Conte di Cavour z GPM
Moderatorzy: kartonwork, Tomasz D.
I o to chodzi. Może ten wcześniejszy szkic nie jest rewelacyjny, ale dokładnie odzwierciedla post Wujka.
A co do autora opracowania to myśle, że gdyby CdC miał faktycznie takie upakowanie elementów jak japonce to Dimitri nie omieszkal by je umiescic w modelu. Zobaczcie zresztą kanadyjskie korwety z modelika... szczególnie WETASKIWIN w 1/200. Detale w sam raz dla krótkowidzów.
A co do autora opracowania to myśle, że gdyby CdC miał faktycznie takie upakowanie elementów jak japonce to Dimitri nie omieszkal by je umiescic w modelu. Zobaczcie zresztą kanadyjskie korwety z modelika... szczególnie WETASKIWIN w 1/200. Detale w sam raz dla krótkowidzów.
pzdr
Kemot
Kemot
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
Wujku myślę że to wakacyjna nuda jest motorem napędowym takich dyskusji a szydercy z założenia muszą szydzić...
Ale to i dobrze bo przynajmniej coś się dzieje. Skoro nikomu nie chce się kleić to może porozmawiajmy o okrętach i ich projektowaniu. Okręt to takie ustrojstwo które jest wybitnym przykładem produkcji jednostkowej i rękodzieła. Z jego projektowaniem rzecz ma się podobnie. Nie ma mozliwości budowania prototypu i dopracowywania każdego detalu do wielkoseryjnej produkcji. Nie da się postępować tak jak z samolotem czy samochodem, które to obiekty po latach wdrożeń są później produkowane seryjnie. Dlatego też w każdym projekcie można się dopatrzyć niedoskonałości, żeby nie powiedzieć wręcz improwizacji. Wiele z nich sprawia wrażenie jakby osprzęt był montowany zupełnie przypadkowo, na zasadzie gdzie popadnie. Niestety w takim spostrzeżeniu jest sporo prawdy. Ponieważ projekt powstaje z udziałem setek ludzi i dziesiątek branż to często dochodzi do sytuacji gdy jeden specjalista umieści coś bez konsultacji z innymi a ci inni myslą że tak musi być i taki knot przechodzi niezauważony o ile ktoś głośno nie zaprotestuje. Patrząc od strony funkcji, okręt wojenny jest pływającą baterią armat i im mniej ma na pokładzie różnych ustrojstw tym lepiej. To różne wymogi bezpieczeństwa a nie funkcja podstawowa wymuszają przeładowanie pokładów sprzętem. Przesycenie pokładów wyposażeniem czyni go bowiem bardziej wrażliwym na uszkodzenia w przypadku ataku wroga. Tak więc od tej strony włoskie konstrukcje, z racji swojej ascetyczności, należały do najlepszych. Wszystko co możliwe schowano za pancerzem. O ich wartościach bojowych nie chcę dyskutować bo te w ogromnej mierze zależą od wyszkolenia załóg a z tym u południowców nigdy nie było za dobrze. Słońce rozleniwia i wszyscy o tym wiemy. Ponadto każdy ma swoją ulubioną flotę i do upadłego będzie bronił jej zalet. Niemniej trzeba obiektywnie stwierdzić że pod względem czystości linii i urody okręty włoskie na pewno nie sytuują sie na końcu a raczej w czubie rankingów. To zupełnie tak jak z samochodami. Wszystkie najładniejsze są projektowane przez włoskich stylistów ale lepiej kupować te produkowane gdzie indziej...
Przy okazji mam propozycję by wszystkie odnalezione, ciekawe linki związane z CdC wrzucić do tego wątku. Ułatwi to życie tym, którzy zabiorą się za ten model pod wrażeniem jego urody ...
Ale to i dobrze bo przynajmniej coś się dzieje. Skoro nikomu nie chce się kleić to może porozmawiajmy o okrętach i ich projektowaniu. Okręt to takie ustrojstwo które jest wybitnym przykładem produkcji jednostkowej i rękodzieła. Z jego projektowaniem rzecz ma się podobnie. Nie ma mozliwości budowania prototypu i dopracowywania każdego detalu do wielkoseryjnej produkcji. Nie da się postępować tak jak z samolotem czy samochodem, które to obiekty po latach wdrożeń są później produkowane seryjnie. Dlatego też w każdym projekcie można się dopatrzyć niedoskonałości, żeby nie powiedzieć wręcz improwizacji. Wiele z nich sprawia wrażenie jakby osprzęt był montowany zupełnie przypadkowo, na zasadzie gdzie popadnie. Niestety w takim spostrzeżeniu jest sporo prawdy. Ponieważ projekt powstaje z udziałem setek ludzi i dziesiątek branż to często dochodzi do sytuacji gdy jeden specjalista umieści coś bez konsultacji z innymi a ci inni myslą że tak musi być i taki knot przechodzi niezauważony o ile ktoś głośno nie zaprotestuje. Patrząc od strony funkcji, okręt wojenny jest pływającą baterią armat i im mniej ma na pokładzie różnych ustrojstw tym lepiej. To różne wymogi bezpieczeństwa a nie funkcja podstawowa wymuszają przeładowanie pokładów sprzętem. Przesycenie pokładów wyposażeniem czyni go bowiem bardziej wrażliwym na uszkodzenia w przypadku ataku wroga. Tak więc od tej strony włoskie konstrukcje, z racji swojej ascetyczności, należały do najlepszych. Wszystko co możliwe schowano za pancerzem. O ich wartościach bojowych nie chcę dyskutować bo te w ogromnej mierze zależą od wyszkolenia załóg a z tym u południowców nigdy nie było za dobrze. Słońce rozleniwia i wszyscy o tym wiemy. Ponadto każdy ma swoją ulubioną flotę i do upadłego będzie bronił jej zalet. Niemniej trzeba obiektywnie stwierdzić że pod względem czystości linii i urody okręty włoskie na pewno nie sytuują sie na końcu a raczej w czubie rankingów. To zupełnie tak jak z samochodami. Wszystkie najładniejsze są projektowane przez włoskich stylistów ale lepiej kupować te produkowane gdzie indziej...
Przy okazji mam propozycję by wszystkie odnalezione, ciekawe linki związane z CdC wrzucić do tego wątku. Ułatwi to życie tym, którzy zabiorą się za ten model pod wrażeniem jego urody ...
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
Wujki nie mają Jeta zamiaru bronić jakiejkolwiek floty świata .
Po internecie "pobiegałem" troszkę bo cenię sobie opracowania Dymitrija Hotkina .
Od dłuższego czasu , przy każdej nadażającej się okazji , je przeglądam . Mój szacunek do tego co robi rośnie .
A w czasie kiedy " Conte di Cavour " powstawał , był okrętem nie gorszym od innych . Z wypowiedzi PKDeath wynikało że , sugestia taka chyba , do "bani" bo nie powalczył i został jak i większość floty włoskiej szybko zatopiony . Na tym akwenie , tak małym , nie powalczyła jakakolwiek flota .
Z tym się nie mogę pogodzić jakoś . Bo najlepsze i najnowocześniejsze konstrukcje pływająco-wojenne innych nacji kończyły swój żywot szybko .
Wiele nawet w pierwszych rejsach . Nikt nie twierdził jednak że ... do bani . To Wujka zaintrygowało .
Po internecie "pobiegałem" troszkę bo cenię sobie opracowania Dymitrija Hotkina .
Od dłuższego czasu , przy każdej nadażającej się okazji , je przeglądam . Mój szacunek do tego co robi rośnie .
A w czasie kiedy " Conte di Cavour " powstawał , był okrętem nie gorszym od innych . Z wypowiedzi PKDeath wynikało że , sugestia taka chyba , do "bani" bo nie powalczył i został jak i większość floty włoskiej szybko zatopiony . Na tym akwenie , tak małym , nie powalczyła jakakolwiek flota .
Z tym się nie mogę pogodzić jakoś . Bo najlepsze i najnowocześniejsze konstrukcje pływająco-wojenne innych nacji kończyły swój żywot szybko .
Wiele nawet w pierwszych rejsach . Nikt nie twierdził jednak że ... do bani . To Wujka zaintrygowało .