sprzęty i akcesoria konieczne do pomalowania szybek za pomocą mojego aerografu. Do takiego szybkiego malowania nie chciało mi się nawet otwierać okna zważywszy na fakt że dostęp do niego był zabarykadowany ale po odkręceniu słoiczka z nastoletnim Humbrol'em błyszczącym i po nałożeniu go do zbiorniczka aero za pomocą uciętej plastikowej słomki (zrobiłem sobie zapasy zanim weszły w życie te $%#$*(&*&^@!@!#%$ przepisy) kilku porcji lakieru odłożyłem ów zbiorniczek do nakrętki po jakimś napoju psującym zęby i począłem przedzierać się do okna w celu jego otwarcia. Gdy już tam się znalazłem wyprowadziłem przy okazji rurę wyciągu z mojej komory lakierniczej za owo okno, włączyłem wentylator i zacząłem rozcieńczanie lakieru tamiyowskim rozcieńczalnikiem do lakierów. Nie wiem jaki ów produkt ma zapach bo go nie wąchałem ale otwarte okno i wyciąg (słaby bo na wentylatorze łazienkowym zbudowany) okazały się niewystarczające więc odnalazłem maskę lakierniczą i po nałożeniu jej na twarz i umocowaniu jakoś okularów do czytania (ta starość!) mogłem zacząć oddychać pełną piersią i na spokojnie zająć się malowaniem szybek. Pierwsze "psiknięcia" wykazały że lakier nie chce przez dyszę wylatywać więc już, już miałem wyrzucić do kosza ten felerny sprzęt i zabrać się za malowanie szybek pędzelkiem gdy przypomniałem sobie iż w tej testorsowskiej dyszy czasami igła się blokuje - być może dlatego że niezgodnie z instrukcją do mycia rozbierałem ten w założeniu nierozbieralny element - i trzeba wspomóc się sprzętem krawieckim aby przywrócić ją do życia.
Miało być na spokojnie. No ale niecierpliwość okazała się zgubna bo zamiast położyć jedną warstwę i odłożyć model do wyschnięcia stwierdziłem, że coś się to nie błyszczy więc poprawiłem warstwą drugą i dopiero gdy zobaczyłem pod światło efekt tej partaniny zrozumiałem, że czeka mnie dodatkowa robota aby ten model wykonać w wersji zimowej, czyli pokryty śniegiem i z zamarzniętymi szybami. Muszę poszukać sody, której użyłem w zamierzchłych czasach podczas budowy podstawki pod teciaka a jeśli poszukiwania okażą się bezowocne podkraść żonie z kuchni ten specyfik bo wydaje mi się, że używała go podczas pieczenia jakiegoś ciasta. Kuchenne produkty takie jak soda i narzędzia jak choćby wałek do ciasta że o sitkach wszelakich nie wspomnę w modelarstwie mogą jak widać również mieć zastosowanie. A może to lakier nie był dobrze rozcieńczony. Teraz to już nie ma znaczenia, zima idzie więc maluch będzie wykonany w zimowym kamuflażu.
Zawszwe coś, zawsze.
Wcześniej jednak "poprawiłem" rdzawe wżery kredką akwarelową ciemnobrązową bo te robione kredką rdzawą po wyschnięciu wydały mi się jakieś "mdłe".
No więc po częściowym odgruzowaniu powyciągałem wszelkie sprzęty i akcesoria konieczne do pomalowania szybek za pomocą mojego aerografu. Do takiego szybkiego malowania nie chciało mi się nawet otwierać okna zważywszy na fakt że dostęp do niego był zabarykadowany ale po odkręceniu słoiczka z nastoletnim Humbrol'em błyszczącym i po nałożeniu go do zbiorniczka aero za pomocą uciętej plastikowej słomki (zrobiłem sobie zapasy zanim weszły w życie te $%#$*(&*&^@!@!#%$ przepisy) kilku porcji lakieru odłożyłem ów zbiorniczek do nakrętki po jakimś napoju psującym zęby i począłem przedzierać się do okna w celu jego otwarcia. Gdy już tam się znalazłem wyprowadziłem przy okazji rurę wyciągu z mojej komory lakierniczej za owo okno, włączyłem wentylator i zacząłem rozcieńczanie lakieru tamiyowskim rozcieńczalnikiem do lakierów. Nie wiem jaki ów produkt ma zapach bo go nie wąchałem ale otwarte okno i wyciąg (słaby bo na wentylatorze łazienkowym zbudowany) okazały się niewystarczające więc odnalazłem maskę lakierniczą i po nałożeniu jej na twarz i umocowaniu jakoś okularów do czytania (ta starość!) mogłem zacząć oddychać pełną piersią i na spokojnie zająć się malowaniem szybek. Pierwsze "psiknięcia" wykazały że lakier nie chce przez dyszę wylatywać więc już, już miałem wyrzucić do kosza ten felerny sprzęt i zabrać się za malowanie szybek pędzelkiem gdy przypomniałem sobie iż w tej testorsowskiej dyszy czasami igła się blokuje - być może dlatego że niezgodnie z instrukcją do mycia rozbierałem ten w założeniu nierozbieralny element - i trzeba wspomóc się sprzętem krawieckim aby przywrócić ją do życia.
Miało być na spokojnie. No ale niecierpliwość okazała się zgubna bo zamiast położyć jedną warstwę i odłożyć model do wyschnięcia stwierdziłem, że coś się to nie błyszczy więc poprawiłem warstwą drugą i dopiero gdy zobaczyłem pod światło efekt tej partaniny zrozumiałem, że czeka mnie dodatkowa robota aby ten model wykonać w wersji zimowej, czyli pokryty śniegiem i z zamarzniętymi szybami. Muszę poszukać sody, której użyłem w zamierzchłych czasach podczas budowy podstawki pod teciaka a jeśli poszukiwania okażą się bezowocne podkraść żonie z kuchni ten specyfik bo wydaje mi się, że używała go podczas pieczenia jakiegoś ciasta. Kuchenne produkty takie jak soda i narzędzia jak choćby wałek do ciasta że o sitkach wszelakich nie wspomnę w modelarstwie mogą jak widać również mieć zastosowanie. A może to lakier nie był dobrze rozcieńczony. Teraz to już nie ma znaczenia, zima idzie więc maluch będzie wykonany w zimowym kamuflażu.
Zawszwe coś, zawsze.
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2214
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 170
Re: Modele na niedziele
To nawet dość interesująco (i dobrze) wygląda!
Re: Modele na niedziele
Czy po oderwaniu taśm maskujących (wykonane być może za wcześnie albo zbyt nieumiejętnie) podtrzymujesz swoje stwierdzenieHeinrich Kosmala pisze:To nawet dość interesująco (i dobrze) wygląda!
Chyba zużycie sody będzie większe niż planowałem
Re: Modele na niedziele
Rząd znowu namieszał nam w zegarkach i nie wiem czy to jeszcze niedziela czy już poniedziałek, pomimo tego postanowiłem zamalować te białe pola aby po oczach nie "dawały" mając nadzieję, że to jeszcze "model na niedzielę".
Nie wygląda to najlepiej na zdjęciu w makro ale "śnieg" to przykryje.
Nie wygląda to najlepiej na zdjęciu w makro ale "śnieg" to przykryje.