*[Relacja/Samolot] F6F-3 Hellcat AH
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Glutation, masz absolutnie rację. Dobrze że Tad i JaCkyl zwrócili uwagę na wspomniane otworki i jeszcze lepiej, że podpowiedzieli w jaki sposób można takie otwory wykonać równo ładnie i dokładnie. Szkoda tylko, że zdegradowali bardzo wygodną, łatwą i efektywną metodę wiercenia. Biorąc pod uwagę ilość jakościowo dobrej informacji na tym forum, zarówno fotograficznej jak i w postaci opisów, tą uważam za drobny niewypał... nieważne zresztą, zdrowie jest ważne.
Fajnie że pracujesz nad pływadłem. Czy dasz się namówić na ujawnienie nazwy owej jednostki? Czy przypadkiem nie wróciłeś do wspomnianego żaglowca?
Wiertło o które pytasz nabyłem drogą wysyłkową ze sklepu internetowego oferującego narzędzia do produkcji płytek elektronicznych, układów scalonych i itp historii.
http://www.lpkfusa.com/Store/ProductDet ... oductID=83
W ofertach sklepów modelarskich, najmniejszy rozmiar jaki znalazłem to 0,30 mm, więc kiedy w oko wpadła mi oferta firmy LPKF, to nie mogłem oprzeć się pokusie aby nabyć komplet takich wierteł. Do tanich ten komplet nie należy, ale za to wierteł jest 10, zrobione są z Węglika spiekanego czyli popularnie zwanego Karbidu... bardzo wytrzymałe. Jestem przekonany, że jakby dobrze poszukać to w kraju jakiś producent tego typu wierteł się znajdzie. Dla orientacji jak wygląda całość - wstawiam kilka zdjęć.
Pozdrawiam!
Piotr
Fajnie że pracujesz nad pływadłem. Czy dasz się namówić na ujawnienie nazwy owej jednostki? Czy przypadkiem nie wróciłeś do wspomnianego żaglowca?
Wiertło o które pytasz nabyłem drogą wysyłkową ze sklepu internetowego oferującego narzędzia do produkcji płytek elektronicznych, układów scalonych i itp historii.
http://www.lpkfusa.com/Store/ProductDet ... oductID=83
W ofertach sklepów modelarskich, najmniejszy rozmiar jaki znalazłem to 0,30 mm, więc kiedy w oko wpadła mi oferta firmy LPKF, to nie mogłem oprzeć się pokusie aby nabyć komplet takich wierteł. Do tanich ten komplet nie należy, ale za to wierteł jest 10, zrobione są z Węglika spiekanego czyli popularnie zwanego Karbidu... bardzo wytrzymałe. Jestem przekonany, że jakby dobrze poszukać to w kraju jakiś producent tego typu wierteł się znajdzie. Dla orientacji jak wygląda całość - wstawiam kilka zdjęć.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Witajcie
Dziekuję bardzo za pochwały, a z powodu nagany za te gotowe koła jest mi przykro ...ale tak wybrałem...
Dzisiaj wrzucam kolejną porcję fotek z "frontu robót" nad Hellcatem.
Po pierwsze primo: lakierowanie
Prawdę mówiąc miałem lakierować model lakierem akrylowym używanym przez TADa, ale po serii prób na skrawkach kartonu wycinanki ostatecznie spietrałem i polakierowałem błyszczącym lakierem Humbrola. Może pod wpływem niedawnych traumatycznych przeżyć z deformacją skrzydeł nieumiejętnie stosowanym BCG, a może i pod wpływem innych, bliżej niezdiagnozowanych czynników podjąłem taką decyzję. Używałem co prawda lakieru "Domalux" do impregnacji kartonu w innym modelu, ale na gotowego Hellcata jakoś mi odwagi zabrakło. Trochę waniało organicznie w nocy w pokoju, ale nie żałuję podjętej decyzji.
Poniżej model nie lakierowany (prawy statecznik), polakierowany raz (lewy statecznik) oraz na drugim zdjęciu polakierowany dwukrotnie (tak wygląda cały samolot). Trochę miałem wątpliwości, czy i ile lakierowć żeby nie było za dużej "żarówy", ale ostatecznie posiadane zdjęcia Hellcata utwierdziły mnie w podjętym postanowieniu. Mam nadzieję, że nie błędnym. Jak pomyśleli tak uczynili:
Po drugie primo: poprawki
Ponieważ stosowanie się do rad doświadczonych użytkowników tego forum wydaje się rozsądne , posłuchałem słów TADa i zapełniłem wikolem dojrzaną przezeń szczelinę i następnie zamaskowałem odpowiednimi kolorami, a także dobrudziłem dużo bardziej silnik. Efekt jest chyba dobry:
Po trzecie i ostatnie primo: ciąg dalszy detali
Zainspirowany relacją Kolegi Pompona, dodałem do przedziału silnikowego ważny i widoczny szczegół, który podniósł chyba znacznie wygląd samolotu. Oto on w trzech krokach (zaraz po profanacji zwyczajnego sitka kuchennego, fragment siateczki po waloryzacji i ostatecznie zamontowany w samolocie):
Ponadto pilot mojego Hellcata wie już, jak szybko leci:
]
...od czasu, do czasu coś tam sobie strąci w przestworzach:
...przy lądowaniu nie grozi mu spadnięcie z pokładu lotniskowca:
...może już też odsunąć owiewkę kabiny i wysiąść (dorobiłem z folii aluminiowej 2 szyny na burtach samolotu):
...a jeśli trzeba złożyć meldunek lub skontaktować się z kumplami w czasie lotu - nie ma problemu - ma już maszty z anteną:
To tyle na dziś
Pozdrawiam serdecznie
Glutation
P.S.
Rutku: pływadło nie jest żaglowcem. Jest metalowe, dość znane i....
Nadal liczę na podpowiedź obeznanych bardziej z tematem czy Hellcat jest bardziej "Piekielnym kotem" czy "Wiedźmą"?
Dziekuję bardzo za pochwały, a z powodu nagany za te gotowe koła jest mi przykro ...ale tak wybrałem...
Dzisiaj wrzucam kolejną porcję fotek z "frontu robót" nad Hellcatem.
Po pierwsze primo: lakierowanie
Prawdę mówiąc miałem lakierować model lakierem akrylowym używanym przez TADa, ale po serii prób na skrawkach kartonu wycinanki ostatecznie spietrałem i polakierowałem błyszczącym lakierem Humbrola. Może pod wpływem niedawnych traumatycznych przeżyć z deformacją skrzydeł nieumiejętnie stosowanym BCG, a może i pod wpływem innych, bliżej niezdiagnozowanych czynników podjąłem taką decyzję. Używałem co prawda lakieru "Domalux" do impregnacji kartonu w innym modelu, ale na gotowego Hellcata jakoś mi odwagi zabrakło. Trochę waniało organicznie w nocy w pokoju, ale nie żałuję podjętej decyzji.
Poniżej model nie lakierowany (prawy statecznik), polakierowany raz (lewy statecznik) oraz na drugim zdjęciu polakierowany dwukrotnie (tak wygląda cały samolot). Trochę miałem wątpliwości, czy i ile lakierowć żeby nie było za dużej "żarówy", ale ostatecznie posiadane zdjęcia Hellcata utwierdziły mnie w podjętym postanowieniu. Mam nadzieję, że nie błędnym. Jak pomyśleli tak uczynili:
Po drugie primo: poprawki
Ponieważ stosowanie się do rad doświadczonych użytkowników tego forum wydaje się rozsądne , posłuchałem słów TADa i zapełniłem wikolem dojrzaną przezeń szczelinę i następnie zamaskowałem odpowiednimi kolorami, a także dobrudziłem dużo bardziej silnik. Efekt jest chyba dobry:
Po trzecie i ostatnie primo: ciąg dalszy detali
Zainspirowany relacją Kolegi Pompona, dodałem do przedziału silnikowego ważny i widoczny szczegół, który podniósł chyba znacznie wygląd samolotu. Oto on w trzech krokach (zaraz po profanacji zwyczajnego sitka kuchennego, fragment siateczki po waloryzacji i ostatecznie zamontowany w samolocie):
Ponadto pilot mojego Hellcata wie już, jak szybko leci:
]
...od czasu, do czasu coś tam sobie strąci w przestworzach:
...przy lądowaniu nie grozi mu spadnięcie z pokładu lotniskowca:
...może już też odsunąć owiewkę kabiny i wysiąść (dorobiłem z folii aluminiowej 2 szyny na burtach samolotu):
...a jeśli trzeba złożyć meldunek lub skontaktować się z kumplami w czasie lotu - nie ma problemu - ma już maszty z anteną:
To tyle na dziś
Pozdrawiam serdecznie
Glutation
P.S.
Rutku: pływadło nie jest żaglowcem. Jest metalowe, dość znane i....
Nadal liczę na podpowiedź obeznanych bardziej z tematem czy Hellcat jest bardziej "Piekielnym kotem" czy "Wiedźmą"?
"No, kończ Władziu i robimy"
Cześć,
bardzo dobrzez zrobiłeś, że nie pomalowałeś modelu tym akrylowym lakierem - wszystko by się pofalowało. jego się stosuje albo przed wycięciem czegokolwiek, albo na powierzchnię zaimpregnowaną (najlepszy do tego jest spray DUPLI). Twoje lakierowanie podoba mi się i chyba jest jak powinno być.
Fajnie wszystko robisz - zaklejenie szpary i siateczka swoje znaczą! Zrób jeszcze rurkę pitota z czegoś okrągłego i napisz jak zrobiłeś naciąg (sam widzisz, ze jest całkiem inny...) i z czego linki.
Pozdrawiam,
TAD
bardzo dobrzez zrobiłeś, że nie pomalowałeś modelu tym akrylowym lakierem - wszystko by się pofalowało. jego się stosuje albo przed wycięciem czegokolwiek, albo na powierzchnię zaimpregnowaną (najlepszy do tego jest spray DUPLI). Twoje lakierowanie podoba mi się i chyba jest jak powinno być.
Fajnie wszystko robisz - zaklejenie szpary i siateczka swoje znaczą! Zrób jeszcze rurkę pitota z czegoś okrągłego i napisz jak zrobiłeś naciąg (sam widzisz, ze jest całkiem inny...) i z czego linki.
Pozdrawiam,
TAD
Czesc,
Dziękuję, dziękuję
Antena jest zrobiona z cienkiego drutu miedzianego - co zresztą pokazałem. Natomiast naciąg... także drut miedziany, tyle że nawinięty na igłę o troszkę większej od anteny średnicy (powstało coś na kształt sprężyny naciągu).
Dobrze, że zrobiłem tą próbę z lakierem i go nie użyłem, bo by było
Z rurką pitota będziemy może jeszcze kombinować
Pozdrawiam
Glutation
Dziękuję, dziękuję
Antena jest zrobiona z cienkiego drutu miedzianego - co zresztą pokazałem. Natomiast naciąg... także drut miedziany, tyle że nawinięty na igłę o troszkę większej od anteny średnicy (powstało coś na kształt sprężyny naciągu).
Dobrze, że zrobiłem tą próbę z lakierem i go nie użyłem, bo by było
Z rurką pitota będziemy może jeszcze kombinować
Pozdrawiam
Glutation
"No, kończ Władziu i robimy"
Co ja tu widzę? ;) jakie tu Hellcaty dwa na forum sie pojawiły – świetna robota.
Hellcatów nigdy dosyć (w końcu mówiło sie pod koniec wojny o „niebieskim kocu" ).
Z założenia w tym schemacie malowania stosowano fary matowe i półmat na górne powierzchnie skrzydeł. Dobrze, że nie zrobiłeś większego połysku.
Męczy Cię sprawa nazwy i tłumaczenia. Otóż właściwym tłumaczeniem będzie tu raczej „piekielny kot”. Była to seria nazewnicza („koty Grummana”). Dlatego też nie najlepiej byłoby mówić o F4F jako o żbiku (a przecież to dosłowne tłumaczenie). Najlepiej nie tłumaczyć
Pompon! Nie miało się wcale do rzeczywistości. Odrapania na maszynach japońskich wynikały z braku podkładu – w przypadku „dopieszczonych” produktów amerykańskich uniemożliwiały to przynajmniej 2 warstwy zinc chromate. Jeśli już zdarzały się przetarcia i uszkodzenia to prędzej do żółtego koloru tej farby.
Miło obserwować wasze modele – mój jeszcze daleko, daleko w polu (ostatnio zrobiłem tylko kilka kolejnych detali skrzydeł )
Hellcatów nigdy dosyć (w końcu mówiło sie pod koniec wojny o „niebieskim kocu" ).
Z założenia w tym schemacie malowania stosowano fary matowe i półmat na górne powierzchnie skrzydeł. Dobrze, że nie zrobiłeś większego połysku.
Męczy Cię sprawa nazwy i tłumaczenia. Otóż właściwym tłumaczeniem będzie tu raczej „piekielny kot”. Była to seria nazewnicza („koty Grummana”). Dlatego też nie najlepiej byłoby mówić o F4F jako o żbiku (a przecież to dosłowne tłumaczenie). Najlepiej nie tłumaczyć
Pompon! Nie miało się wcale do rzeczywistości. Odrapania na maszynach japońskich wynikały z braku podkładu – w przypadku „dopieszczonych” produktów amerykańskich uniemożliwiały to przynajmniej 2 warstwy zinc chromate. Jeśli już zdarzały się przetarcia i uszkodzenia to prędzej do żółtego koloru tej farby.
Miło obserwować wasze modele – mój jeszcze daleko, daleko w polu (ostatnio zrobiłem tylko kilka kolejnych detali skrzydeł )
Witam,
Pompon: Nie pamiętam, czy pisałem o tym wcześniej, ale model w planach miał być waloryzowany i będzie. Właściwie to już jest - pokażę to w finałowej sesji zdjęciowej, która już niedługo.
Gienku: Miło Cię widzieć w swojej relacji Szkoda, że Twój Hellcat nie rośnie w oczach, bo jest co podziwiać. Jak kiedyś powstanie, będzie co oglądać, oj będzie... Przy okazji - dziękuję za zdjęcia, które kiedyś mi podesłałeś. Przydały się bardzo.
Lakier błyszczy się przednio, nie wiem, jak mógłby się błyszczeć jeszcze bardziej. Większego połysku już się chyba nie uzyska
Odrapania też próbowałem zrobić na całym modelu, aczkolwiek nie wyszły takie wyraziste i połączeniu z innym "brudzingiem" wydają się do zaakceptowania w efekcie finalnym. Zresztą, co ja tu będę pisać: ocenicie sami, jak zaprezentuję cały model (do tej pory udało mi się go w widoku ogólnym skrzętnie ukrywać). Nie wiedziałem, że amerykancka olejnica taka dobra jest ale może nie zepsułem efektu.
Z tymi "kotami" okazało się tak, jak się można było domyślać. "Wildcat", "Hellcat"... czyli seria kociąt Grummana.
Pozdrawiam serdecznie
Glutation
Pompon: Nie pamiętam, czy pisałem o tym wcześniej, ale model w planach miał być waloryzowany i będzie. Właściwie to już jest - pokażę to w finałowej sesji zdjęciowej, która już niedługo.
Gienku: Miło Cię widzieć w swojej relacji Szkoda, że Twój Hellcat nie rośnie w oczach, bo jest co podziwiać. Jak kiedyś powstanie, będzie co oglądać, oj będzie... Przy okazji - dziękuję za zdjęcia, które kiedyś mi podesłałeś. Przydały się bardzo.
Lakier błyszczy się przednio, nie wiem, jak mógłby się błyszczeć jeszcze bardziej. Większego połysku już się chyba nie uzyska
Odrapania też próbowałem zrobić na całym modelu, aczkolwiek nie wyszły takie wyraziste i połączeniu z innym "brudzingiem" wydają się do zaakceptowania w efekcie finalnym. Zresztą, co ja tu będę pisać: ocenicie sami, jak zaprezentuję cały model (do tej pory udało mi się go w widoku ogólnym skrzętnie ukrywać). Nie wiedziałem, że amerykancka olejnica taka dobra jest ale może nie zepsułem efektu.
Z tymi "kotami" okazało się tak, jak się można było domyślać. "Wildcat", "Hellcat"... czyli seria kociąt Grummana.
Pozdrawiam serdecznie
Glutation
"No, kończ Władziu i robimy"
Glutation, zainteresował mnie trochę temat malowania kotka. Popatrzyłem na kilka zdjęć w sieci np. tutaj:Glutation pisze:Lakier błyszczy się przednio, nie wiem, jak mógłby się błyszczeć jeszcze bardziej. Większego połysku już się chyba nie uzyska
http://aeroweb.brooklyn.cuny.edu/specs/ ... /f6f-5.htm
Nie jestem pewien czy to ja błędnie rozumiem, ale wydaje mi się, że Gienek miał na myśli zbyt mocny w przypadku Twojego modelu połysk skrzydeł. Logicznie rozumując, jeżeli nawet górna powierzchnia samolotu była oryginalnie malowana na połysk (tak jak przedstawiają to muzealne odpicowane repliki), to samolot podczas eksploatacji był poddany na silne działanie słońca i innych warunków atmosferycznych, co powodowało w efekcie zmatowienie powierzchni połysku. Jeżeli tak jak piszesz budujesz model z "brudzingiem" , to logiczne byłoby chyba pryśnięcie twojego błyszczącego lakieru odrobiną półmatu przynajmniej. To tylko takie moje malarsko/wyniszczeniowo /powierzchniowe przemyślenia.
Modelik wychodzi przepięknie
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Odnośnie zniszczeniowo-powierzchniowych przemyśleń chciałem zaprezentować taką oto fotkę:
Fajnie postrzelany, ale zwróćcie uwagę na powierzchnię skrzydła - jest ona wyraźnie błyszcząca, pomimo bardzo "wyeksploatowanego" płatowca. Także wg mnie udało Ci się Glutation osiagnąć bardzo realistyczną powierzchnię. W ogóle gratuluję świetnego wykonania modelu i pozdrawiam
Fajnie postrzelany, ale zwróćcie uwagę na powierzchnię skrzydła - jest ona wyraźnie błyszcząca, pomimo bardzo "wyeksploatowanego" płatowca. Także wg mnie udało Ci się Glutation osiagnąć bardzo realistyczną powierzchnię. W ogóle gratuluję świetnego wykonania modelu i pozdrawiam
Witam,
ho, ho, ho, ho... ale się zaludniło w mej skromnej relacji
Cieszy mnie to bardzo, bo takie komentarze i podpowiedzi są bardzo cenne przy budowie.
Wracając do... Myślę, że efekt będzie zadowalający. Do "weatheringu" używam startych pasteli rozpuszczonych w matowym lakierze, więc cały przybrudzony samolot trochę stracił "glanc".
Ze swojej strony też wstawię jedno historyczne zdjęcie, które stanowi dowód przemawiający za "błyszczącą hipotezą":
Rutku: Właśnie to miałem na myśli, że już bardziej to go nie mogłem nabłyszczeć - całkowicie ironicznie pod swoim adresem. Taki połysk po prostu wyszedł za drugim razem. Jeden raz pokryło nierówno.
To fakt, muzealne okazy są mocno polerowane
MR Jedi: Niezla ta fotka "Piekielny Kociak" nieźle poharatany.
Pozdrawiam serdecznie
Glutation
ho, ho, ho, ho... ale się zaludniło w mej skromnej relacji
Cieszy mnie to bardzo, bo takie komentarze i podpowiedzi są bardzo cenne przy budowie.
Wracając do... Myślę, że efekt będzie zadowalający. Do "weatheringu" używam startych pasteli rozpuszczonych w matowym lakierze, więc cały przybrudzony samolot trochę stracił "glanc".
Ze swojej strony też wstawię jedno historyczne zdjęcie, które stanowi dowód przemawiający za "błyszczącą hipotezą":
Rutku: Właśnie to miałem na myśli, że już bardziej to go nie mogłem nabłyszczeć - całkowicie ironicznie pod swoim adresem. Taki połysk po prostu wyszedł za drugim razem. Jeden raz pokryło nierówno.
To fakt, muzealne okazy są mocno polerowane
MR Jedi: Niezla ta fotka "Piekielny Kociak" nieźle poharatany.
Pozdrawiam serdecznie
Glutation
"No, kończ Władziu i robimy"
Teraz nie trafiłeś - pudło
Na zdjęciu malowanie świadome na maksymalny połysk czyli w całości na Glossy Sea Blue (i do tego - jak widać - inna wersja Hellcata - F6F-5).
Wałkowaliśmy trochę ten temat TU (i poniżej oczywiście dalej).
Produkowane lakiery dla schematu trójbarwnego były z cała pewnością matowe (mat white, mat intermediate blue, mat nonspecular sea blue) za wyjątkiem górnych powierzchni skrzydeł (semigloss nonspecular sea blue). Niestety jest sporo oryginalnych kolorowych fotografii gdzie mat jest jak talk. Ale znaleźć też można egzemplarze pełne refleksów świetlnych. Dlatego problem mat/półmat nigdy nie zostanie rozwiązany więc nie ma się co przejmować (właśnie dzisiaj będę lakierował bezbarwnym Spitfire i od rana "dumam" czym - matowym czy półmatowym bo widzę zdjęcia takie i takie )