*[Relacja/Okręt] "Wodnik"
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Dzisiaj na pograniczu tematu.
Nadszedł w końcu okres apatii i braku chęci do sklejania. Linki okazały się trudniejsze niż myślałem. Taki modelarski kryzys. Spodziewany na szczęście. Euforia nie trwa wiecznie i człowiek , po osiągnięciu jakiegoś wieku, zdaje sobie sprawę, że będzie i pod górkę. Budowa jest kontynuowana, ale w mniejszym wymiarze. Zrobiłem jeszcze 3 salingi, wkleiłem maszty. Robię coś codziennie, po trochę, aby się nie odzwyczaić. Zrobiłem sobie przenośny warsztat pracy. Prowizorka z dwóch pudełek po ananasach. Ma tę zaletę, że po rozłożeniu stoi na biurku i nie zajmuje miejsca. Dodatkową zaletą jest to, że gdyby kiedyś żona wystawiła walizki za drzwi – będę już spakowany.
Bloczki zrobiłem trochę mniejsze. Nawet powiesiłem już grotsztag, ale nie spodobał mi się, więc go ściągnąłem. Na zdjęciach utrwaliłem próbę wieszania (grotsztagu) .
Ciąg dalszy niebawem.
Nadszedł w końcu okres apatii i braku chęci do sklejania. Linki okazały się trudniejsze niż myślałem. Taki modelarski kryzys. Spodziewany na szczęście. Euforia nie trwa wiecznie i człowiek , po osiągnięciu jakiegoś wieku, zdaje sobie sprawę, że będzie i pod górkę. Budowa jest kontynuowana, ale w mniejszym wymiarze. Zrobiłem jeszcze 3 salingi, wkleiłem maszty. Robię coś codziennie, po trochę, aby się nie odzwyczaić. Zrobiłem sobie przenośny warsztat pracy. Prowizorka z dwóch pudełek po ananasach. Ma tę zaletę, że po rozłożeniu stoi na biurku i nie zajmuje miejsca. Dodatkową zaletą jest to, że gdyby kiedyś żona wystawiła walizki za drzwi – będę już spakowany.
Bloczki zrobiłem trochę mniejsze. Nawet powiesiłem już grotsztag, ale nie spodobał mi się, więc go ściągnąłem. Na zdjęciach utrwaliłem próbę wieszania (grotsztagu) .
Ciąg dalszy niebawem.
Ostatnio zmieniony czw lut 24 2005, 15:23 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Robię już trzecie podejście do robienia bloczków. Tym razem linkę owijam na pasku czarnego brystolu impregnowanego cyjanoakrylem dla zwiększenia wytrzymałości. Prostokątny kształt paska jest nadawany przez kartonowe "kopyto" zamocowane w małym imadle. Robienie tych prób z owijaniem nitki wokół czegoś ma o tyle sens, że i jufersy i bloczki będą robione od podstaw. Dlatego ważna jest technologia wykonania. I tu jest kicha. Po prostu nie bardzo mi to wychodzi. Lepię się do kleju, włoski wychodzą z nitki, nitkę muszę malować na czarno farbką. Potem to takie wszystko postrzępione wychodzi jak wyciągnięte z bagna.
Takie zabawy zabierają straszne ilości czasu. Chciałbym przecież kiedyś skończyć ten model.
Postanowiłem jednak iść do przodu i zrobić pierwsze 3 sztagi. Jak widać wiszą. Nitka jest sklejona do samej siebie, nie do masztów. Można ją więc kiedyś ściągnąć bez uszczerbku dla modelu. Może się przydać.
Teraz będę robił wanty, czyli "sztagi poprzeczne" do osi statku. Sztagi steng będą zrobione po wykonaniu dolnych want. Jeszcze parę fotek z procesu robienia bloczków i widoku ogólnego.
Takie zabawy zabierają straszne ilości czasu. Chciałbym przecież kiedyś skończyć ten model.
Postanowiłem jednak iść do przodu i zrobić pierwsze 3 sztagi. Jak widać wiszą. Nitka jest sklejona do samej siebie, nie do masztów. Można ją więc kiedyś ściągnąć bez uszczerbku dla modelu. Może się przydać.
Teraz będę robił wanty, czyli "sztagi poprzeczne" do osi statku. Sztagi steng będą zrobione po wykonaniu dolnych want. Jeszcze parę fotek z procesu robienia bloczków i widoku ogólnego.
Ostatnio zmieniony czw maja 11 2006, 16:58 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Zacząłem robić wanty.
Wyjaśnienie dla nieżeglarzy (ja niestety też): wanty są częścią olinowania stałego (liny takie są zamocowane „raz na zawsze”; w trakcie żeglugi nie są ruszane). Ich zadaniem jest usztywnienie i wzmocnienie masztów poprzecznie do osi statku. Są one też trochę z tyłu masztu – odciągają go w kierunku rufy. Ponieważ duży maszt składa się z kilku części, wanty też składają się z kilku pięter. W Wodniku są to 2 piętra. Do danej części masztu zamocowanych jest nie jedna, lecz kilka lin. Pomiędzy nimi - w poprzek – zawiązane są cienkie linki (wyblinki) tworząc charakterystyczną drabinkę, które służy do wchodzenia na reje i do bocianiego gniazda.
Nazwy want pochodzą od części masztów, np. w dolnej części grotmasztu znajduje się grotwanta, a w jego górnej (zamocowana do stengi) – grotstenwanta. Bezanmaszt ma bezanwanty.
Wszystkie liny olinowania stałego mają kolor czarny. Prawdopodobnie były nasączane smołą, olejem aby uodpornić je na wpływ wody morskiej.
Sposób wykonania. Nie wiążę ich bezpośrednio na modelu, aby go nie uszkodzić. Zaczynam od dolnych want fokmasztu – fokwant. 6 końców linek przykleiłem płasko na jednym końcu deseczki (z płyty papierowej). W środku wycięty jest otwór, pod którym jest kartka z narysowanym szablonem rozstawu want i wyblinek. Jest jeszcze biały karton ze szczelinami na precyzyjne rozstawienie linek (w tym miejscu będzie ława talrepowa – o tym potem). Próbowałem wiązać wyblinki prawdziwymi węzłami, ale miejsca łączeń wychodzą zbyt grube. Dlatego zastosowałem metodę podpatrzoną na Forum i cienkie nitki kleiłem cyjanopalem do want.
Sposób mocowania do masztu w następnym odcinku, bo najpierw muszę zrobić ławy i talrepy. Czy to wszystko uda się połączyć w jedną całość
Wyjaśnienie dla nieżeglarzy (ja niestety też): wanty są częścią olinowania stałego (liny takie są zamocowane „raz na zawsze”; w trakcie żeglugi nie są ruszane). Ich zadaniem jest usztywnienie i wzmocnienie masztów poprzecznie do osi statku. Są one też trochę z tyłu masztu – odciągają go w kierunku rufy. Ponieważ duży maszt składa się z kilku części, wanty też składają się z kilku pięter. W Wodniku są to 2 piętra. Do danej części masztu zamocowanych jest nie jedna, lecz kilka lin. Pomiędzy nimi - w poprzek – zawiązane są cienkie linki (wyblinki) tworząc charakterystyczną drabinkę, które służy do wchodzenia na reje i do bocianiego gniazda.
Nazwy want pochodzą od części masztów, np. w dolnej części grotmasztu znajduje się grotwanta, a w jego górnej (zamocowana do stengi) – grotstenwanta. Bezanmaszt ma bezanwanty.
Wszystkie liny olinowania stałego mają kolor czarny. Prawdopodobnie były nasączane smołą, olejem aby uodpornić je na wpływ wody morskiej.
Sposób wykonania. Nie wiążę ich bezpośrednio na modelu, aby go nie uszkodzić. Zaczynam od dolnych want fokmasztu – fokwant. 6 końców linek przykleiłem płasko na jednym końcu deseczki (z płyty papierowej). W środku wycięty jest otwór, pod którym jest kartka z narysowanym szablonem rozstawu want i wyblinek. Jest jeszcze biały karton ze szczelinami na precyzyjne rozstawienie linek (w tym miejscu będzie ława talrepowa – o tym potem). Próbowałem wiązać wyblinki prawdziwymi węzłami, ale miejsca łączeń wychodzą zbyt grube. Dlatego zastosowałem metodę podpatrzoną na Forum i cienkie nitki kleiłem cyjanopalem do want.
Sposób mocowania do masztu w następnym odcinku, bo najpierw muszę zrobić ławy i talrepy. Czy to wszystko uda się połączyć w jedną całość
Moje modele: archiwum
Najpierw rysunek poglądowy nad czym pracuję. Robię tzw. talrepy, czyli bloczki do naciągania want. Bloczek taki składa się z dwóch kawałków drewna – jufersów (trójkątnych albo okrągłych) - z 3 otworami. Przez te otwory przewleczona jest cieńsza linka, którą napręża się wanty. Górny jufers zamocowany jest do wanty, a dolny poprzez rozpórkę (ławę talrepową) zamocowany do burty. Rozpórka odciąga wanty trochę od relingu. Koniec teorii.
Zrobiłem 12 sztuk jufersów i wyciąłem rozpórki. Sposób wykonania – na zdjęciach. Zrobiłem jeszcze jedną wantę – na styropianie, bo tamten papierowy podkład wytwarzał pył, który zapylał wanty.
Coś mi jednak nie pasowało. Odpowiedź znalazłem po przyłożeniu jufersów do want: są za blisko siebie!
Autor opracowania źle rozplanował (dziękuję) otwory w rozpórce przy fokmaszcie. Są co 4 mm a powinny być co 6 mm, jak jest w rozpórce przy grotmaszcie. Cóż. Moja wina. A przecież towarzysz Stalin mówił: ufać i kontrolować!
Teraz pozostaje mi:
- zrobić nowe wanty i nowe rozpórki
- zrobić mniejsze jufersy, co niestety nie wchodzi w rachubę, bo fokwanty będą różniły się optycznie (są mniejsze) od grotwant.
Czyli zabawa zaczyna się od początku
Zrobiłem 12 sztuk jufersów i wyciąłem rozpórki. Sposób wykonania – na zdjęciach. Zrobiłem jeszcze jedną wantę – na styropianie, bo tamten papierowy podkład wytwarzał pył, który zapylał wanty.
Coś mi jednak nie pasowało. Odpowiedź znalazłem po przyłożeniu jufersów do want: są za blisko siebie!
Autor opracowania źle rozplanował (dziękuję) otwory w rozpórce przy fokmaszcie. Są co 4 mm a powinny być co 6 mm, jak jest w rozpórce przy grotmaszcie. Cóż. Moja wina. A przecież towarzysz Stalin mówił: ufać i kontrolować!
Teraz pozostaje mi:
- zrobić nowe wanty i nowe rozpórki
- zrobić mniejsze jufersy, co niestety nie wchodzi w rachubę, bo fokwanty będą różniły się optycznie (są mniejsze) od grotwant.
Czyli zabawa zaczyna się od początku
Ostatnio zmieniony czw maja 11 2006, 17:01 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Cześć!
Z zainteresowaniem śledzę Twoją pracę nad olinowaniem.
Mam małą sugestię co do jufersów. Chyba powinny być grubsze (doklej może jeszcze jedną warstwę kartonu). Wanta nie może być grubsza od jufersa. Spójrz chociażby na to jak wyglądało to w HMS Victroy.
Zwykle wokół jufersa wyżłobiony był mały rowek w który wchodziła lina. Zapobiegało to wysunięciu się jufersa z oplotu. Oczywiście nie musisz go robić.
Z zainteresowaniem śledzę Twoją pracę nad olinowaniem.
Mam małą sugestię co do jufersów. Chyba powinny być grubsze (doklej może jeszcze jedną warstwę kartonu). Wanta nie może być grubsza od jufersa. Spójrz chociażby na to jak wyglądało to w HMS Victroy.
Zwykle wokół jufersa wyżłobiony był mały rowek w który wchodziła lina. Zapobiegało to wysunięciu się jufersa z oplotu. Oczywiście nie musisz go robić.
Masz rację Piotrze. Myślałem o tym, ale nie miałem żadnego pomysłu jak to zrobić. Po Twoim poście temat odżył i spróbowałem. Pierwszy „plemnik” powstawał prawie 2 godziny i zgroza mnie ogarnęła, ile czasu mi to zajmie (20 jufersów przy dziobie, 28 na środku = 48 szt.x 1 godz.= szaleństwo ). Ale następne powstawały już szybciej. Rezultat na zdjęciach. Różnią się trochę wielkością, ale to początki. Opis wykonania następnym razem.
Zrobiłem też nowe wanty fokmasztu. Innowacją są lekko nadwyrężone (wygięte w łuk) wyblinki. W starych linki były proste jak drut. Tym razem zastosowałem metodę Romeksa i wanty były przeszywane igłą z nitką i kształtowane wykałaczką w łuk. Następnie podlane glut-klejem.
Zrobiłem też nowe wanty fokmasztu. Innowacją są lekko nadwyrężone (wygięte w łuk) wyblinki. W starych linki były proste jak drut. Tym razem zastosowałem metodę Romeksa i wanty były przeszywane igłą z nitką i kształtowane wykałaczką w łuk. Następnie podlane glut-klejem.
Moje modele: archiwum
Z dzisiejszą porcją zdjęć trochę przesadziłem. Ale napstrykało mi się, więc niech idzie w świat. Sposób wykonania jufersów, odsłona druga. Próbowałem 2 metody. Zeskanowany jufers pomniejszyłem „na oko” w Photoshopie zachowując jednak oryginalny rozstaw otworów. To wydrukowane (drukarka, jak widać wyda niebawem ostatnie tchnienie) naklejone na 2 warstwy brystolu, otworki wywiercone ręcznie wiertłem fi 0,6 mm (z końcówką pogrubioną igłami lekarskimi do średnicy 1,2 mm (lepiej się trzyma)). Idzie dość szybko. Wszystko sklejane super-glutem, żeby brystol się nie rozwarstwiał..
Drugi sposób, to nałożenie jufersa na 3 szpilki, okręcenie ich nitką i podlanie klejem. Potem trzeba obciąć końcówki nici, podszlifować. Dalej jak poprzednio. Trochę mniej dokładnie – dla bezdrukarkowców.
I jeszcze zdjęcie z przeszywania want nitką, według bardzo sprytnego sposobu Romeksa i wyginanie linek wykałaczką według bardzo sprytnego sposobu mojego
Drugi sposób, to nałożenie jufersa na 3 szpilki, okręcenie ich nitką i podlanie klejem. Potem trzeba obciąć końcówki nici, podszlifować. Dalej jak poprzednio. Trochę mniej dokładnie – dla bezdrukarkowców.
I jeszcze zdjęcie z przeszywania want nitką, według bardzo sprytnego sposobu Romeksa i wyginanie linek wykałaczką według bardzo sprytnego sposobu mojego
Ostatnio zmieniony czw maja 11 2006, 17:07 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Tak można w skrócie określić wydarzenia ostatnich dni. Pomysł na wykonanie talrepów miałem prosty: dolną część nitki owinąć na szpilce, wywiercić w burcie otworek i wsunąć szpilkę. Łebek szpilki miał robić za gwóźdź. Niestety okazało się, że łebek za duży, a oczko z nitki za grube.
Próbowałem więc zrobić oczko z cienkiego drucika a łebek szpilki opiłować na kwadratowo. Potem pomalować na czarno. Niestety druciki na skutek wygibasów czynionych podczas przewlekania przez otwory ławy i inne akrobatyczne sztuczki – rwał się.
Następnie próbowałem zrobić oczko na nitce talrepu. Do tego oczka miał być podczepiony haczyk, a haczyk wetknięty w burtę. Oczka zrobiłem ale po wyciągnięciu tymczasowych szpilek nie udało mi się w nie włożyć haczyków. Za mały otworek i na łukach się klinował. Powinieniem był od razu wkleić haczyk.
Na ostatnich zdjęciach stan dzisiejszy - haczyki wklejone "na siłę". Zastanawiam się, czy tak to zostawić, bo miejsca łączenia haczyków z nitką wyszły bardzo grube. Musiałbym chyba zrobić nowe jufersy.
Dalej: przewlekanie nitki przez jufersy i sklejanie want na szczycie masztu.
Minęły 4 dni i nie przykleiłem nawet jednej wanty. Toż to siok!
Ale ogólny stan psychiczny wykonawcy - stabilny.
Moje modele: archiwum
Cześć!
Jeśli mogę się wtrącić to chciałbym Ci podsunąć do przemyślenia dwie propozycje.
1. Wydaje mi się, że dolny jufers powinien być jak najbliżej ławy wantowej.
2. Ciekawie przedstawiłeś swoje boje z mocowaniem talrepu do burty. Ostatecznie doszedłeś do haczyków...
Myślę, że warto zrezygnować w przypadku dolnych jufersów z owijania nitką. Owiń je drutem, który później w sposób naturalny niżej będzie stanowił część mocującą do burty. Takie mocowanie uniemożliwi też okręcanie się całego talrepu wokół osi wanty.
Zresztą taka zwykle mocowano dolne talrepy przy pomocy metalowych obejm itp.
Jeśli mogę się wtrącić to chciałbym Ci podsunąć do przemyślenia dwie propozycje.
1. Wydaje mi się, że dolny jufers powinien być jak najbliżej ławy wantowej.
2. Ciekawie przedstawiłeś swoje boje z mocowaniem talrepu do burty. Ostatecznie doszedłeś do haczyków...
Myślę, że warto zrezygnować w przypadku dolnych jufersów z owijania nitką. Owiń je drutem, który później w sposób naturalny niżej będzie stanowił część mocującą do burty. Takie mocowanie uniemożliwi też okręcanie się całego talrepu wokół osi wanty.
Zresztą taka zwykle mocowano dolne talrepy przy pomocy metalowych obejm itp.
Masz rację Piotrze. Tak powinieniem zrobić, a nie mordować się z nitkami. Jeżeli wizualnie nie będzie się to różnić od sposobu, jakim wykonałem pierwsze wanty, to tak zrobię.
Bo pierwsze wanty udało mi się zamocować. Myślę, że zdjęcia wyjaśniają szczegóły wykonania, więc nie będę się rozpisywał. Ława talrepowa nie jest jeszcze przyklejona – można ją podsunąć wyżej, aby była bliżej jufersów. Teraz czeka mnie kilkudniowa praca nad pozostałymi wantami. Sposób wykonania będzie ten sam (może z wyjątkiem dolnych jufersów), więc chyba pokażę już okręt z wszystkimi wantami. Chyba, że coś po drodze wyskoczy.
Bo pierwsze wanty udało mi się zamocować. Myślę, że zdjęcia wyjaśniają szczegóły wykonania, więc nie będę się rozpisywał. Ława talrepowa nie jest jeszcze przyklejona – można ją podsunąć wyżej, aby była bliżej jufersów. Teraz czeka mnie kilkudniowa praca nad pozostałymi wantami. Sposób wykonania będzie ten sam (może z wyjątkiem dolnych jufersów), więc chyba pokażę już okręt z wszystkimi wantami. Chyba, że coś po drodze wyskoczy.
Moje modele: archiwum