*[Relacja/Inne]Dźwig portowy wycinany laserowo [DrafModel]
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Nadeszła kolejna niedziela, więc pora podzielić się nowinkami z powstawania dźwigu.
Poprzednio zrobiłem „stopy” – teraz wędruję w wyższe partie. Zrobiłem 4 nogi i miejsce gdzie się schodzą, czyli rozłożysty zadek bez przedziałka .
Autor modelu zastosował nietypowy sposób łączenia części. W miejscach łączenia są zrobione wpusty, w których mocuje się element. To z jednej strony zapewnia precyzję łączenia i sztywność konstrukcji, lecz z drugiej niezbyt dobrze wygląda. Dlatego zdecydowałem się zamaskować te miejsca.
Można to zrobić albo przez naklejenie brystolu albo przez szpachlowanie. Wybrałem to drugie rozwiązanie. Początkowo użyłem szpachli akrylowej do drewna (nie śmierdzi), jednak ma ona kilka wad: wolno schnie, jest zbyt twarda i niezbyt dobrze czepia się podłoża. Trudno jest potem miejsce wyszlifować tak, aby uzyskać płynne przejścia między kartonem a szpachlą. Dlatego dałem sobie spokój i użyłem dwuskładnikowej uniwersalnej szpachli samochodowej. Wydaje mi się, że szpachla akrylowa bardziej nadaje się na większe powierzchnie, np do wstępnego szpachlowania kadłubów statków.
Warstwy szpachli są dość cienkie i raczej nie będą pracować więc myślę, że nie popęka. Boczne elementy trzeba było trochę zeszlifować pod kątem. Ważne jest też, żeby montować je tak, jak są ułożone w arkuszu. Szczeliny wydają się położone symetrycznie, ale tak nie jest i lepiej sobie zaznaczyć (biała strzałka) gdzie jest góra.
Podstawa dźwigu po tych zabiegach była trochę pstrokata, dlatego musiałem ją najpierw pomalować na szaro, żeby wyrównać kolory. Na to dopiero pójdzie farbka biała i żółta.
Poprzednio zrobiłem „stopy” – teraz wędruję w wyższe partie. Zrobiłem 4 nogi i miejsce gdzie się schodzą, czyli rozłożysty zadek bez przedziałka .
Autor modelu zastosował nietypowy sposób łączenia części. W miejscach łączenia są zrobione wpusty, w których mocuje się element. To z jednej strony zapewnia precyzję łączenia i sztywność konstrukcji, lecz z drugiej niezbyt dobrze wygląda. Dlatego zdecydowałem się zamaskować te miejsca.
Można to zrobić albo przez naklejenie brystolu albo przez szpachlowanie. Wybrałem to drugie rozwiązanie. Początkowo użyłem szpachli akrylowej do drewna (nie śmierdzi), jednak ma ona kilka wad: wolno schnie, jest zbyt twarda i niezbyt dobrze czepia się podłoża. Trudno jest potem miejsce wyszlifować tak, aby uzyskać płynne przejścia między kartonem a szpachlą. Dlatego dałem sobie spokój i użyłem dwuskładnikowej uniwersalnej szpachli samochodowej. Wydaje mi się, że szpachla akrylowa bardziej nadaje się na większe powierzchnie, np do wstępnego szpachlowania kadłubów statków.
Warstwy szpachli są dość cienkie i raczej nie będą pracować więc myślę, że nie popęka. Boczne elementy trzeba było trochę zeszlifować pod kątem. Ważne jest też, żeby montować je tak, jak są ułożone w arkuszu. Szczeliny wydają się położone symetrycznie, ale tak nie jest i lepiej sobie zaznaczyć (biała strzałka) gdzie jest góra.
Podstawa dźwigu po tych zabiegach była trochę pstrokata, dlatego musiałem ją najpierw pomalować na szaro, żeby wyrównać kolory. Na to dopiero pójdzie farbka biała i żółta.
Ostatnio zmieniony ndz gru 11 2005, 10:50 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Odnośnie wycinania otworków: jest taki sposób, żeby zrobić to samemu... bierzesz starą antenkę, taką teleskopowo rozkładaną. I masz kilka rureczek różnej średnicy, potem je jakoś ostrzysz i gotowe, oczywiście nie ma tam kalibru 12mm .
KLIK
- zapraszam, taka mini relacja...
- zapraszam, taka mini relacja...
Syzyfie, zanim zamieścisz kolejny niedzielno – świąteczny odcinek relacji, mam jedno pytanie.
Jak było przewidziane w instrukcji łączenie bocznych osłon nóg z poziomą platformą i z drugiej strony z pionową częścią nóg?
Jeżeli zeszlifowałeś te osłony samowolnie z obydwu stron pod kątem, to logicznie rozumując gdzieś coś powinno brakować, powinny wyjść jakieś szpary, albo wpust wymagał przebudowy. Na zdjęciach jednak wszystko wygląda idealnie. Czy możesz wyjaśnić tą jak mi się wydaje drobną niejasność.
Pozdrawiam!
Piotr
Jak było przewidziane w instrukcji łączenie bocznych osłon nóg z poziomą platformą i z drugiej strony z pionową częścią nóg?
Jeżeli zeszlifowałeś te osłony samowolnie z obydwu stron pod kątem, to logicznie rozumując gdzieś coś powinno brakować, powinny wyjść jakieś szpary, albo wpust wymagał przebudowy. Na zdjęciach jednak wszystko wygląda idealnie. Czy możesz wyjaśnić tą jak mi się wydaje drobną niejasność.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Odpowiadam Ci Piotrze w to niedzielne popołudnie: otóż instrukcja na ten temat milczy .
Jest coś na temat szlifowania krawędzi, ale dotyczy to budek maszynowni. Autor opracowania dopuszcza więc takie postępowanie i tak zrobiłem w tym przypadku. Chyba autor planował sklejenie tych elementów w taki sposób, bo wszystko idealnie pasuje. Zrobiłem mały rysuneczek pomocniczy jak to wygląda. W miejscach łączenia są małe szczelinki, ale praktycznie ich nie widać.
Zbyt wiele elementów nie przybyło, głównie z powodu poświęcenia dużej ilości czasu na malowanie. Dolna część dźwigu (portal) ma trochę większe płaszczyzny i nawet myślałem o malowaniu tego "aerografem". Jednak jest to dla mnie model szkoleniowy i postanowiłem terminować z pędzlem. Niestety efekt nie jest w pełni zadowalający. Farbka za gęsta zostawia smugi, za rzadką trzeba malować więcej razy. Powierzchnie nie są więc idealnie gładkie - trudno - to mój pierwszy model malowany. Wybrałem jakiś pośredni stopień gęstości farbki, ale i tak na biało musiałem malować 8 razy: farbka, schnięcie, lekki szlif papierem 1000 i tak w kółko. Potem kilka warstw żółtego koloru (na obrazku dopiero 4 warstwy). Na zdjęciach wygląda to dobrze, ale potencjalnych oglądaczy „na żywo” trzeba będzie trzymać w pewnej odległości i zabrać im lupy . Na zdjęciu są też pokazane etapy kształtowania wewnętrznego cylindra na mokro (moczony ok. 15 min.). Pierwszy raz to robiłem i wyszło całkiem fajnie mimo tektury o grubości ok. 1,2 mm.
Portal jest na razie złożony bez kleju – tylko pozuje do zdjęcia.
Jest coś na temat szlifowania krawędzi, ale dotyczy to budek maszynowni. Autor opracowania dopuszcza więc takie postępowanie i tak zrobiłem w tym przypadku. Chyba autor planował sklejenie tych elementów w taki sposób, bo wszystko idealnie pasuje. Zrobiłem mały rysuneczek pomocniczy jak to wygląda. W miejscach łączenia są małe szczelinki, ale praktycznie ich nie widać.
Zbyt wiele elementów nie przybyło, głównie z powodu poświęcenia dużej ilości czasu na malowanie. Dolna część dźwigu (portal) ma trochę większe płaszczyzny i nawet myślałem o malowaniu tego "aerografem". Jednak jest to dla mnie model szkoleniowy i postanowiłem terminować z pędzlem. Niestety efekt nie jest w pełni zadowalający. Farbka za gęsta zostawia smugi, za rzadką trzeba malować więcej razy. Powierzchnie nie są więc idealnie gładkie - trudno - to mój pierwszy model malowany. Wybrałem jakiś pośredni stopień gęstości farbki, ale i tak na biało musiałem malować 8 razy: farbka, schnięcie, lekki szlif papierem 1000 i tak w kółko. Potem kilka warstw żółtego koloru (na obrazku dopiero 4 warstwy). Na zdjęciach wygląda to dobrze, ale potencjalnych oglądaczy „na żywo” trzeba będzie trzymać w pewnej odległości i zabrać im lupy . Na zdjęciu są też pokazane etapy kształtowania wewnętrznego cylindra na mokro (moczony ok. 15 min.). Pierwszy raz to robiłem i wyszło całkiem fajnie mimo tektury o grubości ok. 1,2 mm.
Portal jest na razie złożony bez kleju – tylko pozuje do zdjęcia.
Moje modele: archiwum
Syzyf, dzięki za odpowiedz.
Na podstawie pokazanego przez Ciebie rysunku wynika, że oryginalnie część o której mowa, była zbyt długa jak na miejsce w które powinna być wstawiona. Jeżeli została tak zaprojektowana celowo, to moim zdaniem powinna być na ten temat wzmianka w instrukcji. Chyba, że model został zaprojektowany w skali trudności nr 3, czyli dla modelarzy z doświadczeniem.
Tak czy inaczej, w porównaniu z dwoma pozostałymi relacjami, u Ciebie rozwiązanie tego problemu wygląda najlepiej.
Pozdrawiam!
Piotr
Na podstawie pokazanego przez Ciebie rysunku wynika, że oryginalnie część o której mowa, była zbyt długa jak na miejsce w które powinna być wstawiona. Jeżeli została tak zaprojektowana celowo, to moim zdaniem powinna być na ten temat wzmianka w instrukcji. Chyba, że model został zaprojektowany w skali trudności nr 3, czyli dla modelarzy z doświadczeniem.
Tak czy inaczej, w porównaniu z dwoma pozostałymi relacjami, u Ciebie rozwiązanie tego problemu wygląda najlepiej.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Masz rację Piotrze, że jakaś wskazówka w instrukcji mogła by być. Ale jak nie ma, to trudno - czasem trzeba się trochę wysilić .
Następnym elementem dźwigu jest dolny pokład, na którym stoi budka maszynowni. Dopiero po „wycięciu” pokładu dotarło do mnie, że jest on całkiem pokaźnych rozmiarów (wielkości dłoni). Tak duża powierzchnia po pomalowaniu farbką wodną ma tendencję do wichrowania się i tak się stało.
Błędem było w tym przypadku impregnowanie szelakiem, bo on również powoduje deformację tektury. Lepiej pewnie było zastosować Capon, który nie deformuje kartonu, ale cóż - stało się. Na szczęście po przyklejeniu kratownicy i lekkiej fizycznej perswazji udało się go prawie wyprostować.
Znaczne rozmiary dźwigu, a więc i ciężar górnej części, skłoniły mnie też do niewielkiej modyfikacji ruchomego (obrotowego) połączenia pokładu z portalem. W wersji oryginalnej jest jedynie walec, który wchodzi w środek owalnej, górnej części portalu. Nie twierdzę, że taki sposób nie zapewni stabilności, jednak postanowiłem dmuchać na zimne i wzmocnić to miejsce. W moim wykonaniu to połączenie było trochę chybotliwe.
Zrobiłem więc szerszy walec (wzmocniony w środku) oraz dodatkową tuleję wklejoną w otwór w dolnej części portalu. Wszystkie elementy łączy w całość patyczek oklejony papierem.
Po wstępnym, mozolnym pomalowaniu kratownicy pędzlem dałem w końcu za wygraną i przerzuciłem się na aerograf. Stan na dzisiaj:
Następnym elementem dźwigu jest dolny pokład, na którym stoi budka maszynowni. Dopiero po „wycięciu” pokładu dotarło do mnie, że jest on całkiem pokaźnych rozmiarów (wielkości dłoni). Tak duża powierzchnia po pomalowaniu farbką wodną ma tendencję do wichrowania się i tak się stało.
Błędem było w tym przypadku impregnowanie szelakiem, bo on również powoduje deformację tektury. Lepiej pewnie było zastosować Capon, który nie deformuje kartonu, ale cóż - stało się. Na szczęście po przyklejeniu kratownicy i lekkiej fizycznej perswazji udało się go prawie wyprostować.
Znaczne rozmiary dźwigu, a więc i ciężar górnej części, skłoniły mnie też do niewielkiej modyfikacji ruchomego (obrotowego) połączenia pokładu z portalem. W wersji oryginalnej jest jedynie walec, który wchodzi w środek owalnej, górnej części portalu. Nie twierdzę, że taki sposób nie zapewni stabilności, jednak postanowiłem dmuchać na zimne i wzmocnić to miejsce. W moim wykonaniu to połączenie było trochę chybotliwe.
Zrobiłem więc szerszy walec (wzmocniony w środku) oraz dodatkową tuleję wklejoną w otwór w dolnej części portalu. Wszystkie elementy łączy w całość patyczek oklejony papierem.
Po wstępnym, mozolnym pomalowaniu kratownicy pędzlem dałem w końcu za wygraną i przerzuciłem się na aerograf. Stan na dzisiaj:
Moje modele: archiwum
W modelu przybyła budka maszynowni, którą popsikałem na czerwono - tym razem matową emalią Revell nr 36. Położyłem 3 warstwy farbki, rozcieńczonej terpentyną balsamiczną (1 część farbki - 2 części rozpuszczalnika). Farbki poszło nawet niewiele, bo na te 3 malunki zużyłem 1,5 ml. Tak to wygląda złożone bez kleju.
Ta większa, zaokrąglona część budki to balast i autor każe do środka wsypać śrut ołowiany albo suchy piasek, dlatego w górnej części wyciąłem otwory (będzie tam jeszcze daszek). W tym modelu jest trochę nietypowy sposób łączenia krawędzi, wymagający zeszlifowania ich pod kątem 45 stopni. Nie całkiem ta sztuka mi się udała.
Wnętrze maszynowni będzie co prawda zasłonięte przez okienka, jednak po wstępnych przymiarkach stwierdziłem, że trochę łyso wygląda ten pusty środek i włożyłem do środka kawałek maszynerii. To oczywiście jest jedynie model sylwetkowy nie wiadomo czego , bo widać będzie tylko kontury.
Przed rozpoczęciem budowy miałem obawy, że farbka będzie zalewać te szczelinki pozostawione przez laser. W praktyce okazało się, że spokojnie można elementy malować nawet nie wyciągając niepotrzebnych fragmentów. Okazało się, że boczna krawędź tektury tak mocno ciągnie wilgoć, że wsysa całą farbkę. Dlatego można to spokojnie malować w całości. Tym razem – korzystając z uwag Juniora II (farbki modelarskie to pic na wodę ) jako białego podkładu użyłem zwykłej białej półmatowej farby akrylowej do malowania ścian (cięcie kosztów ).
Zastanawiam się nad kolorem drzwi i okien. Chodzi o to, że jeśli pomaluje się je na ciemny kolor, to nie zostaną wyeksponowane te precyzyjnie wycięte kwadraciki okienek. Jasna farbka pozwala lepiej je dostrzec, ale mam obawy czy dźwig nie będzie zbyt pstrokaty. Dlatego pokolorowałem to sobie na komputerze w różnych barwach i będę się zastanawiał. Ciekaw jestem, co Wy wybralibyście?
Z uwagi na spore wymiary tego modelu zaczynam mieć kłopoty z fotografowaniem. Mój aparat robi zdjęcia ostre z odległości powyżej 90 cm i aby zrobić zbliżenie podkładam przed obiektyw lupę. To z kolei umożliwia mi robienie zbliżeń, natomiast mam nieostry obszar w odległości 20-90 cm. Ale myślę, że to co istotne widać.
Tak przy okazji - Wodnika nie zarzuciłem, bardzo wolno robię galion. Jest gotowy w 70%, ale jeszcze nie wiem, czy to będzie ten końcowy, więc go nie pokazuję
Ta większa, zaokrąglona część budki to balast i autor każe do środka wsypać śrut ołowiany albo suchy piasek, dlatego w górnej części wyciąłem otwory (będzie tam jeszcze daszek). W tym modelu jest trochę nietypowy sposób łączenia krawędzi, wymagający zeszlifowania ich pod kątem 45 stopni. Nie całkiem ta sztuka mi się udała.
Wnętrze maszynowni będzie co prawda zasłonięte przez okienka, jednak po wstępnych przymiarkach stwierdziłem, że trochę łyso wygląda ten pusty środek i włożyłem do środka kawałek maszynerii. To oczywiście jest jedynie model sylwetkowy nie wiadomo czego , bo widać będzie tylko kontury.
Przed rozpoczęciem budowy miałem obawy, że farbka będzie zalewać te szczelinki pozostawione przez laser. W praktyce okazało się, że spokojnie można elementy malować nawet nie wyciągając niepotrzebnych fragmentów. Okazało się, że boczna krawędź tektury tak mocno ciągnie wilgoć, że wsysa całą farbkę. Dlatego można to spokojnie malować w całości. Tym razem – korzystając z uwag Juniora II (farbki modelarskie to pic na wodę ) jako białego podkładu użyłem zwykłej białej półmatowej farby akrylowej do malowania ścian (cięcie kosztów ).
Zastanawiam się nad kolorem drzwi i okien. Chodzi o to, że jeśli pomaluje się je na ciemny kolor, to nie zostaną wyeksponowane te precyzyjnie wycięte kwadraciki okienek. Jasna farbka pozwala lepiej je dostrzec, ale mam obawy czy dźwig nie będzie zbyt pstrokaty. Dlatego pokolorowałem to sobie na komputerze w różnych barwach i będę się zastanawiał. Ciekaw jestem, co Wy wybralibyście?
Z uwagi na spore wymiary tego modelu zaczynam mieć kłopoty z fotografowaniem. Mój aparat robi zdjęcia ostre z odległości powyżej 90 cm i aby zrobić zbliżenie podkładam przed obiektyw lupę. To z kolei umożliwia mi robienie zbliżeń, natomiast mam nieostry obszar w odległości 20-90 cm. Ale myślę, że to co istotne widać.
Tak przy okazji - Wodnika nie zarzuciłem, bardzo wolno robię galion. Jest gotowy w 70%, ale jeszcze nie wiem, czy to będzie ten końcowy, więc go nie pokazuję
Moje modele: archiwum
Wygląda bardzo dobrze. Najważniejsze jest to aby zewnętrzne krawędzie schodziły się razem. Zbyt ostry kąt szlifowania jest zawsze lepszy niż rozwarty, a od środka przyjdzie kit... będzie git.Syzyf pisze: W tym modelu jest trochę nietypowy sposób łączenia krawędzi, wymagający zeszlifowania ich pod kątem 45 stopni. Nie całkiem ta sztuka mi się udała.
Moim zdaniem do czerwonego koloru budki i żółtego koloru reszty idealnym kolorem uzupełniającym jest kolor zielony. Fakt, że okna i drzwi umieszczone są na czerwonej ścianie przemawia za kolorem zielonym. Jest tak ponieważ to właśnie on jako kolor komplementujący leży na kole barw, dokładnie po przeciwnej stronie koloru czerwonego. Zielony należy do grupy kolorów drugorzędnych, zmieszany jest z kolorów pierwszorzędnych ( niebieski, żółty). Kolory brązowe które zaproponowałeś należą do trzeciej grupy, które powstają z połączenia obu pierwszej i drugiej grupy kolorów. Ten fakt umieszcza je zbyt daleko od koloru uzupełniającego czerwień. Biel i czerń są zbyt płaskie i martwe aby w tym przypadku zdać egzamin. Szary wygląda jak farba podkładowa, a żółty tak samo jak czerwony, należy do pierwszej grupy. Wyglądają one dobrze obok siebie, ale nie wtedy kiedy jeden stanowi tło dla drugiego, bo to właśnie ciągnie w stronę pstrokatości.
Aby zrozumieć teorię z której korzystam musisz wiedzieć, że kolory podstawowe czyli kolory pierwszej grupy to: czerwony, żółty, niebieski. Są to kolory zrobione z pigmentów występujących w przyrodzie, niemożliwe do uzyskania poprzez mieszanie innych barw. Kolory drugiej grupy to te które uzyskujemy mieszając dwa kolory pierwszej grupy. Właśnie ten uzyskany kolor jest kolorem komplementującym ten trzeci (nie wchodzący w skład mieszanki).
Zresztą, komu ja to piszę! Należy mi się, o tak “bez łeb przez czapki”
Tak czy inaczej myślę, że jeżeli skorzystasz z tej zasady, to otrzymasz bardzo przyzwoity dobór kolorów.
O pstrokatość sie nie martw, ponieważ kolor zielony w odróżnieniu od dwóch pozostałych jest kolorem zimnym i będzie występował tylko jako dodatek, w niewielkiej ilości. Co do wyeksponowania okienek i balansu z czerwienią, to wypróbowałbym różne natężenie tego koloru.
No cóż, jest to teoria którą osobiście wziąłbym pod uwagę. Ale jest oczywiście jeszcze wiele innych.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Skłamałbym, gdybym napisał że wszystko zrozumiałem ale dziękuję Piotrze - wypróbuję też zielony. Jakoś mam wbite do głowy, że czerwony i zielony nie pasują do siebie - sam nie wiem skąd mi się to wzięło. Pewnie ze szkoły, bo głównie tam robią człowiekowi wodę z mózgu .
Mam akurat takiego zgniłego, zielonego Humbrolka więc zrobię próbkę i pokażę niebawem.
Ja obstawiałem kolor jasnoszary - zobaczymy.
Acha, jeśli już jesteśmy przy kolorach, to myślę też nad kolorem drabinek i relingów. Chciałbym, żeby się odróżniały od żółtego - może też na czerwono ?
Mam akurat takiego zgniłego, zielonego Humbrolka więc zrobię próbkę i pokażę niebawem.
Ja obstawiałem kolor jasnoszary - zobaczymy.
Acha, jeśli już jesteśmy przy kolorach, to myślę też nad kolorem drabinek i relingów. Chciałbym, żeby się odróżniały od żółtego - może też na czerwono ?
Moje modele: archiwum