HMS Granado (Shipyard) by Piotr [relacja z budowy]
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Na tak postawione pytanie nie ma odpowiedzi. Promień skrętu jednostki pływającej zależy bowiem od wielu czynników, takich jak: stan morza, prękość jednostki, siła wiatru, kąt wychylenia steru, zanurzenie czyli stan załadowania. To są czynniki zmienne. Do stałych należą kształt kadłuba, profil i usytuowanie płetwy sterowej oraz jej zrównoważenie. Współcześnie budowane jednostki poddaje się tzw. próbie cyrkulacji dla przeprowadzenia której wymiennione czynniki zmienne muszą zawierać się w narzuconych granicach. Czy takie próby były czynione w czasach Granado? Nie wiem. Coś jednak musiano badać bo już wtedy wiedziano, że efektywny kąt wychylenia steru zawiera się w przedziale 0-30 stopni. Większe wychylenie nie poprawia cyrkulacji a jedynie zwiększa opory i powoduje utratę szybkości jednostki. Wracając do pytania można powiedzieć tylko tyle, że takie jednostki jak Granado do najzwrotniejszych pewnie nie należały. Należy jednak pamiętać o tym, że na jednostkach żaglowych ogromny wpływ na zwrotność i manewrowanie mają same żagle i umiejętne posługiwanie się nimi.Piotr K pisze:Ciekawe jaki był promień skrętu takiego żaglowca...
Ostatnio zmieniony czw mar 17 2005, 12:26 przez Jeta, łącznie zmieniany 2 razy.
Cześć!
Dzięki Jeta za fachowy komentarz.
W XIX wieku admiralicja prowadziła również oceny właściwości morskich swoich okrętów (czyli coś podobnego do współczesnych prób morskich)
W książce The Bomb Vessel (wydawnictwo Conway, autor Chris Ware) przytoczony jest raport z prób HMS Granado. Jednak nie określa on konkretnego promienia skrętu (pewnie z powodów o których napisałeś). Tylko stwierdza, że okręt dobrze reaguje na ster i ma wystarczającą zwrotność.
Dzięki Jeta za fachowy komentarz.
W XIX wieku admiralicja prowadziła również oceny właściwości morskich swoich okrętów (czyli coś podobnego do współczesnych prób morskich)
W książce The Bomb Vessel (wydawnictwo Conway, autor Chris Ware) przytoczony jest raport z prób HMS Granado. Jednak nie określa on konkretnego promienia skrętu (pewnie z powodów o których napisałeś). Tylko stwierdza, że okręt dobrze reaguje na ster i ma wystarczającą zwrotność.
HMS GRANADO Maszty i bloki cz.1
Witam,
Tak jak już ostatnio pisałem zacząłem przygotowywać się do postawienia masztów i wykonania olinowania.
Parę migawek z mojej aktualnej pracy...
W pierwszym wydaniu HMS Granado firma Shipyard przewidziała budowę masztów z papieru.
Ja jednak drewniane kolumny masztów zakupiłem w sklepie internetowym.
Z wycinanki natomiast wykorzystałem sailingi, marsy i dyby.
Poniżej, wymienione elementy czekają na malowanie.
Żaglowiec to jednak nie tylko maszty. Ważnym elementem jest również olinowanie. Pracę nad nim zacząłem od przygotowania różnorodnych bloczków.
Na początek poszły jufersy.
W wycinance zaprojektowano je jako dwa kółka z otworami, które należy podkleić i następnie skleić razem.
Dłuższa chwilę zastanawiałem się jak to zrobić (a przy okazji się nie narobić). Wycinanie kółek nie jest może zbyt skomplikowane (jak się ma odpowiednie narzędzia). Często jednak jeśli wycina się je z grubszego (np. podklejonego kartonem) papieru następuje rozwarstwianie materiału. Trzeba również poświecić sporo uwagi by dokładnie ustawić wycinak nad wydrukowanym jufersem. A dodatkowo jufers powinien mieć na obwodzie małe wgłębienie w które częściowo wchodzi wanta. Dlatego zrezygnowałem z elementów oferowanych w wycinance i zrobiłem je od nowa.
Postanowiłem wykonać jufers z trzech sklejonych kółek wyciętych z kartonu grubości 0,5 mm. Dwa zewnętrze mają dokładnie średnicę jufersa, a wewnętrzne jest trochę mniejsze (dzięki temu bez szlifowania powstaje naturalny rowek na linę).
Do wycinania użyłem prostego narzędzia zakupionego za parę złotych w hipermarkecie.
Na szczęście w zestawie znalazły się dwie końcówki wycinające elementy o oczekiwanych średnicach.
Narzędzie było tanie, więc i jego jakość jest niska... Szczęśliwie udało mi się wyciąć potrzebne ponad 300 kółek.
Kolejnym krokiem było klejenie właściwych jufersów. Tak jak wcześniej opisałem, między dwa kółka większe wklejałem jedno mniejsze. Przy tej pracy ważne było by kółka zewnętrzne się pokrywały.
(a jak ktoś chce może sobie policzyć ile wyszło tych jufersów...)
Każdy z jufersów powinien mieć trzy otwory na linkę wiążącą je w talrep.
Problemem jest jednak równe rozmieszczenie tych o tworów na setce przygotowywanych jufersów.
By ułatwić sobie życie przygotowałem prosty przyrząd.
Najpierw w grubszym kartonie wyciąłem otwór o średnicy jufersa. Następnie przykleiłem całość do kawałka 3mm pleksi i wywierciłem w niej trzy otwory o średnicy 0,5 mm.
Dlaczego akurat użyłem pleksi? Po pierwsze, bo akurat miałem ją pod ręką. Po drugie łatwą ją się obrabia. Chciałem też by było widać włożony do przyrządu jufers (choć to nie jest takie ważne). Wiem, że pleksi nie jest zbyt wytrzymała na obróbkę, a będę przecież wielokrotnie używać tych otworów jako prowadnic przy wierceniu, ale mam do wywiercenia tylko około 300 otworów więc nie powinno być kłopotu.
Użycie wzornika jest proste. Wkładamy jufers od spodu do otworu. Dociskamy płytką z pleksi do podłoża (by się nie ruszał) i wiertłem wiercimy otwory dbając tylko o pionowość ich wiercenia. W ten sposób uzyskujemy jufersy z równo rozłożonymi otworami.
Zapomniałem jeszcze dodać, że przed wierceniem nasączyłem boczną powierzchnię każdego jufersa klejem cyjanoakrylowym (to tak na wszelki wypadek by przy wierceniu nie nastąpiło rozwarstwienie papieru)
c.d.n.
ps.
Po ostatniej awarii(?) zginęły fotki dołączone do pierwszych stron tego wątku. Poprawiłem to dziś wstawiając linki do fotek na moim serwerze...miłego oglądania.
Tak jak już ostatnio pisałem zacząłem przygotowywać się do postawienia masztów i wykonania olinowania.
Parę migawek z mojej aktualnej pracy...
W pierwszym wydaniu HMS Granado firma Shipyard przewidziała budowę masztów z papieru.
Ja jednak drewniane kolumny masztów zakupiłem w sklepie internetowym.
Z wycinanki natomiast wykorzystałem sailingi, marsy i dyby.
Poniżej, wymienione elementy czekają na malowanie.
Żaglowiec to jednak nie tylko maszty. Ważnym elementem jest również olinowanie. Pracę nad nim zacząłem od przygotowania różnorodnych bloczków.
Na początek poszły jufersy.
W wycinance zaprojektowano je jako dwa kółka z otworami, które należy podkleić i następnie skleić razem.
Dłuższa chwilę zastanawiałem się jak to zrobić (a przy okazji się nie narobić). Wycinanie kółek nie jest może zbyt skomplikowane (jak się ma odpowiednie narzędzia). Często jednak jeśli wycina się je z grubszego (np. podklejonego kartonem) papieru następuje rozwarstwianie materiału. Trzeba również poświecić sporo uwagi by dokładnie ustawić wycinak nad wydrukowanym jufersem. A dodatkowo jufers powinien mieć na obwodzie małe wgłębienie w które częściowo wchodzi wanta. Dlatego zrezygnowałem z elementów oferowanych w wycinance i zrobiłem je od nowa.
Postanowiłem wykonać jufers z trzech sklejonych kółek wyciętych z kartonu grubości 0,5 mm. Dwa zewnętrze mają dokładnie średnicę jufersa, a wewnętrzne jest trochę mniejsze (dzięki temu bez szlifowania powstaje naturalny rowek na linę).
Do wycinania użyłem prostego narzędzia zakupionego za parę złotych w hipermarkecie.
Na szczęście w zestawie znalazły się dwie końcówki wycinające elementy o oczekiwanych średnicach.
Narzędzie było tanie, więc i jego jakość jest niska... Szczęśliwie udało mi się wyciąć potrzebne ponad 300 kółek.
Kolejnym krokiem było klejenie właściwych jufersów. Tak jak wcześniej opisałem, między dwa kółka większe wklejałem jedno mniejsze. Przy tej pracy ważne było by kółka zewnętrzne się pokrywały.
(a jak ktoś chce może sobie policzyć ile wyszło tych jufersów...)
Każdy z jufersów powinien mieć trzy otwory na linkę wiążącą je w talrep.
Problemem jest jednak równe rozmieszczenie tych o tworów na setce przygotowywanych jufersów.
By ułatwić sobie życie przygotowałem prosty przyrząd.
Najpierw w grubszym kartonie wyciąłem otwór o średnicy jufersa. Następnie przykleiłem całość do kawałka 3mm pleksi i wywierciłem w niej trzy otwory o średnicy 0,5 mm.
Dlaczego akurat użyłem pleksi? Po pierwsze, bo akurat miałem ją pod ręką. Po drugie łatwą ją się obrabia. Chciałem też by było widać włożony do przyrządu jufers (choć to nie jest takie ważne). Wiem, że pleksi nie jest zbyt wytrzymała na obróbkę, a będę przecież wielokrotnie używać tych otworów jako prowadnic przy wierceniu, ale mam do wywiercenia tylko około 300 otworów więc nie powinno być kłopotu.
Użycie wzornika jest proste. Wkładamy jufers od spodu do otworu. Dociskamy płytką z pleksi do podłoża (by się nie ruszał) i wiertłem wiercimy otwory dbając tylko o pionowość ich wiercenia. W ten sposób uzyskujemy jufersy z równo rozłożonymi otworami.
Zapomniałem jeszcze dodać, że przed wierceniem nasączyłem boczną powierzchnię każdego jufersa klejem cyjanoakrylowym (to tak na wszelki wypadek by przy wierceniu nie nastąpiło rozwarstwienie papieru)
c.d.n.
ps.
Po ostatniej awarii(?) zginęły fotki dołączone do pierwszych stron tego wątku. Poprawiłem to dziś wstawiając linki do fotek na moim serwerze...miłego oglądania.
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 15:52 przez Piotr K, łącznie zmieniany 1 raz.
kurka wodna, widziałem kiedyś takiego dziurkacza w sklepie, ale był to model na dziurki okrągłe!!! lobby szewskie chyba za słabe jest i nie udało się im przeforsować normy branżowej na dziurki trójkątne z zaokrąglonym rogiem.
a poważnie rzecz biorąc - pomysł na plexiglasowe kopytko rewelacyjny jest! zastanawiałem się też nad zleceniem wykonania odpowiedniego przebijaka w warsztacie ślusarskim, może jak moja hanza dojdzie do tego etapu, to kto wie?
a poważnie rzecz biorąc - pomysł na plexiglasowe kopytko rewelacyjny jest! zastanawiałem się też nad zleceniem wykonania odpowiedniego przebijaka w warsztacie ślusarskim, może jak moja hanza dojdzie do tego etapu, to kto wie?
* teoria [R.I.P.] i praktyka są zgodne tylko w teorii, a nie w praktyce *
Cześć!
Dotarłem w moim modelu do sznurków, bloczków, masztów itp. Jest to dla mnie zupełnie nowa dziedzina i dlatego tempo tak zmalało. Szukam też odpowiednich materiałów, a przede wszystkim obserwuję inne wątki i się uczę (pozdrowienia dla Syzyfa).
Chwilowo prace posuwają się tak wolno, że nie ma o czym pisać...
Z relacji nie rezygnuję i już wkrótce będzie ciąg dalszy... (ale to dopiero po weekendzie)
Ostatnio wiele się działo i jakoś nie miałem czasu, i "głowy" dla modelarstwa.Vito pisze:Cosię dzieje z tą relacją. To już koniec ?
Dotarłem w moim modelu do sznurków, bloczków, masztów itp. Jest to dla mnie zupełnie nowa dziedzina i dlatego tempo tak zmalało. Szukam też odpowiednich materiałów, a przede wszystkim obserwuję inne wątki i się uczę (pozdrowienia dla Syzyfa).
Chwilowo prace posuwają się tak wolno, że nie ma o czym pisać...
Z relacji nie rezygnuję i już wkrótce będzie ciąg dalszy... (ale to dopiero po weekendzie)
HMS GRANADO Maszty cz.2
Cześć!
Przełom marca i kwietnia nie sprzyjał pracy w mojej stoczni.
Przyszedł jednak czas by odświeżyć mój wątek...
Rozpocząłem prace nad masztami i rejami.
Podstawę stanowił zestaw gotowych masztów do HMS Granado zakupiony w Gryf-Hobby. Nie wiem jednak kto jest jego producentem, bo całość zapakowana była w woreczek z odręcznym napisem Granado (czyli taki zestaw no name...)
Wszystkie elementy są wytoczone zgodnie z wymiarami i wymagają tylko niewielkiej obróbki. W paru miejscach trzeba zmienić okrągły przekrój na kwadratowy i oszlifować całość drobnym papierem ściernym.
Zauważyłem jednak, że przy opracowaniu zestawu odwzorowano wszystkie pokazane w wycinance maszty i reje. Nie uwzględniono tylko, że lizrejki oraz wytyki są po obu stronach głównych rej (a w opracowaniu Shipyardu nie zaznaczono, że należy wykonać po dwie sztuki). Ktoś więc nie pomyślał...
"Ociosane" i wyszlifowane zestawy masztów i rej prezentuja się tak:
- bukszpryt,
- grotmaszt,
- bezan maszt.
Wcześniej przygotowałem już papierowe dyby, sailingi, marsy.
- kompletny zestaw elementów grotmasztu.
- kompletny zestaw elementów bezan masztu.
Teraz zostało tylko to co najprzyjemniejsze - montaż.
Na początek poszedł bukszpryt.
- tuż po pierwszym malowaniu na kolor drewna.
Może komuś wydać się dziwne dlaczego maluję elementy drewniane. Sprawa jest bardzo prosta. W konstrukcji masztów znajdą się również różne elementy papierowe które i tak należało by pomalować (np. na bukszprycie elementy zapobiegające zsunięciu się przewiązu linowego).
Przed wieczorem udało mi się jeszcze skompletować grotmaszt.
Teraz tylko malowanie fragmentów na czarno i założenie wzmocnień linowych.
c.d.n.
Przełom marca i kwietnia nie sprzyjał pracy w mojej stoczni.
Przyszedł jednak czas by odświeżyć mój wątek...
Rozpocząłem prace nad masztami i rejami.
Podstawę stanowił zestaw gotowych masztów do HMS Granado zakupiony w Gryf-Hobby. Nie wiem jednak kto jest jego producentem, bo całość zapakowana była w woreczek z odręcznym napisem Granado (czyli taki zestaw no name...)
Wszystkie elementy są wytoczone zgodnie z wymiarami i wymagają tylko niewielkiej obróbki. W paru miejscach trzeba zmienić okrągły przekrój na kwadratowy i oszlifować całość drobnym papierem ściernym.
Zauważyłem jednak, że przy opracowaniu zestawu odwzorowano wszystkie pokazane w wycinance maszty i reje. Nie uwzględniono tylko, że lizrejki oraz wytyki są po obu stronach głównych rej (a w opracowaniu Shipyardu nie zaznaczono, że należy wykonać po dwie sztuki). Ktoś więc nie pomyślał...
"Ociosane" i wyszlifowane zestawy masztów i rej prezentuja się tak:
- bukszpryt,
- grotmaszt,
- bezan maszt.
Wcześniej przygotowałem już papierowe dyby, sailingi, marsy.
- kompletny zestaw elementów grotmasztu.
- kompletny zestaw elementów bezan masztu.
Teraz zostało tylko to co najprzyjemniejsze - montaż.
Na początek poszedł bukszpryt.
- tuż po pierwszym malowaniu na kolor drewna.
Może komuś wydać się dziwne dlaczego maluję elementy drewniane. Sprawa jest bardzo prosta. W konstrukcji masztów znajdą się również różne elementy papierowe które i tak należało by pomalować (np. na bukszprycie elementy zapobiegające zsunięciu się przewiązu linowego).
Przed wieczorem udało mi się jeszcze skompletować grotmaszt.
Teraz tylko malowanie fragmentów na czarno i założenie wzmocnień linowych.
c.d.n.