[Relacja] Statek "Emilia"
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Nie mam akurat lokówki pod ręką, ale pomysł zapewne jest dobry
Pierwotne użycie tej metody opierało się na grzaniu wydruku żelazkiem do laminatu na płytki drukowane używane w elektronice.
Coś słyszałem o prostowaniu włosów żelazkiem , więc temperatura chyba podobna co przy lokówce.
Bond by sobie poradził
Pierwotne użycie tej metody opierało się na grzaniu wydruku żelazkiem do laminatu na płytki drukowane używane w elektronice.
Coś słyszałem o prostowaniu włosów żelazkiem , więc temperatura chyba podobna co przy lokówce.
Bond by sobie poradził
Moje modele: archiwum
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
- zxcvbnm1971
- Posty: 413
- Rejestracja: pn lut 13 2006, 23:31
Z dziesięć lat temu robiłem pewien mebelek z płyty MDF (czy jakoś tak) z 30 cm otworami (na głośniki). Krawędzie oklejałem paskami okleiny. Należało je potraktować żelazkiem, coby klej się na chwilę rozpuścił. Ale jak to zrobić na ściankach otworów? Żelazko narobi śladów. Lokówka okazała się być tym co zrobiło robotę
A to fajny patent (poza laserem ). Muszę wyrżnąć podobny otwór w biurku, bo mi się procesor w kompie grzeje. Będzie jak znalazł do oklejenia, tylko trzeba będzie poszukać lokówki
Krótko łypałem i zabrałem się za malowanko rufy na biało:
Malowałem psikawką, nakładając cienkie warstwy ale takie, żeby było widać powierzchnię jako lekko wilgotną. Położyłem chyba z 10 warstw, bo farbka słabo kryła.
Przy ściąganiu taśmy maskującej (sponsorowana Tamiya ) są dwie szkoły: 1-ściągać, gdy farba jest wilgotna 2-po wyschnięciu.
Ponieważ kolejne natryski były nakładane po lekkim przeschnięciu poprzedniej warstwy, więc nie mam wyjścia i zastosuję wariant z farbą wyschniętą. Choć malowanie zakończyłem kilka godzin temu i farbka wygląda na suchą, postanowiłem poczekać do rana ze ściągnięciem taśmy.
Jednak gul mi chodził i ciekawość mnie zżerała , więc postanowiłem oderwać mały kawałeczek taśmy i zajrzeć pod spód.
Krawędź wyszła całkiem nieźle , jednak na granicy taśmy powstał dość paskudny schodek
Jedyny pomysł jaki przychodzi mi do głowy, to naklejenie na szarej części - na styk ze schodkiem - cienkiej, biurowej taśmy klejącej i potem zeszlifowanie schodka drobnym papierem ściernym.
Tylko schodka, bez szorowania po białym a taśma ochroni szary kolor.
A może ktoś ma swój patent na pozbycie się tego babolka?
Być może po oderwaniu całej taśmy pojawią się kolejne
Krótko łypałem i zabrałem się za malowanko rufy na biało:
Malowałem psikawką, nakładając cienkie warstwy ale takie, żeby było widać powierzchnię jako lekko wilgotną. Położyłem chyba z 10 warstw, bo farbka słabo kryła.
Przy ściąganiu taśmy maskującej (sponsorowana Tamiya ) są dwie szkoły: 1-ściągać, gdy farba jest wilgotna 2-po wyschnięciu.
Ponieważ kolejne natryski były nakładane po lekkim przeschnięciu poprzedniej warstwy, więc nie mam wyjścia i zastosuję wariant z farbą wyschniętą. Choć malowanie zakończyłem kilka godzin temu i farbka wygląda na suchą, postanowiłem poczekać do rana ze ściągnięciem taśmy.
Jednak gul mi chodził i ciekawość mnie zżerała , więc postanowiłem oderwać mały kawałeczek taśmy i zajrzeć pod spód.
Krawędź wyszła całkiem nieźle , jednak na granicy taśmy powstał dość paskudny schodek
Jedyny pomysł jaki przychodzi mi do głowy, to naklejenie na szarej części - na styk ze schodkiem - cienkiej, biurowej taśmy klejącej i potem zeszlifowanie schodka drobnym papierem ściernym.
Tylko schodka, bez szorowania po białym a taśma ochroni szary kolor.
A może ktoś ma swój patent na pozbycie się tego babolka?
Być może po oderwaniu całej taśmy pojawią się kolejne
Moje modele: archiwum
-
- Posty: 1000
- Rejestracja: pt gru 09 2005, 14:34
- Lokalizacja: GDYNIA
- x 1
Hmm ... Spokojnie zeszlifować "schodek" bez patyczkowania się z nim . Szlifować wszystko. Pomalować cały kadłub na biało , a potem nakładać pozostałe kolory .Inne kolorki nie będą potrzebowały tylu warstw - może dwie i nie będzie widać "schodków" . Nie głupim pomysłem byłoby pomalowanie całości białym podkładem samochodowym w spraju - są matowe i zostawić go jako już ten właściwy . Ale uwaga - pokładowa farba nie może być nałożona już na inną farbkę - olejną , czy akrylową , bo ją ściągnie . Powiem Syzyfie , że temat jest mi bliski . Od dwóch miesięcy stoję z łajbą , bo walcze z malowaniem nadbudówki . Trzecia kąpiel w krecie . Jest cała zniszczona , dopiero co zaczynam ją praktycznie robić od nowa ...Tyle pracy na marne . Słabo mi ....
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Grzesiu ma rację. Trzeba było najpierw pomalować białym, a dopiero pozostałymi kolorami - od najjaśniejszej do najciemniejszej. W Syzyfa konkretnym przypadku, najpierw burty, a na końcu dno. Przerabiałem to, to wiem. U mnie schodek miał około dwóch milimetrów - na motorówce (!!!) z okrętu patrolowego. To dopiero była porażka. Ale tak bywa jak się najpierw pomalowało dno na czerwono, a potem burty na biało i kryć nie chciało. Dno totalne. Skończyło się na tym, że zeszlifowałem i białe, i czerwone, i pomalowałem od nowa. W kolejności najpierw białe, a potem czerwone. Było dobrze... I ten Kentucky Highway z lodem, co to sobie popijam, też dobry...
- zxcvbnm1971
- Posty: 413
- Rejestracja: pn lut 13 2006, 23:31
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Taśma zerwana i na szczęście dalszy ciąg wygląda identycznie, jak wczoraj odsłonięty fragment:
Dzięki za propozycje - już odpowiadam.
Myślałem wcześniej o pomalowaniu całości najpierw białym podkładem w sprayu, ale biała słabo kryje i warstwa farby byłaby dość gruba w miejscach, gdzie miałem grzać lutownicą (mogłaby się złuszczyć). Na szarym chyba też lepiej widać niedoróbki niż na białym. Na pewno trzeba będzie coś poprawiać pędzelkiem i maczanie pędzelka w sprayu jest trochę nieporęczne .
Białego na poszyciu nie ma zbyt wiele, więc myślałem że jakoś się uda
Malowanie całości od początku na biało to ostateczność. Szkoda wcześniejszej roboty (Grzegorz: wyrazy współczucia). Dlatego spróbuję jednak ten schodek najpierw zeszlifować. Jeśli to się nie uda, to zrobię częściowo jak zalecacie, czyli zeszlifuję farbę w rejonie granicy kolorów, pomaluję na biało a potem dopiero cienko psiknę na szaro ale tylko rufę. Na koniec zrobię napis.
O ile nie pojawi się problem schodka, tym razem w kolorze szarym
Wtedy - jak zalecacie - skosztuję łyski.
Na razie jednak startuję do próby ze szlifowaniem. Efekt w następnym odcinku...
Dzięki za propozycje - już odpowiadam.
Myślałem wcześniej o pomalowaniu całości najpierw białym podkładem w sprayu, ale biała słabo kryje i warstwa farby byłaby dość gruba w miejscach, gdzie miałem grzać lutownicą (mogłaby się złuszczyć). Na szarym chyba też lepiej widać niedoróbki niż na białym. Na pewno trzeba będzie coś poprawiać pędzelkiem i maczanie pędzelka w sprayu jest trochę nieporęczne .
Białego na poszyciu nie ma zbyt wiele, więc myślałem że jakoś się uda
Malowanie całości od początku na biało to ostateczność. Szkoda wcześniejszej roboty (Grzegorz: wyrazy współczucia). Dlatego spróbuję jednak ten schodek najpierw zeszlifować. Jeśli to się nie uda, to zrobię częściowo jak zalecacie, czyli zeszlifuję farbę w rejonie granicy kolorów, pomaluję na biało a potem dopiero cienko psiknę na szaro ale tylko rufę. Na koniec zrobię napis.
O ile nie pojawi się problem schodka, tym razem w kolorze szarym
Wtedy - jak zalecacie - skosztuję łyski.
Na razie jednak startuję do próby ze szlifowaniem. Efekt w następnym odcinku...
Moje modele: archiwum
Kiedy malowałem Błyskawice robiło mi się coś podobnego. Próbowałem to lekko zaprasować paznokciem ale nie zniwelowało mi to niekorzystnego efektu w stopniu jakim bym chciał.
czekam z ciekawością na rozwiązanie tego problemu.
czekam z ciekawością na rozwiązanie tego problemu.
W budowie: Halny;