Robiąc porządki przedświąteczne w pokoju,stanąłem jak co roku nad poważną decyzją usunięcia kilku modeli z półki.Bo:a to już zakurzony,a to połamane maszty,a to pogubione części...powodów tyle co modeli.
Decyzja nie była prosta,a jednak "kolekcja"zmniejszyła się o dwa okręty i jeden czołg.Wieczorem odeszły bezpowrotnie w stronę "zachodzącego słońca",nie miałem sumienia ich po prostu wrzucić więc postawiłem przy śmietniku.Kilka godzinę później przechodziłem tam tędy z psem,oba okręty leżały roztrzaskane o trzepak.........ot, taki marny los spotkał modele przy których ktoś spędził kilka ładnych godzin,Dramatu oczywiście nie ma co robić, ale tak mnie to zastanowiło ,co się dzieje z modelami,które straciły miejsce na półkach innych modelarzy,przecież jest tego pewnie z....et sztuk, przed każdymi świętami .
Temat niby błahy,ale po dłuższym zastanowieniu jest o czym pogadać jak nie to usuwamy pościk
Ostatnia droga,lot,rejs...
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
W moim przypadku, modele dożywające swoich dni, zawsze są w jakiś ciekawy sposób niszczone. Jak dotychczas oddałem koledze (sam nie klei, a ja nie miałem jak ich przywieźć ze studiów do domu) tylko dwa modele - Bregueta XIX i Mirage 2000 (oba MM).
Reszta była unicestwiana bądź przez spalenie zwykłe, spalenie wspomagane rozpuszczalnikiem wlanym np. w małą dziurkę zrobioną w wieży czołgu, spalenie po uprzednim "postrzelaniu" petardami.
Nie od dziś wiadomo, że najciekawsze jest budowanie oraz niszczenie.
Reszta była unicestwiana bądź przez spalenie zwykłe, spalenie wspomagane rozpuszczalnikiem wlanym np. w małą dziurkę zrobioną w wieży czołgu, spalenie po uprzednim "postrzelaniu" petardami.
Nie od dziś wiadomo, że najciekawsze jest budowanie oraz niszczenie.
Pozdrawiam