[R] Morris LRC Mk.I (skala 1:25)
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
Grześku, Grześku,
wpis takiej persony ja Ty, zdecydowanie podbudowuje ego, ale…
do jakiej perfekcji? Toż to drobne rzemiosło – początki początkującego. Nie umywające się do naprawdę dobrze prezentujących się wyrobów Twoich i kolegów. Widzisz przecież jak porysowałem plastik przy okazji innych czynności?
Na marginesie tylko zauważę, że nie będę tych zarysowań szczególnie zwalczał bo przy „blachach pancernych” mogą okazać się w późniejszym etapie pożądane.
Egzystencjonalnie powiem Ci, że forum Kworka uczy (jeśli ktoś oczywiście chce z nauk korzystać) – nie będę wymieniał nicków nauczycieli (żeby kogoś nie pominąć) – ale np. utkwił mi w łepetynie tekst z podpisu jednego z tuzów: nie ma drogi na skróty – może być albo dobrze, albo źle.
Ja buduję już tylko dla siebie – byłem raz na „konkursie”, dostałem nawet jakiś dyplom i nagrodę – ale atmosfera „łowców skór” tak mnie zraziła, że nigdy nic już nigdzie nie wystawię. Żenada.
Obróbka materiału obróbką, ale najpoważniejszym wyzwaniem jest psychika wykonawcy. Mimo wszystko chce się mieć szybko „efekt” – ta szybkość zabija precyzję. Dzięki Wam wprowadzam w praktykę zasadę kilkukrotnego wykonywania tego samego elementu – tak aby satysfakcjonował – co oczywiście nie znaczy że jest już perfekcyjny. Zawsze można lepiej.
Dla przykładu powiem, że :
element który finalnie znalazł się w modelu to piąta próba odwzorowania prowadnicy dla uchylnej płyty zamykającej otwory w tylnej płycie przedziału załogi. W ostatniej wersji działa jak powinna. I to jest piękne w tej zabawie.
pzdr Grzegorz
wpis takiej persony ja Ty, zdecydowanie podbudowuje ego, ale…
do jakiej perfekcji? Toż to drobne rzemiosło – początki początkującego. Nie umywające się do naprawdę dobrze prezentujących się wyrobów Twoich i kolegów. Widzisz przecież jak porysowałem plastik przy okazji innych czynności?
Na marginesie tylko zauważę, że nie będę tych zarysowań szczególnie zwalczał bo przy „blachach pancernych” mogą okazać się w późniejszym etapie pożądane.
Egzystencjonalnie powiem Ci, że forum Kworka uczy (jeśli ktoś oczywiście chce z nauk korzystać) – nie będę wymieniał nicków nauczycieli (żeby kogoś nie pominąć) – ale np. utkwił mi w łepetynie tekst z podpisu jednego z tuzów: nie ma drogi na skróty – może być albo dobrze, albo źle.
Ja buduję już tylko dla siebie – byłem raz na „konkursie”, dostałem nawet jakiś dyplom i nagrodę – ale atmosfera „łowców skór” tak mnie zraziła, że nigdy nic już nigdzie nie wystawię. Żenada.
Obróbka materiału obróbką, ale najpoważniejszym wyzwaniem jest psychika wykonawcy. Mimo wszystko chce się mieć szybko „efekt” – ta szybkość zabija precyzję. Dzięki Wam wprowadzam w praktykę zasadę kilkukrotnego wykonywania tego samego elementu – tak aby satysfakcjonował – co oczywiście nie znaczy że jest już perfekcyjny. Zawsze można lepiej.
Dla przykładu powiem, że :
element który finalnie znalazł się w modelu to piąta próba odwzorowania prowadnicy dla uchylnej płyty zamykającej otwory w tylnej płycie przedziału załogi. W ostatniej wersji działa jak powinna. I to jest piękne w tej zabawie.
pzdr Grzegorz
Ostatnio zmieniony ndz kwie 15 2012, 0:13 przez gk, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 1000
- Rejestracja: pt gru 09 2005, 14:34
- Lokalizacja: GDYNIA
- x 1
No teraz to się uśmiałemgk pisze:wpis takiej persony ja Ty
Widzę co robisz , to i komentować się ośmieliłem
Dla mnie rewelacja Grześ .... Zresztą , wszystkie Grześki to fajne chłopy , jak Ryśki , o czym wczoraj wspominałem .
.... a i teraz wiem , że nie tylko dla mnie zarezerwowane jest kilkukrotne wykonywanie jakiegoś detalu ...
Zrobi człek coś . patrzy , z każdej strony, z lewa ,z prawa , od południa i północy i stwierdza- tego nie mogę pokazać kolegom , trzeba zrobić od nowa .... Znasz to ?
Ja maluję etapami.gk pisze:Cały czas zastanawiam się kiedy zacząć toto malować. Czy jak już zamontuję wszystkie podzespoły czy jakimiś etapami?
Ma to ten plus, że nie do wszystkich miejsc da się dotrzeć pędzlem/aerografem po kompletnym montażu.
Ma to też ten minus, że równolegle z montażem trzeba planować malowanie, bo inaczej ilość koniecznego maskowania przekroczy poziom zdrowego rozsądku.
Z grubsza biorąc trzymam się zasady, że elementy, które wymagają "wyszpachlowanego" połączenia, najpierw montuję. Pozostałe najpierw maluję.
Mimo wszystko uważam, że POWINIENEŚ się wystawiać.gk pisze: Ja buduję już tylko dla siebie – byłem raz na „konkursie”, dostałem nawet jakiś dyplom i nagrodę – ale atmosfera „łowców skór” tak mnie zraziła, że nigdy nic już nigdzie nie wystawię. Żenada.
Chociażby na wystawach pozakonkursowych.
Łowcy skór byli, są i będą.
Tak samo jak wszechobecna "niemczyzna", bałagan organizacyjny (pominąwszy chwalebne wyjątki) czy indolencja sędziów (do dziś pamiętam Sędziego Głównego !! , który po zawodach zapytał mnie z jakiego zestawu zrobiłem swój model, mimo że odpowiedni wpis, tj "od podstaw", był i na karcie startowej i przy gablocie ;P)
Ale czymś absolutnie bezcennym jest możliwość ZOBACZENIA/DOTKNIĘCIA przez modelarza (zwykle młodego, chociaż nie zawsze) czegoś, co NIE POWSTAŁO z zestawu kupnego. Wiele osób nie potrafi sobie wyobrazić, że tak w ogóle można (vide wątki na forach - jakiego modelu nie można kupić....).
Spróbuj dorobić sobie do takich wyjazdów odpowiednią filozofię.
Ja (znowu JA ... ;>) zabieram ze sobą Ślubną i wpadamy do miasta, w którym nigdy wcześniej nie byliśmy. Zostawiam modele, mapę w dłoń i znikamy ...
A jak zawody mi się spodobają, to za jakiś czas wracam...
Wheheheeee.....Grzegorz75 pisze: wszystkie Grześki to fajne chłopy , jak Ryśki ...
coś w tym jest
Pozdrowionka
ZzB (też Grzegorz)
My tu miło gadu, gadu, a tymczasem:
Obudowa wału i osi:
I coś co jest chyba osłoną chłodnicy. Począwszy od rysunku (w tle coś jakby prototyp, żeby wspomóc swą wyobraźnię przestrzenną i zorientować się co i jak):
poprzez wycięcie:
Do wyznaczenia przekątnych na zaokrąglonym kwadracie wykorzystałem linie maty do cięcia:
znowu wycięcie:
złożenie:
Będzie w tym miejscu autka:
Jeszcze postaram się dorobić imitację delikatnych spawów na łączeniach części. Dostęp jest wprawdzie ograniczony, ale sądzę, że się uda.
pzdr Grzegorz
Obudowa wału i osi:
I coś co jest chyba osłoną chłodnicy. Począwszy od rysunku (w tle coś jakby prototyp, żeby wspomóc swą wyobraźnię przestrzenną i zorientować się co i jak):
poprzez wycięcie:
Do wyznaczenia przekątnych na zaokrąglonym kwadracie wykorzystałem linie maty do cięcia:
znowu wycięcie:
złożenie:
Będzie w tym miejscu autka:
Jeszcze postaram się dorobić imitację delikatnych spawów na łączeniach części. Dostęp jest wprawdzie ograniczony, ale sądzę, że się uda.
pzdr Grzegorz
Morris otrzymał podstawkę która pomoże ustawić przednie wahacze i resory z tyłu na odpowiedniej wysokości, żeby autko równo stało na kołach:
Zacząłem tylny most napędowy. W klamerce schną sklejone krążki z których powstanie kielich:
I powstał:
Tak powstawał drugi – przez stopniowe odcinanie i wypiłowywanie materiału:
Wstępnie wygląda to tak:
pzdr Grzegorz
Zacząłem tylny most napędowy. W klamerce schną sklejone krążki z których powstanie kielich:
I powstał:
Tak powstawał drugi – przez stopniowe odcinanie i wypiłowywanie materiału:
Wstępnie wygląda to tak:
pzdr Grzegorz
Napęd gotowy – przybliżony wygląd na tyle na ile potrafię odtworzyć coś ze zdjęć. Poskładany na sucho. Nareszcie będzie można przymierzyć mocowanie resorów i zamknąć tył autka.
Trochę się pośpieszyłem z wklejeniem półkolistych osłon kół do „karoserii” – teraz muszę wkleić most razem z kołami bo ich już osobno nie wepchnę. Będzie uciążliwość z malowaniem – trzeba zamaskować oponki.
pzdr Grzegorz
Trochę się pośpieszyłem z wklejeniem półkolistych osłon kół do „karoserii” – teraz muszę wkleić most razem z kołami bo ich już osobno nie wepchnę. Będzie uciążliwość z malowaniem – trzeba zamaskować oponki.
pzdr Grzegorz
Witam,
W Manufakturze taki ruch, że Morris nie spadł jeszcze nawet na drugą stronę. Jeśli ktoś miał nadzieję, że Morrisa pożarł pies, albo porwało go UFO – to muszę go rozczarować .
Był przestój, ale powolutku konstruuję kolejne elementy.
Obudowa skrzyni biegów, półka pod radio, zydel, na którym mógł przysiąść strzelec Boys’a i początki samego radyjka:
Pzdr Grzegorz
W Manufakturze taki ruch, że Morris nie spadł jeszcze nawet na drugą stronę. Jeśli ktoś miał nadzieję, że Morrisa pożarł pies, albo porwało go UFO – to muszę go rozczarować .
Był przestój, ale powolutku konstruuję kolejne elementy.
Obudowa skrzyni biegów, półka pod radio, zydel, na którym mógł przysiąść strzelec Boys’a i początki samego radyjka:
Pzdr Grzegorz
Radyjko rośnie w siłę.
Umyśliłem sobie, że najpierw zrobię i pomaluję paczkę – jak na zdjęciu, a następnie będę doklejał uprzednio pomalowane pokrętła, przełączniki i inne kable. Całość ma szerokość 2,9 cm. Uznałem, że nie będę w stanie dokładnie pomalować drobiazgów, przyklejonych już do szarego panelu, tak, żeby go nie zapaćkać. Czy to słuszny koncept to się dopiero okaże .
Na razie wygląda tak:
Pzdr Grzegorz
Umyśliłem sobie, że najpierw zrobię i pomaluję paczkę – jak na zdjęciu, a następnie będę doklejał uprzednio pomalowane pokrętła, przełączniki i inne kable. Całość ma szerokość 2,9 cm. Uznałem, że nie będę w stanie dokładnie pomalować drobiazgów, przyklejonych już do szarego panelu, tak, żeby go nie zapaćkać. Czy to słuszny koncept to się dopiero okaże .
Na razie wygląda tak:
Pzdr Grzegorz