ORP Wicher - 1:100 [relacja z budowy]
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Ochraniacze, są po prostu niesamowite!
Co do literek, to masz rację, że takie malowane, to jednak nie przystają do wypolerowanego mosiądzu, jednak uważaj, bo na okrętach było tych mosiężnych rzeczy znacznie więcej i konsekwentnie trzeba by było wszystkie zrobić z metalu, łącznie ze śrubami...., ale tu już za późno.
Pozdrawiam
Co do literek, to masz rację, że takie malowane, to jednak nie przystają do wypolerowanego mosiądzu, jednak uważaj, bo na okrętach było tych mosiężnych rzeczy znacznie więcej i konsekwentnie trzeba by było wszystkie zrobić z metalu, łącznie ze śrubami...., ale tu już za późno.
Pozdrawiam
Najlepsza skala to...?
1:100!!!
1:100!!!
Znowu mi się nie udało zakończyć w pełni elementów zrzutni bomb głębinowych. Ponieważ jednak niektórzy chcieli zobaczyć takie elementy przed malowaniem oto i one.
Ostatnio zmieniony pn maja 30 2005, 21:04 przez jhradca, łącznie zmieniany 5 razy.
Czesc
Dzisiaj Niedzela , wiec myslalem, ze wstawisz cos nowego . Sprawdzalem kilka razy i na koniec dnia nareszcie sie doczekalem.
Bardzo juz ciekawa relacja robi sie jeszcze bardziej ciekawa i do tego nabiera coraz to bardziej profesjonalnego ksztaltu. Mam tutaj na mysli sposob prezentowania zdjec, gdzie pokazuje sie zawsze przynajmniej trzy fotografie. PRZED, W TRAKCIE i PO zakonczeniu kolejnego etapu. Czy to renowacja wnetrz, czy budowa modeli, czy tez sadzenie drzewek w ogrodzie, zasada pozostaje ta sama.Czasami nawet kiedy element jest bardziej zlozony, tych W TRAKCIE jest kilka. Daje to mozliwosc nie tylko obserwowania ale rowniez podgladania techniki i nauki. A od Ciebie naprawde warto.
Musisz teraz pamietac o tym aby bardzo powoli obracac modelem .Patrzac caly czas, na te wszystkie wystajace elementy, bardzo latwe do utracenia.Nie wiem czy nie nalezalo najpierw pomalowac dno. Ustawic wtedy wszystko na podstawce i wtedy jechac dalej . Bylo by to chyba mniej ryzykowne.
Tak czy inaczej jest SUPER.
Pozdrawiam serdecznie.
Piotr
Dzisiaj Niedzela , wiec myslalem, ze wstawisz cos nowego . Sprawdzalem kilka razy i na koniec dnia nareszcie sie doczekalem.
Bardzo juz ciekawa relacja robi sie jeszcze bardziej ciekawa i do tego nabiera coraz to bardziej profesjonalnego ksztaltu. Mam tutaj na mysli sposob prezentowania zdjec, gdzie pokazuje sie zawsze przynajmniej trzy fotografie. PRZED, W TRAKCIE i PO zakonczeniu kolejnego etapu. Czy to renowacja wnetrz, czy budowa modeli, czy tez sadzenie drzewek w ogrodzie, zasada pozostaje ta sama.Czasami nawet kiedy element jest bardziej zlozony, tych W TRAKCIE jest kilka. Daje to mozliwosc nie tylko obserwowania ale rowniez podgladania techniki i nauki. A od Ciebie naprawde warto.
Musisz teraz pamietac o tym aby bardzo powoli obracac modelem .Patrzac caly czas, na te wszystkie wystajace elementy, bardzo latwe do utracenia.Nie wiem czy nie nalezalo najpierw pomalowac dno. Ustawic wtedy wszystko na podstawce i wtedy jechac dalej . Bylo by to chyba mniej ryzykowne.
Tak czy inaczej jest SUPER.
Pozdrawiam serdecznie.
Piotr
Rutek! Oczywiście, że należało, ale wybraź sobie, że w hurtowni a co za tym idzie w sklepach nie ma farb, które zamówiłem. Czekam już dwa tygodnie i krew mnie zalewa(dotyczy to Pactr i do dna i do reszty). Mógłbym oczywiście coś pomieszać ale wtedy w razie jakiegoś uszkodzenia będę musiał malować całe dno od nowa a przy gotowej farbie powinno wystarczyć lekkie pryśnięcie w uszkodzonym miejscu.
Sorry, nie wiedzialem o przejsciowych problemach z dostawa farby. Bywa ze w takich sytuacjach bierze gore drobna niecierpliwosc i jedzie sie dalej. Nie ma sie co przejmowac. "Wszystkie drogi prowadza do Nashville". Wiem ze dasz sobie rade spiewajaco.
A jak juz jestes na etapie zamawiania farbek to pomysl o czyms takim: Zamow troche wiecej szarej , rozlej w trzy osobne pojemniczki . Jedno pozostaw orginalna, do drugiej dodaj kilka kropel bialego a do trzeciej kilka kropel czarnego. Tylko z umiarem , tak aby roznica byla minimalna. I teraz tak, kierojac sie zasada naturalnego oswietlenia slonecznego. Wszystkie plaszczyzny nastawione na silne oswietlenie. Lec ta najjasniejsza. Wszystko co bylo by w cieniu, ta najciemniejsza, cala reszte ta pozostala. To bardzo pracochlonna technika ale efekt jest niesamowity. Zrobienie tego na okraglych kominach, to juz wyzsza szkola jazdy. Ale zastosowanie tego, chociaz na prostych plaszczyznach, powoduje niesamowite uwypuklenie calej bryly modelu. Trzeba tylko pamietac aby dorobic wystarczajaco farby na caly model. Albo dokladnie zapisac proporcje. No i oczywiscie trzeba najpierw wyprobowac dobor tych odcieni malujac np jakies pudelka po zapalkach czy cos w tym stylu. Przeciaga to oczywiscie prace nad calym modelem wiec decyzja nalezy oczywiscie do Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie.
Piotr
A jak juz jestes na etapie zamawiania farbek to pomysl o czyms takim: Zamow troche wiecej szarej , rozlej w trzy osobne pojemniczki . Jedno pozostaw orginalna, do drugiej dodaj kilka kropel bialego a do trzeciej kilka kropel czarnego. Tylko z umiarem , tak aby roznica byla minimalna. I teraz tak, kierojac sie zasada naturalnego oswietlenia slonecznego. Wszystkie plaszczyzny nastawione na silne oswietlenie. Lec ta najjasniejsza. Wszystko co bylo by w cieniu, ta najciemniejsza, cala reszte ta pozostala. To bardzo pracochlonna technika ale efekt jest niesamowity. Zrobienie tego na okraglych kominach, to juz wyzsza szkola jazdy. Ale zastosowanie tego, chociaz na prostych plaszczyznach, powoduje niesamowite uwypuklenie calej bryly modelu. Trzeba tylko pamietac aby dorobic wystarczajaco farby na caly model. Albo dokladnie zapisac proporcje. No i oczywiscie trzeba najpierw wyprobowac dobor tych odcieni malujac np jakies pudelka po zapalkach czy cos w tym stylu. Przeciaga to oczywiscie prace nad calym modelem wiec decyzja nalezy oczywiscie do Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie.
Piotr
Rutek63! Na razie nie należy zwracać uwagi na kolor farby, smugi i przebarwienia, bo to jest po pierwsze takie paćkanie po modelu ażeby zobaczyć niedoróbki, których często bez farby nie mogę dojrzeć a po drugie zdjęcia robię przy różnym oświetleniu (ostatnie pod halogenem) i wtedy cuda wychodzą nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.
Ostatnio zmieniony ndz maja 29 2005, 14:27 przez jhradca, łącznie zmieniany 1 raz.
Jhradco! Metoda warstwy rektyfikacyjnej ktora stosujesz, to bezwzglednie najlepszy sposob na wykrycie wszystkich drobnych niedorobek. Ale czy to znaczy, ze bedziesz musial kleic tasme maskojaca, jeszcze raz !? Tam pod ochraniaczami jest na to bardzo malo miejsca.
Tak na marginesie. Czy znana Ci jest metoda "podwojnej tasmy"? Technika pomocna w uzyskaniu idealnie, badz moze zadawalajaco rownej lini podzialu miedzy kolorami?
Pozdrawiam !!!
Piotr
Tak na marginesie. Czy znana Ci jest metoda "podwojnej tasmy"? Technika pomocna w uzyskaniu idealnie, badz moze zadawalajaco rownej lini podzialu miedzy kolorami?
Pozdrawiam !!!
Piotr
Rutek! Nie wiem o co chodzi z tą "podwójną taśmą", więć jakbyś mógł wytłumaczyć, to byłbym wdzięczny, tym bardziej , że z Twoich porad skorzystają pewnie i inni.
Co do maskowania, to problemu większego nie będzie mam cienkie taśmy, które bez problemu wchodzą pod ochraniacz. Problemem są nadal farby, w hurtowni była tylko jedna sztuka farbki do dna (taka "denna hurtownia").
Co do maskowania, to problemu większego nie będzie mam cienkie taśmy, które bez problemu wchodzą pod ochraniacz. Problemem są nadal farby, w hurtowni była tylko jedna sztuka farbki do dna (taka "denna hurtownia").
Ostatnio zmieniony pt maja 27 2005, 0:47 przez jhradca, łącznie zmieniany 1 raz.
Czesc!
Jhradco ! Te problemy z dostawa farby wprowadzily kompletne zamieszanie w moje pojecie na temat kolejnosci w modelarstwie.
Bo powinno byc tak: Szpachlowanie, warstwy rektyfikacyjne, poprawki, praimer, tasma (tylko raz, na dany kolor), koncowe molowanie. No ale to tylko teoria.
Podwojna tasma to taki "trick"- sztuczka, aby wyszlo rowno.
Sztuka polega na tym, aby tasma maskujaca, ta wlasciwa, byla przyklejona od razu dobrze, bez poprawek, ktore niszcza klej. Bywa to trudne, zwlaszcza na zakretach, oblosciach, itp.
Wiec kiedy masz juz wyznaczona linie np olowkiem, ukladasz tasme jak najprosciej potrafisz, odrywajac, poprawiajac ile razy zechcesz, az do oczekiwanego efektu. Ale caly ten zabieg wykonujesz po niewlasciwej stronie wyznaczonej lini (po stronie, ktora bedzie malowana). Uzyskujesz w ten sposob rowny,lekko wystajacy brzeg, do ktorego przyklejasz tasme wlasciwa (duzo latwiej niz do narysowanej kreski). Tym razem juz po wlasciwej stronie, tylko raz, nie niszczac kleju. Po naklejeniu wlasciwej, tamta pierwsza odrywasz i niszcysz.
Teraz sprawdzasz, czy ta pierwsza nie pozostawila kleju.
Nastepnie dociskasz brzeg tej wlasciwej, najlepiej klocuszkiem z drewna balsy(nie palcem). Maskujesz reszte (nigdy gazetami). No i gototowe do pryskania.Ale to juz inny rozdzial.
Przy odrywaniu tasmy trzeba pamietac o tym, aby zaczynajac od nie docisnietego brzegu, w strone malowania, tak aby doprowadzic do jej zalamania na samym brzegu . Inny sposob odrywania moze doprowadzic do postrzepienia farby na jej krawedzi. O reaktywowaniu kleju juz wiesz.
No to tyle o tej tasmie.
Nie wiem czy to zrozumiale napisalem. Mam taka nadzieje.
Pozdrawiam serdecznie !!!
Piotr.
Jhradco ! Te problemy z dostawa farby wprowadzily kompletne zamieszanie w moje pojecie na temat kolejnosci w modelarstwie.
Bo powinno byc tak: Szpachlowanie, warstwy rektyfikacyjne, poprawki, praimer, tasma (tylko raz, na dany kolor), koncowe molowanie. No ale to tylko teoria.
Podwojna tasma to taki "trick"- sztuczka, aby wyszlo rowno.
Sztuka polega na tym, aby tasma maskujaca, ta wlasciwa, byla przyklejona od razu dobrze, bez poprawek, ktore niszcza klej. Bywa to trudne, zwlaszcza na zakretach, oblosciach, itp.
Wiec kiedy masz juz wyznaczona linie np olowkiem, ukladasz tasme jak najprosciej potrafisz, odrywajac, poprawiajac ile razy zechcesz, az do oczekiwanego efektu. Ale caly ten zabieg wykonujesz po niewlasciwej stronie wyznaczonej lini (po stronie, ktora bedzie malowana). Uzyskujesz w ten sposob rowny,lekko wystajacy brzeg, do ktorego przyklejasz tasme wlasciwa (duzo latwiej niz do narysowanej kreski). Tym razem juz po wlasciwej stronie, tylko raz, nie niszczac kleju. Po naklejeniu wlasciwej, tamta pierwsza odrywasz i niszcysz.
Teraz sprawdzasz, czy ta pierwsza nie pozostawila kleju.
Nastepnie dociskasz brzeg tej wlasciwej, najlepiej klocuszkiem z drewna balsy(nie palcem). Maskujesz reszte (nigdy gazetami). No i gototowe do pryskania.Ale to juz inny rozdzial.
Przy odrywaniu tasmy trzeba pamietac o tym, aby zaczynajac od nie docisnietego brzegu, w strone malowania, tak aby doprowadzic do jej zalamania na samym brzegu . Inny sposob odrywania moze doprowadzic do postrzepienia farby na jej krawedzi. O reaktywowaniu kleju juz wiesz.
No to tyle o tej tasmie.
Nie wiem czy to zrozumiale napisalem. Mam taka nadzieje.
Pozdrawiam serdecznie !!!
Piotr.