Modele na niedziele
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Re: Modele na niedziele
Część roboty wykonałem w sobotę w nocy, nie mogłem się doczekać niedzieli.
Postanowiłem natrysnąć mgiełkę kurzu na karoserię. Aby podczas tego "zakurzania" nie trzymać modelu w ręku zbudowałem na szybko z kawałka kartonu, masy Patafix i jakiegoś plastikowego coś-ia (którego przeznaczenie nie jest mi znane) taki Tamiya Spray Work w wersji Extra Slim. Zaletą jego oprócz ceny jest to, że bardzo niewiele miejsca zajmuje.
No i trysnąłem nawet dwukrotnie na dolną część nadwozia lecz prawie wcale a może nawet wcale tego nie widać. Pewnie z powodu koloru malucha, koloru idealnego bo błota na nim nie widać. Miałem dwa samochody o kolorze podobnym do błota i była to wspaniała sprawa. Tylko raz na rok je myłem, tzn. panowie w serwisie podczas przeglądu je myli a mnie się wydawały ciągle czyste choć tak z 20-30 000km rocznie w dawnych czasach przejeżdżałem.
Poprawiłem też nawisy śniegu w nadkolach bo jakieś zbyt zaokrąglone mi się wydawały czyli klej introligatorski, soda, potem po lekkim przeschnięciu wykałaczką formowanie i następnego dnia rano czyli w niedzielę pędzelkiem lekkie szczotkowanie i zapuszczenie rozrzedzoną mocno czarną farbką akwarelową.
Po "zakurzaniu" przyszedł czas na śnieg. Postanowiłem, że samochodzik będzie wyglądał tak jakby spadł śnieg, właściciel go odśnieżył ale czapę na dachu zostawił oraz trochę śniegu na masce, pojeździł trochę a potem słońce zaczęło rozpuszczać te pozostałości. Naniosłem więc na maskę dużym miękkim pędzlem warstwę kleju w płynie mając nadzieję, że po wyschnięciu będzie się błyszczała imitując rozpuszczony zamarznięty śnieg na który tu i ówdzie nalożę trochę śniegu który rozmrozić się nie zdążył.
Niestety po kilku minutach a może tylko kilkudziesięciu sekundach zauważyłem że klej wysycha na matowo i że tu i tam jeszcze się błyszczy więc na te mokre miejsca nasypałem sody bo stwierdziłem że ten efekt trzeba by na kilka rat wykonywać albo użyć błyszczącego lakieru bezbarwnego a ja niecierpliwy jestem. Po kliku minutach strzepnąłem nad wanną naddatek, nałożyłem pędzelkiem już mniejszym klej introligatorski
i zasypałem sodą.
Po kilkunastu minutach przyszedł czas na dach czyli klej introligatorski nałożony pędzelkiem, na to czapa z sody a po pół godzinie strzepnięcie naddatku. No i strzepnęło się w niektórych miejscach za bardzo i wyglądało to słabo. Chyba na tyle słabo że od razu pędzlem do golenia czapę lekko wyszczotkowałem i zapomniałem zrobić zdjęcia jak to wyglądało przed tą operacją,
naniosłem pędzelkiem rozcieńczony wodą klej w płynie i zasypałem sodą znowu. Po jakiejś pół godzinie pędzelkiem z castingu, który akurat leżał pod ręką zmiotłem z tylnej części dachu trochę śniegu. Na poniższym zdjęciu efektu tego zmiatania jeszcze nie widać. Trzeba by mieć asystentkę do robienia zdjęć bo w jednej ręce aparat w drugiej pędzel, trzeciej nie ma ... no nie da się tego ogarnąć czasami samodzielnie.
Modelik miał stać podczas plenerowej sesji zdjęciowej jak wstępnie planowałem na zaśnieżonej lub mokrej powierzchni więc na klej adhezyjny przykleiłem kwadraciki folii mającej zabezpieczyć papier przed namoknięciem. Okazało się to zupełnie niepotrzebne bo było chyba z 5 stopni mrozu a wręcz szkodliwe ponieważ podczas przestawiania modelu do kolejnych scen koła się minimalnie poobracały tak że te folie stały się widoczne.
Spieszyłem się bo właśnie słońce zza chmur się wyłoniło i była idealna wg mnie sceneria do zdjęć w plenerze. Pierwszą sesję zdjęciową wykonałem więc jeszcze gdy klej wysychał i nie oczyściłem z luźnych drobin sody tylnej i przedniej szyby oraz maski ale nie podobało mi się to po wgraniu do kompa więc pędzelkiem do makijażu usunąłem te nadmiary, odwróciłem do góry nogami modelik i postukałem w podwozie aby strząsnąć luźny proszek. Czapa na szczęście nie odpadła tu i tam jak to się stało za pierwszym razem więc zrobiłem druga sesję, wgrałem zdjęcia, przejrzałem i ... z powodu tych kawałków folii przyklejonych do kół trzeci raz na ogród się udałem. Tym razem była to już sesja ostateczna bo bieganie tyle razy po schodach na pierwsze piętro wyczerpało czas, który przeznaczam codziennie na gimnastykę.
Modelik skończony
Mała mini galeria
ogrodowe atelier
i na zakończenie zdjęcie ekranu jak mawia pewien mój znajomy przedstawiające w jaki sposób utworzyć galerię z miniaturkami własnoręcznie, korzystając tylko z serwera FTP i łindołsowego notatnika. Zielone podkreślenie pod linkiem do zdjęcia w pełnym wymiarze, czerwone podkreślenie to miniatura a ciemnoczerwona ramka to znak spacji, dzięki któremu miniatury układane są w tej samej linii. Jak widać samodzielnie należy zadbać o to aby miniatury miały identyczne rozmiary. Ja tego nie zrobiłem bo ostatnio ten sposób wykorzystywałem chyba kilka lat temu i wygląda jak wygląda ale pozostawiam to takie ku przestrodze.
Rok minął od momentu gry wpadłem na ten pomysł modeli na niedziele. I tylko trzy modele skończone. Na ale cóż począć, modelarski obibok ze mnie jak to marek_d napisał.
A wiele rozpoczętych prze mnie modeli czeka na skończenie że o makiecie nie wspomnę.
Więc ten modelarsko-literacki a może raczej literacko-modelarski eXperyment uznaję za jednak udany i zakończony.
Jeśli ktoś chciałby kontynuować taki pomysł to licencję przekazuję do domeny publicznej.
Postanowiłem natrysnąć mgiełkę kurzu na karoserię. Aby podczas tego "zakurzania" nie trzymać modelu w ręku zbudowałem na szybko z kawałka kartonu, masy Patafix i jakiegoś plastikowego coś-ia (którego przeznaczenie nie jest mi znane) taki Tamiya Spray Work w wersji Extra Slim. Zaletą jego oprócz ceny jest to, że bardzo niewiele miejsca zajmuje.
No i trysnąłem nawet dwukrotnie na dolną część nadwozia lecz prawie wcale a może nawet wcale tego nie widać. Pewnie z powodu koloru malucha, koloru idealnego bo błota na nim nie widać. Miałem dwa samochody o kolorze podobnym do błota i była to wspaniała sprawa. Tylko raz na rok je myłem, tzn. panowie w serwisie podczas przeglądu je myli a mnie się wydawały ciągle czyste choć tak z 20-30 000km rocznie w dawnych czasach przejeżdżałem.
Poprawiłem też nawisy śniegu w nadkolach bo jakieś zbyt zaokrąglone mi się wydawały czyli klej introligatorski, soda, potem po lekkim przeschnięciu wykałaczką formowanie i następnego dnia rano czyli w niedzielę pędzelkiem lekkie szczotkowanie i zapuszczenie rozrzedzoną mocno czarną farbką akwarelową.
Po "zakurzaniu" przyszedł czas na śnieg. Postanowiłem, że samochodzik będzie wyglądał tak jakby spadł śnieg, właściciel go odśnieżył ale czapę na dachu zostawił oraz trochę śniegu na masce, pojeździł trochę a potem słońce zaczęło rozpuszczać te pozostałości. Naniosłem więc na maskę dużym miękkim pędzlem warstwę kleju w płynie mając nadzieję, że po wyschnięciu będzie się błyszczała imitując rozpuszczony zamarznięty śnieg na który tu i ówdzie nalożę trochę śniegu który rozmrozić się nie zdążył.
Niestety po kilku minutach a może tylko kilkudziesięciu sekundach zauważyłem że klej wysycha na matowo i że tu i tam jeszcze się błyszczy więc na te mokre miejsca nasypałem sody bo stwierdziłem że ten efekt trzeba by na kilka rat wykonywać albo użyć błyszczącego lakieru bezbarwnego a ja niecierpliwy jestem. Po kliku minutach strzepnąłem nad wanną naddatek, nałożyłem pędzelkiem już mniejszym klej introligatorski
i zasypałem sodą.
Po kilkunastu minutach przyszedł czas na dach czyli klej introligatorski nałożony pędzelkiem, na to czapa z sody a po pół godzinie strzepnięcie naddatku. No i strzepnęło się w niektórych miejscach za bardzo i wyglądało to słabo. Chyba na tyle słabo że od razu pędzlem do golenia czapę lekko wyszczotkowałem i zapomniałem zrobić zdjęcia jak to wyglądało przed tą operacją,
naniosłem pędzelkiem rozcieńczony wodą klej w płynie i zasypałem sodą znowu. Po jakiejś pół godzinie pędzelkiem z castingu, który akurat leżał pod ręką zmiotłem z tylnej części dachu trochę śniegu. Na poniższym zdjęciu efektu tego zmiatania jeszcze nie widać. Trzeba by mieć asystentkę do robienia zdjęć bo w jednej ręce aparat w drugiej pędzel, trzeciej nie ma ... no nie da się tego ogarnąć czasami samodzielnie.
Modelik miał stać podczas plenerowej sesji zdjęciowej jak wstępnie planowałem na zaśnieżonej lub mokrej powierzchni więc na klej adhezyjny przykleiłem kwadraciki folii mającej zabezpieczyć papier przed namoknięciem. Okazało się to zupełnie niepotrzebne bo było chyba z 5 stopni mrozu a wręcz szkodliwe ponieważ podczas przestawiania modelu do kolejnych scen koła się minimalnie poobracały tak że te folie stały się widoczne.
Spieszyłem się bo właśnie słońce zza chmur się wyłoniło i była idealna wg mnie sceneria do zdjęć w plenerze. Pierwszą sesję zdjęciową wykonałem więc jeszcze gdy klej wysychał i nie oczyściłem z luźnych drobin sody tylnej i przedniej szyby oraz maski ale nie podobało mi się to po wgraniu do kompa więc pędzelkiem do makijażu usunąłem te nadmiary, odwróciłem do góry nogami modelik i postukałem w podwozie aby strząsnąć luźny proszek. Czapa na szczęście nie odpadła tu i tam jak to się stało za pierwszym razem więc zrobiłem druga sesję, wgrałem zdjęcia, przejrzałem i ... z powodu tych kawałków folii przyklejonych do kół trzeci raz na ogród się udałem. Tym razem była to już sesja ostateczna bo bieganie tyle razy po schodach na pierwsze piętro wyczerpało czas, który przeznaczam codziennie na gimnastykę.
Modelik skończony
Mała mini galeria
ogrodowe atelier
i na zakończenie zdjęcie ekranu jak mawia pewien mój znajomy przedstawiające w jaki sposób utworzyć galerię z miniaturkami własnoręcznie, korzystając tylko z serwera FTP i łindołsowego notatnika. Zielone podkreślenie pod linkiem do zdjęcia w pełnym wymiarze, czerwone podkreślenie to miniatura a ciemnoczerwona ramka to znak spacji, dzięki któremu miniatury układane są w tej samej linii. Jak widać samodzielnie należy zadbać o to aby miniatury miały identyczne rozmiary. Ja tego nie zrobiłem bo ostatnio ten sposób wykorzystywałem chyba kilka lat temu i wygląda jak wygląda ale pozostawiam to takie ku przestrodze.
Rok minął od momentu gry wpadłem na ten pomysł modeli na niedziele. I tylko trzy modele skończone. Na ale cóż począć, modelarski obibok ze mnie jak to marek_d napisał.
A wiele rozpoczętych prze mnie modeli czeka na skończenie że o makiecie nie wspomnę.
Więc ten modelarsko-literacki a może raczej literacko-modelarski eXperyment uznaję za jednak udany i zakończony.
Jeśli ktoś chciałby kontynuować taki pomysł to licencję przekazuję do domeny publicznej.
Ostatnio zmieniony ndz gru 26 2021, 23:50 przez Tempest, łącznie zmieniany 4 razy.
Re: Modele na niedziele
TAK
A nawet 2xTAK.
I to nie byle asystentkę. Jako, że do budowy modelu, musiałaby to być modelka
Tempeścik, model, że tak powiem z d..y. Przypomina malucha z profilu, jak się oczy zmruży .
Ale sklejony wybornie ,a patent zimowy do zapisania .
Efekt jest świetny. Szkoda, że w okrętach średni do wykorzystania. No może jakby robić Garlanda w osłonie PQ-16
Nie lubię jak kończy się coś fajnego.Tempest pisze: ndz gru 26 2021, 21:28 Więc ten modelarsko-literacki a może raczej literacko-modelarski eXperyment uznaję za jednak udany i zakończony.
Jeśli ktoś chciałby kontynuować taki pomysł to licencję przekazuję do domeny publicznej.
Mając nadzieję, że otworzysz jakiś drugi front dodam, że daję Ci fory w Czarnym Pocisku, zanurzając się w okręty, aż do ewentualnej galerii
pzdr Grzegorz
ZŁO SQUAD
ZŁO SQUAD
Re: Modele na niedziele
To miłe że się komuś podobało.gk pisze:Nie lubię jak kończy się coś fajnego.
Ale ta modelka musiałaby jeszcze potrafić focić w macro. Obawiam się że cena za godzinę to byłaby cena modelu na niedzielę razy 1000.gk pisze:I to nie byle asystentkę. Jako, że do budowy modelu, musiałaby to być modelka
A lodołamaczegk pisze:Szkoda, że w okrętach średni do wykorzystania.
Pomysł już jest. A nawet dwa czyli mam na dwa lata do przodu zaplanowaną robotę. To straszne bo lubię działać impulsywnie. I te modele na niedziele nieźle mnie wykończyłygk pisze:Mając nadzieję, że otworzysz jakiś drugi front...
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Re: Modele na niedziele
To zacznij robić modele na sobotę - mniej wykańczające. A nawet gdyby co, to masz potem niedzielę na odpoczynek...
Re: Modele na niedziele
Niby warto korzystać z rad starszych kolegów
Niczym by się to nie różniło od tego niedzielnego kieratu.
Teraz będę działał po staremu czyli jak natchnienie mnie najdzie
Jedyną modyfikacją będzie to, że postaram się tego natchnienia w zarodku zbyt często nie dusić jak to dawniej się zdarzało
ale jednak nie skorzystamEdmund_Nita pisze:To zacznij robić modele na sobotę...
Niczym by się to nie różniło od tego niedzielnego kieratu.
Teraz będę działał po staremu czyli jak natchnienie mnie najdzie
Jedyną modyfikacją będzie to, że postaram się tego natchnienia w zarodku zbyt często nie dusić jak to dawniej się zdarzało
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Re: Modele na niedziele
Podoba mi się efekt ze śniegiem. Bardzo realistyczny.
Będzie okazja to też spróbuję. Pokazałeś jak. Przełamałeś lody (śniegi).
A tablic nie będzie? :/
Będzie okazja to też spróbuję. Pokazałeś jak. Przełamałeś lody (śniegi).
A tablic nie będzie? :/
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2214
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 170
Re: Modele na niedziele
Super praca modelarska!
Jeździłem takim (seledynowym), aż mi go ukradli (małolaty, jak się później okazało – wtedy milicja potrafiła też być skuteczna) z parkingu przed blokiem i zezłomowali w wypadku ucieczkowym -
- łezka kręci się w oku...
Jeździłem takim (seledynowym), aż mi go ukradli (małolaty, jak się później okazało – wtedy milicja potrafiła też być skuteczna) z parkingu przed blokiem i zezłomowali w wypadku ucieczkowym -
- łezka kręci się w oku...
Re: Modele na niedziele
Sokole Oko Kompletnie o nich zapomniałempiootrek pisze:A tablic nie będzie? :/
Zapomniałem też gdzie je schowałem i obawiam się, że trudno będzie je odnaleźć bo przez ostatnie cztery miesiące trzykrotnie zmieniałem miejsce stacjonowania mojego warsztatu. Ale poszukam oczywiście bo samochód bez tablic nie może przecież po drogach się poruszać a w moim maluchu koła mogą się obracać
Re: Modele na niedziele
Nie dały mi te tablice spokoju i wreszcie w jednej z szaf wygrzebałem kartonik na którym leżały pomiędzy resztkami smoka z modelu wieży. Były dwa komplety a ostało się półtora, na szczęście tablice bielskie są w komplecie. Już posmarowałem "taśmą w płynie" czyli klejem Microscale Liquid Tape widocznym klika postów wcześniej. Ale przyklejał je na model będę oczywiście w następną niedzielę.