HMS Nelson z 1943 roku skala 1:200
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
HMS Nelson z 1943 roku skala 1:200
--= Rys historyczny =--
Właśnie dziś admirał Enita zatwierdził budowę nowej jednostki, którą dokładnie 82 lata temu, znacząco miała wzmocnić i odmłodzić stan floty morskiej, która w wyniku działań I wojny światowej nie wyglądała imponująco. Budowa nowej jednostki miała zapewnić nie tylko przewagę taktyczno-bojową, ale także stanowić alternatywę wobec budowy podobnych okrętów w innych krajach oraz podnieść rangę floty na świecie.
Po 1922 roku okręt liniowy został zastąpiony pancernikiem, który sam w sobie był pływającą fortecą bardziej skomplikowaną i pełną nowych urządzeń. Pancerz burtowy ze względu na duże dystanse walki nie odgrywał już pierwszoplanowej roli, a projektanci skupili się na niezatapialności oraz niezawodności urządzeń awaryjnych. Dodatkowo Traktat Waszyngtoński ustalił maksymalną wyporność okrętów na 35 000 ton. Z takimi złożeniami przystąpiono do projektowania okrętu i 82 lata temu dokumentacja została dostarczona do stoczni.
--= Relacja z budowy =--
Ostatnimi czasy jakoś mniej byłem produktywny materialnie ale za to więcej pracowałem umysłowo przez co niewiele było do pokazania. Tajemniczy model, nazwany przez niektórych forumowiczów modelem "X", pochłonął ostatki mojego wolnego czasu. Poza tym szukałem swojego sposobu na modelarstwo. Nie chciałem robić relacji ale spotkania z admirałem Enitą wspólne rozmowy i ustalenia spowodowały, że to on nakreślił sposób w jaki ta relacja będzie prowadzona.
Zatem będzie to relacja z budowy od podstaw. Jednak uspokoję od razu tych wszystkich, którzy nie lubią tasiemców. W relacji tej nie będę pokazywał technik, trików ani pośrednich zdjęć. Chcę zaproponować Wam relację, która połączy w sobie nie tylko budowę modelu ale także przedstawi historię tej jednostki jej losy, dokonania i porażki. Zatem w zamiarze będzie to miks historyczno-modelarki. Jak to się uda i czy to się uda to czas pokaże.
Na samym początku chciałbym podziękować dwóm osobom dzięki, którym budowa tego modelu nie była by możliwa. Pierwszą z nich jest Edziu Nita (Enita), z którym to spędziłem wiele godzin na rozmowach. Jego doświadczenie modelarskie i zainteresowanie marynistyczne jest nieocenioną pomocą, która będzie wykorzystana przy powstawaniu tego modelu. Zaś drugą to Grzesiu Nowak (McGregor), któremu pragnę podziękować za udostępnienie dokumentacji planowo-rysunkowo-zdjęciowej, dzięki której będę mógł jak najwierniej odtworzyć ten model.
Jak zaznaczyłem model powstaje od podstaw, co wymaga dłuższego czasu na zrobienie elementów. Jednak aby wątek nie umarł będę go wzbogacał o wydarzenia historyczne, które w wyniku zbieranie dokumentacji udało mi się ustalić. Model będzie wykonany z malowanego kartonu w wersji od linii wodnej.
Skala modelu 1:200, co gwarantuje odpowiednią ilość detali aby model nie był zbyt ubogi.
Nie zdradzam co to za model, gdyż dokładnie 82 lata temu tylko kilka osób wiedziało, gdzie i kiedy będzie budowany. Zatem proszę uzbroić się w cierpliwość, bo zagadka niedługo się wyjaśni.
Właśnie dziś admirał Enita zatwierdził budowę nowej jednostki, którą dokładnie 82 lata temu, znacząco miała wzmocnić i odmłodzić stan floty morskiej, która w wyniku działań I wojny światowej nie wyglądała imponująco. Budowa nowej jednostki miała zapewnić nie tylko przewagę taktyczno-bojową, ale także stanowić alternatywę wobec budowy podobnych okrętów w innych krajach oraz podnieść rangę floty na świecie.
Po 1922 roku okręt liniowy został zastąpiony pancernikiem, który sam w sobie był pływającą fortecą bardziej skomplikowaną i pełną nowych urządzeń. Pancerz burtowy ze względu na duże dystanse walki nie odgrywał już pierwszoplanowej roli, a projektanci skupili się na niezatapialności oraz niezawodności urządzeń awaryjnych. Dodatkowo Traktat Waszyngtoński ustalił maksymalną wyporność okrętów na 35 000 ton. Z takimi złożeniami przystąpiono do projektowania okrętu i 82 lata temu dokumentacja została dostarczona do stoczni.
--= Relacja z budowy =--
Ostatnimi czasy jakoś mniej byłem produktywny materialnie ale za to więcej pracowałem umysłowo przez co niewiele było do pokazania. Tajemniczy model, nazwany przez niektórych forumowiczów modelem "X", pochłonął ostatki mojego wolnego czasu. Poza tym szukałem swojego sposobu na modelarstwo. Nie chciałem robić relacji ale spotkania z admirałem Enitą wspólne rozmowy i ustalenia spowodowały, że to on nakreślił sposób w jaki ta relacja będzie prowadzona.
Zatem będzie to relacja z budowy od podstaw. Jednak uspokoję od razu tych wszystkich, którzy nie lubią tasiemców. W relacji tej nie będę pokazywał technik, trików ani pośrednich zdjęć. Chcę zaproponować Wam relację, która połączy w sobie nie tylko budowę modelu ale także przedstawi historię tej jednostki jej losy, dokonania i porażki. Zatem w zamiarze będzie to miks historyczno-modelarki. Jak to się uda i czy to się uda to czas pokaże.
Na samym początku chciałbym podziękować dwóm osobom dzięki, którym budowa tego modelu nie była by możliwa. Pierwszą z nich jest Edziu Nita (Enita), z którym to spędziłem wiele godzin na rozmowach. Jego doświadczenie modelarskie i zainteresowanie marynistyczne jest nieocenioną pomocą, która będzie wykorzystana przy powstawaniu tego modelu. Zaś drugą to Grzesiu Nowak (McGregor), któremu pragnę podziękować za udostępnienie dokumentacji planowo-rysunkowo-zdjęciowej, dzięki której będę mógł jak najwierniej odtworzyć ten model.
Jak zaznaczyłem model powstaje od podstaw, co wymaga dłuższego czasu na zrobienie elementów. Jednak aby wątek nie umarł będę go wzbogacał o wydarzenia historyczne, które w wyniku zbieranie dokumentacji udało mi się ustalić. Model będzie wykonany z malowanego kartonu w wersji od linii wodnej.
Skala modelu 1:200, co gwarantuje odpowiednią ilość detali aby model nie był zbyt ubogi.
Nie zdradzam co to za model, gdyż dokładnie 82 lata temu tylko kilka osób wiedziało, gdzie i kiedy będzie budowany. Zatem proszę uzbroić się w cierpliwość, bo zagadka niedługo się wyjaśni.
Ostatnio zmieniony sob sty 08 2005, 15:22 przez Vivit, łącznie zmieniany 5 razy.
Ja juz wiem co to bedzie!! Z tego co mowia moje zrodla bedzie to albo Nelson, albo Rodney.
Nelson - rozp. budowy 28.12.1922 wodowanie 02.09.1925 wejscie do sluzby - 10.09.1927
Rodney 28.12.1922, 17.12.1925, 10.11.1927
Zgodnie z postanowieniami konferencji waszyngtonskiej, pozwolono Wielkiej Brytanii zbudowac dwa okrety liniowe. Musialy one jednak spelniac wymogi nieprzekroczenia 35.000 ton wypornosci i kalibru glownego uzbrojenia 406mm - narzucanych przez ten traktat.
Wiec daje 99%, ze to wlasnie jeden z tych pancernikow Vivit buduje w porozumieniu z admiralem enita
Nelson - rozp. budowy 28.12.1922 wodowanie 02.09.1925 wejscie do sluzby - 10.09.1927
Rodney 28.12.1922, 17.12.1925, 10.11.1927
Zgodnie z postanowieniami konferencji waszyngtonskiej, pozwolono Wielkiej Brytanii zbudowac dwa okrety liniowe. Musialy one jednak spelniac wymogi nieprzekroczenia 35.000 ton wypornosci i kalibru glownego uzbrojenia 406mm - narzucanych przez ten traktat.
Wiec daje 99%, ze to wlasnie jeden z tych pancernikow Vivit buduje w porozumieniu z admiralem enita
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Cześć Maciej,
naprawdę mam taki charakter? Nie wiedziałem. He, he.....
Z tym podsycaniem napięcia, to niezupełnie jest tak. Muszę trochę Vivita usprawiedliwić. Otóż Paweł prowadzi swój własny mały biznes i ostatnimi czasy jest ogromne zapotrzebowanie na świadczone przez niego usługi. W efekcie chłopina pracuje dziesięć, dwanaście (a niekiedy i dłużej) godzin na dobę. Nie dziwcie się zatem, że możliwość zarobienia trochę pieniędzy, których dzisiaj nigdy za dużo, przedkłada nad budowę modeli. Takie życie....
Zatem bądźcie cierpliwi. Warto. Mogę tylko dodać, że Vivit był chyba najpilniejszym uczniem Wujka Andrzeja i nie opuścił żadnej jego lekcji. A ponieważ skądinąd wiadomo, że Mistrz Andrzej zagląda tu przez dziurkę od klucza (to słowa admina), będzie Jędruś dumny z tego, że wbrew temu co pisał, jego roczna praca na forum nie była stratą czasu.
A tak przy okazji, może byś Andrzej coś nieco pokazał nad czym pracujesz. Tylko nie mów, że nic nie robisz, bo nie uwierzę.
Uśmiech zachęcajacy (dla Wujka ma się rozumieć),
naprawdę mam taki charakter? Nie wiedziałem. He, he.....
Z tym podsycaniem napięcia, to niezupełnie jest tak. Muszę trochę Vivita usprawiedliwić. Otóż Paweł prowadzi swój własny mały biznes i ostatnimi czasy jest ogromne zapotrzebowanie na świadczone przez niego usługi. W efekcie chłopina pracuje dziesięć, dwanaście (a niekiedy i dłużej) godzin na dobę. Nie dziwcie się zatem, że możliwość zarobienia trochę pieniędzy, których dzisiaj nigdy za dużo, przedkłada nad budowę modeli. Takie życie....
Zatem bądźcie cierpliwi. Warto. Mogę tylko dodać, że Vivit był chyba najpilniejszym uczniem Wujka Andrzeja i nie opuścił żadnej jego lekcji. A ponieważ skądinąd wiadomo, że Mistrz Andrzej zagląda tu przez dziurkę od klucza (to słowa admina), będzie Jędruś dumny z tego, że wbrew temu co pisał, jego roczna praca na forum nie była stratą czasu.
A tak przy okazji, może byś Andrzej coś nieco pokazał nad czym pracujesz. Tylko nie mów, że nic nie robisz, bo nie uwierzę.
Uśmiech zachęcajacy (dla Wujka ma się rozumieć),
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
Edmundzie . Wujek zagląda z ciekawością w każdy wartościowy wątek na wielu forach modelarskich . Interesują go zwłaszcza te w których "Ktoś" coś robi starannie i ze smakiem .
Smacznie umie swoje swoje próby , ćwiczenia , eksperymenty oraz ich wyniki przedstawić .
Poszukuje nowych coraz bardziej estetycznych sposobów prezentacji tyczących form i treści .
Dba o sympatyczny klimat starając się pokazać z jak najlepszej strony. Bo o tą estetykę chodzi .
Niestety estetyki i smaku coraz bardziej w polskim internecie brak .
Byle szybko , byle jak , byle co . Niesmak . Płaszcz ochronny roztaczany nad przedstawicielami podwórkowego slangu i dostarczanie alibi i usprawiedliwień dla tych co nie chcą nad sobą pracować . Dydaktyki " zero " . Od dziś Rejtana z siebie robił nie będę . Niech się bezkrytycznie tworzą te nowe kanony smaku i estetyki .
Dlatego z ciekawością Wujek A. będzie TU zaglądał bo powstające w spółce Vivit / wykonawstwo / & Enita / nadzór mentalny / z pewnością będą oderwaniem od smutnej rzeczywistości , przeciwwagą dla "bylejakości" .
Robicie i róbcie to smacznie i ładnie . A Wujek aby nie zgorzknieć do reszty .... no tylko przez dziurkę i z doskoku ..
Wpis powyższy powstał na zasadzie " przeczytaj i zniszcz " .
Z powazaniem Andrzej K.
Smacznie umie swoje swoje próby , ćwiczenia , eksperymenty oraz ich wyniki przedstawić .
Poszukuje nowych coraz bardziej estetycznych sposobów prezentacji tyczących form i treści .
Dba o sympatyczny klimat starając się pokazać z jak najlepszej strony. Bo o tą estetykę chodzi .
Niestety estetyki i smaku coraz bardziej w polskim internecie brak .
Byle szybko , byle jak , byle co . Niesmak . Płaszcz ochronny roztaczany nad przedstawicielami podwórkowego slangu i dostarczanie alibi i usprawiedliwień dla tych co nie chcą nad sobą pracować . Dydaktyki " zero " . Od dziś Rejtana z siebie robił nie będę . Niech się bezkrytycznie tworzą te nowe kanony smaku i estetyki .
Dlatego z ciekawością Wujek A. będzie TU zaglądał bo powstające w spółce Vivit / wykonawstwo / & Enita / nadzór mentalny / z pewnością będą oderwaniem od smutnej rzeczywistości , przeciwwagą dla "bylejakości" .
Robicie i róbcie to smacznie i ładnie . A Wujek aby nie zgorzknieć do reszty .... no tylko przez dziurkę i z doskoku ..
Wpis powyższy powstał na zasadzie " przeczytaj i zniszcz " .
Z powazaniem Andrzej K.
Bardzo zmartwił mnie Wujek Andrzej Mam nadzieję, że brak jakiegokolwiek wpisu w danej relacji (w tym także i mojej)nie oznacza, że taka relacja jest "pod kreską" u Wujka .
Gdyby jednak tak było, to właśnie Wujkowe podpowiedzi a nie milczenie byłyby mile widziane, nawet te krytyczne. zarówno co do poziomu wykonywanego modelu jak i sposobu opisu i wyrażania się. Odnoszę wrażenie, że właśnie klika kulturalnych uwag co do sposobu wyrażania swoich poglądów odniosło pozytywny skutek. Milczenie = pobłażanie.
W odniesieniu do pancernika X to prosiłbym o jakieś zgadkowe zdjęcie dla ułatwienia.
Gdyby jednak tak było, to właśnie Wujkowe podpowiedzi a nie milczenie byłyby mile widziane, nawet te krytyczne. zarówno co do poziomu wykonywanego modelu jak i sposobu opisu i wyrażania się. Odnoszę wrażenie, że właśnie klika kulturalnych uwag co do sposobu wyrażania swoich poglądów odniosło pozytywny skutek. Milczenie = pobłażanie.
W odniesieniu do pancernika X to prosiłbym o jakieś zgadkowe zdjęcie dla ułatwienia.
--= Rys historyczny =--
11 listopada 1918 podpisano zawieszenie broni w Compiegne co definitywnie zakończyło I wojnę światową zwaną także wielką do momentu wybuchu II wojny światowej. W 1921r. czyli trzy lata po zakończeniu działań wojennych, dźwigające się gospodarki wielu krajów nie osiągnęły jeszcze swoich pełnych mocy produkcyjnych. Potrzeba dość szybkiego wykonania tak dużego okrętu wiązała się z zapewnieniem dostaw odpowiedniego materiału i zagwarantowania ich ciągłości, co w dopiero rozkręcającej się gospodarce nie było sprawą łatwą.
Pod koniec roku 1921 ogłoszono przetarg na budowę jednostki, która spełniała postawione przez dowództwo floty założenia. Przetarg rozstrzygnięto, a zwycięska stocznia zaczęła zamawiać potrzebne materiały i sporządzać harmonogram dostaw. Pierwsze transporty dotarły na miejsce jeszcze w okresie przedświątecznym.
Mimo braku oficjalnie podpisanego kontraktu na budowę jednostki pomiędzy stocznią, a dowództwem floty, prace w stoczni ruszyły pełną parą. Dalej budowa okrętu była owiana tajemnicą, oprócz górnego szczebla dowództwa floty i kierownictwa stoczni nikt nie znał ani jego nazwy ani wyglądu. Informację dotyczące budowy jednostki były ściśle tajne.
--= Relacja z budowy =--
Dziś udało mi się powycinać to co tak pieczołowicie ponaklejałem na karton. O sposobie naklejania i wycinania nie będę pisał gdyż było to już opisane na forum. Dla nowych jego uczestników informacje o sposobie naklejania znajdziecie tutaj, a wycinania znajdziecie tutaj. Generalnie szkielet nie jest zbyt skąplikowany, a jego wykonanie nie zabrało mi wiele czasu. W szkielecie jest 22 wręgi, co po nalejeniu na 2 mm karton powinno zapewnić odpowiednią sztywność. Spodziewam się, że jest to najłatwiejszy element więc nie ma nad czym się tu rozwodzić. Teraz moją uwagę kieruję na pokład.
--= kawiarnia =--
No tak ostatnio czasu jak na lekarstwo, ale to nie oznacza, że roboty małymi kroczkami nie postępują naprzód.
Edziu Twój udział w tym projekcie jest większy niż sam myślisz. Ja to doceniam i dlatego ten wpis na samym początku. Zaś, co do wykonawstwa ciągle coś odkrywam i staram się jak najlepiej to zrobić. Na ile mi to wyjdzie to sami ocenicie. Pisałem już wielokrotnie, że metoda wujaszkowa i zastosowanie kleju BCG spowodowało małą rewolucję w moim modelarstwie. Coś, co wielokrotnie mi nie wychodziło, dziś nie sprawia kłopotu. To jednak nie oznacza, że umiem wszystko. Zawsze jest coś nowego, zaskakującego lub niespotykanego. I tu trzeba chwilę się zastanowić, przespać z problemem i wymyślić najlepsze rozwiązanie. To sprawia, że modelarstwo nie zatraciło dla mnie tajemniczości i pozostaje wieczną krzyżówką z wieloma możliwościami.
Jak już wspomniałem długo myślałem nad tym jak uprawiać modelarstwo. Powszechnie akceptowany standard jakoś przestał mi odpowiadać. O ile kiedyś retusz można było prawie idealnie dobrać do jednolitej farby o tyle dziś w dobie druku rastrowego (składa się z kropeczek) jest to wręcz nie wykonalne. Można się zbliżyć, ale z bliska zawsze wyretuszowana krawędź będzie koloru jednolitego, przez co jest widoczna.
Dlatego chciałem spróbować czegoś innego i zdecydowałem się na model malowany. Ale pewno jeszcze o tym pogadamy potem.....
11 listopada 1918 podpisano zawieszenie broni w Compiegne co definitywnie zakończyło I wojnę światową zwaną także wielką do momentu wybuchu II wojny światowej. W 1921r. czyli trzy lata po zakończeniu działań wojennych, dźwigające się gospodarki wielu krajów nie osiągnęły jeszcze swoich pełnych mocy produkcyjnych. Potrzeba dość szybkiego wykonania tak dużego okrętu wiązała się z zapewnieniem dostaw odpowiedniego materiału i zagwarantowania ich ciągłości, co w dopiero rozkręcającej się gospodarce nie było sprawą łatwą.
Pod koniec roku 1921 ogłoszono przetarg na budowę jednostki, która spełniała postawione przez dowództwo floty założenia. Przetarg rozstrzygnięto, a zwycięska stocznia zaczęła zamawiać potrzebne materiały i sporządzać harmonogram dostaw. Pierwsze transporty dotarły na miejsce jeszcze w okresie przedświątecznym.
Mimo braku oficjalnie podpisanego kontraktu na budowę jednostki pomiędzy stocznią, a dowództwem floty, prace w stoczni ruszyły pełną parą. Dalej budowa okrętu była owiana tajemnicą, oprócz górnego szczebla dowództwa floty i kierownictwa stoczni nikt nie znał ani jego nazwy ani wyglądu. Informację dotyczące budowy jednostki były ściśle tajne.
--= Relacja z budowy =--
Dziś udało mi się powycinać to co tak pieczołowicie ponaklejałem na karton. O sposobie naklejania i wycinania nie będę pisał gdyż było to już opisane na forum. Dla nowych jego uczestników informacje o sposobie naklejania znajdziecie tutaj, a wycinania znajdziecie tutaj. Generalnie szkielet nie jest zbyt skąplikowany, a jego wykonanie nie zabrało mi wiele czasu. W szkielecie jest 22 wręgi, co po nalejeniu na 2 mm karton powinno zapewnić odpowiednią sztywność. Spodziewam się, że jest to najłatwiejszy element więc nie ma nad czym się tu rozwodzić. Teraz moją uwagę kieruję na pokład.
--= kawiarnia =--
No tak ostatnio czasu jak na lekarstwo, ale to nie oznacza, że roboty małymi kroczkami nie postępują naprzód.
Edziu Twój udział w tym projekcie jest większy niż sam myślisz. Ja to doceniam i dlatego ten wpis na samym początku. Zaś, co do wykonawstwa ciągle coś odkrywam i staram się jak najlepiej to zrobić. Na ile mi to wyjdzie to sami ocenicie. Pisałem już wielokrotnie, że metoda wujaszkowa i zastosowanie kleju BCG spowodowało małą rewolucję w moim modelarstwie. Coś, co wielokrotnie mi nie wychodziło, dziś nie sprawia kłopotu. To jednak nie oznacza, że umiem wszystko. Zawsze jest coś nowego, zaskakującego lub niespotykanego. I tu trzeba chwilę się zastanowić, przespać z problemem i wymyślić najlepsze rozwiązanie. To sprawia, że modelarstwo nie zatraciło dla mnie tajemniczości i pozostaje wieczną krzyżówką z wieloma możliwościami.
Jak już wspomniałem długo myślałem nad tym jak uprawiać modelarstwo. Powszechnie akceptowany standard jakoś przestał mi odpowiadać. O ile kiedyś retusz można było prawie idealnie dobrać do jednolitej farby o tyle dziś w dobie druku rastrowego (składa się z kropeczek) jest to wręcz nie wykonalne. Można się zbliżyć, ale z bliska zawsze wyretuszowana krawędź będzie koloru jednolitego, przez co jest widoczna.
Dlatego chciałem spróbować czegoś innego i zdecydowałem się na model malowany. Ale pewno jeszcze o tym pogadamy potem.....
Vivit! Muszę powiedzieć, że w pewnym sensie jestem usatysfakcjonowany Twoimi przemyśleniami odnośnie standardu. Czyba dobrze rozumiem szeroki uśmiech Szanownego Edmunda, mam to samo, też się uśmiecham na myśl, że teraz to będzie jazda, bez "standardowych" ograniczeń .
Niestety dalej nie mam pojęcia co to za okręt robisz. Ale w sumie nie jest ważne jaki tylko jak robisz.
Niestety dalej nie mam pojęcia co to za okręt robisz. Ale w sumie nie jest ważne jaki tylko jak robisz.
-= Rys historyczny =-
Święta Bożego narodzenia 1921 roku przebiegły już w pokojowej atmosferze. Załoga stoczni szykowała harmonogramy dostaw i planowała prace. Wczesnym rankiem 28 grudnia dokładnie 82 lata temu w stoczni Armstrong wydano polecenie położenia stępki pod nowy okręt. Nikt nie wiedział jeszcze jaką będzie nosił nazwę, gdyż oficjalnie nie było podpisanego kontraktu na budowę jednostki pomiędzy stocznią a dowództwem floty. Prace zaczęły nabierać rozmachu i ruch w stoczni się wzmagał. Na miejsce budowy przyjeżdżał jeden skład za drugim dostarczając stal z hut.
-= Relacja z budowy =-
Trochę z niedowierzaniem kreśliłem swoje bazgroły myśląc, że złożone do kupy razem nie będą stanowiły całości. Jednak jakie było moje zdziwienie gdy elementy pasowały do siebie wręcz idealnie. Wszak nie taki diabeł straszny jak go malują. No i pierwsze koty za płoty.
Szkielet jest dość solidny, a wręgi spasowane idealnie. Gdzieniegdzie pozostanie tylko doszlifowanie krawędzi schodzącej ale jak jest naddatek to można go usunąć. Gorzej jak by go brakowało. Teraz swoja uwagę kieruję na pokład i krawędzie burtowe.
-= Kawiarenka =-
No tak technika, którą wybrałem nie jest łatwa i wymaga troszkę większego zaangażowania modelarza w powstawanie modelu. W modelach drukowanych można pewne elementy pominąć po prostu przez ich narysowanie. Takie same wykonanie modelu malowanego uwidacznia jego ogólną słabość. Pustość na burtach lub ścianach nadbudówek. Mam tu na myśli różnego rodzaju osprzęt marynarski taki jak koła ratunkowe, kamizelki, przewody i inne elementy, które w modelu drukowanym są narysowane zaś tu należy wykonać ich jakąś imitację aby były widoczne. Jednak poszukiwanie tych elementów ich rozmieszczenia i usytuowania stanowi nie lada wyzwanie i przygodę. W ten sposób możemy dokładnie zwiedzić okręt poznać jego zakamarki poczuć się tak jakbyśmy tam byli. To mnie najbardziej pociąga i mobilizuje do dalszej pracy. Poznaję te jednostki od podstaw.
Święta Bożego narodzenia 1921 roku przebiegły już w pokojowej atmosferze. Załoga stoczni szykowała harmonogramy dostaw i planowała prace. Wczesnym rankiem 28 grudnia dokładnie 82 lata temu w stoczni Armstrong wydano polecenie położenia stępki pod nowy okręt. Nikt nie wiedział jeszcze jaką będzie nosił nazwę, gdyż oficjalnie nie było podpisanego kontraktu na budowę jednostki pomiędzy stocznią a dowództwem floty. Prace zaczęły nabierać rozmachu i ruch w stoczni się wzmagał. Na miejsce budowy przyjeżdżał jeden skład za drugim dostarczając stal z hut.
-= Relacja z budowy =-
Trochę z niedowierzaniem kreśliłem swoje bazgroły myśląc, że złożone do kupy razem nie będą stanowiły całości. Jednak jakie było moje zdziwienie gdy elementy pasowały do siebie wręcz idealnie. Wszak nie taki diabeł straszny jak go malują. No i pierwsze koty za płoty.
Szkielet jest dość solidny, a wręgi spasowane idealnie. Gdzieniegdzie pozostanie tylko doszlifowanie krawędzi schodzącej ale jak jest naddatek to można go usunąć. Gorzej jak by go brakowało. Teraz swoja uwagę kieruję na pokład i krawędzie burtowe.
-= Kawiarenka =-
No tak technika, którą wybrałem nie jest łatwa i wymaga troszkę większego zaangażowania modelarza w powstawanie modelu. W modelach drukowanych można pewne elementy pominąć po prostu przez ich narysowanie. Takie same wykonanie modelu malowanego uwidacznia jego ogólną słabość. Pustość na burtach lub ścianach nadbudówek. Mam tu na myśli różnego rodzaju osprzęt marynarski taki jak koła ratunkowe, kamizelki, przewody i inne elementy, które w modelu drukowanym są narysowane zaś tu należy wykonać ich jakąś imitację aby były widoczne. Jednak poszukiwanie tych elementów ich rozmieszczenia i usytuowania stanowi nie lada wyzwanie i przygodę. W ten sposób możemy dokładnie zwiedzić okręt poznać jego zakamarki poczuć się tak jakbyśmy tam byli. To mnie najbardziej pociąga i mobilizuje do dalszej pracy. Poznaję te jednostki od podstaw.