[Relacja] Statek "Emilia"
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Cieszę się, że relacja jeszcze budzi zainteresowanie - liczyłem na większy opiernicz za lenistwo
Decyzja o takich poprawkach przychodzi o tyle łatwiej, że następnym razem robi się to samo kilka razy szybciej. Gdyby miało to trwać tyle samo czasu, to kto wie
Po przerwie człowiek patrzy na zalążek modelu innym okiem i moje oko patrząc tym razem na dziób też widzi tam powód do zdarcia burt Wynika to chyba z jakiegoś błędu w projekcie. Ale o tym pomyślę podczas powtórki na rufie.
Burty mam już wycięte, zaimpregnowane Caponem i SG ; dzisiaj je przykleję i położę kilka cienkich warstw szpachli.
Decyzja o takich poprawkach przychodzi o tyle łatwiej, że następnym razem robi się to samo kilka razy szybciej. Gdyby miało to trwać tyle samo czasu, to kto wie
Po przerwie człowiek patrzy na zalążek modelu innym okiem i moje oko patrząc tym razem na dziób też widzi tam powód do zdarcia burt Wynika to chyba z jakiegoś błędu w projekcie. Ale o tym pomyślę podczas powtórki na rufie.
Burty mam już wycięte, zaimpregnowane Caponem i SG ; dzisiaj je przykleję i położę kilka cienkich warstw szpachli.
Moje modele: archiwum
Może najpierw się przywitam, od dawna czytałem forum, w końcu nadszedł czas aby się zarejestrować, a teraz czas aby się wypowiedzieć.
Wreszcie wróciła moja ulubiona relacja. Czekam z niecierpliwością na nowe burty i dalsze wykonanie. Przy okazji chciałem jeszcze raz podziękować Syzyfowi za plany, bardzo się przydały w klejeniu Emilii z MM. Powiem, że ja też miałem problemy z tymi burtami. Najpierw zrobiłem budynek i jeszcze jeden pokład u góry i później coś nie chciało pasować. Ale to chyba był mój błąd. W każdym razie skończyło się na tym, że musiałem przerysować burty na karton i na nowo wycinać. Oj, czemu nie zrobiłem kopii... U mnie sezon z kółka modelarskiego już się skończył, więc akurat przez wakacje będę miał czas przypatrywać się mistrzom i we wrześniu może uda mi się nieco odmałpować.
Pozdrawiam,
Natanoj
Wreszcie wróciła moja ulubiona relacja. Czekam z niecierpliwością na nowe burty i dalsze wykonanie. Przy okazji chciałem jeszcze raz podziękować Syzyfowi za plany, bardzo się przydały w klejeniu Emilii z MM. Powiem, że ja też miałem problemy z tymi burtami. Najpierw zrobiłem budynek i jeszcze jeden pokład u góry i później coś nie chciało pasować. Ale to chyba był mój błąd. W każdym razie skończyło się na tym, że musiałem przerysować burty na karton i na nowo wycinać. Oj, czemu nie zrobiłem kopii... U mnie sezon z kółka modelarskiego już się skończył, więc akurat przez wakacje będę miał czas przypatrywać się mistrzom i we wrześniu może uda mi się nieco odmałpować.
Pozdrawiam,
Natanoj
Witaj na Forum
Gdybyś miał ochotę pokazać swoją Emilię to byłoby bardzo fajnie.
Rzeczywiście z burtami w okolicach dziobu jest lekki problem. Albo przekroje są żle narysowane albo wodnice. Albo ja mam źle w głowie
Zdecydowałem się więc posunąć dalej w demolce i zerwałem też poszycie na dziobie. Głównym powodem był zły kształt obrysu kadłuba przy widoku z góry. Coś w tych planach jest nie tak w okolicach przekroju nr 9 - wręga w tym rejonie ma chyba za duży skos. Powoduje to z jednej strony zły obrys nadburcia a z drugiej konieczność prostowania go przy posuwaniu się w stronę śródokręcia. Są tam co prawda przewidziane wsporniki mocujące burty do pokładu, ale one nie przeniosą aż tak dużej siły potrzebnej do utrzymania nadburcia w kształcie.
Stąd demolka
Dołożyłem nieco szpachli na kadłubie w okolicach strzałki i przykleiłem burty na dziobie jeszcze raz. Tym razem składają się z 5 kawałków, co pozwoliło nieco lepiej zrobić "wywinięcie" nadburcia. Przykleiłem te kawałki brystolu z naddatkiem, bez wycinania krawędzi burt. Zrobię to później.
Mam więc już na dziobie i rufie bazę do końcowego szpachlowania. Bardzo mnie to cieszy, bo to szlifowanie już mi uszami wychodzi, cholery można dostać i takie tam różne słowa mnie się cisną
Tak wygląda stan na dzisiaj:
Gdybyś miał ochotę pokazać swoją Emilię to byłoby bardzo fajnie.
Rzeczywiście z burtami w okolicach dziobu jest lekki problem. Albo przekroje są żle narysowane albo wodnice. Albo ja mam źle w głowie
Zdecydowałem się więc posunąć dalej w demolce i zerwałem też poszycie na dziobie. Głównym powodem był zły kształt obrysu kadłuba przy widoku z góry. Coś w tych planach jest nie tak w okolicach przekroju nr 9 - wręga w tym rejonie ma chyba za duży skos. Powoduje to z jednej strony zły obrys nadburcia a z drugiej konieczność prostowania go przy posuwaniu się w stronę śródokręcia. Są tam co prawda przewidziane wsporniki mocujące burty do pokładu, ale one nie przeniosą aż tak dużej siły potrzebnej do utrzymania nadburcia w kształcie.
Stąd demolka
Dołożyłem nieco szpachli na kadłubie w okolicach strzałki i przykleiłem burty na dziobie jeszcze raz. Tym razem składają się z 5 kawałków, co pozwoliło nieco lepiej zrobić "wywinięcie" nadburcia. Przykleiłem te kawałki brystolu z naddatkiem, bez wycinania krawędzi burt. Zrobię to później.
Mam więc już na dziobie i rufie bazę do końcowego szpachlowania. Bardzo mnie to cieszy, bo to szlifowanie już mi uszami wychodzi, cholery można dostać i takie tam różne słowa mnie się cisną
Tak wygląda stan na dzisiaj:
Moje modele: archiwum
Postanowiłem napisać parę słów, bo jeszcze ktoś pomyśli, że umarłem albo mnie diabli wzięli
Przyznaję z bólem, że żyję a stan prac nie posunął się za wiele do przodu. Patrzmy jednak optymistycznie: nie cofnąłem się
Roboty szpach-szlif dobiegają końca a model przybrał kolory ciapkowate na skutek domalowań powierzchni w celu wyłuskania ukrytych zdradliwie ubytków szpachli.
Do końca lipca zostałem pozbawiony aparatu i muszę znowu robić zdjęcia przez lupę starym, wysłużonym gratem.
Stan kadłuba na dziś:
W zasadzie więc nie byłoby o czym pisać, jednak dzieje się trochę w warstwie podskórnej relacji czyli obmyślaniu kolejności zrobienia niektórych rzeczy, zastanawianiu się nad najgłupszą techniką ich wykonania, itp. Są to zazwyczaj drobiazgi ale czasami warto coś sprawdzić na modelu testowym, żeby uniknąć niespodzianki. Czasem takie testy niczego nie rozwiązują, rodzą nowe problemy i sieją zamęt w głowie.
Drobny przykład (skoro niewiele robię, to chociaż ględzę ).
Obmyśliłem dalszy ciąg następujący: zrobię bulaje, nadburcie dziobowe, przykleję burty na śródokręciu i zamocuję je do pokładu słupkami z kątowników 1,0x0,5 mm (burty te mają długą na 20 cm ciągłą szczelinę na odpływ wody, co jest ważne). Przykleję górny paseczek na nadburciu i pomaluję całość na docelowy kolor szary. Dopiero potem pomaluję pokład na zielono. Jednak te słupki przyklejone od wewnątrz do burt nie dawały mi spokoju, więc zrobiłem drobną próbę na testowym kawałku kadłuba, który teraz wygląda już trochę niewyjściowo. Miałem na stronie 6 tej relacji prawie gotową koncepcję zrobienia bulajów. Jednak teraz po tych godzinach szlifowania wolałbym uniknąć robienia kolejnych poprawek. Bulaje będą więc tylko wiercone - tutaj też są 2 wersje.
Piszę o tym, bo może ktoś też męczył malowanie pokładu i miał podobne problemy. Nędzne fotki lepiej wyjaśnią wszystko:
Tak więc ogólnie nic się nie dzieje.
Na razie zabiorę się za dziób i bulaje.
Przyznaję z bólem, że żyję a stan prac nie posunął się za wiele do przodu. Patrzmy jednak optymistycznie: nie cofnąłem się
Roboty szpach-szlif dobiegają końca a model przybrał kolory ciapkowate na skutek domalowań powierzchni w celu wyłuskania ukrytych zdradliwie ubytków szpachli.
Do końca lipca zostałem pozbawiony aparatu i muszę znowu robić zdjęcia przez lupę starym, wysłużonym gratem.
Stan kadłuba na dziś:
W zasadzie więc nie byłoby o czym pisać, jednak dzieje się trochę w warstwie podskórnej relacji czyli obmyślaniu kolejności zrobienia niektórych rzeczy, zastanawianiu się nad najgłupszą techniką ich wykonania, itp. Są to zazwyczaj drobiazgi ale czasami warto coś sprawdzić na modelu testowym, żeby uniknąć niespodzianki. Czasem takie testy niczego nie rozwiązują, rodzą nowe problemy i sieją zamęt w głowie.
Drobny przykład (skoro niewiele robię, to chociaż ględzę ).
Obmyśliłem dalszy ciąg następujący: zrobię bulaje, nadburcie dziobowe, przykleję burty na śródokręciu i zamocuję je do pokładu słupkami z kątowników 1,0x0,5 mm (burty te mają długą na 20 cm ciągłą szczelinę na odpływ wody, co jest ważne). Przykleję górny paseczek na nadburciu i pomaluję całość na docelowy kolor szary. Dopiero potem pomaluję pokład na zielono. Jednak te słupki przyklejone od wewnątrz do burt nie dawały mi spokoju, więc zrobiłem drobną próbę na testowym kawałku kadłuba, który teraz wygląda już trochę niewyjściowo. Miałem na stronie 6 tej relacji prawie gotową koncepcję zrobienia bulajów. Jednak teraz po tych godzinach szlifowania wolałbym uniknąć robienia kolejnych poprawek. Bulaje będą więc tylko wiercone - tutaj też są 2 wersje.
Piszę o tym, bo może ktoś też męczył malowanie pokładu i miał podobne problemy. Nędzne fotki lepiej wyjaśnią wszystko:
Tak więc ogólnie nic się nie dzieje.
Na razie zabiorę się za dziób i bulaje.
Moje modele: archiwum
-
- Posty: 1000
- Rejestracja: pt gru 09 2005, 14:34
- Lokalizacja: GDYNIA
- x 1
Cześć Syzyfie . Wybrać lewy "otwór" , jest bardziej plastyczny i ładniejszy . Co do malowania , od miesięcy spędza mi ten problem sen z powiek . Sprawę będę miał o tyle łatwiejszą - bo kadłub dużo większy . Wydaję mi się , że nie będzie błędem , jeżeli pomalujesz w taki sposób , by kolor pokładu zachodził na nadburcia ,a co za tym idzie - na słupki . W większości przypadków (chyba) tak jest . Nieraz wyżej , nieraz niżej .Mój przykład:
Ja chcę zrobić to tak: przykleić słupki do farby- odpada , więc na surowo przytwierdzę słupki do nadburcia , pomaluję jasnym kolorem. następnie patencikiem narysuję linię nisko na nadburciach, tuż nad pokładem i przykleję taśmę tamijowską , żmudnie oklejając słupki . Na końcu prysnę pokład ciemnym kolorem . Co z tego wyjdzie -zobaczymy . To będzie trudne i myślę , że wielokrotnie się przy tym wścieknę . U Ciebie wszystko jest dużo mniejsze , ale może właśnie tak spróbujesz . Przyklejenie w Twoim przypadku słupków do nadburcia na farbę wchodziłoby w grę , bo rzucać raczej Emilijką nie będziesz , ale pozostanie problem śladów kleju . Słupki oczywiście trzeba wzmocnić , bo przy odklejaniu taśmy maskującej , skutecznie odkleją się i one . Nie wiem Syzyfie , zresztą , co ja tu piszę , przecież to Ty jesteś głównym patenciarzem, wynalazcą i znajdywaczem rozwiązań od którego trzeba się uczyć
P.S. Wkrótce zrobię podstawkę pod model- taką "roboczą" . Nie omieszkam jej pokazać i będzie zadedykowana Syzyfowi
Ja chcę zrobić to tak: przykleić słupki do farby- odpada , więc na surowo przytwierdzę słupki do nadburcia , pomaluję jasnym kolorem. następnie patencikiem narysuję linię nisko na nadburciach, tuż nad pokładem i przykleję taśmę tamijowską , żmudnie oklejając słupki . Na końcu prysnę pokład ciemnym kolorem . Co z tego wyjdzie -zobaczymy . To będzie trudne i myślę , że wielokrotnie się przy tym wścieknę . U Ciebie wszystko jest dużo mniejsze , ale może właśnie tak spróbujesz . Przyklejenie w Twoim przypadku słupków do nadburcia na farbę wchodziłoby w grę , bo rzucać raczej Emilijką nie będziesz , ale pozostanie problem śladów kleju . Słupki oczywiście trzeba wzmocnić , bo przy odklejaniu taśmy maskującej , skutecznie odkleją się i one . Nie wiem Syzyfie , zresztą , co ja tu piszę , przecież to Ty jesteś głównym patenciarzem, wynalazcą i znajdywaczem rozwiązań od którego trzeba się uczyć
P.S. Wkrótce zrobię podstawkę pod model- taką "roboczą" . Nie omieszkam jej pokazać i będzie zadedykowana Syzyfowi
Jak to już bywało w przeszłości, Syzyf ponownie rozpętał Burzę Mózgów Dobrze, może coś razem wymyślimy.
Wydobyłem Emilię z szafy i się jej przyjrzałem. Pokład jest, burty są, słupki też są. Ogólny wygląd – t r a g e d i a ! Gorzej niż na Syzyfowym próbnym modelu. Słupki od dołu upaprane na zielono. Nic dziwnego ponieważ model budowany w epoce przed forumowej. Szkoda słów. Mam jednak tą przewagę, że widzę rozmiar modelu.
Co do oryginału, to Grzegorz ma rację. Przyglądając się marnej jakości zdjęciom MS Emilia, zamieszczonym w PM można wywnioskować, że faktycznie kolor pokładu zachodzi na nadburcia. O ile malowanie pokładu na jeden kolor, a nadburci wraz ze słupkami na drugi można łatwo rozwiązać maskując pomalowany pokład (łatwiej i bezpieczniej niż maskowanie słupków i nadburci), to teraz masz Syzyfie znacznie trudniejszy problem do rozwiązania. Ten malowany mopboard powinien być ze względów estetycznych namalowany raczej jako jednakowej szerokości kreska. Maskowanie nadburci wraz z przyklejonymi słupkami będzie podejrzewam, bardzo trudne. Zdecydowałbym się raczej na przyklejanie pomalowanych słupków do gotowych pomalowanych nadburci i pomalowanego pokładu.
Klej cyanoakrylowy jest chyba jedynym, który trzyma naprawdę mocno malowane powierzchnie. Metoda klejenia znana. Temat był poruszany na forum. Część, w tym przypadku słupek należy postawić w pożądanym miejscu i docisnąć do pokładu. Odrobinę rzadkiego kleju, taką mini kropelkę nabraną na czubek igły trzeba zaaplikować w miejscu łączenia słupka z pokładem. Szczelina momentalnie zaciągnie tą odrobinę kleju. Takie łączenie jest bardzo mocne, sprawdziłem. Lekko błyszczącą plamkę pozostawioną przez klej obok słupka, można zlikwidować pocierając ją papierem ściernym 1000 naklejonym na zapałkę. Zresztą i tak, po przyklejeniu słupków do pokładu będziesz chciał miejsca łączeń poprawić retuszując odrobiną farby i tak pewnie błyszczącej.
Nie wiem czy taka metoda będzie Ci odpowiadać. Ja przynajmniej poszedłbym w tym kierunku.
Korzystając z okazji, pozostanę jeszcze na chwilę przy kleju cyanoakrylowym. Jak wiadomo jest to cholernie toksyczny klej. Wdychanie jego oparów jest zarówno trujące jak i nieprzyjemne. To samo kiedy jego opary dostaną się do oczu. Sporo ostatnio pracuję z tym klejem, a żeby wyeliminować nieprzyjemne skutki jego działania wymyśliłem taki patent. Po lewej stronie maty na której pracuję ustawiam niewielki wiatraczek napędzany czterema bateriami AA. śmigło nie jest większe niż otwarta dłoń. Prąd powietrza produkowany przez wiatrak wydmuchuje opary kleju tuż z nad maty. Dzięki temu do dróg oddechowych, ani do oczu nie dociera ani odrobina tej trucizny.
Syzyf, sorry, że akurat tutaj piszę nie na temat Emilii. Uważam to jednak za ciekawe usprawnienie modelarskiego warsztatu. Może się komuś przyda.
Co do otworów na bulaje, to wybierz ten, który jest bardziej zbliżony do rzeczywistości. Dopracuj jedynie metodę jego wykonania.
Powodzenia w zmaganiach!
Piotr
Wydobyłem Emilię z szafy i się jej przyjrzałem. Pokład jest, burty są, słupki też są. Ogólny wygląd – t r a g e d i a ! Gorzej niż na Syzyfowym próbnym modelu. Słupki od dołu upaprane na zielono. Nic dziwnego ponieważ model budowany w epoce przed forumowej. Szkoda słów. Mam jednak tą przewagę, że widzę rozmiar modelu.
Co do oryginału, to Grzegorz ma rację. Przyglądając się marnej jakości zdjęciom MS Emilia, zamieszczonym w PM można wywnioskować, że faktycznie kolor pokładu zachodzi na nadburcia. O ile malowanie pokładu na jeden kolor, a nadburci wraz ze słupkami na drugi można łatwo rozwiązać maskując pomalowany pokład (łatwiej i bezpieczniej niż maskowanie słupków i nadburci), to teraz masz Syzyfie znacznie trudniejszy problem do rozwiązania. Ten malowany mopboard powinien być ze względów estetycznych namalowany raczej jako jednakowej szerokości kreska. Maskowanie nadburci wraz z przyklejonymi słupkami będzie podejrzewam, bardzo trudne. Zdecydowałbym się raczej na przyklejanie pomalowanych słupków do gotowych pomalowanych nadburci i pomalowanego pokładu.
Klej cyanoakrylowy jest chyba jedynym, który trzyma naprawdę mocno malowane powierzchnie. Metoda klejenia znana. Temat był poruszany na forum. Część, w tym przypadku słupek należy postawić w pożądanym miejscu i docisnąć do pokładu. Odrobinę rzadkiego kleju, taką mini kropelkę nabraną na czubek igły trzeba zaaplikować w miejscu łączenia słupka z pokładem. Szczelina momentalnie zaciągnie tą odrobinę kleju. Takie łączenie jest bardzo mocne, sprawdziłem. Lekko błyszczącą plamkę pozostawioną przez klej obok słupka, można zlikwidować pocierając ją papierem ściernym 1000 naklejonym na zapałkę. Zresztą i tak, po przyklejeniu słupków do pokładu będziesz chciał miejsca łączeń poprawić retuszując odrobiną farby i tak pewnie błyszczącej.
Nie wiem czy taka metoda będzie Ci odpowiadać. Ja przynajmniej poszedłbym w tym kierunku.
Korzystając z okazji, pozostanę jeszcze na chwilę przy kleju cyanoakrylowym. Jak wiadomo jest to cholernie toksyczny klej. Wdychanie jego oparów jest zarówno trujące jak i nieprzyjemne. To samo kiedy jego opary dostaną się do oczu. Sporo ostatnio pracuję z tym klejem, a żeby wyeliminować nieprzyjemne skutki jego działania wymyśliłem taki patent. Po lewej stronie maty na której pracuję ustawiam niewielki wiatraczek napędzany czterema bateriami AA. śmigło nie jest większe niż otwarta dłoń. Prąd powietrza produkowany przez wiatrak wydmuchuje opary kleju tuż z nad maty. Dzięki temu do dróg oddechowych, ani do oczu nie dociera ani odrobina tej trucizny.
Syzyf, sorry, że akurat tutaj piszę nie na temat Emilii. Uważam to jednak za ciekawe usprawnienie modelarskiego warsztatu. Może się komuś przyda.
Co do otworów na bulaje, to wybierz ten, który jest bardziej zbliżony do rzeczywistości. Dopracuj jedynie metodę jego wykonania.
Powodzenia w zmaganiach!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
Witaj Syzyfie !
"... przykleję taśmę tamijowską , żmudnie oklejając słupki ." - napisał Grzegorz rozsądnie i z łzami w oczach . No będzie trochę zabawy ale rozwiązanie wydaje się najlepsze .
Na długości "szpary" pomiędzy pokładem a nadburciem , od zewnętrznej strony czyli na burcie , też rozsądnie by było nakleić paski taśmy . Zabezpieczyły by same burty przed zaciekami zielonego koloru , to przy malowaniu pędzlem się zdarza .
Sprawa bulaji jest warta zastanowienia . Chodzi o identyczność i powtarzalność . Przy wyborze wersji musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy jesteś w stanie wykonać je wszystkie jednakowo ?
W przypadku wersji prawej odpowiedź brzmi TAK , będą tej samej średnicy i głębokości ( głębokości - bo są na przelot ) .
W wersji lewej są ładniejsze . Trudne jednak będzie kontrolowanie głębokości nawiercania drugim-szerszym wiertłem , dającym te ładne skosy krawędzi .
Dla zorientowania się o co chodzi wykonaj dla próby np. trzy bulaje w wersji lewej . W szeregu i blisko siebie . Jeśli będą identyczne wybierz to rozwiązanie .
Dla mnie osobiście niedoścignionym jak dotychczas wykonaniem było : viewtopic.php?t=2677&postdays=0&postorder=asc&start=60 ... ale to chyba nie ta skala ...
Pozdrawia Wujek Małoaktywny ...
P.S. Sprawdziłem . Jednak skala ta sama ...
"... przykleję taśmę tamijowską , żmudnie oklejając słupki ." - napisał Grzegorz rozsądnie i z łzami w oczach . No będzie trochę zabawy ale rozwiązanie wydaje się najlepsze .
Na długości "szpary" pomiędzy pokładem a nadburciem , od zewnętrznej strony czyli na burcie , też rozsądnie by było nakleić paski taśmy . Zabezpieczyły by same burty przed zaciekami zielonego koloru , to przy malowaniu pędzlem się zdarza .
Sprawa bulaji jest warta zastanowienia . Chodzi o identyczność i powtarzalność . Przy wyborze wersji musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy jesteś w stanie wykonać je wszystkie jednakowo ?
W przypadku wersji prawej odpowiedź brzmi TAK , będą tej samej średnicy i głębokości ( głębokości - bo są na przelot ) .
W wersji lewej są ładniejsze . Trudne jednak będzie kontrolowanie głębokości nawiercania drugim-szerszym wiertłem , dającym te ładne skosy krawędzi .
Dla zorientowania się o co chodzi wykonaj dla próby np. trzy bulaje w wersji lewej . W szeregu i blisko siebie . Jeśli będą identyczne wybierz to rozwiązanie .
Dla mnie osobiście niedoścignionym jak dotychczas wykonaniem było : viewtopic.php?t=2677&postdays=0&postorder=asc&start=60 ... ale to chyba nie ta skala ...
Pozdrawia Wujek Małoaktywny ...
P.S. Sprawdziłem . Jednak skala ta sama ...
Liczyłem na jakiś odzew, jednak to jakieś szaleństwo
Dziękuję wszystkim serdecznie - postaram się odpowiedzieć jak to widzę.
Zanim zapomnę - mała poprawka w nazewnictwie (zajrzałem do literatury ) słupki to wsporniki a pasek na nadburciu to reling.
Jeśli chodzi o "zachodzenie" farby pokładu na wsporniki oraz burty, to miałem zamiar to zrobić. Taki pasek w naturze ma z 5 cm wysokości więc u mnie 0,5 mm. Sęk w tym, że nie bardzo mi wychodziło namalowanie takiego paska od ręki na wklejonym wsporniku. Co innego jednak pomalować go sobie na boku i dopiero wkleić.
Zrobiłem więc próbę z przyklejeniem 2 wsporników naprawdę minimalnymi ilościami kleju CA jak sugerował Rutek63. Wsporniki z preszpanu 0,3 (A) i 0,6 mm (B) - nie kątowniki bo chciałem zobaczyć czy będą czymś się różnić wizualnie. Pomalowałem je w kolorze nadburcia, z cienkim zielonym paskiem na dole.
Tak wyglądały po wklejeniu:
Na pierwszy rzut oka nie ma żadnej różnicy w wyglądzie między kątownikami w ostatnimi płaszczakami. Pytanie więc, czy jest sens je robić, bo kto to zauważy? Niestety zauważę to co najmniej ja, więc będzie mnie męczyć. To chyba już lepiej się pomęczyć parę godzin ze zrobieniem niż męczyć się całe życie patrząc na model
Śladów po kleju niemal nie widać nie używałem nawet retuszu. A więc można to zrobić bez problemów a tam, gdzie kleju trzeba będzie dać więcej można to będzie w miarę łatwo wyretuszować (też spróbowałem). Drobny retusz bez pośpiechu to jednak co innego niż malowanie pokładu. Musiałbym też zmienić farbę na olejną, która dużo dłużej schnie niż akrylowa.
Oklejenie wsporników taśmą - z uwagi na skalę - raczej też się nie uda (jak okleić taśmą przyklejony do pokładu kątownik o przekroju 2x0,6 mm?). Taśmę użyję więc tylko tam, gdzie nie ma szczeliny.
Wniosek więc jest taki, że łatwiej i z bardziej przewidywalnym wynikiem jest najpierw pomalować pokład a dopiero potem wkleić wsporniki. W modelu takim jak Grzegorza oklejanie może się (musi) udać. No i tam dochodzi konieczność trzymania się wsporników do podłoża a nie farby.
Choć wydaje się, że w moim modelu wsporniki pełnią jedynie funkcję ozdobną, to tak nie jest. W okolicach dziobu, gdzie nadburcie z ukośnego przechodzi w pion, wsporniki te będą przenosiły też pewne obciążenie. Zrobiłem jakiś czas temu próbę i okazało się, że nawet używając kleju CA nie są w stanie się utrzymać - najpierw wsporniki oderwały się trochę od burt, wykrzywiły a potem oderwały od podłoża. Jednak może było ich za mało i tą próbę robiłem na szybko. Poza tym kąt skosu nadburcia wówczas (przed poprawką dziobu) był większy. Naprężenia te muszę brać pod uwagę także wybierając materiał na wsporniki. Dlatego postanowiłem zastosować preszpan 0,3 mm nasączony CA sklejony z brystolem 0,2 (w kątownik). Pewną nadzieją jest możliwość naciągnięcia brakujących 20 cm nadburcia tak, że samo ułoży się nad burtami a wsporniki będą je tylko usztywniać. To się dopiero okaże. I to może być główną przesłanką do właściwej decyzji, bo wówczas będzie wiadomo jakie naprężenia będą działać na wsporniki.
Pomysł położenia cienkiej warstwy brystolu sugerowany przez A&M jest też całkiem interesujący, jednak brystol musiałby być raczej malowany. Efekt byłby lepszy, gdyby go pomalować aero a nie pędzlem. Jednak w takim przypadku ewentualny retusz pędzlem koło wsporników mógłby być dość widoczny. Tak gdybam - trzeba by to sprawdzić. Czasu trochę zostało - pomyślę nad tym.
Dziękuję także za uwagi odnośnie bulajów a Wujkowi za przypomnienie relacji Roinoka. Po zerknięciu tam olśniło mnie, że przecież moje wcześniejsze rozwiązanie z 2 walcami jest nadal do wykorzystania. Niepotrzebnie wcześniej nastawiłem się na wypukłą obręcz wystającą ponad powierzchnię burty. Skoro teraz mam zamiar zrobić bulaje wiercone, to jaki problem włożyć do środka tulejkę z kółeczkiem folii, wokół którego będzie obwódka. Można by ją dodatkowo pomalować na biało i jeszcze wyeksponować. Połączyłoby się ładniejsze wykonanie z powtarzalnością efektu.
Jak to wypróbuję, to wstawię zdjęcie.
To tyle na gorąco. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie uwagi, czytam je starannie choć nie każdą omawiam, bo napisałbym elaborat nie do czytania
W zasadzie już napisałem
P.S. dzięki Piotrze za pomysł z wiatraczkiem - mam taki
Dziękuję wszystkim serdecznie - postaram się odpowiedzieć jak to widzę.
Zanim zapomnę - mała poprawka w nazewnictwie (zajrzałem do literatury ) słupki to wsporniki a pasek na nadburciu to reling.
Jeśli chodzi o "zachodzenie" farby pokładu na wsporniki oraz burty, to miałem zamiar to zrobić. Taki pasek w naturze ma z 5 cm wysokości więc u mnie 0,5 mm. Sęk w tym, że nie bardzo mi wychodziło namalowanie takiego paska od ręki na wklejonym wsporniku. Co innego jednak pomalować go sobie na boku i dopiero wkleić.
Zrobiłem więc próbę z przyklejeniem 2 wsporników naprawdę minimalnymi ilościami kleju CA jak sugerował Rutek63. Wsporniki z preszpanu 0,3 (A) i 0,6 mm (B) - nie kątowniki bo chciałem zobaczyć czy będą czymś się różnić wizualnie. Pomalowałem je w kolorze nadburcia, z cienkim zielonym paskiem na dole.
Tak wyglądały po wklejeniu:
Na pierwszy rzut oka nie ma żadnej różnicy w wyglądzie między kątownikami w ostatnimi płaszczakami. Pytanie więc, czy jest sens je robić, bo kto to zauważy? Niestety zauważę to co najmniej ja, więc będzie mnie męczyć. To chyba już lepiej się pomęczyć parę godzin ze zrobieniem niż męczyć się całe życie patrząc na model
Śladów po kleju niemal nie widać nie używałem nawet retuszu. A więc można to zrobić bez problemów a tam, gdzie kleju trzeba będzie dać więcej można to będzie w miarę łatwo wyretuszować (też spróbowałem). Drobny retusz bez pośpiechu to jednak co innego niż malowanie pokładu. Musiałbym też zmienić farbę na olejną, która dużo dłużej schnie niż akrylowa.
Oklejenie wsporników taśmą - z uwagi na skalę - raczej też się nie uda (jak okleić taśmą przyklejony do pokładu kątownik o przekroju 2x0,6 mm?). Taśmę użyję więc tylko tam, gdzie nie ma szczeliny.
Wniosek więc jest taki, że łatwiej i z bardziej przewidywalnym wynikiem jest najpierw pomalować pokład a dopiero potem wkleić wsporniki. W modelu takim jak Grzegorza oklejanie może się (musi) udać. No i tam dochodzi konieczność trzymania się wsporników do podłoża a nie farby.
Choć wydaje się, że w moim modelu wsporniki pełnią jedynie funkcję ozdobną, to tak nie jest. W okolicach dziobu, gdzie nadburcie z ukośnego przechodzi w pion, wsporniki te będą przenosiły też pewne obciążenie. Zrobiłem jakiś czas temu próbę i okazało się, że nawet używając kleju CA nie są w stanie się utrzymać - najpierw wsporniki oderwały się trochę od burt, wykrzywiły a potem oderwały od podłoża. Jednak może było ich za mało i tą próbę robiłem na szybko. Poza tym kąt skosu nadburcia wówczas (przed poprawką dziobu) był większy. Naprężenia te muszę brać pod uwagę także wybierając materiał na wsporniki. Dlatego postanowiłem zastosować preszpan 0,3 mm nasączony CA sklejony z brystolem 0,2 (w kątownik). Pewną nadzieją jest możliwość naciągnięcia brakujących 20 cm nadburcia tak, że samo ułoży się nad burtami a wsporniki będą je tylko usztywniać. To się dopiero okaże. I to może być główną przesłanką do właściwej decyzji, bo wówczas będzie wiadomo jakie naprężenia będą działać na wsporniki.
Pomysł położenia cienkiej warstwy brystolu sugerowany przez A&M jest też całkiem interesujący, jednak brystol musiałby być raczej malowany. Efekt byłby lepszy, gdyby go pomalować aero a nie pędzlem. Jednak w takim przypadku ewentualny retusz pędzlem koło wsporników mógłby być dość widoczny. Tak gdybam - trzeba by to sprawdzić. Czasu trochę zostało - pomyślę nad tym.
Dziękuję także za uwagi odnośnie bulajów a Wujkowi za przypomnienie relacji Roinoka. Po zerknięciu tam olśniło mnie, że przecież moje wcześniejsze rozwiązanie z 2 walcami jest nadal do wykorzystania. Niepotrzebnie wcześniej nastawiłem się na wypukłą obręcz wystającą ponad powierzchnię burty. Skoro teraz mam zamiar zrobić bulaje wiercone, to jaki problem włożyć do środka tulejkę z kółeczkiem folii, wokół którego będzie obwódka. Można by ją dodatkowo pomalować na biało i jeszcze wyeksponować. Połączyłoby się ładniejsze wykonanie z powtarzalnością efektu.
Jak to wypróbuję, to wstawię zdjęcie.
To tyle na gorąco. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie uwagi, czytam je starannie choć nie każdą omawiam, bo napisałbym elaborat nie do czytania
W zasadzie już napisałem
P.S. dzięki Piotrze za pomysł z wiatraczkiem - mam taki
Moje modele: archiwum