Edmund_Nita pisze: A potem drogi Okonku u Ciebie w dziale coś z plastiku. OK?
Moje Mers-el-Kebir
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Jasne Wujek jak diabli. Dochodzę do wniosku, że ty jesteś, podobnie jak Szelmek, niebepieczny typ. Oczywiście, w pozytywnym tego słowa znaczeniu (o ile takie w ogóle istnieje, he, he..).
Drogi Okonku, dla Ciebie zagadka. Ten plastik, to będzie pływał, latał, czy jeździł po lądzie?
Uśmiech zagadkowy (Mony Lisy?),
Drogi Okonku, dla Ciebie zagadka. Ten plastik, to będzie pływał, latał, czy jeździł po lądzie?
Uśmiech zagadkowy (Mony Lisy?),
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
No to odpowiadam :
Edmund_Nita pisze:Drogi Okonku, dla Ciebie zagadka. Ten plastik to bedzie ................. jeździł po lądzie
Ostatnio zmieniony pn kwie 26 2004, 16:53 przez Okonek, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
No to można powiedzieć, że łuk gotowy - szczegóły na załącznikach. Jeszcze tylko malowanie, ale to na koniec, żeby po drodze - przy przymiarkach - czegoś nie sknocić.
Przy robocie przeżyłem lekki szok. Było tak. Kończyłem robotę wczoraj (nie dzisiaj) o drugiej w nocy mocowaniem na stałe środkowego jarzma łuku. Jak skończyłem, pomierzyłem i włosy na głowie mi dęba stanęły. A skoro jestem łysy jak kolano, to możecie sobie wyobrazić jaki byłem przerażony. Otóż pomiar wykazał, że środkowe jarzmo było zamocowane (już na stałe!!!) 5 mm od środka łuku. Horror. Śpiący już byłem, to jedynie pomyślałem, że idę spać z problemem na karku - zamocowanie było solidne, w końcu to jarzmo musi utrzymać w miejscu napięty łuk. A w ogóle jak się położyłem, to zasnąć nie mogłem, bo zachodziłem w głowę, jak to sie mogło stać. Pięć razy mierzone, sto przymiarek, a tu taka bryndza. I jeszcze to przeświadczenie, że inaczej się nie da, tylko przez roz....walenie tego co już zrobione i hajda od nowa.
Po przyjsciu z roboty, posprzątnięciu chałupy itp. wziąłem ze wstrętem łuk do łapy i kombinuję jak to najlepiej poprawić. Porawiłem z lekka wszystkie jarzma (jeszcze luźne), mierzę sobie o ile się pomyliłem. Mierzę jeszcze raz. I jeszcze raz. Ki czort, kurna myślę. Wszystko pasuje - jarzmo idealnie na środku. I w końcu zajarzyłem. W nocy mierzyłem odłegłośc od środka łuku do najbliższego jarzma, z jednej i z drugiej strony. I domyśliłem się, że któreś z jarzm musiało się do środka łuku przesunąć o te 5 mm (czego w wyniku zmęczenia i częściowej już o tej porze ślepoty, nie zauważyłem) i stąd moje wq....nie. Ale wiecie jak mi ulżyło, jak odkryłem źródłó mojej głupoty. Ufff...., ale się rozpisałem.
25. Łuk 1 26. Łuk 2
27. Łuk napiety
No to z tej okazji gigantyczny uśmiech,
Przy robocie przeżyłem lekki szok. Było tak. Kończyłem robotę wczoraj (nie dzisiaj) o drugiej w nocy mocowaniem na stałe środkowego jarzma łuku. Jak skończyłem, pomierzyłem i włosy na głowie mi dęba stanęły. A skoro jestem łysy jak kolano, to możecie sobie wyobrazić jaki byłem przerażony. Otóż pomiar wykazał, że środkowe jarzmo było zamocowane (już na stałe!!!) 5 mm od środka łuku. Horror. Śpiący już byłem, to jedynie pomyślałem, że idę spać z problemem na karku - zamocowanie było solidne, w końcu to jarzmo musi utrzymać w miejscu napięty łuk. A w ogóle jak się położyłem, to zasnąć nie mogłem, bo zachodziłem w głowę, jak to sie mogło stać. Pięć razy mierzone, sto przymiarek, a tu taka bryndza. I jeszcze to przeświadczenie, że inaczej się nie da, tylko przez roz....walenie tego co już zrobione i hajda od nowa.
Po przyjsciu z roboty, posprzątnięciu chałupy itp. wziąłem ze wstrętem łuk do łapy i kombinuję jak to najlepiej poprawić. Porawiłem z lekka wszystkie jarzma (jeszcze luźne), mierzę sobie o ile się pomyliłem. Mierzę jeszcze raz. I jeszcze raz. Ki czort, kurna myślę. Wszystko pasuje - jarzmo idealnie na środku. I w końcu zajarzyłem. W nocy mierzyłem odłegłośc od środka łuku do najbliższego jarzma, z jednej i z drugiej strony. I domyśliłem się, że któreś z jarzm musiało się do środka łuku przesunąć o te 5 mm (czego w wyniku zmęczenia i częściowej już o tej porze ślepoty, nie zauważyłem) i stąd moje wq....nie. Ale wiecie jak mi ulżyło, jak odkryłem źródłó mojej głupoty. Ufff...., ale się rozpisałem.
25. Łuk 1 26. Łuk 2
27. Łuk napiety
No to z tej okazji gigantyczny uśmiech,
Ostatnio zmieniony czw cze 16 2005, 13:18 przez Edmund_Nita, łącznie zmieniany 3 razy.