Moje Mers-el-Kebir
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Drogi MarcinieS,
jeżeli odczytałeś mój post jako cyniczny, to bardzo Cię przepraszam. Nie miałem zamiaru, żeby w czymkolwiek Ci dopiec. Ostatnie zdanie, nieco żartobliwe w moim mniemaniu, należało odczytać w kontekście dźwigania tego ciężkiego dziadostwa, bo oczywistym jest że większośc forumowiczów (jeżeli nie wszyscy) wiedzą jak wygląda piła taśmowa, ale nie wszyscy dostąpili zaszczytu (wątpliwego zresztą) jej dźwigania. A ja to mam za sobą. Ale skoro piszesz, że też zasuwałes u taty, to być może też to masz za sobą. Wtedy mielibyśmy do czynienia z sytuacją, o której pisze Jeta. A tak między nami, ja zasuwałem na stolarni od piątej klasy podstawówki, a Ty?
Drogi wokramie, już niedługo zasłona opadnie i wszystko się wyjaśni. Gdybyś uważnie przeczytał jeszcze raz cały wątek, ze szczególnym zwróceniem uwagi na moje wskazówki i na jedną z wypowiedzi Qrchaka, to podejrzewam, że rozwiązałbyś zagadkę. Niektórzy forumowicze wiedzą o co chodzi, tylko milczą. Pewnie nie chcą innym psuć zabawy w zgadywanie.
A sprawa wyjaśni się dość szybko, bo chyba rozwiążę wkrótce problemy materiałowe, o których pisałem wczoraj. Jeżeli źródło pozysku płaskownika się potwierdzi, to wszyscy będziemy zdziwieni.
Duże uśmiechy dla wszystkich, a dla MarcinaS największy, w końcu to kolega po fachu,
jeżeli odczytałeś mój post jako cyniczny, to bardzo Cię przepraszam. Nie miałem zamiaru, żeby w czymkolwiek Ci dopiec. Ostatnie zdanie, nieco żartobliwe w moim mniemaniu, należało odczytać w kontekście dźwigania tego ciężkiego dziadostwa, bo oczywistym jest że większośc forumowiczów (jeżeli nie wszyscy) wiedzą jak wygląda piła taśmowa, ale nie wszyscy dostąpili zaszczytu (wątpliwego zresztą) jej dźwigania. A ja to mam za sobą. Ale skoro piszesz, że też zasuwałes u taty, to być może też to masz za sobą. Wtedy mielibyśmy do czynienia z sytuacją, o której pisze Jeta. A tak między nami, ja zasuwałem na stolarni od piątej klasy podstawówki, a Ty?
Drogi wokramie, już niedługo zasłona opadnie i wszystko się wyjaśni. Gdybyś uważnie przeczytał jeszcze raz cały wątek, ze szczególnym zwróceniem uwagi na moje wskazówki i na jedną z wypowiedzi Qrchaka, to podejrzewam, że rozwiązałbyś zagadkę. Niektórzy forumowicze wiedzą o co chodzi, tylko milczą. Pewnie nie chcą innym psuć zabawy w zgadywanie.
A sprawa wyjaśni się dość szybko, bo chyba rozwiążę wkrótce problemy materiałowe, o których pisałem wczoraj. Jeżeli źródło pozysku płaskownika się potwierdzi, to wszyscy będziemy zdziwieni.
Duże uśmiechy dla wszystkich, a dla MarcinaS największy, w końcu to kolega po fachu,
Ostatnio zmieniony ndz kwie 25 2004, 22:02 przez Edmund_Nita, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Mam, mam, mam... No, płaskownik mam. Mało tego, już przyciąłem i wypróbowałem. Szczegóły w załącznikach. Na razie tak na próbę. Łuk składa się z dwóch płaskowniczków, ale chyba dołożę trzeci, bo tak jakoś wychodzi, jeżeli uwzględnić ilość jarzm, które widać na materiale referencyjnym (jednak to określenie Qrchaka, a nie Bundy'ego jak sądziłem). Na razie połączone są taśmą klejącą, którą potem zastąpię paseczkami z blaszki mosiężnej.
22. Łuk - elementy 23. Łuk napięty
24. Łuk zwolniony
22. Łuk - elementy 23. Łuk napięty
24. Łuk zwolniony
Ostatnio zmieniony śr cze 15 2005, 20:57 przez Edmund_Nita, łącznie zmieniany 3 razy.
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Kochani Scorpio i wokramie, to mogłoby strzelać, ale w tym przypadku zrobię ją w wariancie statycznym. Z dwóch powodów: pierwszy, to taki, że gdyby to strzelało, to każdy chciałby wypróbować i żywot katapulty byłby raczej krótki (a poza tym, kto by ciągle te kamyki zbierał po całym mieszkaniu, a?), po drugie mam poważne wątpliwości co do sprawności tego cudactwa - jak się dobrze przyjrzeć materiałowi referencyjnemu (ha, ha ...jedno zdjęcie), to można powziąć wątpliwości, czy w stanie jak to przedstawiono, toto mogłoby w ogóle strzelać.
No i winny jestem informację dotyczącą źródła płaskownika. Nie będzie zagadki, bo trudno byłoby na to wpaść. Otóż mój znajomy, emerytowany naprawiacz sprzętu biurowego podpowiedział mi, że takie cóś co ja potrzebuję, to były w maszynach do pisania. W tej części co to przesuwało się z prawa na lewo po naciśnięciu guziczka np. literki "e". Mało tego on takie "przesuwadło" miał i mi dał, a ja rozebrał i uzyskał - piękny płaskowniczek, akiurat taki jak trzeba.
Tak ma być - "akiurat". Przypomniał mi się właśnie taki motyw: Na naszym roku studiował taki fajny gość z Sudanu. Nazywał się Mahmed Osman Fikry Digna. Barwna postać, dużo by opowiadać. Otóż Fikry (tak go właśnie wszyscy nazywali) kiedyś wpadł do nas do pokoju o trzeciej w nocy (nie spaliśmy, graliśmy w brydża) i pyta, jak się pisze "akiurat", przez małe czy duże "i" . A my na to, co to znaczy "akiurat", a Fikry na to, no idę akiurat z tą dziewczyną do kina, a nie z tamtą.
Duży uśmiech dla wszystkich,
No i winny jestem informację dotyczącą źródła płaskownika. Nie będzie zagadki, bo trudno byłoby na to wpaść. Otóż mój znajomy, emerytowany naprawiacz sprzętu biurowego podpowiedział mi, że takie cóś co ja potrzebuję, to były w maszynach do pisania. W tej części co to przesuwało się z prawa na lewo po naciśnięciu guziczka np. literki "e". Mało tego on takie "przesuwadło" miał i mi dał, a ja rozebrał i uzyskał - piękny płaskowniczek, akiurat taki jak trzeba.
Tak ma być - "akiurat". Przypomniał mi się właśnie taki motyw: Na naszym roku studiował taki fajny gość z Sudanu. Nazywał się Mahmed Osman Fikry Digna. Barwna postać, dużo by opowiadać. Otóż Fikry (tak go właśnie wszyscy nazywali) kiedyś wpadł do nas do pokoju o trzeciej w nocy (nie spaliśmy, graliśmy w brydża) i pyta, jak się pisze "akiurat", przez małe czy duże "i" . A my na to, co to znaczy "akiurat", a Fikry na to, no idę akiurat z tą dziewczyną do kina, a nie z tamtą.
Duży uśmiech dla wszystkich,
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Aleś się Jędruś uczepił tego Bornholmu. Cel już został nieco wcześniej ustalony, długo przed pojawieniem się motywu tej pięknej duńskiej wysepki.
A co do mojego Mers-el-Kebir, to w zasadzie zostało dokończyć łuk, wyciąć cztery zębate kółeczka z blokadami, dorobić dwie wajchy do naciągania sznura skrętnego i można je składać do (przepraszam za wyrażenie) kupy. Co nastąpi niebawem. A potem drogi Okonku u Ciebie w dziale coś z plastiku. OK?
Nie może się obyć bez uśmiechu,
A co do mojego Mers-el-Kebir, to w zasadzie zostało dokończyć łuk, wyciąć cztery zębate kółeczka z blokadami, dorobić dwie wajchy do naciągania sznura skrętnego i można je składać do (przepraszam za wyrażenie) kupy. Co nastąpi niebawem. A potem drogi Okonku u Ciebie w dziale coś z plastiku. OK?
Nie może się obyć bez uśmiechu,
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Spokojnie Wujku, spokojnie (no kurna, drugi gigant, którego ostatnio muszę uspokajać). Przybij buty do podłogi i weź melisę. Będę musiał chyba szybciej skończyć niż planowałem, bo Wujek przez to przebieranie może coś sknocić w swojej łódeczce, a tego byśmy nie chcieli, nieprawdaż?
Uśmiech motocyklowy dla drogiego Wuja,
Uśmiech motocyklowy dla drogiego Wuja,
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2