"Blaszki" niefototrawione
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
A tu już ten element zamontowany w kabinie. Ciężko się to fotografuje.
Mały obrazek w dolnym rogu to mniej więcej obraz rzeczywisty.
Mały obrazek w dolnym rogu to mniej więcej obraz rzeczywisty.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Andrzeju,
o ile pamietam, napisales gdzies, ze tym modelem chcesz wszystkich zaskoczyc lub cos w tym rodzaju.
Niestety musze stwierdzic, ze to co widze to jest dokladnie to czego sie po Tobie spodziewalem.
Totalny brak zaskoczenia.
Jesli nadal bedziesz mnie tak rozczarowywal to przezyje (a moze i nie) prawdopodobnie szok.
o ile pamietam, napisales gdzies, ze tym modelem chcesz wszystkich zaskoczyc lub cos w tym rodzaju.
Niestety musze stwierdzic, ze to co widze to jest dokladnie to czego sie po Tobie spodziewalem.
Totalny brak zaskoczenia.
Jesli nadal bedziesz mnie tak rozczarowywal to przezyje (a moze i nie) prawdopodobnie szok.
Pozdrawiam
erkamo
erkamo
erkamo - po starej znajomości mogę usunąć te "niezaskakujące" posty forumowicza o inicjałach A.Z. jeśli Cię aż tak bardzo rozczarowują
Osobiście to patrząc na te zdjęcia przypomina mi się scena z film W.Allena "Wszystko co chcielibyście wiedzieć o sexie ale boicie się zapytać", w której pośród kilkudziesięciu gości rasy białej odgrywających rolę plemników znalazł się jeden osobnik czarnoskóry (tzn chciałem powiedzieć amerykanin afrykańskiego pochodzenia). Rozejrzał się dookoła i zapytał "Co ja tutaj robię?".
Osobiście to patrząc na te zdjęcia przypomina mi się scena z film W.Allena "Wszystko co chcielibyście wiedzieć o sexie ale boicie się zapytać", w której pośród kilkudziesięciu gości rasy białej odgrywających rolę plemników znalazł się jeden osobnik czarnoskóry (tzn chciałem powiedzieć amerykanin afrykańskiego pochodzenia). Rozejrzał się dookoła i zapytał "Co ja tutaj robię?".
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefotrawione
Rozumiem, Panowie, że o to Wam chodziło:
A teraz uczciwe na poważnie małe podsumowanie. Poświęciłem prawie rok czasu, żeby to wszystko zrobić i zmontować, a tu nawet na zdjęciu nie da się tego dobrze wyeksponować...
Z własnej ciekawości - robiąc ten fragment modelu – cały czas odkreślałem sobie w zeszycie, ile elementów składowych wyjdzie na wyposażenie wnętrza tej kabiny, stawiając kreski na wykazie części, które należało zrobić. Bo jedna „część” to np. „tablica przyrządów pokładowych”, ale składa się z wielu elementów, gdy robi się to samemu. Przyjąłem taką definicję, że jeden element to jakiś fragment detalu wyposażenia, który trzeba było oddzielnie wykonać = jedna kreska. W myśl tej „definicji” np. pojedynczy przewód instalacji elektrycznej do silnika wycieraczki umieszczonego na ramie oszklenia przedniego składał się z ośmiu elementów: siedmiu zapinek mocujących do ścianki i ramy oraz „przewodu właściwego”, czyli cienkiego włoska wyciągniętego termicznie z kawałka ramki plastikowej. Nie liczyłem tych elementów, które musiałem powtarzać, gdy za pierwszym razem nie wyszły.
Okazało się, że wnętrze kabiny składa się 39 321 takich „elementów”. Liczenie kresek zajęło mi ponad godzinę.
Pytanie, czy było warto? Rok pracy. Niektórzy w tym czasie zrobili... no przynajmniej jeden porządny model. A ja dopiero jestem na etapie „dziobka” do Mi-6. Ale tej frajdy, jaką miałem, gdy cała składanka wpasowała się na swoje miejsca, nie osiągnąłbym z gotowymi częściami (nawet gdyby już je ktoś wyprodukował). No i metoda zastosowania kolorowego plastiku do drobnych elementów - myślę, że się sprawdziła. A jak jest naprawdę, czas pokaże.
A teraz uczciwe na poważnie małe podsumowanie. Poświęciłem prawie rok czasu, żeby to wszystko zrobić i zmontować, a tu nawet na zdjęciu nie da się tego dobrze wyeksponować...
Z własnej ciekawości - robiąc ten fragment modelu – cały czas odkreślałem sobie w zeszycie, ile elementów składowych wyjdzie na wyposażenie wnętrza tej kabiny, stawiając kreski na wykazie części, które należało zrobić. Bo jedna „część” to np. „tablica przyrządów pokładowych”, ale składa się z wielu elementów, gdy robi się to samemu. Przyjąłem taką definicję, że jeden element to jakiś fragment detalu wyposażenia, który trzeba było oddzielnie wykonać = jedna kreska. W myśl tej „definicji” np. pojedynczy przewód instalacji elektrycznej do silnika wycieraczki umieszczonego na ramie oszklenia przedniego składał się z ośmiu elementów: siedmiu zapinek mocujących do ścianki i ramy oraz „przewodu właściwego”, czyli cienkiego włoska wyciągniętego termicznie z kawałka ramki plastikowej. Nie liczyłem tych elementów, które musiałem powtarzać, gdy za pierwszym razem nie wyszły.
Okazało się, że wnętrze kabiny składa się 39 321 takich „elementów”. Liczenie kresek zajęło mi ponad godzinę.
Pytanie, czy było warto? Rok pracy. Niektórzy w tym czasie zrobili... no przynajmniej jeden porządny model. A ja dopiero jestem na etapie „dziobka” do Mi-6. Ale tej frajdy, jaką miałem, gdy cała składanka wpasowała się na swoje miejsca, nie osiągnąłbym z gotowymi częściami (nawet gdyby już je ktoś wyprodukował). No i metoda zastosowania kolorowego plastiku do drobnych elementów - myślę, że się sprawdziła. A jak jest naprawdę, czas pokaże.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Ponieważ obiecałem, że coś nowego pokażę niebawem, a nie tylko „świecenie medalami po oczach” w wątku o Lancasterze, więc...
...zbliżają się Święta, dlatego na zdjęciach kawałek „ryby”.
Na pierwszym zdjęciu przymiarka kabiny ze zrobionym wnętrzem do kadłuba Mi-6. Chyba każdy z nas lubi sobie poprzymierzać „coś zrobionego” do reszty „jeszcze nie gotowej”, żeby się podtrzymać na duchu . Te podtrzymywanie na duchu będzie mi bardzo teraz potrzebne, bo czeka mnie to, czego fragment (ten najłatwiejszy) pokazuję na drugim zdjęciu.
Drugie zdjęcie to początki „obierania ryby ze skóry”, żeby zrobić „szkielet”. Na razie tylko kilka wręg na dźwigarach. Teraz czeka mnie dalsze dewastowanie zestawu, aż powstanie cały szkielet konstrukcji transportowej kabiny śmigłowca. Ta robota uczy pokory. Wiele czasu upłynie, zanim powstanie cała kratownicowa konstrukcja. Ale pierwsze „koty za płoty” już są.
...zbliżają się Święta, dlatego na zdjęciach kawałek „ryby”.
Na pierwszym zdjęciu przymiarka kabiny ze zrobionym wnętrzem do kadłuba Mi-6. Chyba każdy z nas lubi sobie poprzymierzać „coś zrobionego” do reszty „jeszcze nie gotowej”, żeby się podtrzymać na duchu . Te podtrzymywanie na duchu będzie mi bardzo teraz potrzebne, bo czeka mnie to, czego fragment (ten najłatwiejszy) pokazuję na drugim zdjęciu.
Drugie zdjęcie to początki „obierania ryby ze skóry”, żeby zrobić „szkielet”. Na razie tylko kilka wręg na dźwigarach. Teraz czeka mnie dalsze dewastowanie zestawu, aż powstanie cały szkielet konstrukcji transportowej kabiny śmigłowca. Ta robota uczy pokory. Wiele czasu upłynie, zanim powstanie cała kratownicowa konstrukcja. Ale pierwsze „koty za płoty” już są.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 34
- Rejestracja: śr lip 25 2007, 17:24
- Lokalizacja: HEL