[Relacja] Korweta pancerna SMS Oldenburg (Pro-Model 3/2002)
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
No i dylemat metody na relingi rozwiązał się sam. Otóż okazuje się, że w mieście stołecznym nabycie gotowych relingów w sklepie modelarskim nie jest rzeczą łatwą (choć nie twierdzę, że niemożliwą). Za to nie ma kłopotu z prostym, stalowym drutem o średnicy 0,3 mm. Kupiłem zatem drut i mikrowiertła tejże samej średnicy. W sumie to i lepiej - też mialem wątpliwości, o których pisze Sebastian B., choć może nie tyle niepokoiła mnie płaskość gotowych relingów sama w sobie, co raczej zestawienie płaskiego relingu z poręczami zejściówek, które zapewne wykonywałbym z drutu.
Przed chwilą wykonałem pierwszą próbę (oczywiście, nie na Oldenburgu... ). Oto efekt:
Oczywiście, to co, widać na zdjęciu, wygląda raczej żałośnie, ale ta pierwsza próba miała na celu sprawdzenie, czy sobie poradzę z samą metodą konstruowania takiego relingu, bez specjalnej dbałości o efekt wizualny. I jestem bardzo zadowolony z wyników tej próby. Górna poręcz wykonana jest z miedzianego drutu o średnicy 0,1 mm, dolna poprzeczka - z żyłki tejże samej grubości. Wygląda na to, że każdy z tych materiałów równie dobrze się nadaje. Stalowe słupki osadzone na cyjanopan w otworach w pokładzie okazują się być bardzo sztywne, co umożliwia uzyskanie prawidłowego naprężenia poręczy i poprzeczki - tego się najbardziej obawiałem po doświadczeniach z linami dźwigów szalupowych na "Pietropawłowsku". Aby efekt wizualny był satysfakcjonujący, trzeba będzie subtelniej dozować klej (zresztą , już się przekonałem, że takie ilości, jakie zastosowałem na tej próbce są mocno przesadzone), zapewne użyć szablonu do ustawienia poprzeczki na jednakowym poziomie, przyłożyc się bardziej do malowania itp.
Zatem: w pokładzie nawiercę otwory przed jego wycięciem, słupki z pewnością wykonam ze stalowego drutu, poprzeczkę i poręcz z drutu miedzianego lub żyłki (decyzja zależy od tego czy reling będzie gdziekolwiek zakręcał łukiem na odcinku między słupkami - jeszcze dokładnie tego nie przeanalizowalem, a także od tego, który z materiałów będzie łatwiej pokryć farbą). Poćwiczyć muszę też malowanie tych drutów - reling pokazany na zdjęciu wykonałem z materiałów uprzednio pomalowanych i raczej tak chyba będę robił (malowanie po zamontowaniu grozi upaćkaniem pokładu przy nasadzie słupków). Kłopot tylko w tym, że na żyłce i drucie 0,1 mm tworzą się kropelki farby - muszę zajrzeć do relacji Herbacianego, bo tam chyba była mowa o tym zjawisku, przy malowaniu lin masztowych.
Przed chwilą wykonałem pierwszą próbę (oczywiście, nie na Oldenburgu... ). Oto efekt:
Oczywiście, to co, widać na zdjęciu, wygląda raczej żałośnie, ale ta pierwsza próba miała na celu sprawdzenie, czy sobie poradzę z samą metodą konstruowania takiego relingu, bez specjalnej dbałości o efekt wizualny. I jestem bardzo zadowolony z wyników tej próby. Górna poręcz wykonana jest z miedzianego drutu o średnicy 0,1 mm, dolna poprzeczka - z żyłki tejże samej grubości. Wygląda na to, że każdy z tych materiałów równie dobrze się nadaje. Stalowe słupki osadzone na cyjanopan w otworach w pokładzie okazują się być bardzo sztywne, co umożliwia uzyskanie prawidłowego naprężenia poręczy i poprzeczki - tego się najbardziej obawiałem po doświadczeniach z linami dźwigów szalupowych na "Pietropawłowsku". Aby efekt wizualny był satysfakcjonujący, trzeba będzie subtelniej dozować klej (zresztą , już się przekonałem, że takie ilości, jakie zastosowałem na tej próbce są mocno przesadzone), zapewne użyć szablonu do ustawienia poprzeczki na jednakowym poziomie, przyłożyc się bardziej do malowania itp.
Zatem: w pokładzie nawiercę otwory przed jego wycięciem, słupki z pewnością wykonam ze stalowego drutu, poprzeczkę i poręcz z drutu miedzianego lub żyłki (decyzja zależy od tego czy reling będzie gdziekolwiek zakręcał łukiem na odcinku między słupkami - jeszcze dokładnie tego nie przeanalizowalem, a także od tego, który z materiałów będzie łatwiej pokryć farbą). Poćwiczyć muszę też malowanie tych drutów - reling pokazany na zdjęciu wykonałem z materiałów uprzednio pomalowanych i raczej tak chyba będę robił (malowanie po zamontowaniu grozi upaćkaniem pokładu przy nasadzie słupków). Kłopot tylko w tym, że na żyłce i drucie 0,1 mm tworzą się kropelki farby - muszę zajrzeć do relacji Herbacianego, bo tam chyba była mowa o tym zjawisku, przy malowaniu lin masztowych.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zbyszek, Jestem na etapie malowania drucików i jakoś za chiny nie mogę osiągnąć efektu tych kropelek . Wydaje mi się, że drucik masz nie odtłuszczony. Wytrzyj go dokładnie alkoholem przed malowaniem i nie dotykaj gołymi dłońmi od tego momentu. Jednorazowe rękawiczki chirurgiczne załatwiają sprawę.
Pozdrawiam!
Piotr
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Z montowaniem relingów można poradzić sobie tak: drut na słupki tniemy na odcinki o dolne ich cześci malujemy farbą i wklejamy w pokład. Drut na poprzeczki przyklejamy tylko co kilku słupków,np: pierwszy i ostatni, i ze dwa w środku, reszta będzie się trzymać na farbie. Pokładowi zabrudzenie nie brudzi bo na dole słupki będą już pomalowane. Nie będzie tez glutów od kleju, tylko gęstość farbki trzeba dobrać doświadczalnie
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Rutku, z tymi kropelkami to raczej kwestia doboru gęstości farbki; drut był odtłuszczany.
Relingi idą narazie w odstawkę - z grubsza już przećwiczyłem ich wykonanie; sądzę, że jeśli zastosuję się do porad Kata, mają szansę wyjść ładnie.
Tymczasem zacząłem montować pokłady i burty. Zacząłem od śródokręcia. Konstrukcja burt jest dość nietypowa i raczej niełatwa. Tak wyglądają elementy składowe burty śródokręcia:
Te pomarańczowe części tworzą trudne (czy raczej: niewygodne) do ukształtowania nadburcia, czarny pas burty dodatkowo trzeba załamać, a od dołu dokleić ten węższy, czarny pas (na styk). Wahałem się, czy lepiej jest przyklejać poszczególne elementy po kolei do kadłuba, czy też skleić wszysko razem i w całości przykleić do szkieletu. Ostatecznie wybrałem tę drugą metodę uznając, że szkielet może mieć błędy wykonawcze, co grozi kłopotami z wzajemnym pasowaniem elementów poszycia.
Dorobiłem z cienkiego papieru pasek łączący (ten ząbkowany), by ułatwić sobie łaczenie obu pasów:
Nadburcia zawinąłem, nawilżając je klejem BCG. Po wyschnięciu oczywiście karton zwinął się, co jest rzeczą naturalną, ale trochę komplikuje sprawę. Na zdjęciu poniżej widać, jak wygląda profil nadburcia, a obok kształt właściwy:
Aby doprowadzić kształt nadburcia do stanu oczekiwanego, dorobiłem coś w rodzaju szkieletu - takie oto elementy (tektura 1mm):
Najpierw wkleiłem "wręgi", ale widać, że przebieg krawędzi nie jest prosty, lecz falisty:
Problem się rozwiązał po wklejeniu między wręgi pasków:
A tak wygląda burta złożona - za przeproszeniem - do kupy i gotowa do montażu na kadłubie:
I po zamontowaniu:
Powyższe zdjęcie eksponuje linię wodną - myślę, że nie jest źle. A tutaj dobrze widać kształt nadburcia:
I na koniec jeszcze jeden widok ogólny:
Relingi idą narazie w odstawkę - z grubsza już przećwiczyłem ich wykonanie; sądzę, że jeśli zastosuję się do porad Kata, mają szansę wyjść ładnie.
Tymczasem zacząłem montować pokłady i burty. Zacząłem od śródokręcia. Konstrukcja burt jest dość nietypowa i raczej niełatwa. Tak wyglądają elementy składowe burty śródokręcia:
Te pomarańczowe części tworzą trudne (czy raczej: niewygodne) do ukształtowania nadburcia, czarny pas burty dodatkowo trzeba załamać, a od dołu dokleić ten węższy, czarny pas (na styk). Wahałem się, czy lepiej jest przyklejać poszczególne elementy po kolei do kadłuba, czy też skleić wszysko razem i w całości przykleić do szkieletu. Ostatecznie wybrałem tę drugą metodę uznając, że szkielet może mieć błędy wykonawcze, co grozi kłopotami z wzajemnym pasowaniem elementów poszycia.
Dorobiłem z cienkiego papieru pasek łączący (ten ząbkowany), by ułatwić sobie łaczenie obu pasów:
Nadburcia zawinąłem, nawilżając je klejem BCG. Po wyschnięciu oczywiście karton zwinął się, co jest rzeczą naturalną, ale trochę komplikuje sprawę. Na zdjęciu poniżej widać, jak wygląda profil nadburcia, a obok kształt właściwy:
Aby doprowadzić kształt nadburcia do stanu oczekiwanego, dorobiłem coś w rodzaju szkieletu - takie oto elementy (tektura 1mm):
Najpierw wkleiłem "wręgi", ale widać, że przebieg krawędzi nie jest prosty, lecz falisty:
Problem się rozwiązał po wklejeniu między wręgi pasków:
A tak wygląda burta złożona - za przeproszeniem - do kupy i gotowa do montażu na kadłubie:
I po zamontowaniu:
Powyższe zdjęcie eksponuje linię wodną - myślę, że nie jest źle. A tutaj dobrze widać kształt nadburcia:
I na koniec jeszcze jeden widok ogólny:
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
- Sebastian B.
- Posty: 288
- Rejestracja: czw gru 23 2004, 13:35
- Lokalizacja: Tichau
Relacja bardzo ciekawa, model i jego wykonanie też.
Przyczepił bym się do jednej rzeczy. Trochę nienaturalnie wyglądają bulaje. Może w przyszłości (bo teraz burt już nie oderwiesz ) pokusiłbyś się o ich wycięcie i podklejenie ich od spodu kliszą rentgenowską. Daje bardzo ładny efekt - czarne okno, a błyszcząca, "szklana" powierzchnia.
Przyczepił bym się do jednej rzeczy. Trochę nienaturalnie wyglądają bulaje. Może w przyszłości (bo teraz burt już nie oderwiesz ) pokusiłbyś się o ich wycięcie i podklejenie ich od spodu kliszą rentgenowską. Daje bardzo ładny efekt - czarne okno, a błyszcząca, "szklana" powierzchnia.
QN - z pewnością uplastycznione bulaje wygladają nieporównanie efektowniej, niż ich rysunkowe imitacje. Nie podjąłem się jednak tego zadania świadomie uznając, że nie podołam. Z dwóch powodów:
1. za duże braki warsztatowe,
2. za duże ryzyko nie ukończenia budowy.
Budowa "Pietropawłowska" uświadomiła mi, że powinienem skoncentrować się na modelu mniej pracochłonnym, dającym szansę na popełnienie mniejszej ilości błędów, a tym samym na ukończenie pracy. Skłaniam się zatem raczej ku prostocie po to, by móc się nauczyć panować nad materiałem, z którym pracuję. Moim wielkim marzeniem (nie przesadzam) jest zbudowanie pięknego modelu tak po prostu z wycinanki - bez szpachlowania, malowania, waloryzowania. Doświadczenie uczy, że to szalenie trudna umiejętność. Ale wierzę, że ją kiedyś posiądę, a wówczas zacznę dokładać do swoich modeli coś więcej od siebie.
A teraz, jakby to powiedzieć... taka ilustracja do słów powyższych. Miało być tak fajnie, a jest... jak zwykle...
Przypuszczalnie łuk przedniego nadburcia śródokręcia zacząłem zawijać minimalnie za nisko - tak myślę. Niby wszystko pasowało, a jednak linia burty śródokręcia poszła z przodu nieco do góry. Ten błąd, niewidoczny na tak krótkim odcinku gołym okiem, ujawnił się po przedłużeniu linii burty śródokręcia burtą dziobową. Jak się skończyła próba korekty do właściwego poziomu, widać na obrazku poniżej:
To prawa strona. Lewa wyszła znacznie lepiej - tam jest problem tylko z linią wodną:
Jakby tego było mało, przebieg linii stewy dziobowej jest nieco inny na wysokosci burt, a nieco inny poniżej linii wodnej (odchylenie od pionu):
To jest akurat, jak sądzę, wynik obróbki szpachlówki - na oko było OK. Dlatego m.in. nie lubię szpachlowania: nigdy nie wiadomo, jak dalece odbiegnę od wymaganego kształtu, a przecież zawsze się tak dzieje; później jest problem np. z równoległym ustawieniem wałów śrub względem ich osłon, zachowaniem ich właściwej odległosci od stępki, zwiększenie obwodu linii wodnej rodzi z kolei kłopoty z pasowaniem poszycia itd. Może kiedyś coś wreszcie zbuduję w standardzie...
Kolejny błąd zrobiłem na łączeniu burty śródokręcia z burtą rufową. Problem dotyczy także prawej strony i sądzę, że geneza jest ta sama, co w części dziobowej:
Ale żeby już nie było tak całkiem smutno, to proponuję jednak spojrzeć na model z perspektywy bardziej rzeczywistej, tak, jak się model ogląda na żywo, bez zbliżeń fotograficznych:
Prawda, że wygląda lepiej...?
Ale z bliska też nie wszystko się wstydzę pokazać. Ot, na przykład takie dwa ujęcia:
Mówiąc serio myślę, że ostatecznie, jeśli wyposażenie pokładu wykonam starannie, to błędy burt nie będą się tak rzucać w oczy. W każdym razie postanowiłem ich nie poprawiać. Mam wprawdzie trzy pomysły, jednak jeden z nich skutecznie nie zamaskuje błędów, a dwa kolejne są zbyt ryzykowne - mogę jeszcze gorzej popsuć to, co jest; zwyczajnie brakuje mi odwagi do podjęcia takiego ryzyka. Cóż, nadzieja w tym, że dalej sobie lepiej będę radził.
1. za duże braki warsztatowe,
2. za duże ryzyko nie ukończenia budowy.
Budowa "Pietropawłowska" uświadomiła mi, że powinienem skoncentrować się na modelu mniej pracochłonnym, dającym szansę na popełnienie mniejszej ilości błędów, a tym samym na ukończenie pracy. Skłaniam się zatem raczej ku prostocie po to, by móc się nauczyć panować nad materiałem, z którym pracuję. Moim wielkim marzeniem (nie przesadzam) jest zbudowanie pięknego modelu tak po prostu z wycinanki - bez szpachlowania, malowania, waloryzowania. Doświadczenie uczy, że to szalenie trudna umiejętność. Ale wierzę, że ją kiedyś posiądę, a wówczas zacznę dokładać do swoich modeli coś więcej od siebie.
A teraz, jakby to powiedzieć... taka ilustracja do słów powyższych. Miało być tak fajnie, a jest... jak zwykle...
Przypuszczalnie łuk przedniego nadburcia śródokręcia zacząłem zawijać minimalnie za nisko - tak myślę. Niby wszystko pasowało, a jednak linia burty śródokręcia poszła z przodu nieco do góry. Ten błąd, niewidoczny na tak krótkim odcinku gołym okiem, ujawnił się po przedłużeniu linii burty śródokręcia burtą dziobową. Jak się skończyła próba korekty do właściwego poziomu, widać na obrazku poniżej:
To prawa strona. Lewa wyszła znacznie lepiej - tam jest problem tylko z linią wodną:
Jakby tego było mało, przebieg linii stewy dziobowej jest nieco inny na wysokosci burt, a nieco inny poniżej linii wodnej (odchylenie od pionu):
To jest akurat, jak sądzę, wynik obróbki szpachlówki - na oko było OK. Dlatego m.in. nie lubię szpachlowania: nigdy nie wiadomo, jak dalece odbiegnę od wymaganego kształtu, a przecież zawsze się tak dzieje; później jest problem np. z równoległym ustawieniem wałów śrub względem ich osłon, zachowaniem ich właściwej odległosci od stępki, zwiększenie obwodu linii wodnej rodzi z kolei kłopoty z pasowaniem poszycia itd. Może kiedyś coś wreszcie zbuduję w standardzie...
Kolejny błąd zrobiłem na łączeniu burty śródokręcia z burtą rufową. Problem dotyczy także prawej strony i sądzę, że geneza jest ta sama, co w części dziobowej:
Ale żeby już nie było tak całkiem smutno, to proponuję jednak spojrzeć na model z perspektywy bardziej rzeczywistej, tak, jak się model ogląda na żywo, bez zbliżeń fotograficznych:
Prawda, że wygląda lepiej...?
Ale z bliska też nie wszystko się wstydzę pokazać. Ot, na przykład takie dwa ujęcia:
Mówiąc serio myślę, że ostatecznie, jeśli wyposażenie pokładu wykonam starannie, to błędy burt nie będą się tak rzucać w oczy. W każdym razie postanowiłem ich nie poprawiać. Mam wprawdzie trzy pomysły, jednak jeden z nich skutecznie nie zamaskuje błędów, a dwa kolejne są zbyt ryzykowne - mogę jeszcze gorzej popsuć to, co jest; zwyczajnie brakuje mi odwagi do podjęcia takiego ryzyka. Cóż, nadzieja w tym, że dalej sobie lepiej będę radził.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Z tym pochłonięciem przez Horneta to tak nie do końca. Po prostu miałem długotrwały wakacyjny zastój w pracach modelarskich w ogóle, a w szczególności właśnie Horneta bardziej zaniedbałem, więc teraz troszkę muszę przy nim podgonić. Niebawem jednak wrócę znowu do korwety - tryb pracy przy tych modelach po sezonie ogorkowym wraca na stare tory. Upały mineły, chęci wróciły!
PS.
Dzięki za zainteresowanie!
PS.
Dzięki za zainteresowanie!
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Bardzo mnie to cieszyZbyszekS pisze: Upały mineły, chęci wróciły!
Zbyszku naprawdę ciężko nie interesować się Twoimi dokonaniami modelarskimi. Nawet relację z Horneta śledzę z uwagą chociaż nowoczesne myśliwce nie są w kręgu moich zainteresowań .ZbyszekS pisze:Dzięki za zainteresowanie!
W budowie: Halny;