[Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32 [KONIEC]
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
[Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32 [KONIEC]
Cześć.
Jestem tu nowy.
Mam na imię Maciek, mam 41 lat i modelarstwem plastikowym zajmuję się od... Jakiegoś miesiąca chyba... Także bardzo proszę o wyrozumiałość dla początkującego.
No, to pożartowaliśmy, a teraz do rzeczy.
Cześć z Was pewnie już widziała zdjęcia silnika na Fejsie. Na pewno widział je Wujek Tom vel Wielki Szef i właśnie całkiem niedawno zrugał mnie że jeszcze nic na forum nie ma.
Zmotywowało mnie to do wcześniejszego rozpoczęcia relacji, gdyż pierwotnie w planach miałem jeszcze chwilę się wstrzymać i podłubać trochę więcej w kokpicie. Ale skoro tak, to proszę bardzo. Oto jest to, co do tej pory wystrugałem.
Na początek silnik.
Jest to część z (kurde, chciałem napisać z wycinanki, poważnie ) zestawu. Stwierdziłem że nie ma sensu kupować żywicznego zamiennika, choć jest i to bardzo dobry, od "Bitskrieg", dlatego że silnika prawie wcale nie będzie widać. Model będzie z kompletnym okapotowaniem.
No ale trzeba było go wykonać. Górne części cylindrów będą jednak widoczne od przodu i tyłu.
Dlatego też jedyną moją inwencją były przewody wraz ze świecami po bokach cylindrów.
Silnik pomalowany jest w sposób następujący:
Czarne elementy to Mr. Finishing Surfacer 1500 Black z aerografu.
Cylindry pomalowane z pędzla metalizerem Mr. Metal Color Chrome Silver.
Przewody do świec tak samo.
Wash to moja mieszanka farb olejnych 502 Abteilung, czarnej i Raw Umber.
Ten wlot powietrza pod silnikiem pomalowany Alcladem Airframe Aluminium kładzionego z aero na czarny matowy podkład. Brudzony tym samym washem, co cylindry.
Całość lakierowana delikatnie połyskiem Mr. Hobby GX112 Super Clear UV Cut.
Fragment osłony silnika za nim, to co jest w kolorze khakim, pomalowane akrylem Hataka Red Line. Kupiłem cały zestaw dedykowany naszym samolotom września'39. Ten konkretny kolor to Light Polish Khaki HTK-A011.
I taki będzie kolor całego modelu. Spodnie powierzchnie będą jednak malowane najprawdopodobniej AK Interactive RC239, gdyż kolor dedykowany z zestawu Hataki, który miał być kolorem Light Blue Grey, wygląda jak Neutral Grey USAAF. Nie wyobrażam sobie P.11 z takim spodem.
Tak wyszedł silnik.
Przy okazji cyknąłem też kilka zdjęć ramie kokpitu i zbiornikowi paliwa.
To oczywiście jest jeszcze w stanie surowym. Dopiero zaczynam nad tym pracować, ale pokazuję jak wygląda teraz, pomalowane kolorem bazowym, żeby było do czego odnieść późniejsze zmiany.
Tutaj przy malowaniu lekko wtopiłem. Pomalowałem ramę czarnym matowym podkładem, a na to dałem Alclada Airframe Aluminium. Ta farba się do tego nie nadaje. Wyszło mi strasznie grube ziarno. Musiałem całość jeszcze raz polakierować połyskiem i jeszcze raz Alcladem, tyle że kolorem Duraluminium. Różnica pomiędzy tymi dwoma kolorami to nie tylko kolor, ale i faktura. Airframe Aluminium jest przeznaczony do malowania na czarny błyszczący podkład i daje wtedy efekt polerowanego metalu
Duraluminium z kolei nadaje się na podkład matowy i tak samo wygląda na podkładzie matowym jak i błyszczącym.
To była lekcja numer... W sumie nie pamiętam, ale dosyć ważna.
Teraz kilka słów o samym modelu i o tym co w ogóle pchnęło mnie na tak dla mnie nieznane wody.
Oględnie rzecz ujmując, nie wiedziałem że modelarstwo plastikowe jest tak drogie. Sam model kosztował ok 180 PLN, ale łączna suma wydatków na dzień dzisiejszy, to już chyba liczba czterocyfrowa. Oczywiście kupuję dodatki i inne rzeczy na raty, to znaczy się nie wszystko na raz. Jakby Pani Szacowna się dowiedziała, ile już na to wydałem, to musiałbym chyba się wyprowadzić z powrotem do mamy...
Ogólnie jestem trochę niepocieszony tym, że co chwila muszę w coś inwestować, żeby ten model jakoś wyglądał.
Pierwsze wrażenia po rozpakowaniu były bardzo pozytywne. Dopiero dalsza praca i zgłębianie tematu uświadamiają niedoskonałości modelu.
I tak oto, moim zdaniem, konieczne jest nabycie żywicznych zamienników do łopat śmigła (są tragiczne), kołpaka, przedniej osłony silnika, pierścienia Townenda i masek silnika (te z zestawu są bardzo słabe). Na szczęście istnieje firma "Bitskrieg", która sukcesywnie wypuszcza na rynek coraz to nowe żywice do tego modelu. Czekam właśnie aż wyjdzie pierścień Townenda i maski silnika, razem z nim w komplecie.
Szokiem dla mnie jest instrukcja. Generalnie to prawie jakby jej nie było. Oczywiście ona jest i nawet ładnie wygląda, na papierze kredowym, ładne rysunki, ale jest dla mnie tyle niewiadomych, że słabo mi się robi momentami. Przywykłem do czegoś innego, klejąc modele kartonowe.
Nie wiem, może po prostu nie jestem do czegoś takiego przyzwyczajony.
No i na zakończenie tego postu, a na wstępie do dalszej części relacji, chciałem podziękować Rowinowi, którego wszyscy dobrze znają, za codzienne wsparcie, motywację, materiały i porady.
Nie jest w zasadzie tajemnicą że to właśnie Piotrek jest całym "Spiritus Movens" tego mojego plastikowego projektu i on pchnął mnie do zakupu tego "plastika". Oczywiście niczego mu nie wypominam, piszę w dobrej wierze.
Czy mi się to spodoba? Nie wiem jeszcze. Nie wiem nawet czy mi się uda toto skleić...
Ale jestem dobrej myśli. Pozytywem jest to, że szybko się skleja jakiś zespół części. Nie trzeba dzięciolić, nacinać, składać, sklejać każdego pojedynczego pudełka. Klik, odcinasz, szlifujesz, doklejasz blachy i jest. Problematyczne jest dla mnie za to malowanie. Ale może tym modelem się w końcu nauczę.
To tyle na dziś.
Do zobaczenia w następnej odsłonie.
Jestem tu nowy.
Mam na imię Maciek, mam 41 lat i modelarstwem plastikowym zajmuję się od... Jakiegoś miesiąca chyba... Także bardzo proszę o wyrozumiałość dla początkującego.
No, to pożartowaliśmy, a teraz do rzeczy.
Cześć z Was pewnie już widziała zdjęcia silnika na Fejsie. Na pewno widział je Wujek Tom vel Wielki Szef i właśnie całkiem niedawno zrugał mnie że jeszcze nic na forum nie ma.
Zmotywowało mnie to do wcześniejszego rozpoczęcia relacji, gdyż pierwotnie w planach miałem jeszcze chwilę się wstrzymać i podłubać trochę więcej w kokpicie. Ale skoro tak, to proszę bardzo. Oto jest to, co do tej pory wystrugałem.
Na początek silnik.
Jest to część z (kurde, chciałem napisać z wycinanki, poważnie ) zestawu. Stwierdziłem że nie ma sensu kupować żywicznego zamiennika, choć jest i to bardzo dobry, od "Bitskrieg", dlatego że silnika prawie wcale nie będzie widać. Model będzie z kompletnym okapotowaniem.
No ale trzeba było go wykonać. Górne części cylindrów będą jednak widoczne od przodu i tyłu.
Dlatego też jedyną moją inwencją były przewody wraz ze świecami po bokach cylindrów.
Silnik pomalowany jest w sposób następujący:
Czarne elementy to Mr. Finishing Surfacer 1500 Black z aerografu.
Cylindry pomalowane z pędzla metalizerem Mr. Metal Color Chrome Silver.
Przewody do świec tak samo.
Wash to moja mieszanka farb olejnych 502 Abteilung, czarnej i Raw Umber.
Ten wlot powietrza pod silnikiem pomalowany Alcladem Airframe Aluminium kładzionego z aero na czarny matowy podkład. Brudzony tym samym washem, co cylindry.
Całość lakierowana delikatnie połyskiem Mr. Hobby GX112 Super Clear UV Cut.
Fragment osłony silnika za nim, to co jest w kolorze khakim, pomalowane akrylem Hataka Red Line. Kupiłem cały zestaw dedykowany naszym samolotom września'39. Ten konkretny kolor to Light Polish Khaki HTK-A011.
I taki będzie kolor całego modelu. Spodnie powierzchnie będą jednak malowane najprawdopodobniej AK Interactive RC239, gdyż kolor dedykowany z zestawu Hataki, który miał być kolorem Light Blue Grey, wygląda jak Neutral Grey USAAF. Nie wyobrażam sobie P.11 z takim spodem.
Tak wyszedł silnik.
Przy okazji cyknąłem też kilka zdjęć ramie kokpitu i zbiornikowi paliwa.
To oczywiście jest jeszcze w stanie surowym. Dopiero zaczynam nad tym pracować, ale pokazuję jak wygląda teraz, pomalowane kolorem bazowym, żeby było do czego odnieść późniejsze zmiany.
Tutaj przy malowaniu lekko wtopiłem. Pomalowałem ramę czarnym matowym podkładem, a na to dałem Alclada Airframe Aluminium. Ta farba się do tego nie nadaje. Wyszło mi strasznie grube ziarno. Musiałem całość jeszcze raz polakierować połyskiem i jeszcze raz Alcladem, tyle że kolorem Duraluminium. Różnica pomiędzy tymi dwoma kolorami to nie tylko kolor, ale i faktura. Airframe Aluminium jest przeznaczony do malowania na czarny błyszczący podkład i daje wtedy efekt polerowanego metalu
Duraluminium z kolei nadaje się na podkład matowy i tak samo wygląda na podkładzie matowym jak i błyszczącym.
To była lekcja numer... W sumie nie pamiętam, ale dosyć ważna.
Teraz kilka słów o samym modelu i o tym co w ogóle pchnęło mnie na tak dla mnie nieznane wody.
Oględnie rzecz ujmując, nie wiedziałem że modelarstwo plastikowe jest tak drogie. Sam model kosztował ok 180 PLN, ale łączna suma wydatków na dzień dzisiejszy, to już chyba liczba czterocyfrowa. Oczywiście kupuję dodatki i inne rzeczy na raty, to znaczy się nie wszystko na raz. Jakby Pani Szacowna się dowiedziała, ile już na to wydałem, to musiałbym chyba się wyprowadzić z powrotem do mamy...
Ogólnie jestem trochę niepocieszony tym, że co chwila muszę w coś inwestować, żeby ten model jakoś wyglądał.
Pierwsze wrażenia po rozpakowaniu były bardzo pozytywne. Dopiero dalsza praca i zgłębianie tematu uświadamiają niedoskonałości modelu.
I tak oto, moim zdaniem, konieczne jest nabycie żywicznych zamienników do łopat śmigła (są tragiczne), kołpaka, przedniej osłony silnika, pierścienia Townenda i masek silnika (te z zestawu są bardzo słabe). Na szczęście istnieje firma "Bitskrieg", która sukcesywnie wypuszcza na rynek coraz to nowe żywice do tego modelu. Czekam właśnie aż wyjdzie pierścień Townenda i maski silnika, razem z nim w komplecie.
Szokiem dla mnie jest instrukcja. Generalnie to prawie jakby jej nie było. Oczywiście ona jest i nawet ładnie wygląda, na papierze kredowym, ładne rysunki, ale jest dla mnie tyle niewiadomych, że słabo mi się robi momentami. Przywykłem do czegoś innego, klejąc modele kartonowe.
Nie wiem, może po prostu nie jestem do czegoś takiego przyzwyczajony.
No i na zakończenie tego postu, a na wstępie do dalszej części relacji, chciałem podziękować Rowinowi, którego wszyscy dobrze znają, za codzienne wsparcie, motywację, materiały i porady.
Nie jest w zasadzie tajemnicą że to właśnie Piotrek jest całym "Spiritus Movens" tego mojego plastikowego projektu i on pchnął mnie do zakupu tego "plastika". Oczywiście niczego mu nie wypominam, piszę w dobrej wierze.
Czy mi się to spodoba? Nie wiem jeszcze. Nie wiem nawet czy mi się uda toto skleić...
Ale jestem dobrej myśli. Pozytywem jest to, że szybko się skleja jakiś zespół części. Nie trzeba dzięciolić, nacinać, składać, sklejać każdego pojedynczego pudełka. Klik, odcinasz, szlifujesz, doklejasz blachy i jest. Problematyczne jest dla mnie za to malowanie. Ale może tym modelem się w końcu nauczę.
To tyle na dziś.
Do zobaczenia w następnej odsłonie.
Ostatnio zmieniony czw paź 15 2020, 14:49 przez laszlik, łącznie zmieniany 1 raz.
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
Re: [Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32
Wyglada bardzo dobrze i mnie sie bezdyskusyjnie podoba.
Jak na pierwszy model plastikowy (tak to przynajmniej zrozumialem), sam wybor zestawu jest dosyc odwazny. Na poczatek polecalbym w tej skali raczej cos z asortymentu takich producentow, jak Tamiya, czy nowsze zestawy Hasegawa. Szczegolnie produkty firmy Tamiya w tej skali same w sobie nie sa tanie, ale za to wysmienicie opracowane i tym samym wykluczaja dodatkowe wydatki na elementy zamienne. Ale z drugiej strony rozumiem doskonale, ze ambicja podpowiada, by siegnac po model polskiej maszyny. Jednak ten zestaw, jak dobry by nie byl, "pachnie" mimo wszystko typowym shortrunem, a takowe nawet najlepiej opracowane, z zalozenia raczej do latwych w budowie nie naleza. Ale sadzac z jakosci i sposobu budowanych przez Ciebie modeli kartonowych jestem przekonany, ze i z plastikowym sobie poradzisz, bo takze w tej dziedzinie najwazniejsze jest wytrwanie do konca. Trzymam wiec mocno kciuki.
Kurcze, ale d..pa ze mnie. Niczym uczniak kliknalem kilka razy na niewlasciwy przycisk i namnozylem postow. Moja wina! Bardzo przepraszam za ten chaos i prosze o wykasowanie. Dziekuje.
Jak na pierwszy model plastikowy (tak to przynajmniej zrozumialem), sam wybor zestawu jest dosyc odwazny. Na poczatek polecalbym w tej skali raczej cos z asortymentu takich producentow, jak Tamiya, czy nowsze zestawy Hasegawa. Szczegolnie produkty firmy Tamiya w tej skali same w sobie nie sa tanie, ale za to wysmienicie opracowane i tym samym wykluczaja dodatkowe wydatki na elementy zamienne. Ale z drugiej strony rozumiem doskonale, ze ambicja podpowiada, by siegnac po model polskiej maszyny. Jednak ten zestaw, jak dobry by nie byl, "pachnie" mimo wszystko typowym shortrunem, a takowe nawet najlepiej opracowane, z zalozenia raczej do latwych w budowie nie naleza. Ale sadzac z jakosci i sposobu budowanych przez Ciebie modeli kartonowych jestem przekonany, ze i z plastikowym sobie poradzisz, bo takze w tej dziedzinie najwazniejsze jest wytrwanie do konca. Trzymam wiec mocno kciuki.
Kurcze, ale d..pa ze mnie. Niczym uczniak kliknalem kilka razy na niewlasciwy przycisk i namnozylem postow. Moja wina! Bardzo przepraszam za ten chaos i prosze o wykasowanie. Dziekuje.
Ostatnio zmieniony śr cze 03 2020, 9:54 przez mr.jaro, łącznie zmieniany 2 razy.
Jarek M
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
Re: [Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32
Wyjąłem z szafy "mój" egzemplarz aby sprawdzić jak ten silnik wygląda i świece tam są bo z tego opisu wynika jakbyś te świece dorabiał. Co prawda nawet przez lupę ten silnik oglądałem ale raz że roletę mam spuszczoną co by mi się światło w monitorze nie odbijało a dwa że w woreczku jest więc nie widziałem dokładnie jaka jest szczegółowość tych świec.laszlik pisze:Dlatego też jedyną moją inwencją były przewody wraz ze świecami po bokach cylindrów.
I jeszcze pytanie o elementy foto-trawione PE-21 czyli te mosiężne płaskowniki, które nie wiem do czego służyły, ale w oryginale były raczej prętami/rurkami. Czy pozostaną w takim naturalnym kolorze mosiądzu czy będziesz je jednak jeszcze malował (teraz już chyba nie) bo na zdjęciu z remontu pejedenastki w Krakowie wydają mi się raczej srebrzyste.
Tamiya jest super szczegółowa, Zero ma chyba 2-3 razy tyle części co model Hasegawy. Na początek w 1:32 Hasegawa jest lepszą propozycją. No ale to uwaga raczej dla chcących wejść w tę skalę a nie autora wątku, który miał inną motywację wybierając ten model.mr.jaro pisze:Na poczatek polecalbym w tej skali raczej cos z asortymentu takich producentow, jak Tamiya, czy nowsze zestawy Hasegawa.
Re: [Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32
Masz racje, Tempest. Ale nowe zestawy Tamiya w skali 1:32 sa perfekcyjnie opracowane i spasowane. Nic dodac, nic poprawic, nic ujac. Wydajesz raz i spokoj. Zadnych zywic, zadnych dodatkowych blaszek, a co najwyzej kilka kabelkow wedlug wlasnej inwencji. Wspomniany Zero byl pierwszy z serii o tak wysokiej jakosci, i juz troche odstaje na przyklad od fatkiego F4U. Nawet mimo duzej ilosci czesci, ich budowa przypomina montaz klockow Lego. Z mniej wiecej polowe tanszymi zestawami Hasegawy (nie ze wszystkimi) bywa roznie. Tutaj trzeba juz dokladnie wiedziec, za co chwycic, a co z boku zostawic. Ale nawet Tamiya ma swojego mistrza w postaci Zoukei mUra...
Teraz juz milcze, bo nie chce zasmiecac, albo co gorsza, ponownie nacisnac niewlasciwy przycisk i wyjsc na kompletnego durnia. Raz dziennie wystarczy. Przepraszam wiec i znikam.
Teraz juz milcze, bo nie chce zasmiecac, albo co gorsza, ponownie nacisnac niewlasciwy przycisk i wyjsc na kompletnego durnia. Raz dziennie wystarczy. Przepraszam wiec i znikam.
Jarek M
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
Re: [Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32
Tempest pisze: Wyjąłem z szafy "mój" egzemplarz aby sprawdzić jak ten silnik wygląda i świece tam są bo z tego opisu wynika jakbyś te świece dorabiał. Co prawda nawet przez lupę ten silnik oglądałem ale raz że roletę mam spuszczoną co by mi się światło w monitorze nie odbijało a dwa że w woreczku jest więc nie widziałem dokładnie jaka jest szczegółowość tych świec.
Weź mnie pokaż palcem te świece w silniku z zestawu, bo chciałbym uwierzyć że śnię.
Aż wyciągłem znowu pudło z biurka żeby sprawdzić, czy może faktycznie je gdzieś pominąłem. Ale nie ma ich. Ani w instrukcji, ani w wypraskach.
Tempest pisze: I jeszcze pytanie o elementy foto-trawione PE-21 czyli te mosiężne płaskowniki, które nie wiem do czego służyły, ale w oryginale były raczej prętami/rurkami. Czy pozostaną w takim naturalnym kolorze mosiądzu czy będziesz je jednak jeszcze malował (teraz już chyba nie) bo na zdjęciu z remontu pejedenastki w Krakowie wydają mi się raczej srebrzyste.
Tak, właśnie płaskowniki. Nie miałem zamiaru dorabiać ich z drutu, by były okrągłe w przekroju. Poszedłem na łatwiznę i użyłem elementów fototrawionych. Tego prawie wcale nie będzie widać. Poza tym, jak dla mnie to kolor prawdziwych elementów był mosiężny. Pomalowałem je nawet mosiężną farbą, żeby nie wyglądały jak całkowicie nie pomalowane.
https://forum.odkrywca.pl/topic/749587- ... nt=1841873
Duskusje na temat wyższości Tamiyi na Hasegawą, to już chyba nie jest temat tej relacji. Na razie żadnego plastiku, poza tym, nie posiadam i nie wiem czy zamierzam posiadać. Ale żeby zakończyć ten temat, to już wcześniej zauważyłem wyższość Tamiyi nad innymi producentami. Ale cena jest też adekwatna do jakości. Za Hasegawę w tej samej skali zapłaci się ok 3 razy mniej, ale różnica zmniejszy się po dokupieniu żywic i innego badziewia. Hasegawę na pewno szybciej się zbuduje bo nie ma miliarda części. Natomiast Tamiya ma, i do tego ma jeszcze kilka opcji wykonania w zestawie fabrycznym i ruchome, bądź zdejmowalne części. Co kto lubi. . Tak, czy siak każdy plastik w 1/32,to i tak kilka stów inwestycji. Karton jest zdecydowanie tańszy.
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
Re: [Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32
No to się wykazałem kompletną nieznajomością budowy silników a lotniczych w szczególności. Też wyjąłem jeszcze raz pudło z szafy choć w moim przypadku jest to czynność ryzykowna bo od ciągłego oglądania niesklejonych modeli czasami ilość ramek z częściami po oglądaniu stawała się mniejsza od tej przed. Takim sposobem zaginęły mi gąsienice z jednego czołgu i oszklenie z Ki-44 Hasegawy właśnie w skali 1:32. No więc to co wziąłem (patrząc niezbyt dokładnie że się usprawiedliwię) za świece to są raczej jakieś zawory na górze korpusu cylindra. Chyba sprzedam wszystkie modele samolotów z silnikami gwiazdowymi.laszlik pisze:Aż wyciągłem znowu pudło z biurka żeby sprawdzić, czy może faktycznie je gdzieś pominąłem. Ale nie ma ich. Ani w instrukcji, ani w wypraskach.
A na zdjęciu z forum Odkrywcy faktycznie widać że to mosiężne a nie srebrzyste rurki były.
Re: [Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32
Tak mi się właśnie wydawało, że wziąłeś zawory za świece.
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
Re: [Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32
Pewnie dlatego że bardzo mi przypominały kształtem to co wkręcałem kiedyś za młodych lat w silnik mojego "malucha"
Re: [Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32
Cześć.
Powoli dłubię plasticzaka po omacku.
Rama kokpitu zbliża się do ostatecznego wyglądu.
Elementy podłogi, drążki układu sterowania, orczyk, osprzęt kaemów kadłubowych i fotel potraktowałem zrobionym przez siebie filtrem z farby olejnej "Renesans" o kolorze "zieleń cynobrowa". Chciałem w ten sposób trochę urozmaicić kolorystycznie tą konstrukcję nadając jej wybtanym elementom zielonkawego poblasku duraluminium.
Taki odcień mniej więcej widziałem na zdjęciach egzemplarza krakowskiego.
Zdjęcia tym razem z telefonu.
Następnie dokleiłem fotel, tablicę przyrządów, przednią strukturę kratownicy, jakąś pompkę po lewej stronie fotela, którą delikatnie przerobiłem i dodałem do niej przewód. Całość następnie potraktowałem szarym washem o kolorze zblizonym kolorem do neutralnego, który też sam sobie zrobiłem z czarnej i kremowej farby olejnej Abteilung 502.
Teraz kilka uwag co do modelu.
W zestawie brak jest kalkomanii zegarów do bocznego małego panelu po prawej stronie ramy. Nie wiem co to jest dokładnie, ale chyba to reduktor, bo będzie podłączony do butli, która będzie po prawej stronie kokpitu. Nie wiem, czy to butla tlenowa, czy jakieś sprężone powietrze do czegoś...
Rowin poratował mnie swoimi prywatnymi zasobami i jakoś wybrnąłem.
Tablica i front radiostacji od Yahu...
Generalnie żałuję że to kupiłem. Lepiej by wyglądało chyba, gdybym zastosował elementy z zestawu, zamiast Yahu, którym wszyscy się podniecają.
Osobiście do mnie to nie przemawia. Front radiosacji jest płaski. Wybieraki i pokrętło przeszczepiałem z części plastikowej z zestawu.
Tablica przyrządów też wymaga sporo pracy, by ją zaadoptować. Trzeba maksymalnie spiłować tablicę plastikową, żeby dokleić do niej element Yahu. Doklejanie pokręteł do tej metalowej tablicy to masakra. W elementach Yahu nie podobają mi się obwódki zegarów i imitacje śrubek frontów. Są w kolorze polerowanego metalu. Nie o takie coś mnie chodziło. Całość i tak trzeba lakierować, maskując zegary ,bo za bardzo się błyszczy.
Żałuję że to kupiłem, ale jeżeli już zrobiłem tablicę przyrządów, to i radiostację też.
Zacząłem też malowanie kadłuba.
Na zamaskowane połówki najpierw poszedł czarny połysk Tamiya ze spraya. Maskowane były obrzeża otwartych paneli w połówkach kadłuba, jak i miejsca klejenia połówek ze sobą jak i połówek z ramą kokpitu.
Potem na to poszedł Alclad Duraluminium.
Oczywiście nie wyszło to idealnie za pierwszym razem. Czarna Tamiya ze spraya pozaciekała mi nieco pod taśmę maskującą na zewnętrznych powierzchniach połówek wokół otwartych paneli, musiałem to czyścić, potem jeszcze raz poprawiać alcladem, a że powierzchnia poszycia jest pełna wypukłych nitów, to nie było to ani łatwe, ani przyjemne.
No jakoś tam jest. Ale efekt finalny pokażę w następnym wejściu, wraz ze zdjeciami połówek kadłuba po washu od środka.
Póki co, jeszcze są w stanie surowym.
Tyle na dzis.
Powoli dłubię plasticzaka po omacku.
Rama kokpitu zbliża się do ostatecznego wyglądu.
Elementy podłogi, drążki układu sterowania, orczyk, osprzęt kaemów kadłubowych i fotel potraktowałem zrobionym przez siebie filtrem z farby olejnej "Renesans" o kolorze "zieleń cynobrowa". Chciałem w ten sposób trochę urozmaicić kolorystycznie tą konstrukcję nadając jej wybtanym elementom zielonkawego poblasku duraluminium.
Taki odcień mniej więcej widziałem na zdjęciach egzemplarza krakowskiego.
Zdjęcia tym razem z telefonu.
Następnie dokleiłem fotel, tablicę przyrządów, przednią strukturę kratownicy, jakąś pompkę po lewej stronie fotela, którą delikatnie przerobiłem i dodałem do niej przewód. Całość następnie potraktowałem szarym washem o kolorze zblizonym kolorem do neutralnego, który też sam sobie zrobiłem z czarnej i kremowej farby olejnej Abteilung 502.
Teraz kilka uwag co do modelu.
W zestawie brak jest kalkomanii zegarów do bocznego małego panelu po prawej stronie ramy. Nie wiem co to jest dokładnie, ale chyba to reduktor, bo będzie podłączony do butli, która będzie po prawej stronie kokpitu. Nie wiem, czy to butla tlenowa, czy jakieś sprężone powietrze do czegoś...
Rowin poratował mnie swoimi prywatnymi zasobami i jakoś wybrnąłem.
Tablica i front radiostacji od Yahu...
Generalnie żałuję że to kupiłem. Lepiej by wyglądało chyba, gdybym zastosował elementy z zestawu, zamiast Yahu, którym wszyscy się podniecają.
Osobiście do mnie to nie przemawia. Front radiosacji jest płaski. Wybieraki i pokrętło przeszczepiałem z części plastikowej z zestawu.
Tablica przyrządów też wymaga sporo pracy, by ją zaadoptować. Trzeba maksymalnie spiłować tablicę plastikową, żeby dokleić do niej element Yahu. Doklejanie pokręteł do tej metalowej tablicy to masakra. W elementach Yahu nie podobają mi się obwódki zegarów i imitacje śrubek frontów. Są w kolorze polerowanego metalu. Nie o takie coś mnie chodziło. Całość i tak trzeba lakierować, maskując zegary ,bo za bardzo się błyszczy.
Żałuję że to kupiłem, ale jeżeli już zrobiłem tablicę przyrządów, to i radiostację też.
Zacząłem też malowanie kadłuba.
Na zamaskowane połówki najpierw poszedł czarny połysk Tamiya ze spraya. Maskowane były obrzeża otwartych paneli w połówkach kadłuba, jak i miejsca klejenia połówek ze sobą jak i połówek z ramą kokpitu.
Potem na to poszedł Alclad Duraluminium.
Oczywiście nie wyszło to idealnie za pierwszym razem. Czarna Tamiya ze spraya pozaciekała mi nieco pod taśmę maskującą na zewnętrznych powierzchniach połówek wokół otwartych paneli, musiałem to czyścić, potem jeszcze raz poprawiać alcladem, a że powierzchnia poszycia jest pełna wypukłych nitów, to nie było to ani łatwe, ani przyjemne.
No jakoś tam jest. Ale efekt finalny pokażę w następnym wejściu, wraz ze zdjeciami połówek kadłuba po washu od środka.
Póki co, jeszcze są w stanie surowym.
Tyle na dzis.
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
Re: [Relacja] PZL P.11c od IBG w skali 1/32
Jeśli chodzi o szpreje, to one się nadają jak lecisz nimi jako podkład po całym elemencie.
Niestety taka farba nie daje kontroli przy malowaniu, tak jak aerografem.
Popełniłem taki sam błąd przy malowaniu oszklenia do mojego Gustava. Okleiłem oszklenie i walnąłem po nich podkładem. Mimo że wydawało mi się że mam dobrze doklejone maskowanie to i tak farba podciekła.
Dlatego teraz przy pracach nad Ju88 już tego nie zrobiłem tylko przemyłem delikatnie ramki oszklenia i bezpośrednio na to lekko gęściejszą farbą z aerografu przemalowałem. Przynajmniej wtedy zacieków nie ma.
Możliwe że w Twoim przypadku również by to zdało egzamin?
Niestety taka farba nie daje kontroli przy malowaniu, tak jak aerografem.
Popełniłem taki sam błąd przy malowaniu oszklenia do mojego Gustava. Okleiłem oszklenie i walnąłem po nich podkładem. Mimo że wydawało mi się że mam dobrze doklejone maskowanie to i tak farba podciekła.
Dlatego teraz przy pracach nad Ju88 już tego nie zrobiłem tylko przemyłem delikatnie ramki oszklenia i bezpośrednio na to lekko gęściejszą farbą z aerografu przemalowałem. Przynajmniej wtedy zacieków nie ma.
Możliwe że w Twoim przypadku również by to zdało egzamin?
Ukończone:
Plastik: Su-22M4 Fitter K; German Fuel Truck; B-17 Mephis Belle; Mil-Mi24A; Mil-Mi 24D, He-117 Greif;
Papier: pomnik Prypeć
Pozdrawiam Michał
Plastik: Su-22M4 Fitter K; German Fuel Truck; B-17 Mephis Belle; Mil-Mi24A; Mil-Mi 24D, He-117 Greif;
Papier: pomnik Prypeć
Pozdrawiam Michał