*[Relacja/Czołg] M26 Pershing - 3rd Armoured Division - od podstaw
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Przyjrzałem się dokładniej zdjęciom i stwierdziłem, że masz rację. Lina była skręcana nie z cieńszych, też skręcanych linek, a z pojedynczych drutów.
Troszkę pokombinowałem z nową wersją skręcania linek. Po wyrzuceniu kilku metrów zmarnowanego drutu, prób ze skręcanie 8 drutów 0,25mm (niepowodzenie), stanęło na skręceniu 4 drutów 0,5 mm - też ze skrętki komputerowej, ale jak to się u mnie mówi "drutu" a nie "linki".
Niestety tu mam miedź i trudniej będzie to pomalować.
To co udało mi się uzyskać (stara wersja na dole zdjęcia):
Dzięki za "czujność rewolucyjną"
Troszkę pokombinowałem z nową wersją skręcania linek. Po wyrzuceniu kilku metrów zmarnowanego drutu, prób ze skręcanie 8 drutów 0,25mm (niepowodzenie), stanęło na skręceniu 4 drutów 0,5 mm - też ze skrętki komputerowej, ale jak to się u mnie mówi "drutu" a nie "linki".
Niestety tu mam miedź i trudniej będzie to pomalować.
To co udało mi się uzyskać (stara wersja na dole zdjęcia):
Dzięki za "czujność rewolucyjną"
Udało mi się wykonać spory kawałek wieży. Podstawowe elementy już są.
Historia obrazkowa z małym komentarzem.
Rozpocząłem od wyrysowania ogólnych kształtów wieży i zrobienia z nich czegoś na kształt szkieletu:
Potem przyszło najlepsze – czyli przycinanie, pasowanie, doklejanie, szlifowanie… Do skutku, aż odtworzyłem właściwe kształty. Teraz widać, dlaczego ten model w moim wykonaniu nie będzie się nadawał do wydania. Już widzę komentarz w instrukcji do wydanego modelu : „Masz ogólny kształt szkieletu – resztę zrób sobie sam”
Oklejałem całość kawałkami tektury. W miejscach, gdzie miały być zaoblenia dałem kilka warstw tekturki piwnej. Potem ostry skalpel w rękę, monitor i oglądanie wieży pod wszelkimi możliwymi kątami, porównywanie ze zdjęciami i docinanie kształtów do takich, jak widać na zdjęciach. Tu niestety nie ma linii teoretycznych odlewu – trzeba wiele robić na oko.
Po docięciu, przeszlifowaniu i pociągnięciu wszystkiego 1 warstwą wikolu w celu wzmocnienia prezentowało się to tak:
Teraz przyszła kolej na dopracowanie powierzchni. Położyłem kolejną, grubszą warstwę wikolu, na który sypałem sodę. Pozostawiłem do całkowitego wyschnięcia. Po wyschnięciu grubym pędzlem zmiotłem wierzchnią, nadmiarową warstwę sody. Potem położyłem jeszcze jedną warstwę wikolu. Kolejne 24 h schnięcia i po szlifowaniu papierem ściernym 100 + 300 wygląda to tak ( z daleka):
A tak faktura powierzchni prezentuję się z bliska, patrząc pod światło:
Po zrobieniu głównej bryły wieży wziąłem się za jarzmo armaty i jego osłonę:
Na pierwszym zdjęciu widać cokolwiek skomplikowany mechanizm zrobiony po to, żeby lufa była ruchoma, ale żeby sama nie opadała. Na papierowej osi znajduje się ściśle dopasowana tulejka, aby zwiększyć tarcie. Do tej tulejki doklejone zostały pierścienie (wykorzystałem odpadowe kółka podtrzymujące), które będą dodatkowo trzeć o resztę kartonowych płyt. Pomiędzy nie wkleiłem tulejkę, w którą będzie wchodził drut, na którym będzie się trzymać osłona jarzma i lufa.
Osłonę najpierw skleiłem z tektury jak widać na obrazkach, potem oszlifowałem, zalutowałem dokleiłem osłonę lufy – też zrobioną metodą „klocową” (tektura +szlif+SG).
Osłona jarzma jeszcze nie jest skończona – to na razie baza, bez wyposażenia i faktury odlewu (będzie z wikolu tak jak na górnych płytach kadłuba).
Następnie wziąłem się za lufę. Tu nic specjalnego – papier zwijany na trzonku pędzla, SG i szlif.
Na końcu lufy zamocowałem pierścień, do którego będzie nasuwany hamulec wylotowy. W nasadę włożyłem zwiniętą z papieru tuleję tak, aby lufa wchodziła na wystający z wieży drut bez przechylania się. Udało mi się nawet zasymulować gwintowanie lufy. Szału nie ma, ale i tak niewiele będzie widać przez hamulec wylotowy. To ostatni elementy który na razie wykonałem.
Wycięte podstawowe elementy składowe + oszlifowanie dwóch z nich:
Potem wszystko skleiłem do kupy, zalałem SG i szlifowanie do bólu lub uzyskania właściwego kształtu. I efekt końcowy:
Powiem szczerze, że z hamulca jestem zadowolony. To nieduży ale wyjątkowo trudny do odwzorowania element.
I na koniec zestawienie dotychczas wykonanych elementów wieży:
Teraz trzeba się brać za wykończenie i wyposażenie wieży.
Historia obrazkowa z małym komentarzem.
Rozpocząłem od wyrysowania ogólnych kształtów wieży i zrobienia z nich czegoś na kształt szkieletu:
Potem przyszło najlepsze – czyli przycinanie, pasowanie, doklejanie, szlifowanie… Do skutku, aż odtworzyłem właściwe kształty. Teraz widać, dlaczego ten model w moim wykonaniu nie będzie się nadawał do wydania. Już widzę komentarz w instrukcji do wydanego modelu : „Masz ogólny kształt szkieletu – resztę zrób sobie sam”
Oklejałem całość kawałkami tektury. W miejscach, gdzie miały być zaoblenia dałem kilka warstw tekturki piwnej. Potem ostry skalpel w rękę, monitor i oglądanie wieży pod wszelkimi możliwymi kątami, porównywanie ze zdjęciami i docinanie kształtów do takich, jak widać na zdjęciach. Tu niestety nie ma linii teoretycznych odlewu – trzeba wiele robić na oko.
Po docięciu, przeszlifowaniu i pociągnięciu wszystkiego 1 warstwą wikolu w celu wzmocnienia prezentowało się to tak:
Teraz przyszła kolej na dopracowanie powierzchni. Położyłem kolejną, grubszą warstwę wikolu, na który sypałem sodę. Pozostawiłem do całkowitego wyschnięcia. Po wyschnięciu grubym pędzlem zmiotłem wierzchnią, nadmiarową warstwę sody. Potem położyłem jeszcze jedną warstwę wikolu. Kolejne 24 h schnięcia i po szlifowaniu papierem ściernym 100 + 300 wygląda to tak ( z daleka):
A tak faktura powierzchni prezentuję się z bliska, patrząc pod światło:
Po zrobieniu głównej bryły wieży wziąłem się za jarzmo armaty i jego osłonę:
Na pierwszym zdjęciu widać cokolwiek skomplikowany mechanizm zrobiony po to, żeby lufa była ruchoma, ale żeby sama nie opadała. Na papierowej osi znajduje się ściśle dopasowana tulejka, aby zwiększyć tarcie. Do tej tulejki doklejone zostały pierścienie (wykorzystałem odpadowe kółka podtrzymujące), które będą dodatkowo trzeć o resztę kartonowych płyt. Pomiędzy nie wkleiłem tulejkę, w którą będzie wchodził drut, na którym będzie się trzymać osłona jarzma i lufa.
Osłonę najpierw skleiłem z tektury jak widać na obrazkach, potem oszlifowałem, zalutowałem dokleiłem osłonę lufy – też zrobioną metodą „klocową” (tektura +szlif+SG).
Osłona jarzma jeszcze nie jest skończona – to na razie baza, bez wyposażenia i faktury odlewu (będzie z wikolu tak jak na górnych płytach kadłuba).
Następnie wziąłem się za lufę. Tu nic specjalnego – papier zwijany na trzonku pędzla, SG i szlif.
Na końcu lufy zamocowałem pierścień, do którego będzie nasuwany hamulec wylotowy. W nasadę włożyłem zwiniętą z papieru tuleję tak, aby lufa wchodziła na wystający z wieży drut bez przechylania się. Udało mi się nawet zasymulować gwintowanie lufy. Szału nie ma, ale i tak niewiele będzie widać przez hamulec wylotowy. To ostatni elementy który na razie wykonałem.
Wycięte podstawowe elementy składowe + oszlifowanie dwóch z nich:
Potem wszystko skleiłem do kupy, zalałem SG i szlifowanie do bólu lub uzyskania właściwego kształtu. I efekt końcowy:
Powiem szczerze, że z hamulca jestem zadowolony. To nieduży ale wyjątkowo trudny do odwzorowania element.
I na koniec zestawienie dotychczas wykonanych elementów wieży:
Teraz trzeba się brać za wykończenie i wyposażenie wieży.
Kilka kolejnych elementów.
Na początek jeden z najtrudniejszych elementów wyposażenia – wieżyczka dowódcy.
Zacząłem od wycinanie szczelin pod otwory obserwacyjne. W ten sposób łatwiej mi będzie później wkleić ich osłony. Klejenie tradycyjnie – warstwami. Na obrazkach widać kolejne fazy klejenia, obcinania, szlifowania. Na ostatnim zdjęciu szczeliny obserwacyjne w trakcie obróbki (papier naklejony na kliszę rentgenowską.
Kolejne podzespoły wieżyczki dowódcy, tym razem już kompletnie wykonane.
A tak to wygląda po złożeniu do kupy (na razie tylko złożone bez kleju):
Ostatnie dwa zdjęcia to uzupełnione i skończone jarzmo armaty wraz z osłoną.
Numery formierskie na osłonie odpowiadają prawdziwemu pojazdowi – te na wieżyczce dowódcy są wymyślone.
Na początek jeden z najtrudniejszych elementów wyposażenia – wieżyczka dowódcy.
Zacząłem od wycinanie szczelin pod otwory obserwacyjne. W ten sposób łatwiej mi będzie później wkleić ich osłony. Klejenie tradycyjnie – warstwami. Na obrazkach widać kolejne fazy klejenia, obcinania, szlifowania. Na ostatnim zdjęciu szczeliny obserwacyjne w trakcie obróbki (papier naklejony na kliszę rentgenowską.
Kolejne podzespoły wieżyczki dowódcy, tym razem już kompletnie wykonane.
A tak to wygląda po złożeniu do kupy (na razie tylko złożone bez kleju):
Ostatnie dwa zdjęcia to uzupełnione i skończone jarzmo armaty wraz z osłoną.
Numery formierskie na osłonie odpowiadają prawdziwemu pojazdowi – te na wieżyczce dowódcy są wymyślone.
Wieża ukończona.
Jak powstawało kilka detali. Na początek uchwyty:
Uchwyt na pierwszym zdjęciu powstawał w następujący sposób:
- wyciąłem otwór w tekturze
- oszlifowałem wewnętrzną krawędź na półokrągło
- wyciąłem od zewnątrz
- zaokrągliłem od zewnątrz.
Wszystko oczywiście po nasączeniu SG.
Na 3 zdjęciu pokazałem jak zaokrąglałem tekturkę piwną do kolejnych uchwytów. Delikatnie kształtowałem ją w łuk, pozwalając, aby się sama rozwarstwiała i przesuwała. Po nadaniu pożądanego kształtu nasączyłem SG utrwalając kształt. Na ostatnim zdjęciu widać efekt końcowy – gotowe uchwyty.
Kolejne elementy, które wymagały trochę pracy to przyrządy do naciągania i łączenia gąsienicy:
Większość elementów składowych (bez drutu ślimaka i mocowań) i sklejone, kompletne elementy.
Reszta elementów wyposażenia na zdjęciach poniżej:
Następny w kolejności będzie Browning M2 – znany już z poprzedniego mojego modelu czołgu – Shermana.
Jak powstawało kilka detali. Na początek uchwyty:
Uchwyt na pierwszym zdjęciu powstawał w następujący sposób:
- wyciąłem otwór w tekturze
- oszlifowałem wewnętrzną krawędź na półokrągło
- wyciąłem od zewnątrz
- zaokrągliłem od zewnątrz.
Wszystko oczywiście po nasączeniu SG.
Na 3 zdjęciu pokazałem jak zaokrąglałem tekturkę piwną do kolejnych uchwytów. Delikatnie kształtowałem ją w łuk, pozwalając, aby się sama rozwarstwiała i przesuwała. Po nadaniu pożądanego kształtu nasączyłem SG utrwalając kształt. Na ostatnim zdjęciu widać efekt końcowy – gotowe uchwyty.
Kolejne elementy, które wymagały trochę pracy to przyrządy do naciągania i łączenia gąsienicy:
Większość elementów składowych (bez drutu ślimaka i mocowań) i sklejone, kompletne elementy.
Reszta elementów wyposażenia na zdjęciach poniżej:
Następny w kolejności będzie Browning M2 – znany już z poprzedniego mojego modelu czołgu – Shermana.
- Szydercza Gała
- Posty: 2327
- Rejestracja: pt mar 05 2004, 14:48
- Lokalizacja: ZIELONA WYSPA PEŁNA OWIEC
- x 169
Część tylko poskładane na sucho. Przyklejone są tylko te, które w oryginale były przyspawane. Musiałem je przykleić, żeby zrobić imitacje spawów. Na tych zdjęciach nie widać - musiałbym dać duże zbliżenia. Ale i tak sporo elementów jest tylko poskładanych - włazy, ściągacze gąsienic, ogniwa zapasowe, anteny.