*[Relacja/Okręt] Biała Aurora
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Od niedzieli zmagam się z kotwicami w Aurorze. Na białych burtach będą mocno rzucać się w oczy. Postanowiłem więc w dość znaczny sposób przebudować te elementy. Oryginalne opracowanie nie podobało mi się (chociaż jest zgodne z planami które podesłał mi MacGregor). Ja jednak wzorowałem się na zdjęciach. Dokuczał mi szczególnie brak podpór na których spoczywa potężne żelastwo. Dodałem również kilka nowych elementów, kilka przerobiłem i wyszło to co widać. Fotografia jeszcze przed malowaniem, ale wstawiłem ją celowo, gdyż na zupełnie czarnej kotwicy może być ciężko uchwycić aparatem szczegóły.
Obok fotografia oryginalnych, współczesnych kotwic (dodam tylko, że na starych, czarno białych przedwojennych fotkach wygląda bardzo podobnie).
Mam już zrobione charakterystyczne podpory dla kotwic w krążowniku. Sporo zmian dokonam jeszcze w elementach przytwierdzonych na granicy styku burta - pokład.
Największy problem to łańcuchy. Te większe wykonam tradycyjnie, z pojedynczych oczek, lecz te drobne, przypinające kotwicę do burty... w chwili obecnej nie mam pojęcia jak do tego podejść. Może jakieś sugestie?
Obok fotografia oryginalnych, współczesnych kotwic (dodam tylko, że na starych, czarno białych przedwojennych fotkach wygląda bardzo podobnie).
Mam już zrobione charakterystyczne podpory dla kotwic w krążowniku. Sporo zmian dokonam jeszcze w elementach przytwierdzonych na granicy styku burta - pokład.
Największy problem to łańcuchy. Te większe wykonam tradycyjnie, z pojedynczych oczek, lecz te drobne, przypinające kotwicę do burty... w chwili obecnej nie mam pojęcia jak do tego podejść. Może jakieś sugestie?
pzdr
Kemot
Kemot
Od niedzieli główkowałem jak zabrać się do wykonania łańcuchów trzymających kotwice w Aurorze. Na początek oczywiście próba tradycyjnie, nawijania drucika (0,12mm) na zgnieciony kawałek cyny 0,5mm. Niestety po spięciu 3 ogniwek przy 4-tym łańcuch w mgnieniu oka zamieniła się w nieregularna bryłę i powędrował do kubeczka po jogurcie... przeznaczonego na odpady.
To była niedziela. Do środy próbowałem kilku innych technik, w celu zrobienia owych łańcuchów. Skręcałem między innymi ten sam drucik (zamocowany w imadle) i robiłem przekładki ze szpilek. Efekt mniej niż średni. Samo skręcenie drucika bez oczek mnie nie zadawalało. W środę postanowiłem spróbować jeszcze raz złożyć łańcuch z pojedynczych oczek. Tym razem jako matryca do nawijania drutu posłużył mi drut 0,7mm, również zgnieciony do owalnego kształtu w imadle. Tym razem jednak zastosowałem minimalnie grubszy drucik (jakieś 0,13-0,14mm), lecz znacznie bardziej sztywny (wyciągnięty z wielożyłowego linkowego przewodu. Jakież było moje zdziwienie, gdy tym razem wszystko szło jak "po maśle". No może nie do końca. Bardzo często zdarzało się, ze uformowane już ogniwo (a czasami już 2 splecione ze sobą) wystrzeliło z pęsetki w pokojoprzestrzeń. Znalezienie tego w dywanie graniczyło z cudem, więc po prostu z zaciśniętymi zębami łączyłem nowe ogniwka.
Wiem, że się strasznie rozpisuję, ale podam kilka rad, dzięki którym złożenie łańcucha stało się możliwe. Pierwszy podstawowy błąd jaki popełniłem w niedzielę, to składanie ogniwko po ogniwku całego łańcucha w 1 części. Do 3-4 oczek szło nieźle, ale później łańcuch potwornie się plątał, nie wiadomo było które oczko jest skrajnym, totalny galimatias. Dlatego postanowiłem składać nowy łańcuszek z kawałków. Najpierw 2x po 2 ogniwa. Potem łączyłem to 1 ogniwkiem, w rezultacie czego miałem kawałek 5 ogniwkowy, który odkładałem na bok. Powtarzałem całą operację 2 x i na koniec te 5-ogniwkowe elementy skuwałem ze sobą w całość. Po takiej operacji miałem 11 ogniwek co przekładało się prawie dokładnie na 11mm. Tyle powinno wystarczyć.
We czwartek zabrałem się za "grube łańcuchy" Tutaj już nie udało mi się zgnieść miedzianego drutu na "kopyto" (za małe imadełko) więc postanowiłem, w pewnym sensie tradycyjnie nawinąć drucik (0,3mm) na 2 szpilki. Rozcinanie nie było już takie proste, musiałem użyć nożyka i młotka. i tutaj drobna uwaga. Pomysł 2 szpilkami ma tą wadę, że przy rozcinaniu ogniwek, drucik zaginał się do środka. Wyprostowanie tego sprawia całą masę problemów. Następnym razem postaram się ruszyć moje 4 litery do warsztatu ojca i kopyto zgniotę z 1 kawałka drutu w większym imadle.
Co ciekawe grubszy łańcuch wcale nie okazał się łatwiejszym do złożenia. Trzeba było używać większej siły do zaginania i często to skutkowało zniszczeniem ogniwek. Jak to wszystko wygląda widać na fotkach. Kształt niektórych ogniwek jest daleki od doskonałości ale patrząc na te elementy bez powiększenia naprawdę ciężko jest znaleźć te koślawe ogniwa. W planach mam jeszcze wzbogacenia tego grubszego łańcucha o poprzeczki w ogniwkach. Popróbuje i zobaczę czy dam rade (i oczywiście czy trud włożony będzie się opłacał)
ps.
Kotwica jeszcze wymaga 1 polerowania i malowania.
Uff, jeśli ktoś dotrwał do tego miejsca to gratuluję cierpliwości i obiecuję, że w przyszłości będę się streszczał.
To była niedziela. Do środy próbowałem kilku innych technik, w celu zrobienia owych łańcuchów. Skręcałem między innymi ten sam drucik (zamocowany w imadle) i robiłem przekładki ze szpilek. Efekt mniej niż średni. Samo skręcenie drucika bez oczek mnie nie zadawalało. W środę postanowiłem spróbować jeszcze raz złożyć łańcuch z pojedynczych oczek. Tym razem jako matryca do nawijania drutu posłużył mi drut 0,7mm, również zgnieciony do owalnego kształtu w imadle. Tym razem jednak zastosowałem minimalnie grubszy drucik (jakieś 0,13-0,14mm), lecz znacznie bardziej sztywny (wyciągnięty z wielożyłowego linkowego przewodu. Jakież było moje zdziwienie, gdy tym razem wszystko szło jak "po maśle". No może nie do końca. Bardzo często zdarzało się, ze uformowane już ogniwo (a czasami już 2 splecione ze sobą) wystrzeliło z pęsetki w pokojoprzestrzeń. Znalezienie tego w dywanie graniczyło z cudem, więc po prostu z zaciśniętymi zębami łączyłem nowe ogniwka.
Wiem, że się strasznie rozpisuję, ale podam kilka rad, dzięki którym złożenie łańcucha stało się możliwe. Pierwszy podstawowy błąd jaki popełniłem w niedzielę, to składanie ogniwko po ogniwku całego łańcucha w 1 części. Do 3-4 oczek szło nieźle, ale później łańcuch potwornie się plątał, nie wiadomo było które oczko jest skrajnym, totalny galimatias. Dlatego postanowiłem składać nowy łańcuszek z kawałków. Najpierw 2x po 2 ogniwa. Potem łączyłem to 1 ogniwkiem, w rezultacie czego miałem kawałek 5 ogniwkowy, który odkładałem na bok. Powtarzałem całą operację 2 x i na koniec te 5-ogniwkowe elementy skuwałem ze sobą w całość. Po takiej operacji miałem 11 ogniwek co przekładało się prawie dokładnie na 11mm. Tyle powinno wystarczyć.
We czwartek zabrałem się za "grube łańcuchy" Tutaj już nie udało mi się zgnieść miedzianego drutu na "kopyto" (za małe imadełko) więc postanowiłem, w pewnym sensie tradycyjnie nawinąć drucik (0,3mm) na 2 szpilki. Rozcinanie nie było już takie proste, musiałem użyć nożyka i młotka. i tutaj drobna uwaga. Pomysł 2 szpilkami ma tą wadę, że przy rozcinaniu ogniwek, drucik zaginał się do środka. Wyprostowanie tego sprawia całą masę problemów. Następnym razem postaram się ruszyć moje 4 litery do warsztatu ojca i kopyto zgniotę z 1 kawałka drutu w większym imadle.
Co ciekawe grubszy łańcuch wcale nie okazał się łatwiejszym do złożenia. Trzeba było używać większej siły do zaginania i często to skutkowało zniszczeniem ogniwek. Jak to wszystko wygląda widać na fotkach. Kształt niektórych ogniwek jest daleki od doskonałości ale patrząc na te elementy bez powiększenia naprawdę ciężko jest znaleźć te koślawe ogniwa. W planach mam jeszcze wzbogacenia tego grubszego łańcucha o poprzeczki w ogniwkach. Popróbuje i zobaczę czy dam rade (i oczywiście czy trud włożony będzie się opłacał)
ps.
Kotwica jeszcze wymaga 1 polerowania i malowania.
Uff, jeśli ktoś dotrwał do tego miejsca to gratuluję cierpliwości i obiecuję, że w przyszłości będę się streszczał.
pzdr
Kemot
Kemot
Kemot ten opis to bardzo dobra sprawa, nie powinieneś się łamać czy ktoś to przeczyta. Jeżeli chcemy się czegoś nauczyć to opis jest równie ważny jak zdjęcia. Dobrym przykładem jest twój elaborat o ogniwkach i relacja kolegi Syzyfa.
Czekam na więcej
Czekam na więcej
W budowie: Halny;
Wczoraj poczyniłem pierwsze przymiarki kotwic do burt. Przez dodanie własnych stojaków, kotwice poszły ciut za wysoko. Nic to - przeżyję. Masę czasu straciłem przyklejając te małe łańcuchy do burt. Powinny być nieco niżej ale nie dałem rady je tam wcisnąć. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze dużych łańcuchów i pokręteł na tych podestach przy pokładzie.
Jeszcze 2 zdjęcia detali na pokładzie. Pootwierany świetlik na śródokręciu (wyszedł znacznie lepiej niż ten na dziobie) i jakaś zejściówka pod pokład (przypominająca wychodek)
Jeszcze 2 zdjęcia detali na pokładzie. Pootwierany świetlik na śródokręciu (wyszedł znacznie lepiej niż ten na dziobie) i jakaś zejściówka pod pokład (przypominająca wychodek)
pzdr
Kemot
Kemot
W oryginale te stopy pod kotwicami powinny byc jeszcze niżej (i były tam wycięcia na bulaje). Ponieważ jednak bulaj nie układa sie centralnie pod stopka (a powninien) zrezygnowałem z tego.
Co do otwierania. Nie, nie będę wszystkiego otwierał. Po pierwsze - wyglądało by to dość dziwnie. Po drugie - zbyt czasochłonne. Ale akurat na początek postanowiłem sobie potestować trochę z świetlikami. Na pewno będzie jeszcze kilka otwartych :-)
Co do otwierania. Nie, nie będę wszystkiego otwierał. Po pierwsze - wyglądało by to dość dziwnie. Po drugie - zbyt czasochłonne. Ale akurat na początek postanowiłem sobie potestować trochę z świetlikami. Na pewno będzie jeszcze kilka otwartych :-)
pzdr
Kemot
Kemot