Dzięcioły kontratakują!
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Widzę że tak zwana świetlówka może mieć różnorakie zastosowania. Coraz bardziej skłaniam się ku temu by taką wykonać.
Piotrze czy pleksi nie jest za miękkie i nie kaleczy ci się przy wycinaniu.
Piotrze czy pleksi nie jest za miękkie i nie kaleczy ci się przy wycinaniu.
W budowie: Halny;
Moim zdaniem pomysł z podświetlanym blatem jest genialny i bardzo dziękuję Piotrze, że udostępniłeś go Światu . Jak to zwykle bywa z genialnymi odkryciami nie zostanie ono na razie przez Świat docenione, ponieważ za bardzo poszerza horyzonty i granice precyzji wycinania.
Ja sobie taki blat też zmajstruję, a póki co, podam link do wątku na sąsiednim Forum. Ten wpis pojawił się wcześniej niż wpis Piotra, ale wiem na pewno, że pomysł Piotra zrodził się niezależnie od tamtego i było to dawno, dawno temu, za górami, za lasami...
Myślę, że stosowanie takiego blatu przez niemieckiego mistrza modelarskiego przekona do tego pomysłu wszystkich niedowiarków a wielbicieli wycinania dłutkami mile połechce fakt, że stosują je też najlepsi .
Ciekawe, czy Wujek znał ten pomysł?
Ja sobie taki blat też zmajstruję, a póki co, podam link do wątku na sąsiednim Forum. Ten wpis pojawił się wcześniej niż wpis Piotra, ale wiem na pewno, że pomysł Piotra zrodził się niezależnie od tamtego i było to dawno, dawno temu, za górami, za lasami...
Myślę, że stosowanie takiego blatu przez niemieckiego mistrza modelarskiego przekona do tego pomysłu wszystkich niedowiarków a wielbicieli wycinania dłutkami mile połechce fakt, że stosują je też najlepsi .
Ciekawe, czy Wujek znał ten pomysł?
Moje modele: archiwum
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
... Wujek próbowaL dłutkiem . Operowanie skalpelem jak dla Wujka jest prostsze i poręczniejsze .
Jeśli chodzi o specjalne dodatkowe oprzyrządowania wszelakie to z zasady z nich i ich wykonania rezygnuję . Mój osobisty "warsztat modelarski" zmieściłby się w jednej kieszeni ...
Prostota i oszczędność więc reszta "specnarzędzi" jest eliminowana .
Pozdrowienia . Wujek .
Ethelfrid naprowadził mnie na trop - też mam dostęp do takiego stołu. Muszę tylko poczekać, aż jego właściciel się ulotni .
W zasadzie spodziewałem się takiej odpowiedzi ze strony Wujka. Wujek, jak prawdziwy mistrz wschodnich sztuk walki, głównie używa rąk i MOCy a nie karabinów. Żeby się podlizać napiszę, że i ja do tego dążę .
Miałem sen: prawdziwy kartonowy mistrz robił tak: wyciągnął z kieszeni nożyk, podkładkę pod piwo, wycinankę, buteleczkę kleju i skleił model najpiękniejszy na świecie. W drugiej kieszeni trzymał farbkę i pędzelek.
Ja powoli też dochodzę do wniosku, że nadmiar narzędzi, gadżetów itp. nie wpływa dobrze na modelarską wydajność (gdzie jest ta cholerna pęseta nr 349, używana do przyklejania kątowniczka pod kątem 48 stopni).
Jednak podświetlany blat, używany z rozsądkiem jest świetną pomocą. Ja ten pomysł przetestowałem na razie w małym stopniu (szyba trzymana na kolanach i poświetlana od dołu lampką), ale wiem, że to ogromna pomoc w niektórych sytuacjach. Oczywiście nikogo nie namawiam, aby wszystko wycinał na takim blacie, bo nie ma takiej potrzeby.
W zasadzie spodziewałem się takiej odpowiedzi ze strony Wujka. Wujek, jak prawdziwy mistrz wschodnich sztuk walki, głównie używa rąk i MOCy a nie karabinów. Żeby się podlizać napiszę, że i ja do tego dążę .
Miałem sen: prawdziwy kartonowy mistrz robił tak: wyciągnął z kieszeni nożyk, podkładkę pod piwo, wycinankę, buteleczkę kleju i skleił model najpiękniejszy na świecie. W drugiej kieszeni trzymał farbkę i pędzelek.
Ja powoli też dochodzę do wniosku, że nadmiar narzędzi, gadżetów itp. nie wpływa dobrze na modelarską wydajność (gdzie jest ta cholerna pęseta nr 349, używana do przyklejania kątowniczka pod kątem 48 stopni).
Jednak podświetlany blat, używany z rozsądkiem jest świetną pomocą. Ja ten pomysł przetestowałem na razie w małym stopniu (szyba trzymana na kolanach i poświetlana od dołu lampką), ale wiem, że to ogromna pomoc w niektórych sytuacjach. Oczywiście nikogo nie namawiam, aby wszystko wycinał na takim blacie, bo nie ma takiej potrzeby.
Moje modele: archiwum
Piterski, pleksi kaleczy się odrobinę, ale nie ma to wpływu na jakość dziobania. Przypuszczam, że wycinanie po linii prostej na bardzo podziobanej pleksi może stanowić problem. Dlatego nie należy dziobać zawzięcie w jednym miejscu, ale w miarę możliwości zmieniać obszar na którym układamy części do wycinania. Właśnie dlatego, że w porównaniu ze szkłem pleksi jest elastyczna i miękka, można metodą dzięcioła wycinać bez obawy o bardzo szybkie uszkodzenie nożyka.Piterski pisze: Czy pleksi nie jest za miękkie i nie kaleczy ci się przy wycinaniu.
Kiedy pleksi jest już podziobana do takiego stopnia jak widać na załączonym obrazku to przekładam ją na drugą stronę, a później ewentualnie na trzecią itd.
Z ciekawostek zaobserwowanych podczas wycinania na pleksi dodam, że właśnie dzięki takim a nie innym właściwościom pleksi, można osiągnąć cztery kolejne dziobnięcia na jeden milimetr. Ostrze nożyka po przekuciu papieru wycinanki zanurza się w pleksi akurat tyle, że zostawia nacięcie o długości ¼ mm.
Dodam jeszcze, że dużo lepszą widoczność śladu można osiągnąć kiedy oświetlenie od góry jest ustawione pod kątem 45° albo mniejszym, a zamiast szkła powiększającego umieszczonego w lampie użyjemy ustawionego osobno na stelażu.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
Tutaj to było ( siedem pozycji od góry - do wyboru dwie wersje - 4,5 MB i "lżejsza" :
http://www.kartonbau.de/wbb2/thread.php?threadid=32
Wujek .
http://www.kartonbau.de/wbb2/thread.php?threadid=32
Wujek .
Odświeżam temat dotyczący dzięciolenia - tym razem coś o narzędziach do tego służących. A to dlatego, że postanowiłem wypróbować ostrza firmy Olfa, których do tej pory nie miałem w ręce.
Może ktoś też nie miał i taki ilustrowany opis komuś się przyda.
Do tej pory używałem głównie segmentowych, odłamywanych ostrzy o szerokości 9 mm. Wypróbowałem różnych producentów - i tanich i droższych. Ostatecznie pozostałem przy amerykańskiej firmie Stanley, której ostrza były co prawda najdroższe z dostępnych w okolicy (ok. 8 zł za 10 szt.) ale odróżniały się od innych nieco większym skosem krawędzi cięcia a zatem "ostrością". Były też dość wytrzymałe na stępienie.
Miały natomiast jedną irytującą wadę: nie pasowały do mojego ulubionego nożyka ... też na ostrza 9 mm. Nożyk należy do grupy tańszych (6 zł) i widać go na zdjęciu.
Ma jedną podstawową zaletę: niezawodny sposób blokowania ostrza. W odróżnieniu od innych systemów, które blokują ostrze w miejscu jego mocowania do jakiegoś elementu służącego do przesuwu (w otwór na końcu ostrza), ten klinuje ostrze "przy wylocie". Klinuje dosłownie, bo mechanizm dokręcanej śrubki powoduje zakleszczenie ostrza właśnie przy wyjściu z nożyka. Zdjęcia może tego za bardzo nie wyjaśniają ale tak to wygląda:
Ponieważ był to nożyk tani sądziłem, że jest po prostu niedokładnie wykonany. O dziwo pasowały do niego jedynie ostrza "tanie" a tylko Stanley nie. Niby się zgadzało: tanie z tanim -dobrze, tanie z droższym -nie . Dopiero później przypadkowo zmierzyłem szerokość ostrzy Stanley i okazało się, że mają ... ok. 9,5 mm szerokości (na opakowaniu napisane jak byk "ostrza 9 mm", sklep też twierdzi, że mają 9 mm i koniec). Po długich rozmyślaniach doszedłem do wniosku, że przyczyną może być fakt stosowania w Bratnim Kraju systemu miar opartym na calach, gdzie wymiary są chyba wielokrotnością 1/32 cala. Najbliższy pasujący rozmiar to 12/32=3/8 cala, czyli ... 9,5mm. Nie wiem, czy jest to teoria słuszna - może ktoś wie?
Tak więc ostrza były niezłe, ale przy odłamywaniu segmentu trzeba było nożyk rozbierać aby wypchnąć ciąg dalszy. Wreszcie po 2 latach tych zmagań zapas ostrzy powoli się kończył i postanowiłem przejrzeć ofertę Olfy. Okazało się, że obecnie podobne ostrza 9 mm są nawet tańsze od Stanleya i kosztują w granicach 7 zł za opakowanie 10 sztuk. Dodatkowo pojawiły się (w tej samej cenie) nowe ostrza z bardziej hartowanej stali i ostrzone pod większym kątem niż zwykłe: Extra-Black. Wypatrzyłem też ostrza segmentowe 9 mm ale o dużo większym skosie czubka -30 stopni identycznie jaki mają słynne nożyki AK-3.
W niskiej cenie (9 zł) był też podobno najbardziej powszechnie używany, "klasyczny" wynalazek założyciela Olfy: nożyk 180-BLACK.
Postanowiłem więc wypróbować i zakupić te wynalazki.
Zamówiłem więc:
- ostrza zwykłe 9 mm ASB-10
- nowość - Excel Black ASBB-10, z twardszej stali
- ostrza 9 mm ale o zmniejszonym kącie końcówki do 30 stopni - AKB-5
- nożyk 180-BLACK
Pierwsze wrażenia są takie, że ostrza Stanley oraz zwykłe Olfy tną dość podobnie. Natomiast nowość w kolorze czarnym z bardziej ściętą krawędzią rzeczywiście lepiej wgryza się w karton, mniej rozpycha go na boki. Trudno mi natomiast ocenić ich trwałość, bo ciąłem tylko pół dnia . Myślę, że jest wystarczająco dobra.
Do celów kartonowych bardziej przydatne będzie raczej to drugie (ostrzejsze), w czarnym kolorze.
(W opisie drugiego zdjęcia, pisząc "głębiej sięgające nacięcie" miałem oczywiście na myśli szerszy szlif krawędzi tnącej)
Nożyk 180-BLACK w cenie ok. 9 zł rzeczywiście sprawia bardzo miłe wrażenie: ma prosty kształt - jedna wytłoczka z metalu, ostrze przesuwa się skokami bardzo przyjemnie, w końcowej części jest żółta zdejmowana wkładka do odłamywania ostrzy.
Mechanizm przesuwu i blokady ostrza jest genialnie prosty, precyzyjny a przy tym utrzymuje je w takiej pozycji, że nigdy nie zawadza o obudowę częścią tnącą.
Niestety po pierwszych próbach dzięciolenia okazało się, że nożyk ten do tego akurat celu nie bardzo się nadaje. Po prostu nie da się mocno i sztywno zablokować końcówki ostrza, co jest konieczne szczególnie przy grubszej tekturze:
- końcówka lekko przesuwa się wzdłuż i w poprzek
- przy mocniejszym naciśnięciu nożykiem element blokady "puszcza" i ostrze wsuwa się do środka
Nie są to wady konstrukcji - jest to nożyk do cięcia papieru, czy nawet brystolu. Dziobanie, choć możliwe, na skutek ruszania się końcówki jest nieco trudne. Bardziej nadaje się do równych, jednostajnych cięć. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że nie jest to krytyka. W ofercie Olfy jest wiele różnych noży - mam nadzieję, że mój opis pozwoli komuś bardziej świadomie wybrać odpowiedni do ulubionego dziobania.
Zapewne są w ofercie firmy noże z bardziej solidną blokadą, bo taki jest do tych celów potrzebny. Być może ktoś ma swoje doświadczenia i napisze kilka słów.
Ostatnią ciekawą pozycją są ostrza bardziej szpiczaste: DKB-5. One również mają szerokość 9 mm, więc jeśli ktoś ma nożyk z bardziej solidnym mocowaniem, to jest to dobry zakup do prób cięcia skalpelem podobnym do AK-3.
Przypatrując się pojedyńczemu, odłamanemu segmentowi DKB-5 oraz oryginalnym wkładkom do AK-3 stwierdziłem, że prawie niczym się nie różnią.
Po włożeniu segmentu do nożyka AK-3, dał się normalnie i mocno zamocować w uchwycie. Patrząc od strony kosztów: nożyków jest 5, w każdym po 8 segmentów = 40 sztuk. Przy cenie 5,90 za paczkę cena jednego nożyka do AK-3 spada z 29 do 15 groszy za ostrze .
To oznacza redukcję kosztów o 50% z tym, że trzeba je sobie samemu nałamać .
Na zakończenie dodam, że będąc niedawno w Castoramie, widziałem obok "mojego" nożyka za 6 zł, "niezmiernie podobny" , działający na tej samej zasadzie, oryginalny nożyk firmy ... Stanley.
Ostrza - też Stanleya - przesuwały się w nim bez żadnych oporów, miodzio. Okazało się więc, że używając ostrzy Stanley należy używać również nożyków tej samej firmy.
Cena oryginalnego nożyka: 24 zł .
Podobno STANLEY ma patent na takie mocowanie ostrzy i rzeczywiście niemal wszystkie noże miały takie mocowanie.
Dziękuję za wypowiedź
Może ktoś też nie miał i taki ilustrowany opis komuś się przyda.
Do tej pory używałem głównie segmentowych, odłamywanych ostrzy o szerokości 9 mm. Wypróbowałem różnych producentów - i tanich i droższych. Ostatecznie pozostałem przy amerykańskiej firmie Stanley, której ostrza były co prawda najdroższe z dostępnych w okolicy (ok. 8 zł za 10 szt.) ale odróżniały się od innych nieco większym skosem krawędzi cięcia a zatem "ostrością". Były też dość wytrzymałe na stępienie.
Miały natomiast jedną irytującą wadę: nie pasowały do mojego ulubionego nożyka ... też na ostrza 9 mm. Nożyk należy do grupy tańszych (6 zł) i widać go na zdjęciu.
Ma jedną podstawową zaletę: niezawodny sposób blokowania ostrza. W odróżnieniu od innych systemów, które blokują ostrze w miejscu jego mocowania do jakiegoś elementu służącego do przesuwu (w otwór na końcu ostrza), ten klinuje ostrze "przy wylocie". Klinuje dosłownie, bo mechanizm dokręcanej śrubki powoduje zakleszczenie ostrza właśnie przy wyjściu z nożyka. Zdjęcia może tego za bardzo nie wyjaśniają ale tak to wygląda:
Ponieważ był to nożyk tani sądziłem, że jest po prostu niedokładnie wykonany. O dziwo pasowały do niego jedynie ostrza "tanie" a tylko Stanley nie. Niby się zgadzało: tanie z tanim -dobrze, tanie z droższym -nie . Dopiero później przypadkowo zmierzyłem szerokość ostrzy Stanley i okazało się, że mają ... ok. 9,5 mm szerokości (na opakowaniu napisane jak byk "ostrza 9 mm", sklep też twierdzi, że mają 9 mm i koniec). Po długich rozmyślaniach doszedłem do wniosku, że przyczyną może być fakt stosowania w Bratnim Kraju systemu miar opartym na calach, gdzie wymiary są chyba wielokrotnością 1/32 cala. Najbliższy pasujący rozmiar to 12/32=3/8 cala, czyli ... 9,5mm. Nie wiem, czy jest to teoria słuszna - może ktoś wie?
Tak więc ostrza były niezłe, ale przy odłamywaniu segmentu trzeba było nożyk rozbierać aby wypchnąć ciąg dalszy. Wreszcie po 2 latach tych zmagań zapas ostrzy powoli się kończył i postanowiłem przejrzeć ofertę Olfy. Okazało się, że obecnie podobne ostrza 9 mm są nawet tańsze od Stanleya i kosztują w granicach 7 zł za opakowanie 10 sztuk. Dodatkowo pojawiły się (w tej samej cenie) nowe ostrza z bardziej hartowanej stali i ostrzone pod większym kątem niż zwykłe: Extra-Black. Wypatrzyłem też ostrza segmentowe 9 mm ale o dużo większym skosie czubka -30 stopni identycznie jaki mają słynne nożyki AK-3.
W niskiej cenie (9 zł) był też podobno najbardziej powszechnie używany, "klasyczny" wynalazek założyciela Olfy: nożyk 180-BLACK.
Postanowiłem więc wypróbować i zakupić te wynalazki.
Zamówiłem więc:
- ostrza zwykłe 9 mm ASB-10
- nowość - Excel Black ASBB-10, z twardszej stali
- ostrza 9 mm ale o zmniejszonym kącie końcówki do 30 stopni - AKB-5
- nożyk 180-BLACK
Pierwsze wrażenia są takie, że ostrza Stanley oraz zwykłe Olfy tną dość podobnie. Natomiast nowość w kolorze czarnym z bardziej ściętą krawędzią rzeczywiście lepiej wgryza się w karton, mniej rozpycha go na boki. Trudno mi natomiast ocenić ich trwałość, bo ciąłem tylko pół dnia . Myślę, że jest wystarczająco dobra.
Do celów kartonowych bardziej przydatne będzie raczej to drugie (ostrzejsze), w czarnym kolorze.
(W opisie drugiego zdjęcia, pisząc "głębiej sięgające nacięcie" miałem oczywiście na myśli szerszy szlif krawędzi tnącej)
Nożyk 180-BLACK w cenie ok. 9 zł rzeczywiście sprawia bardzo miłe wrażenie: ma prosty kształt - jedna wytłoczka z metalu, ostrze przesuwa się skokami bardzo przyjemnie, w końcowej części jest żółta zdejmowana wkładka do odłamywania ostrzy.
Mechanizm przesuwu i blokady ostrza jest genialnie prosty, precyzyjny a przy tym utrzymuje je w takiej pozycji, że nigdy nie zawadza o obudowę częścią tnącą.
Niestety po pierwszych próbach dzięciolenia okazało się, że nożyk ten do tego akurat celu nie bardzo się nadaje. Po prostu nie da się mocno i sztywno zablokować końcówki ostrza, co jest konieczne szczególnie przy grubszej tekturze:
- końcówka lekko przesuwa się wzdłuż i w poprzek
- przy mocniejszym naciśnięciu nożykiem element blokady "puszcza" i ostrze wsuwa się do środka
Nie są to wady konstrukcji - jest to nożyk do cięcia papieru, czy nawet brystolu. Dziobanie, choć możliwe, na skutek ruszania się końcówki jest nieco trudne. Bardziej nadaje się do równych, jednostajnych cięć. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że nie jest to krytyka. W ofercie Olfy jest wiele różnych noży - mam nadzieję, że mój opis pozwoli komuś bardziej świadomie wybrać odpowiedni do ulubionego dziobania.
Zapewne są w ofercie firmy noże z bardziej solidną blokadą, bo taki jest do tych celów potrzebny. Być może ktoś ma swoje doświadczenia i napisze kilka słów.
Ostatnią ciekawą pozycją są ostrza bardziej szpiczaste: DKB-5. One również mają szerokość 9 mm, więc jeśli ktoś ma nożyk z bardziej solidnym mocowaniem, to jest to dobry zakup do prób cięcia skalpelem podobnym do AK-3.
Przypatrując się pojedyńczemu, odłamanemu segmentowi DKB-5 oraz oryginalnym wkładkom do AK-3 stwierdziłem, że prawie niczym się nie różnią.
Po włożeniu segmentu do nożyka AK-3, dał się normalnie i mocno zamocować w uchwycie. Patrząc od strony kosztów: nożyków jest 5, w każdym po 8 segmentów = 40 sztuk. Przy cenie 5,90 za paczkę cena jednego nożyka do AK-3 spada z 29 do 15 groszy za ostrze .
To oznacza redukcję kosztów o 50% z tym, że trzeba je sobie samemu nałamać .
Na zakończenie dodam, że będąc niedawno w Castoramie, widziałem obok "mojego" nożyka za 6 zł, "niezmiernie podobny" , działający na tej samej zasadzie, oryginalny nożyk firmy ... Stanley.
Ostrza - też Stanleya - przesuwały się w nim bez żadnych oporów, miodzio. Okazało się więc, że używając ostrzy Stanley należy używać również nożyków tej samej firmy.
Cena oryginalnego nożyka: 24 zł .
Podobno STANLEY ma patent na takie mocowanie ostrzy i rzeczywiście niemal wszystkie noże miały takie mocowanie.
Dziękuję za wypowiedź
Moje modele: archiwum
Opisywany na końcu nożyk Stanley posiadam od 10 lat. Brał udział nie tylko w modelarstwie, ale i przynajmniej dwóch remontach i innym majsterkowaniu, bez żadnego uszczerbku. Ostrza trzymają ostrość bardzo dobrze, a sama oprawka jest chyba najbardziej solidna jaką widziałem z tego typu narzędzi. Miałem takich nożyków już kilka, ale tylko Stanley pozostał - reszta albo się połamała, zepsuła albo została gdzieśtam zagubiona. Po tym czasie koszt oprawki wynosi jakieś 2 złote rocznie, więc nie jest jakiś bardzo zatrważający. Osobiście bardzo polecam, choć przyznam, że do "dzięciolenia" ostatnio przestawiłem się na Olfę AK-3.
Pozdrawiam,
Szymon
Szymon