*[Relacja/Okręt] HMS INVINCIBLE 1:400 - JSC
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
*[Relacja/Okręt] HMS INVINCIBLE 1:400 - JSC
Witam wszystkich Forumowiczów w mojej pierwszej relacji z budowy modelu kartonowego.
Zaszczytu bycia tym pierwszym modelem dostąpił lotniskowiec HMS „Inivincible” w skali 1:400 wydany przez wydawnictwo JSC (model oczywiście opracowany jest tylko do linii wodnej).
Na początek krótkie wyjaśnienie dlaczego właśnie ta, a nie inna wycinanka.
Po pierwsze dlatego, bo od kiedy zacząłem budować modele z kartonu chciałem mieć w swojej kolekcji okręt. Trzy albo cztery razy zabierałem się do tego zadania, ale tylko raz udało mi się ukończyć kadłub i to z nie najlepszym skutkiem, dlatego też te okręty już od jakiegoś czasu zalegają na pobliskim wysypisku śmieci. Dlatego też na jakiś czas zapomniałem o modelarstwie wodnym i przerzuciłem się na pojazdy, samoloty itp.
Jednak jakiś czas temu, szukając nowej wycinanki w pobliskich sklepach modelarskich i księgarniach natknąłem się na zbiór kilkudziesięciu zeszytów wydanych przez JSC, zajrzałem do środka jednego z nich i co zobaczyłem? Model okrętu w skali 1:400 (super - wszędzie się zmieści), do linii wodnej (nie trzeba podstawek), a co najważniejsze, żadna część szkieletu nie wymaga podklejenia tekturą (nic się nie pokrzywi ani nie zmieni wymiarów po kontakcie z klejem).
Żeby nie brać wycinanki w ciemno, zajrzałem do internetu, żeby znaleźć opinie o wydawnictwie JSC i na stronie GRYF HOBBY natknąłem się na komentarz właśnie do „Invincible”, w którym była mowa o dużej liczbie szczegółów w wycinance, ruchomych elementach i, co najważniejsze, o 50 marynarzach, których można sobie zrobić z kartonu.
Nie wahałem się dłużej, tylko pobiegłem do księgarni (w Gdańsku, róg Miszewskiego i Grunwaldzkiej) i kupiłem HMS „Invincible” za jedyne 29 pln.
Tyle tytułem wstępu, teraz czas na konkrety.
Model wykonam przy pomocy:
- klejów „pattex klej do drewna uniwersalny”, „butapren” i „super glue” z firmy gust-pol
- nożyczek i skalpela
- linijki chyba stalowej i maty Olfa
- do retuszy pastele olejne (49 kolorów) firmy pentel
- nici i drucików różnych różniastych
Narzędzia gotowe, można się wziąć do pracy.
Model jest wydrukowany na bardzo dobrym kartonie (12 x A4), bez przesunięć kolorów. Także tam, gdzie części są nadrukowane dwustronnie, przesunięcia nie są większe niż 0,2 mm.
Co ciekawe, i warte naśladowania, części do budowy Harrierów i Sea Kingów (w sumie 24 sztuki) są nadrukowane na karton cieńszy niż reszta modelu, dzięki czemu łatwiej jest wycinać, formować i sklejać drobne elementy tych modelików.
Model posiada bardzo szczegółową instrukcję (po polsku i angielsku), ale samych rysunków montażowych jest tylko 3 strony A4 i nie wszystkie części są na nich oznaczone. Chwilami trzeba się domyślać jak co przykleić. Na większości elementów nadrukowane się numery części, które trzeba w tym miejscu nakleić, ale i to czasem nie wystarcza. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że w zeszycie jest jedna całkowicie pusta strona, na której można by umieścić mnóstwo szczegółowych rysunków...
Budowę rozpoczyna się od sklejenia pokładu z dwu warstw kartonu, ja zrobiłem to przy pomocy butaprenu (smarowałem obie łączone powierzchnie), co dało bardzo dobry rezultat w postaci pokładu płaskiego jak stół.
W dalszej kolejności należało dokleić od spodu hangar, pierwsze wręgi, wkleić windy (wykonałem je jako ruchome), a następnie dokończyć szkielet w dziobowej i rufowej części okrętu. Wykonałem też rampę startową. wkrótce pierwsze wnęki w burtach. Wszystkie te etapy doskonale widać na załączonych zdjęciach, dlatego też nie będę się rozpisywał na ten temat.
Następne etapy budowy już niedługo, czekam na opinie, pytania i rady.
Pozdrawiam, Stachu z Gdańska.
Zaszczytu bycia tym pierwszym modelem dostąpił lotniskowiec HMS „Inivincible” w skali 1:400 wydany przez wydawnictwo JSC (model oczywiście opracowany jest tylko do linii wodnej).
Na początek krótkie wyjaśnienie dlaczego właśnie ta, a nie inna wycinanka.
Po pierwsze dlatego, bo od kiedy zacząłem budować modele z kartonu chciałem mieć w swojej kolekcji okręt. Trzy albo cztery razy zabierałem się do tego zadania, ale tylko raz udało mi się ukończyć kadłub i to z nie najlepszym skutkiem, dlatego też te okręty już od jakiegoś czasu zalegają na pobliskim wysypisku śmieci. Dlatego też na jakiś czas zapomniałem o modelarstwie wodnym i przerzuciłem się na pojazdy, samoloty itp.
Jednak jakiś czas temu, szukając nowej wycinanki w pobliskich sklepach modelarskich i księgarniach natknąłem się na zbiór kilkudziesięciu zeszytów wydanych przez JSC, zajrzałem do środka jednego z nich i co zobaczyłem? Model okrętu w skali 1:400 (super - wszędzie się zmieści), do linii wodnej (nie trzeba podstawek), a co najważniejsze, żadna część szkieletu nie wymaga podklejenia tekturą (nic się nie pokrzywi ani nie zmieni wymiarów po kontakcie z klejem).
Żeby nie brać wycinanki w ciemno, zajrzałem do internetu, żeby znaleźć opinie o wydawnictwie JSC i na stronie GRYF HOBBY natknąłem się na komentarz właśnie do „Invincible”, w którym była mowa o dużej liczbie szczegółów w wycinance, ruchomych elementach i, co najważniejsze, o 50 marynarzach, których można sobie zrobić z kartonu.
Nie wahałem się dłużej, tylko pobiegłem do księgarni (w Gdańsku, róg Miszewskiego i Grunwaldzkiej) i kupiłem HMS „Invincible” za jedyne 29 pln.
Tyle tytułem wstępu, teraz czas na konkrety.
Model wykonam przy pomocy:
- klejów „pattex klej do drewna uniwersalny”, „butapren” i „super glue” z firmy gust-pol
- nożyczek i skalpela
- linijki chyba stalowej i maty Olfa
- do retuszy pastele olejne (49 kolorów) firmy pentel
- nici i drucików różnych różniastych
Narzędzia gotowe, można się wziąć do pracy.
Model jest wydrukowany na bardzo dobrym kartonie (12 x A4), bez przesunięć kolorów. Także tam, gdzie części są nadrukowane dwustronnie, przesunięcia nie są większe niż 0,2 mm.
Co ciekawe, i warte naśladowania, części do budowy Harrierów i Sea Kingów (w sumie 24 sztuki) są nadrukowane na karton cieńszy niż reszta modelu, dzięki czemu łatwiej jest wycinać, formować i sklejać drobne elementy tych modelików.
Model posiada bardzo szczegółową instrukcję (po polsku i angielsku), ale samych rysunków montażowych jest tylko 3 strony A4 i nie wszystkie części są na nich oznaczone. Chwilami trzeba się domyślać jak co przykleić. Na większości elementów nadrukowane się numery części, które trzeba w tym miejscu nakleić, ale i to czasem nie wystarcza. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że w zeszycie jest jedna całkowicie pusta strona, na której można by umieścić mnóstwo szczegółowych rysunków...
Budowę rozpoczyna się od sklejenia pokładu z dwu warstw kartonu, ja zrobiłem to przy pomocy butaprenu (smarowałem obie łączone powierzchnie), co dało bardzo dobry rezultat w postaci pokładu płaskiego jak stół.
W dalszej kolejności należało dokleić od spodu hangar, pierwsze wręgi, wkleić windy (wykonałem je jako ruchome), a następnie dokończyć szkielet w dziobowej i rufowej części okrętu. Wykonałem też rampę startową. wkrótce pierwsze wnęki w burtach. Wszystkie te etapy doskonale widać na załączonych zdjęciach, dlatego też nie będę się rozpisywał na ten temat.
Następne etapy budowy już niedługo, czekam na opinie, pytania i rady.
Pozdrawiam, Stachu z Gdańska.
Ostatnio zmieniony ndz wrz 18 2005, 13:37 przez Stachu B., łącznie zmieniany 2 razy.
Kiedyś (tzn. zanim pierwszy raz odwiedzilem to forum) każdą część podklejałem przy pomocy wikolu, ponalu, pattexu i tym podobnych wodnych klejów, a na dodatek smarowałem tylko jedna powierzchię, co dawało "modre fale dunaju", a nie rowną powierzchnie.
Dopiero od jakiegoś czasu uzywam techniki "butaprenem z dwu stron bracie smaruj", co daje bardzo dobre rezultaty.
Dopiero od jakiegoś czasu uzywam techniki "butaprenem z dwu stron bracie smaruj", co daje bardzo dobre rezultaty.
Cześć!
Model HMS Invicible z JSC jest bardzo dobrze opracowany.
Na forum jest mało relacji z budowy modeli firmy JSC w skali 1:400.
A są to modele bardzo ładne i tak jak zauważyłeś łatwo je zmieścić w małym mieszkaniu.
Z zainteresowaniem zaglądam do Twojej relacji.
Ciekaw jestem tylko jak wytniesz tych 50 marynarzy... Mam ten model i wiem, że to prawdziwa drobnica.
Model HMS Invicible z JSC jest bardzo dobrze opracowany.
Na forum jest mało relacji z budowy modeli firmy JSC w skali 1:400.
A są to modele bardzo ładne i tak jak zauważyłeś łatwo je zmieścić w małym mieszkaniu.
Z zainteresowaniem zaglądam do Twojej relacji.
Ciekaw jestem tylko jak wytniesz tych 50 marynarzy... Mam ten model i wiem, że to prawdziwa drobnica.
Super !!!
JSC wydaje coraz ładniej modele. Miłośnikom lotniskowców polecam ZIUHO - z tych, które miałem w rękach - najładniej opracowany.
Będę z zaciekawieniem czytał Twoją relację. Te szkielety z rdzeniem o przekroju trójkąta i inne elementy skleja się trochę inaczej niż modele 1:200.
Za jakiś czas też coś pokażę w 1:400 water-line.
JSC wydaje coraz ładniej modele. Miłośnikom lotniskowców polecam ZIUHO - z tych, które miałem w rękach - najładniej opracowany.
Będę z zaciekawieniem czytał Twoją relację. Te szkielety z rdzeniem o przekroju trójkąta i inne elementy skleja się trochę inaczej niż modele 1:200.
Za jakiś czas też coś pokażę w 1:400 water-line.
Battleship Bismarck - rebirth of the legend
-
- Posty: 46
- Rejestracja: wt lis 11 2003, 17:01
- Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski
- x 1
HMS Invicible
Bardzo podoba mi się wstęp.Jest taki literacki a nie tylko sam opis budowy.No i zestaw użytych klejów.Jaka jest długość modelu w tej skali ? Może się skuszę na cos z tego wydawnictwa.
Prace posuwają się do przodu, ale niestety pojawiają sie pierwsze problemy...
Na przykład pomierzyłem kilka części i nijak nie będą do siebie pasować (różnice od 1 do 2mm).
Najgorsze jest to, że burty mi, najdelikatniej rzecz ujmując, nie idą, dlatego nie ma nowych zdjęć, wolę nie pokazywać tego, co "spreparowałem". Problem polega na tym, ze poszycie burtowe na dziobie wystaje za bardzo na dole i będę je musiał przycinać i malować (czarnym humbrolem). Z pomiarów wynika, że to błąd w opracowaniu, a nie ja coś sknociłem (tak mi się wydaje w każdym razie).
Pozdrawiam
Na przykład pomierzyłem kilka części i nijak nie będą do siebie pasować (różnice od 1 do 2mm).
Najgorsze jest to, że burty mi, najdelikatniej rzecz ujmując, nie idą, dlatego nie ma nowych zdjęć, wolę nie pokazywać tego, co "spreparowałem". Problem polega na tym, ze poszycie burtowe na dziobie wystaje za bardzo na dole i będę je musiał przycinać i malować (czarnym humbrolem). Z pomiarów wynika, że to błąd w opracowaniu, a nie ja coś sknociłem (tak mi się wydaje w każdym razie).
Pozdrawiam
-
- Posty: 46
- Rejestracja: wt lis 11 2003, 17:01
- Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski
- x 1
HMS Invicible
No Stachu pokombinuj coś bo szkoda modelu,relacji i wątku.Myślę że coś ci uda się