[R] Koniec leżakowania czyli Avenger z Academy w skali 1:72
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
[R] Koniec leżakowania czyli Avenger z Academy w skali 1:72
Mam takie dziwne hobby, że kupuję co miesiąc kilka modeli a kończę kilka na rok skutkiem czego nastąpiła wreszcie ta chwila, że nie ma gdzie pochować nowości. Trzeba więc pokończyć jakieś starocie.
Wybrałem Avengera z Academy, rozpoczętego w 1995 roku. Przeleżał w szafie prawie 12 lat i wreszcie udało mi się prace nad nim prawie że zakończyć.
Instrukcja niezbyt rozbudowana ale model też jest raczej prosty
Skromne kalkomanie pozwalają na wykonanie oznakowania samolotu stacjonującego na lotniskowcu Bunker Hill chyba. Tak się domyślam po znaku strzałki skierowanej do góry malowanej na stateczniku, której to na zdjęciu kalkomani nie widać bo jest biała i jakoś na zdjęciu nie chciała się pokazać.
Po pomalowaniu samolot będzie wyglądał mniej więcej tak jak na zdjęciu umieszczonym na boku pudełka
Porównanie modelu z planami wykazuje że model w tych planach niezbyt "leży" ale wygląda jak Avenger więc nie jest źle.
Po wyjęciu wszystkiego z pudełka na stole znalazło się niezbyt dużo części
Aby zamocować jakoś stabilnie fotele pilota i tego z tyłu co chyba radiostację obsługiwał dokleiłem z kawałków ramki wlewowej podeścik
Po wklejeniu bebechów
i sklejeniu połówek kadłuba pomalowałem ręcznie pędzelkiem 00 ramki oszklenia
co nie wyszło zbyt równo i następnym razem trzeba będzie pokombinować z maskami lub przykleić paski pomalowanej kalkomani albo jakiejś folii samoprzylepnej. No ale z tym jest dużo więcej zabawy niż z paćkaniem pędzlem a ja przecież musiałem szybko zwolnić miejsce na półce
Na śmigle zachciało mi się wykonać ślady eksploatacji. Wybralem więc metodę skrobania aby sprawdzić jak to będzie wyglądać choć niektórzy twierdzą że wyglądać to nie będzie i chyba mają rację
Wywierciłem też otwory w rurach wydechowych bo fatalnie to wyglądało bez nich. Kilka minut roboty a wygląda teraz o wiele lepiej.
Na koniec kilka zdjęć modelu w którym podwozie jest tylko włożone na sucho
Kolor granatowy i szary malowany będzie farbami Model Master, które kupiłem razem z modelem w 1995 roku i pomimo 12 lat leżakowania jeszcze nawet dobrze się nimi maluje. Być może nowe dałyby lepszy efekt ale jak wspomniałem na wstępie czas pokończyć starocie i farb to również dotyczy. Na spód pójdzie biały hubrol bo z MM-a nie mam tego koloru.
Wybrałem Avengera z Academy, rozpoczętego w 1995 roku. Przeleżał w szafie prawie 12 lat i wreszcie udało mi się prace nad nim prawie że zakończyć.
Instrukcja niezbyt rozbudowana ale model też jest raczej prosty
Skromne kalkomanie pozwalają na wykonanie oznakowania samolotu stacjonującego na lotniskowcu Bunker Hill chyba. Tak się domyślam po znaku strzałki skierowanej do góry malowanej na stateczniku, której to na zdjęciu kalkomani nie widać bo jest biała i jakoś na zdjęciu nie chciała się pokazać.
Po pomalowaniu samolot będzie wyglądał mniej więcej tak jak na zdjęciu umieszczonym na boku pudełka
Porównanie modelu z planami wykazuje że model w tych planach niezbyt "leży" ale wygląda jak Avenger więc nie jest źle.
Po wyjęciu wszystkiego z pudełka na stole znalazło się niezbyt dużo części
Aby zamocować jakoś stabilnie fotele pilota i tego z tyłu co chyba radiostację obsługiwał dokleiłem z kawałków ramki wlewowej podeścik
Po wklejeniu bebechów
i sklejeniu połówek kadłuba pomalowałem ręcznie pędzelkiem 00 ramki oszklenia
co nie wyszło zbyt równo i następnym razem trzeba będzie pokombinować z maskami lub przykleić paski pomalowanej kalkomani albo jakiejś folii samoprzylepnej. No ale z tym jest dużo więcej zabawy niż z paćkaniem pędzlem a ja przecież musiałem szybko zwolnić miejsce na półce
Na śmigle zachciało mi się wykonać ślady eksploatacji. Wybralem więc metodę skrobania aby sprawdzić jak to będzie wyglądać choć niektórzy twierdzą że wyglądać to nie będzie i chyba mają rację
Wywierciłem też otwory w rurach wydechowych bo fatalnie to wyglądało bez nich. Kilka minut roboty a wygląda teraz o wiele lepiej.
Na koniec kilka zdjęć modelu w którym podwozie jest tylko włożone na sucho
Kolor granatowy i szary malowany będzie farbami Model Master, które kupiłem razem z modelem w 1995 roku i pomimo 12 lat leżakowania jeszcze nawet dobrze się nimi maluje. Być może nowe dałyby lepszy efekt ale jak wspomniałem na wstępie czas pokończyć starocie i farb to również dotyczy. Na spód pójdzie biały hubrol bo z MM-a nie mam tego koloru.
Ostatnio zmieniony czw lut 06 2014, 23:42 przez Tempest, łącznie zmieniany 7 razy.
Fajnie, że zdecydowałeś się na ten samolot. Avenger, to moim zdaniem bardzo wdzięczny temat modelarski - sam ostatnio poszukiwałem ten samolot, tyle że w kartonie.
Co do malowania - masz rację, rzeczywiście pochodzi z lotniskowca USS Bunker Hill, a żółty pas identyfikacyjny malowany był krótko, na początku roku 1945. Już kilka miesięcy potem - od kwietnia - nie widać ich na żadnych fotografiach.
A z tym żółtym pasem wygląda całkiem fajnie. Przerabiam swojego Helldivera na skalę 1:72. Jednym z malowań będzie właśnie to.
Widzę, że dałeś aż 77.000 złotych za ten model. Trochę drogo
Co do malowania - masz rację, rzeczywiście pochodzi z lotniskowca USS Bunker Hill, a żółty pas identyfikacyjny malowany był krótko, na początku roku 1945. Już kilka miesięcy potem - od kwietnia - nie widać ich na żadnych fotografiach.
A z tym żółtym pasem wygląda całkiem fajnie. Przerabiam swojego Helldivera na skalę 1:72. Jednym z malowań będzie właśnie to.
Widzę, że dałeś aż 77.000 złotych za ten model. Trochę drogo
4 lata minęły i coś wreszcie drgnęło Jakiś czas temu postanowiłem przećwiczyć cieniowanie linii podziału.
Farba była chyba zbyt rzadka albo ciśnienie z kompresora za duże więc wyszły jakieś rozmazane fleki.
Pocieszające jest to że i tak tego raczej nie będzie widać.
Aby uniknąć takich problemów w przyszłości przy okazji wydatków remontowych "upchnąłem" tam też
kilka zabawek przydatnych w modelarstwie. Między innymi nowy kompresor ze zbiornikiem wyrównawczym
i regulacją ciśnienia firmy Harder & Steenbeck.
Muszę stwierdzić, że zbiornik i regulacja ciśnienia "to je ono" jak mawiają Czesi. Jedyny mankament tego kompresora
to umiejscowienie wyłącznika zasilania na korpusie z tyłu co wymaga niezłego wyginania ręki w przypadku schowania
tego ustrojstwa w takim komputerowym biurku.
No i przyszła kolej na pierwsze malowanie białym kolorem. Malowane farbą Gunze z serii H. Trochę machałem tym aero
jak gosposia rozpylająca muchozol ale jakoś to nawet wyszło. Może puszczę jeszcze jedną warstwę białej "mgiełki".
Po pomalowaniu model wylądował w pojemniku na tort, który zakupiłem w celu wykorzystywania go niezgodnie z jego
przeznaczeniem.
Akryle schną bardzo szybko więc po jakiejś godzince pstrynkąłem zdjęcie jak to wyszło
Mam nadzieję, że następna sesja malarska będzie szybciej niż za 4 lata
Farba była chyba zbyt rzadka albo ciśnienie z kompresora za duże więc wyszły jakieś rozmazane fleki.
Pocieszające jest to że i tak tego raczej nie będzie widać.
Aby uniknąć takich problemów w przyszłości przy okazji wydatków remontowych "upchnąłem" tam też
kilka zabawek przydatnych w modelarstwie. Między innymi nowy kompresor ze zbiornikiem wyrównawczym
i regulacją ciśnienia firmy Harder & Steenbeck.
Muszę stwierdzić, że zbiornik i regulacja ciśnienia "to je ono" jak mawiają Czesi. Jedyny mankament tego kompresora
to umiejscowienie wyłącznika zasilania na korpusie z tyłu co wymaga niezłego wyginania ręki w przypadku schowania
tego ustrojstwa w takim komputerowym biurku.
No i przyszła kolej na pierwsze malowanie białym kolorem. Malowane farbą Gunze z serii H. Trochę machałem tym aero
jak gosposia rozpylająca muchozol ale jakoś to nawet wyszło. Może puszczę jeszcze jedną warstwę białej "mgiełki".
Po pomalowaniu model wylądował w pojemniku na tort, który zakupiłem w celu wykorzystywania go niezgodnie z jego
przeznaczeniem.
Akryle schną bardzo szybko więc po jakiejś godzince pstrynkąłem zdjęcie jak to wyszło
Mam nadzieję, że następna sesja malarska będzie szybciej niż za 4 lata
Ostatnio zmieniony czw lut 06 2014, 23:13 przez Tempest, łącznie zmieniany 1 raz.
no... cieszę się że są duuuuużo wolniejsi ode mnie
Tempest,
jaki aero używasz?
Też próbowałem preshitingu . Przy użyciu pseudoiwaty i kompresora jak pokazłeś ale bez zbiornika. W 72-jce rezultaty miałem bardzo mizerne. Przy rzadkiej farbie efekt jak u Ciebie, przy gęstszej - całe powierznie na czarno . Ew. malkontentom potwierdzam, że jeśliby się starać i ćwiczyć - pewnie wyjdzie ok.
Ja zrezygnowałem. Uważam, że taki sam efekt (podkreślam w 72-jce) osiągnie się cieniowaniem pastelą pędzelkiem 00 na gotowej powierzchni. Na to tylko werniks.
Reasumując - moim zdaniem w tej skali cieniowanie areo pre... to przerost formy nad treścią. Schylam jednak kornie głowę przed twierdzącymi, że się mylę - bo nie umiem tej techniki.
Niemniej, wygląda obiecująco.
Czekam na 2015
pzdr Grzegorz
Tempest,
jaki aero używasz?
Też próbowałem preshitingu . Przy użyciu pseudoiwaty i kompresora jak pokazłeś ale bez zbiornika. W 72-jce rezultaty miałem bardzo mizerne. Przy rzadkiej farbie efekt jak u Ciebie, przy gęstszej - całe powierznie na czarno . Ew. malkontentom potwierdzam, że jeśliby się starać i ćwiczyć - pewnie wyjdzie ok.
Ja zrezygnowałem. Uważam, że taki sam efekt (podkreślam w 72-jce) osiągnie się cieniowaniem pastelą pędzelkiem 00 na gotowej powierzchni. Na to tylko werniks.
Reasumując - moim zdaniem w tej skali cieniowanie areo pre... to przerost formy nad treścią. Schylam jednak kornie głowę przed twierdzącymi, że się mylę - bo nie umiem tej techniki.
Niemniej, wygląda obiecująco.
Czekam na 2015
pzdr Grzegorz
Na razie Aztek A470, dysza czarna do akryli 0.4mm.gk pisze:jaki aero używasz?
W szafie czeka nowy Harder & Steenbeck Evolution Silverline z dyszą 0.2
i 0.4, ale na razie poćwiczę jeszcze sobie tym Aztekiem, bo pomimo tego że
ma już z 7 lat to nie zdążył się zbytnio napracować No i szybko się go czyści.
......a mnie wygadywał że nie widział nic takiego na skrzydle prawdziwego samolotu.Tempest pisze:postanowiłem przećwiczyć cieniowanie linii podziału.
Jeżeli linie nie swą zbyt równe nie należy się tym przejmować. Zawsze można to zniwelować właściwym kolorem.
Grzegorz - spróbuj malować (p-iwata) bez tej pierwszej osłony dyszy, tylko wtedy trzeba uważać by nie uszkodzić iglicy.
....gk pisze:no... cieszę się że są duuuuużo wolniejsi ode mnie
Czekam na 2015
pzdr Grzegorz
Rok przerwy wystarczy.
Dwie godziny maskowania
i kilka minut malowania dało taki efekt
Potem tylko kilkadziesiąt minut czyszczenia aerografu i można było pstryknąć zdjęcia chociaż w zasadzie nie powinienem wyciągać modelu z pudełka chroniącego go przed kurzem przez 24 godziny aby dać porządnie wyschnąć farbie. Niecierpliwy jestem.
Malowane farbą Model Master Intermediate Blue nr 1720 kupioną chyba 16 lat temu. W ogóle nie zgęstniała tylko podczas mieszania jakieś takie białe smugi pigmentu się pojawiały. Po raz pierwszy malowałem aerografem emalią bo zawsze mnie odstraszała wizja czyszczenia przy użyciu rozpuszczalnika i tylko akryli używałem. W przypadku akryli też w sumie używałem jakiegoś zmywacza ale potem wszystko można było umyć w wodzie. Oprócz tego że rozlała mi się butelka zmywacza do czyszczenia aero i upaprałem paluchy farbą nie było źle. Ale to jak kryła emalia zrekompensowało te niedogodności. Chyba przez przypadek udało mi się dobrać rozcieńczenie i ciśnienie (wszystko robione było na oko) bo z efektu krycia jestem raczej zadowolony. W porównaniu do akryli Pactry w ogóle na iglicy i końcówce dyszy farba nie zasychała co powodowało problem z malowaniem. Cieniowanie co prawda znikło ale przecież nie powinno na samolotach być takich przesadzonych cieni
Może uda się go wreszcie skończyć
Dwie godziny maskowania
i kilka minut malowania dało taki efekt
Potem tylko kilkadziesiąt minut czyszczenia aerografu i można było pstryknąć zdjęcia chociaż w zasadzie nie powinienem wyciągać modelu z pudełka chroniącego go przed kurzem przez 24 godziny aby dać porządnie wyschnąć farbie. Niecierpliwy jestem.
Malowane farbą Model Master Intermediate Blue nr 1720 kupioną chyba 16 lat temu. W ogóle nie zgęstniała tylko podczas mieszania jakieś takie białe smugi pigmentu się pojawiały. Po raz pierwszy malowałem aerografem emalią bo zawsze mnie odstraszała wizja czyszczenia przy użyciu rozpuszczalnika i tylko akryli używałem. W przypadku akryli też w sumie używałem jakiegoś zmywacza ale potem wszystko można było umyć w wodzie. Oprócz tego że rozlała mi się butelka zmywacza do czyszczenia aero i upaprałem paluchy farbą nie było źle. Ale to jak kryła emalia zrekompensowało te niedogodności. Chyba przez przypadek udało mi się dobrać rozcieńczenie i ciśnienie (wszystko robione było na oko) bo z efektu krycia jestem raczej zadowolony. W porównaniu do akryli Pactry w ogóle na iglicy i końcówce dyszy farba nie zasychała co powodowało problem z malowaniem. Cieniowanie co prawda znikło ale przecież nie powinno na samolotach być takich przesadzonych cieni
Może uda się go wreszcie skończyć
Ostatnio zmieniony czw lut 06 2014, 23:20 przez Tempest, łącznie zmieniany 1 raz.