Nieuport 17
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
Twoja relacja zaczyna powoli przypominać monolog co mnie trochę dziwi bo jest bardzo ciekawa a samolociarzy z tego co wiem paru tu...grasuje.
Podpadłeś komuś?
Więc ja, zatwardziały okrętowiec odważyłem się tu odezwać aby zapobiec użyciu przez Ciebie kultowych słów "no to idę, co tu tak sam będę siedział" i żebyś doprowadził budowę do szczęśliwego końca
Podpadłeś komuś?
Więc ja, zatwardziały okrętowiec odważyłem się tu odezwać aby zapobiec użyciu przez Ciebie kultowych słów "no to idę, co tu tak sam będę siedział" i żebyś doprowadził budowę do szczęśliwego końca
Po tym, co napisaliście - teraz to nawet siłą mnie stąd nikt nie przegoni.
Jedyna nadzieja w administratorze ...
Żona z córką zmusiły mnie ostatnio do wykonywania prac w skali 1:1.
Ale szafa już gotowa, łóżko też, biurko stoi, głośniki rozwieszone.
Jeszcze tylko mała półeczka i WOLNOŚĆ !!!
Czyli - skrzydło 1:16.
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Modelarstwo 1:1 o którym ostatnio wspominałem okazało się całkiem przyjemnym i satysfakcjonującym zajęciem.
Jeżeli ktoś nie miał okazji spróbować to z całego serca polecam.
Zważywszy, że płyty wiórowe przycięte na wymiar można sobie zamówić, chociażby w hipermarkecie budowlanym, to wystarczą podstawowe narzędzia.
No i to żeńskie forum - bardzo zaangażowane w śledzenie postępów w budowie, żywo reagujące na pomysły, czynnie włączające się w dyskusję na temat tego co i jak zrobić.
Zachęciłem się i chyba się przestawię...
Z drugiej strony jednak, po co mi druga szafa ?!
W międzyczasie udało się też skończyć kadłub, więc znowu więcej zdjęć.
Paru drobiazgów jeszcze brakuje, ale z racji niedzieli miałem okazję w końcu zrobić zdjęcia przy lepszym świetle, na zewnątrz - więc skorzystałem.
Pozdrawiam
Tomek
Jeżeli ktoś nie miał okazji spróbować to z całego serca polecam.
Zważywszy, że płyty wiórowe przycięte na wymiar można sobie zamówić, chociażby w hipermarkecie budowlanym, to wystarczą podstawowe narzędzia.
No i to żeńskie forum - bardzo zaangażowane w śledzenie postępów w budowie, żywo reagujące na pomysły, czynnie włączające się w dyskusję na temat tego co i jak zrobić.
Zachęciłem się i chyba się przestawię...
Z drugiej strony jednak, po co mi druga szafa ?!
W międzyczasie udało się też skończyć kadłub, więc znowu więcej zdjęć.
Paru drobiazgów jeszcze brakuje, ale z racji niedzieli miałem okazję w końcu zrobić zdjęcia przy lepszym świetle, na zewnątrz - więc skorzystałem.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Dzięki Panowie!
Bardzo to satysfakcjonujące, że tu zaglądacie.
A dostać takie pochwały to już jak prezent od Św. Mikołaja.
No i na dodatek samolot trafił na okładkę.
Teraz trochę się będę bał, żeby nie zepsuć reszty.
Oznaczenia robiłem używając taśmy malarskiej, takiej jak do malowania pomieszczeń. Szachownice - prosta sprawa, same prostokąty - więc wystarczało uciąć z długości i nakleić.
Cyfry - nadrukowałem na kawałku taśmy a potem wyciąłem nożykiem do tapet. Przygotowałem kilka szablonów, bo spodziewałem się kłopotów, ale malowanie poszło gładko i pierwszy z nich nadawał się nawet do powtórnego użycia - na drugim boku.
Wiem, że pewnie są jakieś specjalne do tego celu materiały i efekt mógłby być lepszy, ale żona śmieje się, że model robię z tego, co ona wyniesie do piwnicy, do recyklingu.
Trzymam się więc tej konwencji.
Żeby wprowadzić do drukarki taśmę malarską trzeba ją nakleić na arkuszu A4, oczywiście z takiego materiału, z którego później da się oderwać, może być np. foliowa koszulka na dokumenty.
Wcześniej robiłem w ten sposób z płótna flagi na maszt do "Western River".
Na zdjęciu (przy okazji "Santa Maria") trochę je widać, choć wyszły blado w stosunku do oryginału.
W tym tygodniu chciałbym zrobić poszycie płata a ponieważ nie za bardzo zgadzam się ze spotkanymi opracowaniami tej kwestii, odczuwam potrzebę zwierzenia się z planów.
Sprawa dotyczy wzmocnień płótna naklejanych na żebrach. Niby drobiazg - ale w zasadniczy sposób definiuje on końcowy wygląd skrzydła.
Wiekszość modeli N17 ma biegnące w poprzek górnej powierzchni płata paski wzmocnień a to właśnie wydaje mi się dziwne.
Jak "wzmocnienia", no to powinny coś wzmacniać.
Jeżeli popatrzymy na przekrój płata, to na profilu wklęsło-wypukłym płótno będzie układało się tak:
Na czerwono zaznaczyłem miejsce, gdzie paski wzmocnień na zdrowy rozum powinny się znaleźć.
Na dolnej powierzchni - na zewnątrz płótna. Tkanina w naturalny sposób będzie tam chciała odstawać w dół od wklęsłego profilu. Trzeba ją dociągnąć jakimiś gwoździkami, zszywkami itp. A te złośliwie ze swojej natury, spróbują rozedrzeć płótno i przejść na wylot - a więc trzeba zastosować sztywną podkładkę pod łebki, najlepiej wspólną dla wszystkich, czyli pasek ze sztywnego i w miarę twardego materiału biegnący wzdłuż żebra.
Natomiast u góry, na wypukłości - płótno samo dociska się do żeber.
No to po co wzmocnienie?
Jeżeli już, to po to aby zbyt mocno napięta tkanina nie przecięła się na krawędzi wąskiego żebra.
Ale wobec tego pasek wzmocnienia powinien znaleźć się pod spodem poszycia.
Z zewnątrz będzie on widoczny ale nie jako wypukłość tylko np. zmiana w kolorze (inne wchłanianie farby, inaczej prześwitujące światło, gdy poszycie częściowo transparentne).
Niektóre zdjęcia, zwłaszcza retuszowane, potrafią być mylące w omawianej kwestii.
Ale znalazłem jedno bardzo dobre:
Paski na spodzie widoczne jak najbardziej.
Zgromadzeni licznie niemieccy żołnierze specjalnie na nasze potrzeby odłamali kawał skrzydła i ustawili pod światło, żeby można było sobie zobaczyć, że tam naklejonych pasków NIE MA.
Przepraszam, że tyle rozwodzę się nt. tego detalu.
Niechciałbym być posądzonym o przesadną drobiazgowość, ale po lekturze innych forów zdecydowanie stwierdziłem, że paski wzmocnień na skrzydłach są drugim co do ważności, po turnbuklach oczywiście, elementem samolotu z WW1.
Pozdrawiam
Tomek
Bardzo to satysfakcjonujące, że tu zaglądacie.
A dostać takie pochwały to już jak prezent od Św. Mikołaja.
No i na dodatek samolot trafił na okładkę.
Teraz trochę się będę bał, żeby nie zepsuć reszty.
Oznaczenia robiłem używając taśmy malarskiej, takiej jak do malowania pomieszczeń. Szachownice - prosta sprawa, same prostokąty - więc wystarczało uciąć z długości i nakleić.
Cyfry - nadrukowałem na kawałku taśmy a potem wyciąłem nożykiem do tapet. Przygotowałem kilka szablonów, bo spodziewałem się kłopotów, ale malowanie poszło gładko i pierwszy z nich nadawał się nawet do powtórnego użycia - na drugim boku.
Wiem, że pewnie są jakieś specjalne do tego celu materiały i efekt mógłby być lepszy, ale żona śmieje się, że model robię z tego, co ona wyniesie do piwnicy, do recyklingu.
Trzymam się więc tej konwencji.
Żeby wprowadzić do drukarki taśmę malarską trzeba ją nakleić na arkuszu A4, oczywiście z takiego materiału, z którego później da się oderwać, może być np. foliowa koszulka na dokumenty.
Wcześniej robiłem w ten sposób z płótna flagi na maszt do "Western River".
Na zdjęciu (przy okazji "Santa Maria") trochę je widać, choć wyszły blado w stosunku do oryginału.
W tym tygodniu chciałbym zrobić poszycie płata a ponieważ nie za bardzo zgadzam się ze spotkanymi opracowaniami tej kwestii, odczuwam potrzebę zwierzenia się z planów.
Sprawa dotyczy wzmocnień płótna naklejanych na żebrach. Niby drobiazg - ale w zasadniczy sposób definiuje on końcowy wygląd skrzydła.
Wiekszość modeli N17 ma biegnące w poprzek górnej powierzchni płata paski wzmocnień a to właśnie wydaje mi się dziwne.
Jak "wzmocnienia", no to powinny coś wzmacniać.
Jeżeli popatrzymy na przekrój płata, to na profilu wklęsło-wypukłym płótno będzie układało się tak:
Na czerwono zaznaczyłem miejsce, gdzie paski wzmocnień na zdrowy rozum powinny się znaleźć.
Na dolnej powierzchni - na zewnątrz płótna. Tkanina w naturalny sposób będzie tam chciała odstawać w dół od wklęsłego profilu. Trzeba ją dociągnąć jakimiś gwoździkami, zszywkami itp. A te złośliwie ze swojej natury, spróbują rozedrzeć płótno i przejść na wylot - a więc trzeba zastosować sztywną podkładkę pod łebki, najlepiej wspólną dla wszystkich, czyli pasek ze sztywnego i w miarę twardego materiału biegnący wzdłuż żebra.
Natomiast u góry, na wypukłości - płótno samo dociska się do żeber.
No to po co wzmocnienie?
Jeżeli już, to po to aby zbyt mocno napięta tkanina nie przecięła się na krawędzi wąskiego żebra.
Ale wobec tego pasek wzmocnienia powinien znaleźć się pod spodem poszycia.
Z zewnątrz będzie on widoczny ale nie jako wypukłość tylko np. zmiana w kolorze (inne wchłanianie farby, inaczej prześwitujące światło, gdy poszycie częściowo transparentne).
Niektóre zdjęcia, zwłaszcza retuszowane, potrafią być mylące w omawianej kwestii.
Ale znalazłem jedno bardzo dobre:
Paski na spodzie widoczne jak najbardziej.
Zgromadzeni licznie niemieccy żołnierze specjalnie na nasze potrzeby odłamali kawał skrzydła i ustawili pod światło, żeby można było sobie zobaczyć, że tam naklejonych pasków NIE MA.
Przepraszam, że tyle rozwodzę się nt. tego detalu.
Niechciałbym być posądzonym o przesadną drobiazgowość, ale po lekturze innych forów zdecydowanie stwierdziłem, że paski wzmocnień na skrzydłach są drugim co do ważności, po turnbuklach oczywiście, elementem samolotu z WW1.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
- greatgonzo
- Posty: 295
- Rejestracja: pt lis 30 2007, 22:45
- Lokalizacja: Giżycko
- x 12
Trochę Ci nie wyszło. Właściwym stanem fizycznym dla analizy obciążeń w samolocie jest lot. Wtedy z samej definicji lotu płótno od spodu jest dociskane. Zresztą nawet na ziemi siły dążące do wyprostowania materiału, będące skutkiem profilu skrzydła będą niewielkie. Rozciągnij pół metra płótna i spróbuj ugiąć je te parę cm na środku.
Pewnie mylące jest tu określenie wzmocnienia. Te paski naklejano na mocowanie poszycia do konstrukcji by chronić to mocowanie, ewentualnie poprawić aerodynamikę. To co znajdowało się między poszyciem a konstrukcją to jeszcze inna sprawa.
przykład
Sopwith, ale Nieuporta nie chciałoby mi się szukać .
Pewnie mylące jest tu określenie wzmocnienia. Te paski naklejano na mocowanie poszycia do konstrukcji by chronić to mocowanie, ewentualnie poprawić aerodynamikę. To co znajdowało się między poszyciem a konstrukcją to jeszcze inna sprawa.
przykład
Sopwith, ale Nieuporta nie chciałoby mi się szukać .