*[Relacja/Samolot] Nakajima B5N2 "Kate" na bazie Małego Modelarza
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Jacob chodzi mi o dość grubą krawędź spływu np między klapą a lotką i między oprofilowaniem kadłub-skrzydło a klapą - na ostatnim zdjęciu dobrze to widać.
Galeria: Bf-109E-4 AH
Cześć.
Pawle, robię właśnie tak jak Ty piszesz. Tyle tylko, że u mnie podkładem jest ta aluminiowa mikstura. A na deser będzie szło kamo jak w normalnym samolocie. Skoro udało się przy pokrywie silnika, to może i teraz się uda.
To teraz zagadnienie toporności. Zrobiłem zdjęcia w kiepskim makro, ale chyba w miarę widać jak to wygląda z bliska.
Masz tu trochę racji w tym co piszesz salmon, ale nie do końca. Rzeczywiście obie krawędzie nie są jak żyletka. W przypadku przejścia skrzydło-kadłub, a szczególnie bliżej kadłuba ten element jest nawet lekko zaokrąglony - bo tak go zrobiłem, podpierając się miksem zdjęć modeli i nielicznych oryginału. Krawędzią między klapami a lotką też się co prawda nie ogolisz, ale według mnie tragedii nie ma. Sądzę, że kwestia oświetlenia i odblasków dołożyła nieco od siebie pogrubiając te fragmenty. Jeśli o mnie chodzi nie będę nic z tym robił, natomiast po "ryciu w poszyciu" i przed wklejeniem powierzchni sterowych w skrzydła lekko pocienię od środka górne krawędzie styku.
Pozdrawiam
Pawle, robię właśnie tak jak Ty piszesz. Tyle tylko, że u mnie podkładem jest ta aluminiowa mikstura. A na deser będzie szło kamo jak w normalnym samolocie. Skoro udało się przy pokrywie silnika, to może i teraz się uda.
To teraz zagadnienie toporności. Zrobiłem zdjęcia w kiepskim makro, ale chyba w miarę widać jak to wygląda z bliska.
Masz tu trochę racji w tym co piszesz salmon, ale nie do końca. Rzeczywiście obie krawędzie nie są jak żyletka. W przypadku przejścia skrzydło-kadłub, a szczególnie bliżej kadłuba ten element jest nawet lekko zaokrąglony - bo tak go zrobiłem, podpierając się miksem zdjęć modeli i nielicznych oryginału. Krawędzią między klapami a lotką też się co prawda nie ogolisz, ale według mnie tragedii nie ma. Sądzę, że kwestia oświetlenia i odblasków dołożyła nieco od siebie pogrubiając te fragmenty. Jeśli o mnie chodzi nie będę nic z tym robił, natomiast po "ryciu w poszyciu" i przed wklejeniem powierzchni sterowych w skrzydła lekko pocienię od środka górne krawędzie styku.
Pozdrawiam
Cześć.
Rozpocząłem prace nad rzeźbieniem powierzchni. Na początek zabrałem się za spodnią część lewego, składanego skrzydła. Kilka słów o metodzie - narzędzia standardowe - szpilka w obsadce do trasowania linii podziału i przycięta igła iniekcyjna do nitów. Natomiast niemożliwe by było nanoszenie równych linii podziału blach bez wynalazku kolegów plastikowców - tj. plastikowej taśmy samoprzylepnej DYMO. Zaopatrzyłem się w taką o szerokości 9 mm. Daje się ją swobodnie ciąć skalpelem pod linijkę aby uzyskać węższe paski. Stosują ją także jako linijkę do odciskania nitów igłą. Nieco trudności sprawiają mi większe krzywizny - tam taśma jest zbyt wąska - poza tym jest mało odkształcalna (co w zasadzie jest jej zaletą). Posiłkuję się szablonami wycinanymi z plastikowych okładek, ale ich przyleganie do powierzchni i pewne trasowanie linii pozostawia nieco do życzenia. Może jednak DYMO będzie bezpieczniejsze, ale większą krzywiznę trzeba będzie dzielić na kilka fragmentów.
Po wytłoczeniu i porysowaniu zapuściłem powierzchnię washem, żeby nieco wydobyć linie i krążki nitów. Wyszło dość mocno kontrastowo, ale nie jest to jeszcze ostateczny efekt. Ewentualnie ten kontrast może się przydać jeśli na spód pójdzie jakaś farba z aero. Na razie jeszcze nie wiem, zdecyduję później czy kłaść farbę, czy może nie.
Trochę żałuję, że nie dałem kilku więcej warstw lakieru - w miejscach gdzie było CA blisko powierzchni lub bezpośrednio na niej albo jest tam drewniana wstawka, igła z ledwością jest w stanie zarysować powierzchnię - a nie warto używać dużo siły bo łatwo jest się przejechać z rozmachem po powierzchni. Na razie muszę jeszcze nabrać wprawy w trasowaniu i nitowaniu - miejscami wychodzi mi tak sobie. Na szczęście jest sporo jeszcze miejsca do trenowania...
Rozpocząłem prace nad rzeźbieniem powierzchni. Na początek zabrałem się za spodnią część lewego, składanego skrzydła. Kilka słów o metodzie - narzędzia standardowe - szpilka w obsadce do trasowania linii podziału i przycięta igła iniekcyjna do nitów. Natomiast niemożliwe by było nanoszenie równych linii podziału blach bez wynalazku kolegów plastikowców - tj. plastikowej taśmy samoprzylepnej DYMO. Zaopatrzyłem się w taką o szerokości 9 mm. Daje się ją swobodnie ciąć skalpelem pod linijkę aby uzyskać węższe paski. Stosują ją także jako linijkę do odciskania nitów igłą. Nieco trudności sprawiają mi większe krzywizny - tam taśma jest zbyt wąska - poza tym jest mało odkształcalna (co w zasadzie jest jej zaletą). Posiłkuję się szablonami wycinanymi z plastikowych okładek, ale ich przyleganie do powierzchni i pewne trasowanie linii pozostawia nieco do życzenia. Może jednak DYMO będzie bezpieczniejsze, ale większą krzywiznę trzeba będzie dzielić na kilka fragmentów.
Po wytłoczeniu i porysowaniu zapuściłem powierzchnię washem, żeby nieco wydobyć linie i krążki nitów. Wyszło dość mocno kontrastowo, ale nie jest to jeszcze ostateczny efekt. Ewentualnie ten kontrast może się przydać jeśli na spód pójdzie jakaś farba z aero. Na razie jeszcze nie wiem, zdecyduję później czy kłaść farbę, czy może nie.
Trochę żałuję, że nie dałem kilku więcej warstw lakieru - w miejscach gdzie było CA blisko powierzchni lub bezpośrednio na niej albo jest tam drewniana wstawka, igła z ledwością jest w stanie zarysować powierzchnię - a nie warto używać dużo siły bo łatwo jest się przejechać z rozmachem po powierzchni. Na razie muszę jeszcze nabrać wprawy w trasowaniu i nitowaniu - miejscami wychodzi mi tak sobie. Na szczęście jest sporo jeszcze miejsca do trenowania...
Wygląda to bardzo obiecująco, a co do krawędzi spływu skrzydeł, na zdjęciach które przedstawiłeś faktycznie widać że jest dużo lepiej niż myślałem.
Galeria: Bf-109E-4 AH
Wygląda to niesamowicie. Efekt końcowy będzie powalający zapewne.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Moje relacje:
www.kartonwork.pl/forum/viewtopic.php?t=(XXXXX)
UKOŃCZONE:
Przyczepa PN 1,5 (8691); Schienenwolf (15903); H.L. Hunley (12780); Katapulta (12916); T-24 (13216); TKW (14149); Kapliczka (14675); Ł-34
W BUDOWIE:
P. Kolei Wilanowskiej; BM-13 "Katiusza"
www.kartonwork.pl/forum/viewtopic.php?t=(XXXXX)
UKOŃCZONE:
Przyczepa PN 1,5 (8691); Schienenwolf (15903); H.L. Hunley (12780); Katapulta (12916); T-24 (13216); TKW (14149); Kapliczka (14675); Ł-34
W BUDOWIE:
P. Kolei Wilanowskiej; BM-13 "Katiusza"
Cześć.
Dziurkowania ciąg dalszy, prawie jak w fabryce. Chociaż to nie tyle dziurkowanie co raczej wygniatanie odcisków w powierzchni i na dłoniach przy okazji też. Natomiast efekt jaki będzie na końcu, no nie wiem (o ile taki nastąpi), raczej byłbym ostrożny. Jednak jeśli według Was jakoś to wygląda, to może jest nadzieja. Jak na razie eksperyment trwa i koncepcja wciąż jest nie do końca ustalona. Jedyne co, to coraz bardziej skłaniam się do pozostawienia spodu na srebrno. Były i takie egzemplarze Kasiek.
Poszycie jak na razie dzielnie znosi tortury. Nie zapada się pod naciskiem igły oraz szpilki choć czasem lekko trzeszczy . Niestety zdarzają mi się drobne niedokładności względem rysunków samolotu - miejscami trudno jest mi precyzyjnie odrysować dany detal na modelu. Ale generalnie mogę napisać, że w miarę się zgadza. Czasem też gdzieś szpilka delikatnie się omsknie... . Sporo jest przytrzymywania modelu w dłoni, ale staram się go łapać w rękawiczce. Swego rodzaju wyzwaniem będzie udekorowanie wnęk podwozia oraz rozwiązanie finalnego wyglądu okienek i wizjerów na spodzie kadłuba.
To do następnego odcinka
Dziurkowania ciąg dalszy, prawie jak w fabryce. Chociaż to nie tyle dziurkowanie co raczej wygniatanie odcisków w powierzchni i na dłoniach przy okazji też. Natomiast efekt jaki będzie na końcu, no nie wiem (o ile taki nastąpi), raczej byłbym ostrożny. Jednak jeśli według Was jakoś to wygląda, to może jest nadzieja. Jak na razie eksperyment trwa i koncepcja wciąż jest nie do końca ustalona. Jedyne co, to coraz bardziej skłaniam się do pozostawienia spodu na srebrno. Były i takie egzemplarze Kasiek.
Poszycie jak na razie dzielnie znosi tortury. Nie zapada się pod naciskiem igły oraz szpilki choć czasem lekko trzeszczy . Niestety zdarzają mi się drobne niedokładności względem rysunków samolotu - miejscami trudno jest mi precyzyjnie odrysować dany detal na modelu. Ale generalnie mogę napisać, że w miarę się zgadza. Czasem też gdzieś szpilka delikatnie się omsknie... . Sporo jest przytrzymywania modelu w dłoni, ale staram się go łapać w rękawiczce. Swego rodzaju wyzwaniem będzie udekorowanie wnęk podwozia oraz rozwiązanie finalnego wyglądu okienek i wizjerów na spodzie kadłuba.
To do następnego odcinka
-
- Posty: 26
- Rejestracja: czw mar 08 2012, 8:21
Niezła ta duraluminiowa wydrapywanka, kraszanka czy jak kto woli. ;)
Nie przejmuj się nierównościami łączenia blach i nitowania. Miałem okazję oglądać z bliska Spitfire w muzeum i powiem, że poszycie nie jest takie gładkie i równe. Wygląda coś jak by go klepał jakiś uczeń blacharki na pierwszych praktykach.
To co Ty prezentujesz to moim zdaniem jest jak by na każdy detal poświęcone było nie kilkanaście godzin pracy blacharza a kilka dni.
Nie przejmuj się nierównościami łączenia blach i nitowania. Miałem okazję oglądać z bliska Spitfire w muzeum i powiem, że poszycie nie jest takie gładkie i równe. Wygląda coś jak by go klepał jakiś uczeń blacharki na pierwszych praktykach.
To co Ty prezentujesz to moim zdaniem jest jak by na każdy detal poświęcone było nie kilkanaście godzin pracy blacharza a kilka dni.
Witajcie wieczorową porą.
Mariusz30003 - jeśli tak to odbierasz, co cieszę się bardzo. Ja też zazwyczaj oglądając jakiś prawdziwy samolot spoglądam na jego powierzchnię, wykończenie. Rzeczywiście z bliska wygląda to nieco inaczej (nie piszę tu o współczesnych maszynach). Ale w modelu oglądanie go z bliska to już oglądanie z pewnej perspektywy i te różne nierówności raczej nie powinny być tak bardzo widoczne.
Udało mi się domknąć (prawie) prace nad spodem skrzydeł i centropłata. Prawie, ponieważ trzeba będzie jeszcze dorobić ewentualnie mocowanie torpedy (z bombami/bombą ten samolot mi nie pasuje). Na razie dla dodania powagi zamocowałem ćwiczebną torpedę (ta na niebiesko) wystrzeliwaną przez wał śmigła - zamiast, jak wcześniej pisałem, działa. Nitowanie i rycie jako tako, chyba nabieram powoli nieco spokoju i opanowania i przestaję dostawać nerwowych drgawek przy zabieraniu się za ten proces. Było trochę kombinowania z okienkami w spodzie samolotu i tym czymś obok. Szybki - kawałek plastiku jak zwykle, natomiast obramowanie okien i to coś to podmalowana blaszka z wieczka "modelarskiego" kefiru (poza tym kefir jest zdrowy, warto go pić poza piwskiem...). Były też problemy z wnękami podwozia, ponieważ jest tam nieco CA pod lakierem i rycie oraz nitowanie szło opornie. W rezultacie rysunek nie jest dobrze widoczny po mazaniu washem, ale już tak musi zostać.
Pozdrawiam!
Mariusz30003 - jeśli tak to odbierasz, co cieszę się bardzo. Ja też zazwyczaj oglądając jakiś prawdziwy samolot spoglądam na jego powierzchnię, wykończenie. Rzeczywiście z bliska wygląda to nieco inaczej (nie piszę tu o współczesnych maszynach). Ale w modelu oglądanie go z bliska to już oglądanie z pewnej perspektywy i te różne nierówności raczej nie powinny być tak bardzo widoczne.
Udało mi się domknąć (prawie) prace nad spodem skrzydeł i centropłata. Prawie, ponieważ trzeba będzie jeszcze dorobić ewentualnie mocowanie torpedy (z bombami/bombą ten samolot mi nie pasuje). Na razie dla dodania powagi zamocowałem ćwiczebną torpedę (ta na niebiesko) wystrzeliwaną przez wał śmigła - zamiast, jak wcześniej pisałem, działa. Nitowanie i rycie jako tako, chyba nabieram powoli nieco spokoju i opanowania i przestaję dostawać nerwowych drgawek przy zabieraniu się za ten proces. Było trochę kombinowania z okienkami w spodzie samolotu i tym czymś obok. Szybki - kawałek plastiku jak zwykle, natomiast obramowanie okien i to coś to podmalowana blaszka z wieczka "modelarskiego" kefiru (poza tym kefir jest zdrowy, warto go pić poza piwskiem...). Były też problemy z wnękami podwozia, ponieważ jest tam nieco CA pod lakierem i rycie oraz nitowanie szło opornie. W rezultacie rysunek nie jest dobrze widoczny po mazaniu washem, ale już tak musi zostać.
Pozdrawiam!