HMS Granado (Shipyard) by Piotr [relacja z budowy]
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
HMS Granado (Shipyard) by Piotr [relacja z budowy]
Czesc!
Jak wielu z was po latach wracam do modelarstwa kartonowego.
Piersze moje z nim kontakty to przełom lat 70 i 80 ubiegłego wieku (fajnie to brzmi). Od latach 90 znów zaczołem bawić się modelarstwem tym razem plastykowym.
Parę tygoni temu postanowiłem popróbować swoich sił przy budowie papierowego żaglowca.
Wybór padł na HMS Granado z Shipyard-u. (Kupiłem tę wycinankę w minionym roku w markecie za ... 10 PLN ) Nie będzie to więc relacja z budowy modelu z nowego wydania.
Okładka starego--> i nowego --> wydania.
Jak zapewnie wiecie (np. z relacji Timoty'ego - przy okazji pozdrawiam) jest to model kecza moździerzowego w skali 1:96 (długość trochę ponad pół metra). Wycinanka zawiera okolo 1600 elementów (z tego 70 to są części masztów - które zastąpie drewnianymi).
Tak ma wyglądać HMS GRANADO (model Shipyard)
Moździerzowce to jednostki o wysokiej specjalizacji przeznaczone do bombardowania i niszczenia umocnień bądź fortyfikacji nadbrzeżnych.
HMS Granado był szóstym z serii dwunastu keczów moździerzowych.
Zamówiono go 14 września 1741 roku. Stępkę (a w zasadzie kil) położono 18 listopada tego roku.
Nie jest pewne kto go zaprojektował. Przypisuje się to Thomas'owi Slade, konstruktorowi okrętów z Ipswich. (Slade był projektantem między innymi HMS Victory)
Konstrukcja Granado była dość niezwykła. Zakładała możliwość wykorzystania (wyposażenia) go jako slupu bądź moździerzowca.
Zwodowany 22 czerwca 1742 roku został w Harwich wyposażony ostatecznie jako slup.
Wykorzystywano go do patroli wschodnich wybrzeży Anglii.
W okresie od 16.06.1745 do 17 lipca 1756 roku (czyli do dnia wydania rozkazu Admiralicji o przezbrojeniu) konfiguracja Granado została zmieniona w stosunku do pierwotnych planów. Dodano dwa działa 4 funtowe zwiększając ich ilość do 10. Wprowadzono dodatkowe dwie ambrazury na dziobie, dzięki czemu nowe działa można było używać również do ostrzału w kierunku dziobu.
Przezbrojenie na moździerzowiec nastąpiło dopiero w 1756 roku (wybuch Wojny Siedmioletniej pomiędzy Anglią i Francją).
Oryginalne plany Admiralicji zakładały wyposażenie w dwa 13 calowe moździerze (zasięg maksymalny 3,5 kilometra; pocisk o wadze 90 kg).
Ostatecznie jednak okręt w 1756 roku został wyposażony w jeden 13 calowy oraz jeden 10 calowy.
Co potwierdza między innymi list z 1757 roku mówiący o ilości 50 dużych i 50 małych pocisków moździerzowych przechowywanych na okręcie.
W styczniu 1759 roku wziął udział w składzie eskadry komodora Johna Moore'a w bombardowaniu Francuskiej bazy morskiej Fort Royale na Martynice oraz zdobyciu Gwadelupy (bombardowanie Fort Luis).
Na wody ojczyste powrócił w październiku 1759 roku.
HMS Granado pełnił rolę moździerzowca do 20 marca 1760 roku. W dniu tym rozkazem admiralicji został ponownie przemieniony na dwa lata w slup.
W sierpniu 1761 roku został ponownie wyposażony jako kecz moździerzowy i skierowany na Karaiby.
W styczniu 1962 roku wziął udział w prowadzonej przez admirała Georga Rodney'a akcji opanowania Martyniki. W sierpniu 1762 roku działa na wodach należącej do Hiszpanii Kuby, uczestnicząc w bombardowaniu i zdobyciu Hawany (13 sierpień 1762).
Do Anglii powraca 29 maja 1763 roku.
30 Sierpnia tegoż roku w związku z zakończeniem Wojny Siedmioletniej HMS Granado został skreślony z listy floty i sprzedany za 575 funtów.
Dość marudzenia. Wiem, że wszyscy czekają w relacjach na zdjęcia wiec dwa na dobry początek.
Miłośnicy "czystych" szkieletów mogą być zawiedzeni... Ja jestem jednak z moim modelem juz dalej... pokłady przyklejone
Pierwsza warstwa poszycia ...
do następnego postu
Piotr
Jak wielu z was po latach wracam do modelarstwa kartonowego.
Piersze moje z nim kontakty to przełom lat 70 i 80 ubiegłego wieku (fajnie to brzmi). Od latach 90 znów zaczołem bawić się modelarstwem tym razem plastykowym.
Parę tygoni temu postanowiłem popróbować swoich sił przy budowie papierowego żaglowca.
Wybór padł na HMS Granado z Shipyard-u. (Kupiłem tę wycinankę w minionym roku w markecie za ... 10 PLN ) Nie będzie to więc relacja z budowy modelu z nowego wydania.
Okładka starego--> i nowego --> wydania.
Jak zapewnie wiecie (np. z relacji Timoty'ego - przy okazji pozdrawiam) jest to model kecza moździerzowego w skali 1:96 (długość trochę ponad pół metra). Wycinanka zawiera okolo 1600 elementów (z tego 70 to są części masztów - które zastąpie drewnianymi).
Tak ma wyglądać HMS GRANADO (model Shipyard)
Moździerzowce to jednostki o wysokiej specjalizacji przeznaczone do bombardowania i niszczenia umocnień bądź fortyfikacji nadbrzeżnych.
HMS Granado był szóstym z serii dwunastu keczów moździerzowych.
Zamówiono go 14 września 1741 roku. Stępkę (a w zasadzie kil) położono 18 listopada tego roku.
Nie jest pewne kto go zaprojektował. Przypisuje się to Thomas'owi Slade, konstruktorowi okrętów z Ipswich. (Slade był projektantem między innymi HMS Victory)
Konstrukcja Granado była dość niezwykła. Zakładała możliwość wykorzystania (wyposażenia) go jako slupu bądź moździerzowca.
Zwodowany 22 czerwca 1742 roku został w Harwich wyposażony ostatecznie jako slup.
Wykorzystywano go do patroli wschodnich wybrzeży Anglii.
W okresie od 16.06.1745 do 17 lipca 1756 roku (czyli do dnia wydania rozkazu Admiralicji o przezbrojeniu) konfiguracja Granado została zmieniona w stosunku do pierwotnych planów. Dodano dwa działa 4 funtowe zwiększając ich ilość do 10. Wprowadzono dodatkowe dwie ambrazury na dziobie, dzięki czemu nowe działa można było używać również do ostrzału w kierunku dziobu.
Przezbrojenie na moździerzowiec nastąpiło dopiero w 1756 roku (wybuch Wojny Siedmioletniej pomiędzy Anglią i Francją).
Oryginalne plany Admiralicji zakładały wyposażenie w dwa 13 calowe moździerze (zasięg maksymalny 3,5 kilometra; pocisk o wadze 90 kg).
Ostatecznie jednak okręt w 1756 roku został wyposażony w jeden 13 calowy oraz jeden 10 calowy.
Co potwierdza między innymi list z 1757 roku mówiący o ilości 50 dużych i 50 małych pocisków moździerzowych przechowywanych na okręcie.
W styczniu 1759 roku wziął udział w składzie eskadry komodora Johna Moore'a w bombardowaniu Francuskiej bazy morskiej Fort Royale na Martynice oraz zdobyciu Gwadelupy (bombardowanie Fort Luis).
Na wody ojczyste powrócił w październiku 1759 roku.
HMS Granado pełnił rolę moździerzowca do 20 marca 1760 roku. W dniu tym rozkazem admiralicji został ponownie przemieniony na dwa lata w slup.
W sierpniu 1761 roku został ponownie wyposażony jako kecz moździerzowy i skierowany na Karaiby.
W styczniu 1962 roku wziął udział w prowadzonej przez admirała Georga Rodney'a akcji opanowania Martyniki. W sierpniu 1762 roku działa na wodach należącej do Hiszpanii Kuby, uczestnicząc w bombardowaniu i zdobyciu Hawany (13 sierpień 1762).
Do Anglii powraca 29 maja 1763 roku.
30 Sierpnia tegoż roku w związku z zakończeniem Wojny Siedmioletniej HMS Granado został skreślony z listy floty i sprzedany za 575 funtów.
Dość marudzenia. Wiem, że wszyscy czekają w relacjach na zdjęcia wiec dwa na dobry początek.
Miłośnicy "czystych" szkieletów mogą być zawiedzeni... Ja jestem jednak z moim modelem juz dalej... pokłady przyklejone
Pierwsza warstwa poszycia ...
do następnego postu
Piotr
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 14:54 przez Piotr K, łącznie zmieniany 3 razy.
Troszeczkę mnie nie było i widzę że żaglowa flota wojenna się rozrasta na Naszym forum i BARDZO PIĘKNIE.
Nie wiem jak często będę siedział przy kompie, ale zawsze będę tutaj zaglądać i kibicować Ci
Życzę powodzenia. A znając moje ostatnie tempo to pewnie skończymy razem
Nie wiem jak często będę siedział przy kompie, ale zawsze będę tutaj zaglądać i kibicować Ci
Życzę powodzenia. A znając moje ostatnie tempo to pewnie skończymy razem
Pożeglowałem sobie trochę i - LUDZIE, JA CHCĘ NA MORZE
Prace pomału posuwają się dalej.
Przed przyklejenim burt, okleiłem kadlub brystolem. Poprawiłem jeszcze malowanie pokładu i dorobiłem się podstawki.
Niby nic, a cieszy...
Burty przed przyklejeniem do modelu uzupełnione o pomalowane nadburcie
Karton jest piękny... burty z jednago płaskiego kawałka, a tak ładnie się układają...
Przy żaglowcach jest jeszcze problem z olinowaniem, a w tej dziedzinie jestem kompletnym laikiem.
pozdrawiam
Piotr
Przed przyklejenim burt, okleiłem kadlub brystolem. Poprawiłem jeszcze malowanie pokładu i dorobiłem się podstawki.
Niby nic, a cieszy...
Burty przed przyklejeniem do modelu uzupełnione o pomalowane nadburcie
Karton jest piękny... burty z jednago płaskiego kawałka, a tak ładnie się układają...
Bardzo bym tego chciał, ale wiem z doświadczenia, że najszybciej skleja się kadłub. Póżniej im mniejsze elementy tym idzie to wolniej.Tymoty pisze:... A znając moje ostatnie tempo to pewnie skończymy razem
Przy żaglowcach jest jeszcze problem z olinowaniem, a w tej dziedzinie jestem kompletnym laikiem.
pozdrawiam
Piotr
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 14:55 przez Piotr K, łącznie zmieniany 3 razy.
Równolegle z kałubem zaczynam męczyć wyposażenie.
Na początek coś największego czyli stanowiska moździerzy.
Materiał wyjściowy...
oczko do przymocowania bloku liny służącej do wyciągania liny kotwicznej (... tak mi się wydaje...)
Na tym zdjęciu widać, że czasem autorom wycinanek brakuje "wyobraźni" i jakaś część jest za krótka...
Na początek coś największego czyli stanowiska moździerzy.
Materiał wyjściowy...
oczko do przymocowania bloku liny służącej do wyciągania liny kotwicznej (... tak mi się wydaje...)
Na tym zdjęciu widać, że czasem autorom wycinanek brakuje "wyobraźni" i jakaś część jest za krótka...
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 14:52 przez Piotr K, łącznie zmieniany 4 razy.
Dzięki Jeta za czujność. Już to skorygowałem (powinno byc "i jakaś część jest za krótka"). Oczywiście cały podpis należy traktować z przymróżeniem oka. Sam wiesz, że często (...chyba...) sklejając modele trafia się na części które nie pokrywają tego co należy.Jeta pisze:Patrzę Piotrze na tą fotkę i nie bardzo wiem co miałeś na myśli podpisując ją zacytowanymi powyżej słowami.Piotr K pisze:Na tym zdjęciu widać, że czasem autorom wycinanek brakuje "wyobraźni" i część jest za któtka...
Nie zawsze jest to wina modelarza...
Niestety projektanci z Shipyardu również nieunikneli paru błędów.
W tym przypadku oklejałem stanowisko moździeży zewnętrznym pokryciem zaczynając do segmentu nad którym umieściłem żółtą strzałkę (pokazuje ona również kierunek oklejania). Czerwoną strzałką zaznaczyłem linię gdzie powinna konczyć się orginalna część.
Na szczęście zostawiłem dłuższy odcinek papieru na końcu elementu.
pozdrawiam
Piotr
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 14:59 przez Piotr K, łącznie zmieniany 1 raz.
Uzupełniłem poszycie wewnętrzne nadburć na dziobie i rufie.
Stanowiska moździerzy już pomalowane i ustawione na swoich miejscach (jeszcze nie przyklejone).
Imitacja deskowania - Nie stosuję jakiejś nowej metody. Przerwy między deskami wykonuję przy pomocy tępego noża i linijki. Póżniej już z mniejszą siłą wyciskam imitację słojów. Oczywiście nie wszystkich, tylko parę tak by wyglądało to ciekawiej. Najczęściej parę falistych linii na deskę. Jeśli mają być również imitacje gwoździ to w ruch idzie igła.
Wbrew pozorom metoda nie jest tak pracochłonna, a efekt zobaczcie sami...
Stanowiska moździerzy już pomalowane i ustawione na swoich miejscach (jeszcze nie przyklejone).
Imitacja deskowania - Nie stosuję jakiejś nowej metody. Przerwy między deskami wykonuję przy pomocy tępego noża i linijki. Póżniej już z mniejszą siłą wyciskam imitację słojów. Oczywiście nie wszystkich, tylko parę tak by wyglądało to ciekawiej. Najczęściej parę falistych linii na deskę. Jeśli mają być również imitacje gwoździ to w ruch idzie igła.
Wbrew pozorom metoda nie jest tak pracochłonna, a efekt zobaczcie sami...
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 15:01 przez Piotr K, łącznie zmieniany 2 razy.