*[Relacja/Okręt] "Wodnik"
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Wracając do lamp okrętowych to myślę, że przed odkryciem nafty używano różnych tłuszczy i olejów. Kaganki oliwne pochodzą przecież ze starożytności. Kiedy rozpoczynałeś relację nie spodziewałem się, że tak daleko zabrniesz w szczegóły. Gdybym wtedy to przewidział to pokazałbym Ci fotki modelu żaglowca, gdzie przez okno widoczne było umeblowanie kajuty kapitańskiej a na stole stał kałamarz z atramentem i leżał zeszyt z widocznym wpisem. Wymiary zeszytu oscylowały w granicach milimetra. Teraz niestety nie potrafię już tych fotek odnaleźć.
Wajtok – małe elementy wycinam normalnie, to znaczy linijka i nożyk z łamanymi ostrzami (o szerokości 9 mm). Natomiast bardziej skomplikowane kształty nożykiem Olfy (AK3). Obecnie już się nie śpieszę i wycinam sobie dość wolno. Przy kółeczku fi 8 mm może mi zejść i 5 minut . Drobne rzeczy kleję rozrzedzonym wodą Pattexem stosując mikroskopijne ilości kleju. Gdy złapie, to po kilku minutach dodaję do spoiny trochę więcej kleju.
Próbowałem stosować lupy do cięcia ale nie mam trzeciej ręki i jest to bardzo niewygodne. Więc w 99% przypadków tnę bez optycznego wspomagania. Takie wspomaganie jest jednak czasem potrzebne, więc przedwczoraj zakupiłem sprzęt optyczny, jakiego używają specjaliści kartonowi najwyższej klasy. Takiego sprzętu używa WujekAndrzej. Są to okulary kupione na bazarze za 5 zł ze szkłami +4D .
Romeks przy budowie swojego Wodnika z powodzeniem używa czegoś mocowanego na głowie z wymiennymi szkłami.
Robienie zwojów lin okazało się trudniejsze, niż myślałem. Przeczytałem kilka porad na ten temat (owijanie kijka linką potem związanie na środku itp.) jednak nie bardzo mi się to sprawdziło, głównie z uwagi na skalę modelu. Nitka, którą używam jest cienka (zwykła nitka do szycia) i nie ma za bardzo ochoty wyglądać jak prawdziwa lina. Przeglądając zdjęcia prawdziwych żaglowców („Victory” i "Batavii") spostrzegłem też, że zwoje lin owijane na kołkach (naglach) nie są idealnie ułożone. To znaczy są zwinięte, ale nie w sposób perfekcyjny. Taki naturalny „ułożony nieład”. Liny są zwinięte i walnięte na kołek .
Po wielu próbach robię tak: nitka owinięta na kijku (fi 5-8 mm), potem ten zwój pęsetą przeniesiony na kołek i naciągnięty wykałaczką (osobny test na cierpliwość ), złapane w górnej części klejem. Następnie dolna część zwoju przytrzymana wykałaczką i kształt utrwalony Pattexem. Ciężko te zmagania pokazać na zdjęciach, ale mniej więcej tak to wyglądało:
Kilka zwojów lin jest przyklejonych. Nie wyglądają dokładnie tak, jak chciałem, ale cóż ...
Próbowałem stosować lupy do cięcia ale nie mam trzeciej ręki i jest to bardzo niewygodne. Więc w 99% przypadków tnę bez optycznego wspomagania. Takie wspomaganie jest jednak czasem potrzebne, więc przedwczoraj zakupiłem sprzęt optyczny, jakiego używają specjaliści kartonowi najwyższej klasy. Takiego sprzętu używa WujekAndrzej. Są to okulary kupione na bazarze za 5 zł ze szkłami +4D .
Romeks przy budowie swojego Wodnika z powodzeniem używa czegoś mocowanego na głowie z wymiennymi szkłami.
Robienie zwojów lin okazało się trudniejsze, niż myślałem. Przeczytałem kilka porad na ten temat (owijanie kijka linką potem związanie na środku itp.) jednak nie bardzo mi się to sprawdziło, głównie z uwagi na skalę modelu. Nitka, którą używam jest cienka (zwykła nitka do szycia) i nie ma za bardzo ochoty wyglądać jak prawdziwa lina. Przeglądając zdjęcia prawdziwych żaglowców („Victory” i "Batavii") spostrzegłem też, że zwoje lin owijane na kołkach (naglach) nie są idealnie ułożone. To znaczy są zwinięte, ale nie w sposób perfekcyjny. Taki naturalny „ułożony nieład”. Liny są zwinięte i walnięte na kołek .
Po wielu próbach robię tak: nitka owinięta na kijku (fi 5-8 mm), potem ten zwój pęsetą przeniesiony na kołek i naciągnięty wykałaczką (osobny test na cierpliwość ), złapane w górnej części klejem. Następnie dolna część zwoju przytrzymana wykałaczką i kształt utrwalony Pattexem. Ciężko te zmagania pokazać na zdjęciach, ale mniej więcej tak to wyglądało:
Kilka zwojów lin jest przyklejonych. Nie wyglądają dokładnie tak, jak chciałem, ale cóż ...
Ostatnio zmieniony pt maja 12 2006, 13:00 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
liny
Witam
Co do nieładu artystycznego przy klarowaniu lin to się nie zgodzę.
Na żaglowcach dużą wagę przykładano do ich dokładnego zwinięcia. Jeżeli lina na naglu była niedokładnie zwinięta, powiedzmy że miała tzw. ósemki to potem idealnie sie plątała przy zdjęciu. Moge to potwierdzić z własnego doświadczenia, bo miałem okazję pływać na Darze Młodzieży. A biorąc pod uwagę że dawne liny były naturalne a nie sztuczne to raczej były bardziej miekkie od dzisiejszych więc łatwość splątania była wieksza.
Tak więc uwazam że kiedyś bosman przykładał uwagę do sklarowania lin. Oczywiście w modelu wszystko trzeba brać przez pryzmat skali.
Pozdrawiam
Grodzik
Co do nieładu artystycznego przy klarowaniu lin to się nie zgodzę.
Na żaglowcach dużą wagę przykładano do ich dokładnego zwinięcia. Jeżeli lina na naglu była niedokładnie zwinięta, powiedzmy że miała tzw. ósemki to potem idealnie sie plątała przy zdjęciu. Moge to potwierdzić z własnego doświadczenia, bo miałem okazję pływać na Darze Młodzieży. A biorąc pod uwagę że dawne liny były naturalne a nie sztuczne to raczej były bardziej miekkie od dzisiejszych więc łatwość splątania była wieksza.
Tak więc uwazam że kiedyś bosman przykładał uwagę do sklarowania lin. Oczywiście w modelu wszystko trzeba brać przez pryzmat skali.
Pozdrawiam
Grodzik
OK - postaram się zrobić nieco porządniejsze buchty (tzn następne-te już są przyklejone) .
Jednak po przejrzeniu kolejnych zdjęć (Mayflower w googlach) widzę, że są poważne trudności z pozyskaniem porządnych bosmanów - wszędzie "nieład". Nikt nie pilnuje porządku, a potem modelarze fajans odstawiają .
Nie będę się upierał przy swoim, bo skoro pływałeś Grodziku na żaglowcu, to wiesz najlepiej. Byłbym jednak wdzięczny za jakieś zdjęcia, jak w takim razie poprawnie zwinięta buchta powinna wyglądać. Czy ma być na środku przewinięta liną (chodzi mi o buchty na kołkownicy). Wstrzymam się na 1-2 dni ze zrobieniem reszty - są inne rzeczy.
Z góry dziękuję i nie obiecuję, że takie zrobię .
Przydatna byłaby też informacja, czy linę na kołkownicy owija się wprost na naglu, czy też najpierw robi się buchtę w ręce i zwiniętą zawiesza na kołku?
Jednak po przejrzeniu kolejnych zdjęć (Mayflower w googlach) widzę, że są poważne trudności z pozyskaniem porządnych bosmanów - wszędzie "nieład". Nikt nie pilnuje porządku, a potem modelarze fajans odstawiają .
Nie będę się upierał przy swoim, bo skoro pływałeś Grodziku na żaglowcu, to wiesz najlepiej. Byłbym jednak wdzięczny za jakieś zdjęcia, jak w takim razie poprawnie zwinięta buchta powinna wyglądać. Czy ma być na środku przewinięta liną (chodzi mi o buchty na kołkownicy). Wstrzymam się na 1-2 dni ze zrobieniem reszty - są inne rzeczy.
Z góry dziękuję i nie obiecuję, że takie zrobię .
Przydatna byłaby też informacja, czy linę na kołkownicy owija się wprost na naglu, czy też najpierw robi się buchtę w ręce i zwiniętą zawiesza na kołku?
Ostatnio zmieniony czw sie 18 2005, 12:45 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Witajcie
Mój sposób na buchtowanie, to nawijanie na końcówki cyrkla. Można ustawiać dowolne rozstawy, łatwo podejść z glutem, nie ma problemów ze zdięciem. Zdejmując pensetą zaraz zaginam, troche odczakam i można wsadzać na kołek, i nie ma problemów z odginaniem.
Mój sposób na buchtowanie, to nawijanie na końcówki cyrkla. Można ustawiać dowolne rozstawy, łatwo podejść z glutem, nie ma problemów ze zdięciem. Zdejmując pensetą zaraz zaginam, troche odczakam i można wsadzać na kołek, i nie ma problemów z odginaniem.
Pozdrawiam
Waldek
http://www.szczecinek.org/forum/viewtopic.php?t=26
............................
Modele z zapałek.
Waldek
http://www.szczecinek.org/forum/viewtopic.php?t=26
............................
Modele z zapałek.
Wielkie dzięki Grodzik za wyczerpujący wykład . Myślę, że przyda się także innym, którzy tu zajrzą. Wszystko jasne i w sumie dość oczywiste. Nawet o dziwo początek wiązania miałem podobny. W tej skali modelu niestety nie widać tych początkowych zwojów liny na naglu-skutecznie zakrywają je kolejne pętle. Natomiast istotne jest zakończenie i właśnie te wiszące zwoje liny.
Jak będę przejazdem w Portsmouth, to wstąpię na pokład "Victory" i zwrócę im uwagę, że mają liny niesklarowane .
Jak wygląda buchta już wiem, teraz trzeba to przełożyć na "język modelarski" i zrobić.
Dziękuję też innym za linki, uwagi i ciekawy pomysł od Waldka. Chyba skorzystam.
Co do pokładu, to nie jest on biały -zdjęcie przekłamuje. Ma kolor jasnożółto-kremowy. To pewnie znowu efekt zapatrzenia się na zdjęcie jakiegoś modelu albo statku-muzeum. Albo dostępności kolorowego papieru. Robiłem go jednak parę miesięcy temu. Teraz byłby chyba inny - mi też nie bardzo się podoba, ale nie razi (mnie) za bardzo i nie będzie zmieniony.
RICHIE - dzięki za uznanie. Twoje pomysły w pełni popieram, ponieważ pokrywają się idealnie z moimi . Właśnie w tym celu zrobiłem beczki średniej wielkości . Te duże są za grube i nie zmieszczą się pod pokładem. Liny przy działach też będą.
Teraz kroi mi się przejściowy brak czasu, więc do zobaczenia niebawem.
Jak będę przejazdem w Portsmouth, to wstąpię na pokład "Victory" i zwrócę im uwagę, że mają liny niesklarowane .
Jak wygląda buchta już wiem, teraz trzeba to przełożyć na "język modelarski" i zrobić.
Dziękuję też innym za linki, uwagi i ciekawy pomysł od Waldka. Chyba skorzystam.
Co do pokładu, to nie jest on biały -zdjęcie przekłamuje. Ma kolor jasnożółto-kremowy. To pewnie znowu efekt zapatrzenia się na zdjęcie jakiegoś modelu albo statku-muzeum. Albo dostępności kolorowego papieru. Robiłem go jednak parę miesięcy temu. Teraz byłby chyba inny - mi też nie bardzo się podoba, ale nie razi (mnie) za bardzo i nie będzie zmieniony.
RICHIE - dzięki za uznanie. Twoje pomysły w pełni popieram, ponieważ pokrywają się idealnie z moimi . Właśnie w tym celu zrobiłem beczki średniej wielkości . Te duże są za grube i nie zmieszczą się pod pokładem. Liny przy działach też będą.
Teraz kroi mi się przejściowy brak czasu, więc do zobaczenia niebawem.
Moje modele: archiwum
Przejściowy brak czasu jak zwykle się przedłużył, ale prace powoli postępowały. Było dużo drobnych rzeczy do zrobienia: a to kilku obręczy na beczkach brakowało a to kilka bloczków do szotów. Poprzednio napisałem też optymistycznie – nie mając modelu przed oczami – że początek wiązania liny wokół nagla miałem dobry. Niestety nie , bo lina powinna na początku iść – jak to przedstawił Grodzik – na zewnątrz kołkownicy a nie od wewnętrznej strony. Niby szczegół, ale w takim wykonaniu lina biegnąca od góry wchodzi w sam środek buchty i dziwnie to wygląda. Musiałem zdemontować kilka mocowań; nie wszystkie, tam gdzie to było możliwe.
Generalnie dochodzę też do wniosku, że buchty należało powiesić przed zrobieniem olinowania, a nawet masztów. Teraz trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby taką małą buchtę zamocować i jako tako ukształtować. No może to kwestia wprawy.
Ja rozwiązałem to w taki sposób, że w jednej ręce trzymam pęsetą buchtę, w drugiej wykałaczkę i dociskam nią buchtę do nagla, w trzeciej ręce mam wygięty drucik, którym dociskam nitkę do burty i dopiero wtedy, na spokojnie, trzymając w czwartej ręce strzykawkę z glutem przyklejam całość. Da się zrobić .
Niestety efekt wizualny pozostawia trochę do życzenia, ale początki zawsze są trudne. Oto kilka przykładowych zdjęć.
Pomysł Waldemara, aby wykorzystać cyrkiel do robienia bucht okazał się świetny i bardzo ułatwił samo zwijanie. Tak się to odbywa (zamiast grafitu, który brudzi nitkę - wykałaczka):
Jak wspomniałem, nadal męczę drobne niedoróbki, więc kilka dni mi to na pewno zajmie. Następne zdjęcia będą więc dopiero, gdy zapanuje porządek na pokładach, zamocuję resztę bucht, działa, beczki, zrobię brakujące szoty, kule do dział, listwy odbojowe, zamocuję szalupę itp., itd
C.d.n.
Generalnie dochodzę też do wniosku, że buchty należało powiesić przed zrobieniem olinowania, a nawet masztów. Teraz trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby taką małą buchtę zamocować i jako tako ukształtować. No może to kwestia wprawy.
Ja rozwiązałem to w taki sposób, że w jednej ręce trzymam pęsetą buchtę, w drugiej wykałaczkę i dociskam nią buchtę do nagla, w trzeciej ręce mam wygięty drucik, którym dociskam nitkę do burty i dopiero wtedy, na spokojnie, trzymając w czwartej ręce strzykawkę z glutem przyklejam całość. Da się zrobić .
Niestety efekt wizualny pozostawia trochę do życzenia, ale początki zawsze są trudne. Oto kilka przykładowych zdjęć.
Pomysł Waldemara, aby wykorzystać cyrkiel do robienia bucht okazał się świetny i bardzo ułatwił samo zwijanie. Tak się to odbywa (zamiast grafitu, który brudzi nitkę - wykałaczka):
Jak wspomniałem, nadal męczę drobne niedoróbki, więc kilka dni mi to na pewno zajmie. Następne zdjęcia będą więc dopiero, gdy zapanuje porządek na pokładach, zamocuję resztę bucht, działa, beczki, zrobię brakujące szoty, kule do dział, listwy odbojowe, zamocuję szalupę itp., itd
C.d.n.
Moje modele: archiwum